Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bluem

Miedzy chlopakiem a rodzina

Polecane posty

Gość Bluem

Od dwóch lat mam chłopaka I nikt o nim nie wie. Tzn. Od poczatku. Poznalam go pod koniec pierwszego roku studiow. Roznilo nas wszystko I nadal tak jest. Pochodzimy z roznych domow gdzie sa inne wartosci. Zupelnie jak z innych swiatow. Zaczelismy sie spotykac. Bylo trudno, kłuciliśmy sie rozchodzilismy, wracalismy do siebie, istna masakra. Bylo raz lepiej raz gorzej. Ale jestesmy ze soba. Mamy rozne charaktery ale I wybuchowe temperamenty. Od roku pomieszkiwalismy ze soba. I sierpniu tego roku przeprowadzilam sie do niego I jego matki. Ogolnie kocham go mimo tego wszystkiego dobrze sie przy nim czuje. Choć nie jest I nie było łatwo. Ale też nie traktuje tego na zasadzie ze musze z nim akurat byc do konca zycia ze tylko ten. Na poczatku poniewaz byl to moj pierwszy chlopak myslalam ze to juz milosc na cale zycie. Jednak w tym zwiazku nauczylam sie ze trzeba siebie stawiac na pierwszym miesjcu I swoje priorytety. Wiec jezeli nam nie wyjdzie bedzie mi przykro ale widocznie tak mialo byc. Zdecydowalam sie zamieszkac z nim bo jestesmy 2 lata razem I przeszlismy juz naprawde sporo. Awantury zazdrosci wybaczanie rozstania I ciagle do siebie wracalismy. Stwierdzilam wiec ze juz wystarczy I albo w jedna albo w druga strone. Ze nie chce sie szarpac I albo bedziemy potrafili zyc razem albo nie I sie rozejdziemy. I odziwo nie jest zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluem
ale jest tez druga strona medalu. Moja rodzina! Moja matka to choleryczka. Zawsze musi byc tak jak ona chce. Od dziecinstwa pamietam jak tylko sie drze I wydaje rozkazy. Nigdy z nia nie rozmawialam na zaden temat z wlasnej chęci np. O chlopaku czy o jakims problemie czy o chlopakach kolezanek. Nigdy. Ona zawsze miala swoje zdanie- ma stary utarty sredniowieczny poglad na wszystko. I jest do tego bardzo religijna. Przejmuje sie tym"co ludzie powiedza" I to jest jej argument. Najlepiej zebym I ja I siostra chodzily z ministrantami I spotykly sie z nimi na randke raz w tygodniu po niedzielnej mszy oczywiscie z przyzwoitka!!! Mam 22 lata. To kiedy mam zyc probowac doswiadczac uczyc sie na bledach jak nie teraz? Pracuje, teraz wracam na studia bo mialam rok przerwy, nie cpam. Sama sie utrzymuje. Nie imprezuje na okragło. Staram sie zyc po swojemu. Normalnie. Oczywiscie moja matka nie akceptuje tego I nie chce nawet slyszec ze moglabym mieszkac z chlopakiem. Poprostu nie I koniec. Najlepiej byloby gdybysmy jak do tej pory mieszkaly z siostra w kawalerce do emerytury! Tak wiec nie moge sie przyznac ze mieszkam z chlopakiem. Matka by mnie rozszarpala. A ja tez chce normalnie ulozyc sobie zycie. Zyc normalnie. Kiedy teraz mialam rok przerwy na studiach nikt w rodzinie nie wiedzial ani babcia ani siostry matki nikt- bo przeciez to wstyd! Nie przyznalam sie tez ze mieszkam z chlopakiem bo nie chce tlumaczyc dlaczego tak dlaczego innaczej I powoli staje sie taka jak matka. Zaklamana. Robie wszyztsko zeby z wierzchu wszystko wygladalo ladnie pieknie bylo przyklepane gladkie I doskonale. Ale ja mam dosyc. Chce przestac wszystkim klamac albo milczec w temacie tego ze kogos mam albo gdzie teraz mieszkam. Albo ze jestem z kims. Chcialabym przyjezdzac do domu czasem z chlopakiem. Ale to nie realne. Co ja mam zrobic? Jak mam gadac z matka. Ona ma utarty poglad I nie ma z nia rozmowy. Ona prawi monologi I kazania. Mowi mi ze bede zalowac tego ze z nim pomieszkuje etc. Ale moja matka nawet go dobrze nie poznala. Widziala go raz przez kilka minut. Mam dosyc tego ze nie moge powiedziec rodzinie ze mieszkam z chlopakiem. Moze nam nie wyjdzie moze nie jestesmy dla siebie sworzeni I sie kiedys rozstaniemy ale chce to przezyc. Chce z nim byc poki co. A cala sytuacja rzutuje na moje relacje z nim. Bo czasem mysle ze gdybym zyla jak matka chce mialabym swiety spokoj. Nie suszyla by mi glowy nie prawila kazan. Moze faktycznie gdybym zyla jak ona chce czyli miedzy praca a szkola I kosciolem bylaby zadowolona I dalaby mi spokoj. A tak... no coz... dopoki mieszkalam sama byl swiety spokoj. Pozniej przeprowadziala sie do mnie moja siostra na studia I matka zaczela ja podpytywac o mnie a ona nie ukrywala za bardzo ze mnie nie ma czesto w domu ze sie z kim spotykam itd. Ale kurcze nie mam 13 lat zeby sie ukrywac. Ja mam tylko chlopaka I 22 lata. Nie morduje ludzi w krzakach nie tancze na rurze, ale moja matka jest rodem ze sredniowiecza. Pomozcie! Moje relacje z matka sa raczej zamarźniete bo chlodne to za malo powiedziane. Bardzo rzadko jestem w domu bo mam dosyc atmosfery ktora w nim jest I wrzeszczacej prawiacej kazania matki. Nie wiem mam wogole nie przjezdzac odciac sie od niej I zyc jak chce?! Czy rzucic w cholere to wszystko I zyc jak ona chce zeby miec swiety spokoj. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×