Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oliolioli

Ślub za rok a ja nie wiem co dalej z nami będzie...

Polecane posty

Gość oliolioli

Jeszcze nigdy nie byłam na takim rozdrożu uczuć. Kiedyś bardzo się zakochałam i zawiodłam, dlatego postanowiłam wybrać dobrego faceta, najprawdopodobniej z rozsądku, chociaż w sferze fizyczności też się dogadywaliśmy (jest moim pierwszym i jedynym). Jestem z tym mężczyzną już 4 lata, jesteśmy zaręczeni i za rok mamy mieć ślub. Mnie jednak nie było w Polsce przez 2 miesiące ponieważ pracowałam zagranicą. To była pierwsza tak długa rozłąka i przyznam, że zniosłam ją dosyć... nienaturalnie. Zamiast tęsknić za nim, byłam szczęśliwa że mogę pobyć trochę sama. Nasze kontakty nie były takie same bo ja też już unikałam rozmowy z nim, sama nie wiem czemu ale po każdej rozmowie czułam się po prostu źle chociaż nie miałam takich powodów. Gdy wróciłam do Polski poczułam że równie dobrze moglibyśmy się zobaczyć ale też nie. Totalna obojętność i w dodatku brak ochoty na jakikolwiek kontakt fizyczny - pocałunki a o czymś więcej nie wspomnę. Minęły 2 tygodnie i nadal nic, lubię go, szanuję, jest wspaniałym człowiekiem i wiem że idealnym materiałem na męża i przyszłego ojca moich dzieci. Ale czy to nie za mało? Wciąż mam nadzieję że jakaś chemia powróci ale nie mogę się do niczego zmusić, a gdy już się zmuszę to źle się czuję sama ze sobą. Kiedyś było naprawdę w porządku... W dodatku czuję okropną presję bo cały ślub mamy już zaplanowany, zaliczki zapłacone, a do końca września mam zapłacić całość kwoty za suknię ślubną. W dodatku od października miałam z nim zamieszkać (przed moim wyjazdem mieszkaliśmy ze sobą rok i naprawdę było super) i on już czeka na mnie w nowym mieszkaniu a ja sobie nie wyobrażam dalszego mieszkania razem. Drogie Panie/Panowie, co byście zrobiły na moim miejscu? Zapłacić za suknię (później ewentualnie można sprzedać?), zamieszkać z nim i próbować się przekonać do niego, na nowo się zakochać? A może odwołać ślub skoro już teraz mam wątpliwości (przed wyjazdem ich nie było)? Nie mogę jeść, nie mogę spać, ciągle płaczę bo nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić... chciałabym żeby było jak dawniej ale moje uczucia mówią mi coś innego... Najbliższe mi osoby mówią że powinnam kierować się rozumem bo motylki w brzuchu szybko ulatują a dobrego, wykształconego faceta tak zakochanego nie znajduje się ot tak, w dodatku mam 23 lata i "ciężko w tym wieku o porządnego mężczyznę, to już wiek kiedy większość osób jest już w związkach"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poznałaś kogoś za granicą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musiałas kogos poznac skoro masz watpliwosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliolioli
Poznałam ale nic między nami nie było. Można powiedzieć że się nawet zauroczyłam (zakochanie to chyba kolejny etap więc wolę nie używać tego sformułowania). On chce być ze mną ale dzieli nas zbyt wiele, zresztą moja sytuacja jest zbyt skomplikowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie nie warto decydować się na tak poważną zmianę w życiu, jeśli zwyczajnie nie czujesz żadnej chemii. Po pierwsze całe życie będziesz mieć wątpliwości, a jeśli później kogoś spotkasz i sie zakochasz to zranisz go. Nikt na to nie zasluguje. "ciężko w tym wieku o porządnego mężczyznę, to już wiek kiedy większość osób jest już w związkach" litości.. nie zyjemy w 16 wieku ;/ Wg nich lepiej sie z kims meczyc, ale byc z kims na sile.. Nie sluchaj tego co mowia, sluchaj zawsze swojego serca. Pomysl co bedzie po slubie jak go nie pokochasz znowu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odwolaj bo szkoda chlopa na takie cos jak ty z mentalnoscia dziecka. Zauroczyla sie i juz po slubie. To po co mu d**e zawracalas?? Nie wiesz ze go krzywdzisz? Dlatego nie cierpie bab. Wie ze to nie ten ale przetrzymam az znajdzie sie lepszy... cos jak prostytucja. Tfu, gardze toba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliolioli
A ja gardzę kimś kto myśli że coś jest tylko czarne albo tylko białe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a my gardzimy, tfu, tobą. najpierw rozkochujecie kobiety, a potem jesteście z upływem lat coraz gorszymi dla nich partnerami. nie staracie się, nie dbacie o nas, jesteście olewaccy, chamscy, męczący, a potem zdziwieni, że ktoś ma dosyć. zero samokrytyki. fuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To bardzo trudna sytuacja. Kiedyś mój facet też taka podjął. Byliśmy 5 lat razem a on pewnego dnia się zakochał i mnie zostawił. A więc pisze z perspektywy osoby pozuconej było to straszne ból nie do zniesienia i nadal bardzo boli mimo upływu sześciu lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żadna prostytucja. naucz się podstawowych pojęć, dzieciaku. sami rozpieprzacie własne związki i doprowadzacie kiedyś rozkochane w was kobiety najpierw do przebłysków, a potem do coraz dłuższych faz 'to nie ten'. zawsze z was jednak niewinne, skrzywdzone misie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polskajagna
Jestem w podobnej sytuacji, mój narzeczony od roku jest zagranicą i pierwsze m-ce były trudne, a potem przyzwyczaiłam się, zaczęłam wychodzić do ludzi, stałam się wygadana, bardziej cieszę się życiem. Wiadomo, samotność albo dołuje albo motywuje, mi dała kopa. Teraz widzę, że ślub nie jest dla mnie, a i zmieniło się moje postrzeganie mojego faceta tzn. odkąd ja rozkwitłam, on mnie strasznie przytłacza swoją małomównością, jakimiś dziwnymi humorami, nawet sex mnie wkurza, bo nie poświęca mi uwagi w łóżku, byle dojść do sedna (mówię o momentach kiedy go odwiedzam). Jak sobie wyobrażam nasze życie po ślubie to sobie myślę czy my w ogóle będziemy ze sobą rozmawiać np.jak minął dzień, czy każdne bedzie z nosem w tel? Mam już trochę lat na karku, bo 30 i widzę życie inaczej niż kiedy go poznałam i żyłam na garnuszku u rodziców, w PL żyje się cieżko i najlepiej wiązać się z kimś dobrym, ale i zaradnym, mój jest tylko dobry i ufny, nie walczy o swoje, a mnie już męczy noszenie gaci w związku. Masz dwa wyjścia, pójdziesz do ołtarza i będziesz myśleć co by było gdyby...albo zrujnujesz komuś życie, ale sama będziesz miała wolny wybór. Niestety jeżeli rezygnujesz ze ślubu dla drugiego faceta to możesz wpaść w super związek albo taki z którego szybko uciekniesz z podkulonym ogonem do narzeczonego. Sama musisz podjąć decyzję czy masz słuszne obawy czy to tylko kaprys, na który wpłynął ktoś trzeci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliolioli
Polskajagna - a Ty co zamierzasz zrobić ze swoją sytuacją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę,że jeżeli przed ślubem czuje się aż tyle wątpliwości i jeśli widzimy, że będąc daleko nawet nie tęsknimy za tą osobą, bez sensu jest się na ślub decydować. Chyba, że ta osoba nas nie drażni, jest dobra, zależy jej na nas, jest lojalna. Wtedy jeśli my też możemy to zaoferować mamy szansę na stworzenie trwałej relacji. Tyle, że bez uniesień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałem identycznie w kwestii samych odczuć i zakończyłem swój związek bo nie chciałem nawet przez chwile jej oszukiwać. Były łzy z jej strony i także z mojej ale jak powiedziałem co mi leży na sercu (że coś się wypaliło itd) poczułem wyraźną ulgę pomimo faktu że czułem się jak ostatni palant, który bardzo ale to bardzo ją zranił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość z 8:42 Sam czujesz, że dobrze postąpiłeś. Być z kimś kogo się w sumie nie kocha, to tak jakby krzywdzić go cały czas. A tak - cios się zada raz, ale ta osoba też ma szanse na znalezienie swojej wielkiej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak jest u Ciebie autorko i t Ty musisz czuć czy kochasz. Moja siostra miała bardzo podobne problemy przed ślubem. Powiedziała, że nie jest pewna, że chyba go nie kocha, że boi sie tego zobowiązania. Zapytałam od razu - jak ten drugi ma na imię? No i oczywiście był inny, ciekawszy bo nowy, słuchał jej uważnie, prawił komplementy, rozumiał (nie to co stary chłopak, nie?). Poradziłam jej by zerwała wszelki kontakt z tym nowym, jeśli dalej będzie się wahała zaakceptuję jej decyzję ale niech nie podejmuje jej przez pryzmat innego mężczyzny. Minęło 5 lat, siostra jest szczęśliwa jak nigdy i męża kocha jak nikogo. Okazało się, że wątpliwości spowodowane były strachem przed zobowiązaniem i pojawieniem się świeżego amanta. Mi przyjemnie się patrzy na ich dzisiejsze szczęście. Zastanów sie dobrze, czy nie strzelisz sobie w kolano, zostawiając osobę, którą kiedyś przecież kochałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polskajagna
U mnie sytuacja wygląda tak, że za około 4 miesiące mój narzeczony ma wrócić do PL i zobaczę jak to będzie, nie skreślam go, bo może rozłąka zrobiła u mnie taką burzę, może jak wróci będzie ok. Dla pewności odbyłam z nim rozmowę czy chciałby zostać za granicą, odpowiedział, że chce wrócić do PL. Zapytałam o to, bo w razie zerwania nie chcę słyszeć, że miał pracę itp.,ale wrócił, a teraz nie ma nic i nie ma do czego wracać. Dziwi mnie to, że kiedyś było tyle uniesień, kwiaty, listy, pocałunki, a teraz? Chociaż współpracuje z kwiaciarniami to na lotnisku nie przywitał mnie nawet jedną różą, poza sexem nie całujemy się w ogóle, chyba że czasem jeden buziak z dubeltówki. Niekiedy mu wiercę tym dziurę w brzuchu, że jest moim narzeczonym a nie kolegą od sexu, oczekuję więcej. Może dobrze ktoś wyżej tu napisał, zerwij z tamtym drugim kontakt i zobacz czy to coś zmieni. A wiekiem nie przejmuj się, jesteś tak młoda, wielu miejsc nie widziałaś, wielu rzeczy nie zrobiłaś, ja miałam parcie na ślub w wieku 26 lat, a teraz jest mi dobrze samej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliolioli
Dzięki za rady :) Kontakt zerwałam jakieś 3-4 dni temu i powiem Wam, że z każdym dniem między mną a moim narzeczonym jest coraz lepiej. To chyba normalne że z czasem nie mamy już motylków w brzuchu, w końcu znamy się już jak łyse konie, teraz zamiast uniesień została przyjaźń, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem czy w przypadku tej nowo poznanej osoby po motylkach zostałaby chociaż jedna z tych trzech wymienionych rzeczy... Dam nam jeszcze szansę, przynajmniej miesiąc-dwa i sama postaram się to odbudować. Trzymajcie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×