Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co byście zrobili? Chodzi o mieszkanie po ślubie.

Polecane posty

Gość gość

Witajcie. Oczekuję konkretnych wypowiedzi. Niedługo biorę ślub i zostaje kwestia zamieszkania. Narzeczony bardzo chce, żebym przeprowadziła się do niego ze względu na jego prace ,,polowe". Na dole mieszkają jego teściowie i babcia, maja osobna kuchnie i lazienke, ale parter i pietro domu sa polaczone schodami wewnetrznymi mimo ze sa osobne wejscia. Na górze natomiast sa 4 pokoje, lazienka i kuchnia z salonem i juz pisze w czym problem. Jeden pokoj na gorze zajmuje jego brat kawaler, drugi jego siostra z mezem i malym dzieckiem (4 lata), trzeci zajmuje moj narzeczony, a czwarty pokoj na razie stoi pusty i robi za pokoj goscinny. Siostra narzeczonego urzadzila sobie z mezem kuchnie na gorze tzn kupila meble, garnki itd czyli wszystko co stoi w kuchni i salonie jest praktycznie jej. I teraz narzeczony chcialby, zebym sie do niego wprowadzila i korzystala z kuchni na gorze razem z jego siostrą, ale ja sobie tego nie wyobrazam. Mozna raz czy dwa skorzystac z czyichs rzeczy ale zeby caly czas? Dom w calosci ani nawet w polowie nie jest na nikogo zapisany i od strony prawnej kazdy ma do niego prawo, ale to nawet nie o to chodzi. Wspolna lazienke jeszcze bym przebolala, ale kuchnie? Z przyszla tesciowa na dole nie bardzo usmiecha mi sie gotowac, znowu na gorze w kuchni gotuje siostra mojego narzeczonego. Nie wiem sama czy isc na ustepstwo narzeczonemu i jakos dogadac sie z jego siostra czy isc na wynajem czy tez zostac u siebie w domu z rodzicami i siostra. Nie wiem co mam robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba jego rodzice mieszkają na dole, nie teściowie :) A serio w życiu bym nie poszła mieszkać na 1 pokój, we wspólnym domu z tyloma osobami na kupie. Jeszcze żeby góra cała była dla Was, to można się przemęczyć 2-3 lata, ale też nie na zawsze. Jeśli Twój narzeczony mieszka na wsi i pracuje w polu, to raczej do miasta nie pójdzie na wynajem. Może poczekajcie z tym ślubem, na razie zostań u rodziców i zacznijcie budowę własnego domu. Może być i po drugiej stronie ulicy, ale Wasz. Weźcie kredyt, rata wam wyjdzie tyle co wynajem. A kawałek działki chyba rodzice męża mogą podarować, więc ten koszt odpadnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podbijam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taki i tak zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko ze wzgledu na to, ze narzeczony tak by chcial, to bym sie zgodzila na jakis czas, i mimo ze dobrze sie dogaduje z siostra narzeczonego, to jakos nie moge tego pojac, jak mialybysmy sie dzielic kuchnia. Teoretycznie moj narzeczony tez ma do niej prawo jako do pomieszczenia w domu, no ale jego siostra wstawila tam wszystko swoje (kuchnia jest polaczona z salonem) i juz tak dwa lata sobie uzywają.,a narzeczony nie widzi w tym problemu, zebym ja korzystala z jej mebli czy lodowki. dziwnie sie z tym czuje. nasze relacje sa dobre i nie chcialabym nic schrzanic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie gnieździłabym się z tyloma osobami w jednym domu, chyba że nie miałabym wyboru, to raz. Po ślubie czy nie, poważny związek to już właściwie nowa rodzina, nowe życie, nie wyobrażam sobie do tego stopnia dzielić z kimś gospodarstwa, żeby mieć wspólną kuchnię i łazienkę, przejściowo przez kilka miesięcy da się wytrzymać, ale na dłuższą metę bez sensu, przecież każdy ma swoje sposoby sprzątania, trzymania rzeczy, używania sprzętów itd itd, na pewno będą kwasy. To nie studia, żeby się dogadywać z lokatorami i dostosowywać, to ma być Wasze miejsce i Wasze warunki, bo zaczynacie wspólne życie i tym samym tworzycie nową jednostkę społeczną o indywidualnych preferencjach, to nie jest dobry czas na mieszkanie tak blisko z taką ilością rodziny, nie ważne czy Twojej, czy Jego, może w przyszłości jak się z Jego rodziną bliżej zżyjesz i będziecie mieć super stosunki to będzie to miało sens, ale nie na tym etapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym zwariowała w takim ścisku. Po to się bierze ślub, aby wyprowadzić się z domu rodzinnego i założyć nową rodzinę, a nie ładować do teściów i mieszkać ze szwagrami i nie wiadomo kim jeszcze... Przecież tam będzie gorzej jak w mieszkaniu studenckim, 1 kuchnia, 1 łazienka i 6 osób...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie, problem w tym, ze to nie bylaby kuchnia z tesciowa,a z szwagierka, i mimo ze predzej bysmy sie dogadaly miedzy soba, to i tak tego jakos nie widze,a narzeczony przeciez nie moze nakazac siostrze zeby zwijala wszystko bo on teraz chce wstawic meble dla nas. Bez sensu. Chyba sama sobie odpowiedzialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tyle ludzi na kopie, 4 pokolenia bo babcia, rodzice, dzieci, wnuk masakra, trzeba być skończoną kretynką nic nie warta żeby w cos takiego wchodzić :O wolałabym wynając kawalerkę w kamienicy z piecem niz siedzieć na ku/pie z masą ludzi i jeszcze korzystać z rzeczy krórych nie jestem włascicielką, być na łasce :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opinia bedzie jednomyslna: nie pakuj sie w to, jesli nie jestes naprawde zmuszona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba sie nie wpakuje, dzieki za rady ;) ale zaczelam sie zastanawiac, jak siostra narzeczonego moze to wytrzymywac, pewnie dlatego ze zgarnela gore dla siebie i nie musi jej dzielic z mama ;) choc tak naprawde nie wiadomo, czyje to bedzie. corki zawsze maja latwiej od synowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dom na dwie gospodynie, na dole matka, na górze córka , mają swoje rzeczy a ty będziesz tą obcą, pasożytem, tą gorszą żeby wchodzić w coś takiego trzeba być mega zdesperowaną i dawać sobie po głowie jeździć i żyć w tym jak taka kura zagoniona do kąta beznadzieja ,znajdż sobie miejsce gdzie ty będziesz gospodynią domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka opcja jak opisujesz jest do zaakceptowania jako przejściowe rozwiązanie, na nie dłużej niż pól roku. Możesz spróbować, a na pewno porozmawiaj z narzeczonym. Polecam też rzucić okiem http://irmy.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×