Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pytanie do panów: leniwa żona?

Polecane posty

Gość gość

Sprawa wygląda tak. Mam 37 lat, 2 małych dzieci (3 i 4 lata) i trzecie w drodze. Chwilowo siedzę w domu (dzieci chore, ja też), ale normalnie mam swoją pracę zawodową do zrobienia. Mąż pracuje, nie ma go w domu 6-18 (dojeżdża). Ciążę znoszę kiepsko (słaba wydolność organizmu, bardzo łatwo się męczę i nie mam sił). Mąż po pracy siada do kompa, udziela się na forach, zajmuje swoim hobby, ogląda seriale. Dzieci położy spać jak mnie zetnie z nóg. Czy ja mam moralne prawo wymagać od niego czegoś więcej? Jakie jest Wasze zdanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy tytul nie powinien brzmiec "leniwy samiec w laczkach" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem facetem, ale skoro oboje pracujecie, to dlaczego tylko Ty masz sie zajmowac dziecmi, domem? A gdzie czas dla Ciebie, podzial obowiazkow? Niech się nie tlumaczy, ze on wiecej zarabia albo wiecej jest w pracy, bo zajmowanie sie dziecmi jest czasem bardziej meczace niz normalna praca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest czasem bardziej meczace niz normalna praca x Aha, szczególnie ta stresująca ciągłe telefony, terminy i odpowiedzialność liczona w dużych liczbach. Tak, to nic przy gotowaniu i sprzątaniu które jest istną katorgą przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam pracę, która wymaga tylko kilku godzin w miejscu pracy tygodniowo, ale powinnam pracować w domu. Teraz mam większą pracę do zrobienia, ale potrzebuję do tego całkowitego skupienia, więc robota leży, bo dzieci są absorbujące. Twarde fakty są przeciw mnie: on pracuje 8h + 4 luźniejsze na dojazd, ja mam "tylko" dzieci, przy których mi pomaga. Ale zrobienie obiadu, pilnowanie dzieci i małe sprzątanie (przy moich dzieciach to szufelka śmieci z podłogi dziennie to norma, szczególnie gdy np. muszę się położyć) to max. na co mnie stać. Gorzej, bo na weekendzie jest to samo: filmy, komputer i zero ochoty na włączenie się w obowiązki domowe. Jak już go o coś poproszę i wsiądę na głowę to jest pomstowanie, że tylko on sprząta i w domu robi wszystko i że coś jest nie tak to i tu (wścieka się). Rzygać mi się chce tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Oprocz gotowania, sprzatania trzeba jeszcze ogarnac dzieci, nakarmic, sprzatac po nich, latac za nimi, pilnowac zeby sobie czegos nie zrobily, wyjsc do sklepu z nimi, z wozkami, torbami. I ciagle miec oczy dookola glowy. Szczegolnie przy trojce dzieci i jesli sa male. Nie wiesz co moga zrobic takie 2 latki pozostawione na chwile bez opieki. Owszem, ta praca moze byc stresujaca, odpowiedzialna, nie neguje, ale pracujesz pn-pt, w nocy spisz, weekend wolny, czas na komputer itp. A przy dzieciach musisz byc 24/7. To mala odpowiedzialnosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cza bylo sie wczesniej zastanosic nad iloscią dzieci, wilczyca ma czase 6cioro bachorow i daje se rade i nie mialczy ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Tak, porownuj zwierzeta do ludzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchajcie - dzięki za odpowiedzi. Kieruję swoje pytanie do panów, bo chcę znać Wasz punkt widzenia. Kobiety wiedzą zwykle co oznaczają małe dzieci, mężczyźni mniej. Chcę wiedzieć czy argument pracuję12h zwalnia mojego męża od angażowania się w dom (pomijając dzieci, bo nimi się zajmuje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zwierz madrzejszy jak juz urodzi to niema skomlenia tylko wykarmi i rodzi nastepne a ludzka samica urodzi a potem ma wielkie problemy to straszne musi być miec dzieci dla ludzkiej samicy bo musi im dac zryć i majty wyprać aaa:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kałmoku zaden zwierz nie nianczy dzieciora do 18 rz. a i dluzej bo teraz i po studiach leni nie brakuje. przyrownujesz roczny wychów zwierzecy do ludzkiej krwawicy na rzecz dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i mamy g****oburzę. Ustalmy fakty: 1. mam małe dzieci - no zdarza się w najlepszej rodzinie 2. w liczbie mnogiej - nie nie dałam się propagandzie, że więcej niż 1 to patologia i obciach 3. kolejne w drodze - nie młodnieję, a 3 to liczba w sam raz. I od razu piszę, że wcześniej się nie dało. Dajcie sobie spokój w wymyślaniem. W tej ciąży mam problem z oddychaniem (może to wina infekcji) i ilością sił (zdarza się najlepszym). I co? mam ciążę terminować, żeby było idealnie? Tak życie nie działa, biorę co jest. Ale ciężko mi z tym cholernym sprzątaniem. A mąż jak go poproszę to łaskę mi robi. Dostał żelazko do ręki (moje dzieci nie chodzą brudne, więc ilość prania adekwatna do liczby i wieku dzieci - monstrualna). Efekt: nie prasujmy! A w nosie mam. Tyle, że dzień (czyt. 6h) potrafię przy takim żelazku stać (moje biedne ciążowe nogi). Ale to jeszcze trawię. A sprzątania nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę, że niektóre rzeczy po prostu możesz odpuścić. Nic sie nie stanie, jeśli dresy i koszulki dzieciaków będą pogniecione (koszule męża też). Gotuj tylko dla dzieciaków. Jakaś zupka, naleśniki-mąż niech delektuje sie swoim hobby. Wierzę, ze możesz czuć się paskudnie, niech mąż to odczuje. U mnie na początku drugiej ciąży-gdy ledwo dawałam radę chodzić do pracy i zajmować sie 4letnim synem skończyły się obiadki, zakupy, prasowanie itp. Ale dopiero gdy powiedziałam mężowi, że musi mnie odciążyć, bo inaczej tej ciązy nie utrzymam-dotarło. Umie zrobić zakupy, odkurzyć, nawet wyjść z synkiem na rower. Czasem trzeba bardziej brutalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brak obiadu to broń ostatecznej zagłady ;). Wszystko mąż zniesie tylko nie to. I choć mi marudzi, że jakieś sałatki wymyślam to i tak pochłania. Wg niego (gdyby miał robić zakupy on) to najlepiej żywić dzieci białą bułką z masłem i kiełbasą, ew. serem. Na obiad może być jakaś garmażerka albo mleko zsiadłe z ziemniakami. I tak codziennie. Zielenina oczywiście kupiona w markecie (a czym się różni pomidor holenderski od pomidora tego pana, którego odwiedzam na targu? 1 zł/kg. No to lepiej holenderski! A że tamten z certyfikowanej biouprawy i pachnie kilka metrów wokół straganu? A jaka to różnica). Zatem zakupy odpadają. Zresztą to czasami moja jedyna rozrywka. Z prasowaniem próbowałam odpuścić. Aż zobaczyłam moje dziecko w przedszkolu, w pogniecionej bluzeczce obok dziecka w uprasowanej. Moje wyglądało jak kloszard. Nigdy więcej. Mam tylko poczucie, że nie starcza mi sił. Jeśli zacisnę zęby i popracuję więcej (da się) to następnego dnia mam problem żeby wstać i zrobić cokolwiek (nie przesadzam). Kawę odstawiłam, bo mam kołatania serca, więc wspomagacze odpadają. Tak jest i już. Muszę przeżyć. Po porodzie będzie lepiej, jak zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma tu żadnych mężczyzn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 35 lat i jestem facetem. Odpowiadam: ja nie uwalibym sie tak w zyciu zeby z trojka dzieci nie miec czasu na przyjemnosc dnia codziennego. To byl Twoj wybor zamiast zyc milo i szczesliwie z mezem i kochac sie wiec czemu narzekasz? Meczennica na wlasne zyczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jejku kobieto weź ty siebie przeczytaj, ty nawet nie chcesz dopuścić do tego, żeby twój maż coś zrobił bo zrobi to źle bo się nie nadaje bo to bo tamto bo nikt tak tego dobrze nie zrobi jak ty, no to ryj i nie marudź jak tak nauczyłaś że nawet on jeszcze marudzi jak ty sałatkę przygotujesz podsuwasz wszystko pod nos, wyręczasz we wszystkim bo on nie umie, bo bułkę z kiełbasa będzie jadł to niech żre. Dzieci pewnie te,z tak wychowasz, że pod nos pod nos bo przecież nigdy nic nie będą umiały zrobić. Ja mam dwoje dzieci i jestem z człowiekiem który nie jest ich ojcem, też jest zmęczony, też dużo pracuje, ale pomaga mi:) Zakupy zrobi, obiad ugotuje, pomoże mi w sprzątaniu, zajmie się dziećmi, pomoże w lekcjach, naprawi to i owo, rano zrobi mi kawę, herbatę, przyniesie coś do jedzenia dogadzamy sobie wzajemnie i dbamy o siebie wzajemnie. A u Ciebie wszystko na twojej głowie co to za związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do mężczyzny. Każdy ma swoje priorytety. Jakbym miała dzieci wcześniej to by było inaczej i mniej drastycznie. Mam teraz. Czy męczennica? No nie przesadzaj. A jak Ciebie na starość kręgosłup opuści to będziesz wysłuchiwał, że trzeba było o siebie dbać albo na czas eutanazję zrobić, a tak to jesteś męczennik na własne życzenie?Durne rozumowanie. Tym bardziej, że pytanie było inne. No chyba, że tradycyjnie na kafe chcesz udowodnić, że wiesz lepiej i zrobiłbyś inaczej. No to powiedziałeś... Do dziś Jest inaczej niż Ci się wydaje. Owszem, mam z mężem różnice zdań co do tego jak co robić. Np. jestem za tym, żeby nie bić dzieci i nie dawać im kar bez zrozumienia jak one odebrały daną sytuację. Noż głupia ja, uważam, że w tym mam rację (pewnie nie mam bo jako czarno-biała postać jestem tą zaborczą, która nad wszystkim ma mieć kontrolę i z założenia nie ma racji, choć uważa, że wie lepiej). No i popatrz, dzieci w tyłek dostają (nie postawiłam na swoim)! Nakreśliłam wyraźnie obszar, w którym czuję się lepsza tj. żywność, ew. gotowanie (choć nie mam nic przeciw temu, żeby mój facet coś ugotował). Może dla Ciebie do przyjęcia jest, że dzieci w ciągu pierwszych 5 lat jedzą monotonie i źle, dla mnie nie, bo wiem, co to dla nich znaczy. Może powinnam dawać im zupki w proszku (mąż coś takiego zasugerowała, nie do końca jestem pewna na ile żartował, a na ile nie)? Nie mam nic przeciw temu, żeby prasował i wierz mi, cieszyłabym się bardzo gdyby sprzątał. I nie obchodzą mnie szczegóły typu jak, czym i kiedy. Tylko, że jak na razie moje wysiłki są torpedowane. Prośby, żeby wieczorem ogarnęli trochę dom z dziećmi (ja już zwykle nie mam sił nawet stać) zostały olane wielokrotnie. Trochę jadu mi się wylało, ale ja jestem z gatunku raczej ustępujących i taka ocena jest błędna i wkurzająca trochę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×