Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chcialambym usnac i przespac zycie taka zmeczona jestem codziennoscia

Polecane posty

Gość gość
zamiast adopcji pójdź do domów dziecka aby się tam zatrudnić , będziesz miała dużo dzieci do pocieszania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem się nie spełniają
Chciałabym mieć małą drewnianą chatkę na polanie pod lasem i czułego mężczyznę u boku. Kaflowy piec i parę groszy by było ciepło i bez głodu. Nie interesuje mnie ten pęd za pieniądzem, to całe współczesne wariactwo. Ważniejszy jest czas z kochanym człowiekiem, rozmowy czasem do rana, bliskosc i poczucie ze ma sie dla kogo żyć. To nie aż tak wiele ale okazuje się że najtrudniej właśnie o to. Na dzień dzisiejszy chciałabym usnąć i przespać życie, taka zmęczona jestem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świat iluzji i kłamstwa
Niestety żyjemy w świecie niewolnictwa XXI wieku, niewolnictwa umysłowego, piorą nam mózgi codziennie, TV, reklamy, inne media, a ludzie gonią te różne iluzje, pracują jak durnie całymi dniami na te pożyczki, wyjeżdżają po świecie za kasą, rodziny rozbijają, szukają szczęścia, a tak naprawde to nie wiele do szczęścia potrzeba, ale weź to wytłumacz komuś kto ma wyprany mózg, niemożliwa sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złota rybka hej
Baby wszystkiemu winne, bo są chciwe i ciągle im mało, a faceci muszą dla tych swoich bab walczyć codziennie z innymi konkurentami, przynosić jak największe zyski aby znowu baba chciała nawet więcej, tak jak bajka o złotej rybce, babie ciągle było mało, aż rybka zabrała wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez jestem zmeczona... Szczegolnie w takie dni jak dzisiejszy, szare, deszczowe. Nie zalezy mi na kasie, komforcie, wygladzie, lansie, samochodach itp., czuje sie jak dzikus czasem bo kazdy ciagle gada o przedmiotach i o kasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez. Gdy bylam mlodsza dazylam do tego zeby ulozyc sobie zycie, wyrwac sie z patologicznego domu. Ale nie mialam znikad pomocy i problemy z kontaktem z ludzmi. WYladaowalam w malzenstwie z mezczyzna ktorego nie kocham, nie znosze, ktory nie jest dobry. Nie moge znalezc stalej pracy, czuje sie jak pasozyt. Nie mam dobrego kontaktu z rodzina. Nie stac mnie na wlasny kat, na wakacje, na lepsze zycie, na wyrwanie sie stad. Mam problemy zdrowotne. Kilka razy poronilam, teraz walcze o utrzymanie ciazy. Mam nadzieje ze to dziecko da mi sens zycia. Nic mi w zyciu nie wyszlo. Rano nie moge sie zwlec z lozka, chce zeby minal kolejny dzien. Szczescie mnie omija szerokim lukiem. Jestem potwornie zmeczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro twoj facet nie jest dobry ,to czemu zdecydowalas sie na dziecko ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo jestem glupia. Wyszlam za niego bo balam sie ze pojde pod most. Zamieszkalismy razem i moja matka wyrzucila wszystko co bylo moje z domu. Juz nie mialam gdzie wracac. Gdy zamieszkalismy wyszlo na jaw jaki jest, potem stracilam prace i nie moglam znalezc zadnej. Mieszkamy w biednym regionie polski. I tak juz zostalo. To bylo egoistyczne z mojej strony ale chcialam miec dla kogo zyc. Gdy nic sie nie ukladalo. Znajdowalam dorywcze prace, nie mialam oszczednosci zeby wyjechac gdzies, nie mialam kontaktu z rodzina. W pewnej chwile poprosilam matke zeby pozwolila mi wrocic. Nie zgodzila sie, powiedziala ze nie ma dla mnie miejsca. Nie wiedzialam co mam robic. Lepiej by bylo gdybym sie zabila wczesniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość103104
Dlaczego kobiety robią sobie takie rzeczy? Potem się bronią że nie są durne i nie są egoistki, i nie są manipulantki, i nie są pasożtyki, gdy w realiach SĄ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Czemu Cie matka wyrzucila ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo wyszlas za maz ? bedzie pokutowac za to co zrobila bo zadna matka wobec wlasnego dziecka nie powinna sie tak zachowac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa 15.05 Ja też mam córkę z autyzmem i też robi duże postępy. Uwierz mi, że gdyby nie moja ciężka praca i sztabu specjalistów, dobrej szkoły, witamin sprowadzanych z USA pewnie te postępy byłby znikome. Wybacz ale ja w cuda jakoś nie wierzę :-( A tak na marginesie to wszystkie dzieci z autyzmem jakie znam są naprawdę ładne. Właśnie ta moja córeczka stawia mnie do pionu. No bo jeśli nie ja to kto zadba o jej rozwój ? Mąż ja kocha ale nie wie jak stymulować jej rozwoj-:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie tak SAMO brak perspektyw, ZEROWE zarobki , bardzo slabe zdrowie + rozwalone hormony (ponad 40 kg utyłam w ciągu roku) :( leki na tarczycę i hormony nie działają, nie mam siły żyć i kazdy rok jest gorszy, nic nie idzie ku lepszemu. Psychotropy już nawet nie działają, nie chce mi się żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkssssssslll
"ez jestem zmeczona... Szczegolnie w takie dni jak dzisiejszy, szare, deszczowe. Nie zalezy mi na kasie, komforcie, wygladzie, lansie, samochodach itp., czuje sie jak dzikus czasem bo kazdy ciagle gada o przedmiotach i o kasie. " -- > ja też tak mam. wyścig szczurów. nie pasujemy tutaj do tego świata i tego wyścigu... korporacji, kreatywności i tych wszystkich śmiesznych i tak naprawdę nic nie znaczących rzeczy wokół których wszystko teraz się kręci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwe życie to prawdziwe i szczere relacje z ludźmi, z bliskimi.. Przyjaźń z zoną, z synem, umiejetność słuchania ludzi i pomoc potrzebującym. Empatia. To jest sukces życiowy. Kasa, firma, status.. to tylko przelotne i niewiele w zasadzie znaczace rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym tak nie odbierała wartośc****eniądzom. Przecież z nimi zyje sie o wiele wygodniej, łatwiej i przyjemniej. Sama miłościa sie człowiek nie naje. Jak to mówią ,,samym chlebem człowiek nie żyje, pod warunkiem, że ten chleb jest". Oczywiście zgadzam się, że najwazniejsze jest znaleźć odpowiedniego człowieka i stać się dla kogos odpowiednim, ale stabilność finansowa absolutnie nie stoi temu na przeszkodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z pieniądzem żyje się kolorowej to fakt ale to tyle. Ile ludzi z kasą jest naprawde samotnych i nieszczęśliwych. Ja swoje szczęście odzyskałam poprzez wiarę . I tu nie chodzi tylko o przyjście do kościoła. Weszłam w to głębiej. Wiem że bez tego fundamentu czułabym się jak większość osób tu się wypowiadajacych. Życie jest największą wartością. Nie myśl o tych wszystkich rzeczach o których mówi świat: piękne modelki kasa pozycja wakacje za granicą- myślicie że to daje życie czlowiekowi? Nakładaja nam do głowy że to jest szczęście. To nie szczescie. Nie patrz na swoje słabości na pewno każdy z was ma duże zalety. Podziel się z tym z innym bardziej potrzebującym Spójrz na osoby które np są na wózkach, albo niewidomy. Czasami mają więcej wiary i entuzjazmu niż my. Możesz pobiec i pójść gdzie chcesz. Możesz pomóc innemu. Głowa do góry. Na tym świecie jesteśmy tylko przez chwilę jak turysta. Nikt tu nie zostaje na stałe ba i nie weźmie kasy wielkich domów czy samochodów że sobą. Więc przeżyj swoje życie najgodniej jak się da akceptując te wydarzenia które przychodzą. Każdy jest ważny. Każdy. Bez względu na urodę kasę płeć. Nie myślcie o samobójstwie bo to tchorzostwo. Być bohaterem to żyć tak jak mam się układa. Każdemu z was życzę uśmiechu i wewnętrznego spokoju. Dziś jest może trochę gorzej ale nigdy nie znamy jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czasem się nie spełniają 2016.10.02 Chciałabym mieć małą drewnianą chatkę na polanie pod lasem i czułego mężczyznę u boku. Kaflowy piec****arę groszy by było ciepło i bez głodu. Nie interesuje mnie ten pęd za pieniądzem, to całe współczesne wariactwo. Ważniejszy jest czas z kochanym człowiekiem, rozmowy czasem do rana, bliskosc i poczucie ze ma sie dla kogo żyć. To nie aż tak wiele ale okazuje się że najtrudniej właśnie o to. X musisz być świetną kobietą. Pocieszające że są jeszcze ludzie którzy mają wspólne marzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro twój mąż cie utrzymuje i w ogóle ożenił się z toba to raczej nie jest takim złym człowiekiem jak go tutaj przedstawiasz. Jakby byl zly to by cie z domu wywalil. Chyba trochę przesadzasz pisząc tak o kimś kto cie utrzymuje. Poza tym taki zły a dziecko z nim chcesz? Cos krecisz i nie piszesz całej prawdy. To chyba ty jesteś ta zla, księżniczka wiecznie niezadowolona, szukająca księcia z bajki a nie umie docenić faceta co daje jej spanie i żarcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie takie mam teraz samopoczucie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze bedzie pięknie Musisz tylko uwierzyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już nie uwierzę, ale dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skonczcie z propagowaniem religii i dzieciorobstwa aby usprawiedliwic swoje meczenstwo! Na dzieci trza kase a do malzenstwa dobrego meza, tylko nieudacznica tego nie rozumie. bozia wam nie pomoze, jedynie rozum pomoze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
temat dla mnie.mam 36lat. przeszlam w zyciu 3 depresje, na nerwice choruje juz 15lat, mialam probe samobojcza po smierc****erwszego meza, chorowalam na raka zoladka(zyje bez zoladka). moi rodzice to klasa robotnicza.14lat starszy brat z ktorym nie utrzymywalismy kontaktu a ktory od 4lat nie zyje(zator plucny)w przeciwienstwie do mnie nie mogl pogodzic sie z tego co ma i ciagle narzekal, byl nieszczesliwy a mial i tak wiecej bo chociaz urode za mlodu(dopiero po 30zaczal brzydnac przez tycie i fajki, ja bylam brzydka od zawsze) a ja nawet tego nie mialam. materialnie mielismy lepiej niz przecietny kowalski bo w wieku 20paru lat juz wlasne mieszkania, male ale wlasne kupione za sprzedaz dzialki i mieszkania po s.p. dziadku. ale bratu bylo za malo bo on chcial zyc jak prezes albo ksiaze a mi wystarczylo iluzoryczne poczucie bezpieczenstwa. iluzoryczne bo pod skrzydlami najpierw rodzicow a potem kochanego meza ktory zarabial ponad srednia krajowa jako inzynier. lubialam siedziec w domu, czytac ksiazki tolkiena, ogladac takowe filmy, japonskie bajki itd. jestem z zawodu pielegniarka ale mam tragiczne doswiadczenie z ludzmi, jestem obrosnieta w kompleksy, boje sie ludzi, jak ktos jest niemily to od razu zwalalam to na kark mojej "brzydoty" i wolalam zyc jako kura domowa. jedyne co mam ladne to dlonie, sylwetke, oczy i wlosy mimo ze maz i kilka innych osob twierdzilo inaczej. ciagle mialam urojenia przesladowcze ze wysmiewaja mnie na ulicy, wytykaja palcami, wyzywaja. z mezem chcielismy wieksze mieszkanie zeby miec dzieci i ja bylam zmuszona isc do pracy. z dwoch prac w ktorych bylam uciekalam bo nie moglam wytrzymac atmosfery i budzacych sie urojen, manii przesladowczych, lękow. w koncu poszlam do kolejnej i zacisnelam poslady zeby zarobic tj odkladac jego pensje a zyc z mojej. i po 1,5roku pracy bylam wrakiem czlowieka gdzie na 3miesiace odeslano mnie do psychiatryka na leczenie umiarkowanej depresji. przez ten caly czas towarzyszyla mi i towarzyszy nerwica lekowa. kiedy pokonalam depreche i mielismy kupic nowe mieszkanie okazalo sie ze moj maz ma bialaczke i po 5miesiacach zmarl. wtedy mialam probe samobojcza - benzo i propranolol plus alkohol. lezalam na oiomie. potem znowu psychiatryk. rodzice zalamali sie tym co zrobilam i chory na serce ojciec przyplacil to zawalem z ktorego na szczescie wyszedl prawie calo. wiedzialam ze moje zycie sie skonczylo bo maz byl dla mnie doslownie wszystkim ale widzac bezradnosc i cierpienie starych rodzicow musialam zyc chociaz dla nich. ale to oni(a zwlaszcza matka) ciagali mnie na sile ku zyciu. nowego partnera i tak nie szukalam bo wiedzialam ze nie pokocham nikogo tak bardzo jak swojego meza a poza tym mialam zakorzenione przekonanie ze nawet jak ktos sie trafi to wezmie mnie z braku laku jak smiecia, bedzie nie szanowal i zdradzal, pasozytowal na mnie jak pijawa bo jestem brzydka, mam sznyty i tatuaze. matka zainteresowala mnie kultura staroslowianska, filozofiami wschodu itd i swego czasu to podtrzymywalo mnie przy zyciu. w miedzy czasie dostalam silnych bolow zoladka i wymiotow po zjedzeniu czego kolwiek. myslalam ze to przewlekle zapalenie na ktore chorowalam od lat sie odezwalo ale raz jak mnie szarpany bol chwycil i nie pozwolil podniesc sie z podlogi to zabrali mnie na pogotowie, tam gastro i ...guz 4cm. potem wycinki, masa badan i wynik- rak zoladka. ucieszylam sie z jednej strony bo nie chcialam podswiadomie juz zyc a nie umialam drugi raz zranic rodzicow zeby powtorzyc probe i pomyslalam ze to rak mnie zalatwi. i znowu widzac determinacje rodzicow i ich stan zalamania tylko dla nich podjelam decyzje o leczeniu. nie mialam jeszcze przerzutow ku zdziwieniu lekarzy wiec pozegnalam sie z zoladkiem i wezlami. po dlugim leczeniu i rekonwalestencji wrocilam do zywych mieszkajac znowu z rodzicami i zyjac z wynajmu mojego mieszkania. na forum tematycznym poznalam starszego 30lat (mialam wtedy 29) goscia ktory nie byl polakiem. mieszkal 15km od nas i utrzymywal sie z renty oraz gospodarstwa agroturystycznego. byl piekielnie inteligentny, wyksztalcony, mial podobnie jak ja introwertyczny charakter i niechec do ludzi...tylko ta rente mial przez schizofrenie i alkoholizm. nie wymienialismy sie zdjeciami itd tylko pisalismy i rozmawialismy duzo ze soba. kiedy sie spotkalismy to byl mna zachwycony, zauroczony moim wygladem (a myslalam ze pewnie ucieknie, bylam zniechecona). traktowal mnie jak boginie. zakochalam sie w nim i mimo niecheci ze strony rodzicow oraz opluwania ze strony brata i reszty spoleczenstwa zamieszkalam z nim. pomimo jego obaw ze bede krzywo patrzec na "jego posiadlosc" to bylam zauroczona tym miejscem- maly troche zaniedbany dom ale ogromna dzialka pelna zwierzat (bardzo kochal zwierzeta, dbal o nie bardzo) tj koni, psow, kur itd. za siatka pole a niedaleko las. same domki jednorodzinne. zylismy i zyjemy z pieniedzy z wynajmu mojego mieszkania, z jego uslug "agroturystycznych" czyli organizowanie imprez okolicznosciowych dla milosnikow wiejskich klimatow czy nauka jazdy na koniu oraz z jego renty. ja jestem na dzien dzisiejszy jedna z najszczesliwszych osob na ziemi bo to od zawsze bylo moje marzenie- zycie na odludziu z dala od ludzi wsrod przyrody i zwierzat a moj dzien sklada sie z samych przyjemnosci bo opieka nad zwierzyna to sama przyjemnosc. kocham zwierzeta i one oddaja ta milosc z nawiazka a nie jak ludzie ktorzy potrafia jeszcze obrazic czy opluc. na dzien dzisiejszy mam 36lat. zyje z 30lat starszym drugim mezem ktory jest niepijacym alkoholikiem i leczy sie na schize ale jest pod stala kontrola lekarzy. z ludzmi mamy tyle kontaktu co moja kontrola lub jego u lekarzy, "klienci" albo moi rodzice/ byla tesciowa czy szwagierka z ktorymi do tej pory utrzymuje kontakty w przyjazni albo wizyta w sklepie. w miescie prawie mnie nie ma a ostatnie zle spotkanie z ludzmi to patologia w autobusie ktora przygladajac sie mi i mojemu mezowi skwitowala do siebie ze smiechem " brzydka dziwa ze starym ruskiem" ale udalam ze nie slysze bo nie chcialam zeby on sie w to mieszal a wsluchiwanie w rozmowa innych to tylko moje zboczenie. nie wiem czemu to pisze. moze pod wplywem tego ze od smierci mojego pierwszego meza nigdy nie opowiedzialam nikomu obcemu swojej przygody zyciowej ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem zmeczona zyciem, chcialabym zasnac i sie nigy nie obudzic. Mam marna ciezka prace fizyczna w markecie za grosze .Zarabiam 1550 na dojazd do pracy trace 350zl dojezdzam do pracy pociagiem, poltora godziny w jedna strone. Jade na stacje najpierw rowerem, potem wsadam w pociag i potem jade tramwajem. Wracam do domu jest godzina 19lub 22 rzygam ta praca, zyciem, jestem taka samotna i nieszczesliwa. Nikt mnie nie kocha i nie lubi. Nawet nie mam kochajacego i dobrego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem się nie spełniają
gość 2016.12.02 Popłakałam się czytając Twoją historię. Jaką to drogę trzeba przebyć, żeby mieć swoje miejsce w życiu.. Ale najważniejsze, że Ci się udało, że masz SWOJEGO kochanego człowieka i że Wy dla siebie na wzajem jesteście swoim światem. To co mówią źli ludzie, to o tyłek rozbić :) Życzę Wam dużo szczęścia. xxx gość 2016.11.25 "musisz być świetną kobietą. Pocieszające że są jeszcze ludzie którzy mają wspólne marzenia" Nie sądzę bym była świetną kobietą, ale marzenia są autentyczne. Też widzę, że zdarzają się ludzie o podobnym spojrzeniu na życie. I to faktycznie jest pocieszające... xxx gość dziś Przytulam, bardzo przykro czytać takie wpisy, szczególnie że nie da się pomóc. Pozdrawiam i życzę by zmieniło się na lepsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21;19 Cos ci sie pomylilo, musialas zle cos przeczytac ,ja mam tylko ta marna prace w markecie za grosze do ktorej dojezdzam codziennie pociagiem, poltora godziny w jedna strone jade.ZADNEGO FACETA NIE MAM I NIGDY MNIE NIKT NIE KOCHAL, TAKA CZYSTA MILOSCIA. Wszystkiego dobrego zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wracajac do moje historii zycia tak dojezdzam codziennie do pracy pociagiem poltora godziny zajmuje mi sam dojazd do pracy w jedna strone. Na stacje mam dosyc daleko wiec najpierw jade rowerem na stacje potem wsadam w pociag a nastepnie jade tramwajem. Pracuje na dwie zmiany od godz 8-16.20 lub od 11.20-19.40 Wracam do domu jest juz ciemno i nic z tego dnia nie mam. W firmie ktorej pracuje naprawde zarabiam 1550zl z czego na dojazdy do pracy co miesiac trace 350zl, zadna rewelacja. Mieszkam w malym miescie i ciezko tutaj z praca. Moi rodzice sa po rozwodzie ale z ojcem nie mam kontaktu juz 13l. Nie mam dobrego kochajacego faceta, przyjaciol, kolezanek. Jestem nielubiana przez ludzi. Chetnie bym popelnila samobojstwo ,jestem taka samotna i nieszczesliwa, znudzona zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ps Praca moja jest ciezka ,duzo dzwigam, podnosze i mam doczynienia z kasa fiskalna. W tej pracy ludzie ze mna nie rozmawiaja traktuja jak powietrze, zycie mnie nieoszczedza. Po prostu nie chce mi sie zyc, doradzcie jak popelnic samobojstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×