Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Catiii

Czy dobrze postąpiłam zostawiając chłopaka?

Polecane posty

Gość Catiii

Witam. Byłam z chłopakiem prawie 3 lata, około 2 lat razem mieszkaliśmy. Początek naszego związku był trudny ponieważ okłamywał mnie (kłamstwo dotyczyło innej kobiety z którą flirtował) przez pierwsze 4 miesiące, przez co później mu nie ufałam i go sprawdzałam, oczywiście przy nim sprawdzałam mu telefon, pocztę.. Po jakimś czasie przestałam go sprawdzać i moje zaufanie znów się odbudowało, niestety kolejny raz gdy tylko się do niego wprowadziłam dowiedziałam się że przez 6 miesięcy naszego związku mnie okłamywał i załamałam się ale temat dotyczył bardziej uzależnienia od pornografii. Później twierdził że z tym skończył (nie, w to akurat do tej pory nie wierzę ale pewnie i tak usuwa historię lub wchod******arty incognito). Zostawiłam sprawę, nie chciałam się już o to kłócić, bo obiecał że przestanie oglądać porno bez przerwy. Wiele razy jeszcze mnie okłamał, gdy byłam chora i miałam gorączkę w nocy i chciałam iść po tabletki ale za bardzo kręciło mi się w głowie więc prosiłam by mi pomógł, zwyzywał mnie i nakrzyczał że przeze mnie się nie wyśpi, zabrał laptopa i poszedł do innego pokoju. Jestem bardzo uczuciowa i wrażliwa i jeśli raz się już zakocham to potrafię tłumaczyć każde zachowanie faceta. Było mi przykro, oczywiście to logiczne, wiele razy zdarzyło się że zawiódł mnie, moje zaufanie też, obiecywał wiele rzeczy, ale wtedy jeszcze się starał jako tako, przytulał mnie dość często, seks też był ( głównie moja inicjatywa bo mam wysoki temperament ) Po rok niestety przestał mieć dla mnie jakikolwiek czas, chociaż z sobą mieszkaliśmy to nawet z sobą nie rozmawialiśmy, był oschły, wręcz lodowaty, wiele razy próbowałam go przytulić, to mnie dosłownie odpychał rękami, pomimo wielkiego żalu nadal go kocham, jednak zaczęłam się oddalać, co miesiąc kłóciłam się z nim o to że nie ma nigdy czasu, mówiłam że już nie mogę i że odchodzę (no bo związek bez seksu, przytulania i rozmów?!) ale on za każdym razem obiecywał że się zmieni, i że będzie miał niedługo więcej czasu. Za każdym razem było tak samo aż do ostatniego momentu. Jesteśmy z sobą prawie 3 lata, mieszkamy z sobą, ja informuje go o wszystkim, dosłownie o wszystkim, zawsze pytam go o zdanie(niekiedy i tak nie pamięta co do niego mówiłam) ale ostatnio coś się we mnie złamało. Powiedział że jedzie na rozmowę kwalifikacyjną, że będzie pracował Niemczech. Nawet jego matka nieco się zdziwiła że chce mnie samą zostawić bo zostały mi 2 lata studiów, ale on tylko machnął ręką. Zabolało mnie, nic nie rozumiem, zawsze go wspierałam, on był całkowicie inną osobą jak go poznałam, jest introwertykiem, troche może neurotykiem, zamknięty w swojej skorupie, wogóle nie okazywał mi uczuć, czasami dochodziło do tego że płakałam cały dzień po tym jak mnie potraktował a on zamykał się w innym pokoju żeby mnie nie słyszeć, miałam wiele razy myśli samobójcze, przestałam gdziekolwiek wychodzić (tak, nie mam już koleżanek)Po jakimś czasie postanowiłam jednak wszystko jakoś odratować i zaczęłam chodzić na siłownię, doszłam do wniosku że może wtedy będzie chciał częściej się kochać, ciało zrobiło mi się naprawdę świetne, mam jędrne piersi, wielkie pośladki i płaski brzuch, nie narzekam na brak adoratorów, bo naprawdę jest ich wielu, zawsze ich ignoruję... niestety mojemu związkowi nawet ta siłownia nie pomogła, on nawet nie zauważył zmiany wogóle nie zauważył nic. Pojechał na tą całą rozmowę kwalifikacyjną, ja pojechałam do szpitala (nic poważnego), odwiedził mnie po 2 dniach - tak tak, bardzo go o to prosiłam, oczywiście jego słowa były takie: idę już bo nie lubię siedzieć w szpitalach, jeszcze się czymś zarażę. I to wystarczyło, jak wszedł nawet się ze mną nie przywitał. Poszedł. To jak mnie traktował widziało wiele osób które tam leżały, odwróciłam się w stronę ściany bo nie mogłam przestać płakać, pielęgniarka stwierdziła że powinnam iść do psychologa bo mam depresję (wcześniej prosiłam o leki na sen bo zawsze mam paraliże senne, koszmary itd). Kobiety które tam były, starały się mnie przekonać żebym go zostawiła. Więc tak po prostu zerwałam z nim. Od tak, całe 3 lata w jednym smsie. Nie wystraszył się, chyba uważał ze się nie wyprowadzę. Nie odpisywałam mu na wiadomości, więc kolejnego dnia przyjechał, był miły, złapał mnie za rękę, przepraszał, wyznawał miłość, mówił że on nie umie wyrażać uczuć, że to przez trudne dzieciństwo o którym wielokrotnie mi opowiadał. Byłam nieugięta, gdy wróciłam ze szpitala, poczekałam aż on wróci z pracy aby się pożegnać i spakowałam walizkę. Powiedziałam mu że potrzebuje pomocy psychologa i że musi iść na terapię, nawet zaproponowałam że z nim pójdę, bo bardzo mi go szkoda, ale powiedziałam też jasno że ja zasługuję na lepsze traktowanie i nie chcę marnować więcej lat przy nim. Teraz już z nim nie mieszkam. Od dziś. Tylko problem jest taki że to mi chce się cały czas płakać. Tak bardzo go kocham, ale z drugiej strony czuje że jeśli uda mi się o nim zapomnieć będę naprawdę szczęśliwą osobą. Do psychiatry i tak jestem już umówiona, ale tu nie chodzi o psychiatrę, tylko o niego, on miał tylko mnie, naprawdę. Jest dla wszystkich tak zimny że nie ma przyjaciół. Płakał przeze mnie, dziś. Czułam że muszę się wyprowadzić. Tylko problem jest taki że boję się że on zacznie nadużywać alkoholu a ja go kocham. Bardzo. Czy powinnam do niego wrócić? Niby wiele razy już mówił że się zmieni i nigdy tego nie robił, ale może teraz rzeczywiście się zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale jak nikt cie nie bedzie juz chcial?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
juz szantazyk i rycie bani do sniadania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dobrze zrobiłaś, dziewczyno. Skup się na studiach, aby je ukończyć. Jesteś młoda, życie przed Tobą. Szkoda czasu na toksyczne związki! On Ciebie nie kocha i to nie ma nic wspólnego z tym, że ktoś jest mniej wylewny w okazywaniu uczuć. Trzymaj się. W razie trudności porozmawiaj z psychologiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psycholog to jest tobie potrzebny chociaz może jebnięcie łbem w sciane też pomoże? Tak bardzo kochasz tego buraka? Niby za co? Cały twoj związek od samego początku to były kłamstwa, płacz, odtrącanie, brak szacunku i oziębłość. A ty piszesz, że tak strasznie go kochasz. No kurva faktycznie, straciłas tak wspaniałego faceta, idz się zabij z tego żalu. Nie ogarniam kobieto, co jest z tobą nie tak? Ojciec cie nie kochał czy co, że jakies byle gówno jest obiektem twojej miłosci? I jeszcze masz wątpliwości czy aby słusznie zerwałas? Może idz na dworzec kolejowy w twoim miescie, przygarnij sobie jakiegoż żula do mieszkania i go kochaj nieskonczenie, taki cie wiele gorzej traktował nie będzie a i ty i tak żadnych wymagan nie masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobnie myśle... Niedawno skonczyłam związek w którm on ilkaakrotnie mnie oszukiwał odnośnie "koleżanek" nie wspierał kiedy teg potrzebowałam ... wierzyłam że sie coś zmieni nie wyszło i odeszłam i nie żałuje tylko troche boli... ale wierz że bd z czasem tylko lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Catiii
Fakt, ojciec mnie nie kochał, a do psychologa to zapisałam się już dawno tylko termin daleki. a on to dobry człowiek który się gubi. Każdy ma do tego prawo, chociaż kolejny fakt: nie będę na niego marnować życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem bedzie bolalo ale po to by pozniej bylo Ci lepiej. Ja bylam w podobnym zwiazku. Dwa miesiace juz nie jestesmy razem. Pierwsze dwa tyg. to bylo jak jakis odwyk, masakra a teraz wiem ze dobrze zrobilam. Patrze na to z boku juz i wiem ze postepuje dobrze zeby przyszlosc byla lepsza mimo ze jeszcze mysle. Ale nie licza sie slowa i obietnice. Licza sie czyny. A on nie uczynil nic bys czula sie dobrze. Bedzie bolalo ale to wszystko dla lepszego jutra kochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest Twoja definicja "dobrego czlowieka"??? No przestań... Notoryczny kłamca i oszust, uzależniony od porno, traktujący Cię jak ścierę...Z opisu wychodzi, ze uczepilas się go jak desperatka. Brawo, że odeszłaś, szkoda życia dla toksycznego palanta. Moja babcia powiedziałaby, ze z takim to "ani mowy, ani głowy, ani duupy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze zrobiłaś, tylko wna razie mas wątpliwości, bo jesteś na odwyku emocjonalnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×