Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość madera11

nie umiem sobie poradzić z niechęcia do rodziny męża

Polecane posty

Gość madera11

Mieszkałam z nimi i mężem dłuższy czas. Teraz już nie mieszkamy razem, ale nawarstwienie różnych sytuacji sprawiło, ze czuje do nich pewna niechęć. Sytuacja w ich domu jest dość trudna. Teść nieraz burzliwie kłóci się z teściowa, padają brzydkie słowa. Ogólnie mówiąc bywa nerwowy.Bojąc się mu narazić przez cały ten czas siedziałam głównie w naszej sypialni. Praktycznie nie rozmawialiśmy, tylko zdawkowe dzień dobry i parę zdań. Teść nie raz będąc w moim i męża towarzystwie zwracał się do niego jak by mnie nie było np." gdzie sobie postawisz pralkę w nowym mieszkaniu", albo "gdzie jedziesz" - widząc przecież, że jedziemy gdzieś razem.Nie udało mi się nawiązać ciepłych relacji nie tylko z nim, ale z wszystkimi, wszystko bardzo chłodne i zdystansowane. Przez cały ten czas czułam się jak gość i jak piąte koło u wozu. Miałam wyrzuty sumienia zwłaszcza wobec brata mojego męża, z którym współdzieliliśmy piętro, ze nie może się czuć swobodnie przez moja obecność. Od jego przyjaciela, a naszego sąsiada usłyszałam podczas gdy go podwoziłam autem, że brat męża to właściwie wszystkim idzie na rękę. Nie wiem, może z nim rozmawiał, a może nie. Starałam się pomagać w domu, ale sama byłam zdezorientowana jakie obowiązki należą do mnie. Czułam się skrępowana i cały czas się pilnowałam, bałam się odezwać, żeby nie wywołać konfliktu.Teściowa była uprzejma, ale również dość zdystansowana, co do mnie. Nie przeszkadzało to jednak przestawiać rzeczy w naszym pokoju, zmieniać nam pościeli, podkradać wina z naszego barku i stanowczo stawiać na swoim;p Ale to jej dom, wiec może chodzić gdzie chce i ustalać zasady.Jak mąż był chory to co chwile do nas przychodziła, a to rosołek a to sok,a na koniec powiedziała, żeby sobie rozłożył wersalkę i tam spał. Źle sie z tym czuję , ale byłam zazdrosna, o to że nie mogłam wypełniać obowiązków jako żona i zła, ze stanęłam w takiej sytuacji życiowej iż teściowa decyduje czy mam spać z mężem, czy nie. Mąż, choć bardzo go kocham, na początku wspólnego mieszkania wiele wieczorów w tygodniu spędzał u brata w pokoju oglądając mecze i grając. Po pewnym czasie zaczęłam z nim rozmawiać, że zostawia mnie samą cały czas. Początkowo słyszałam, że co on poradzi , że nie umiem sobie zorganizować czasu. Ale jak zaczęłam co raz więcej płakać z tego powodu, raz nawet wyszłam z domu wieczorem zaczął więcej czasu spędzać ze mną. Pod koniec wspólnego mieszkania byłam już bardzo zmęczona tym wszystkim, czułam żal i złość, choć próbowałam nad nią panować i miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Mąż niby żartem, wspominał, ze rok po ślubie to jednak się wszystko zmienia, że zołza ze mnie, bo regularnie co jakiś czas nie wytrzymywałam i płakałam mu, że mam dość i nie dam rady więcej. Czuję się podle z tym wszystkim co czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madera11
Myślę, że też jest tu moja wina bo jestem nieśmiała osoba dość wycofaną, ja też nie umiałam jakoś wyjść z inicjatywa, choć zawsze starałam się być miła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czuj się podle z tym co czujesz, bo to uczucia, czyli coś naturalnego. Nie twoja wina, że jesteś nieśmiała, a rodzinka z kolei bardzo stanowcza. Jak cię to martwi to spróbuj się pobawić w lepszy kontakt, teraz wbrew pozorom może być łatwej, bo już z nimi nie mieszkasz i jakiekolwiek twoje poczucie winy jest bezzasadne, bo wszyscy ludzie tworzą ogólną atmosferę. Możesz też ich olać i żyć tym, czym możesz, a nie się martwić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała opis sytuacji zyciowej jakiejs cyganki czy muzułmanki, którą rodzice wydali za mąz za obcego faceta i musi służalczo znosic nowe warunki życia. Ty znałas wogóle tego faceta, za którego wyszlas za mąż? Dla mnie to abstrakcja żebym musiała zmuszac sie do mieszkania tam gdzie nie chce i wziąc sobie za męża faceta, którego moje opinie i uczucia szczególnie nie interesują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cyganka czy muzułmanka pewnie by miała jakieś wsparcie od innych żonek i sióstr męża, a wieczorami szyłyby i tańczyły a nie siedziały same w jednym pokoju bojąc się wyjść ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto ty kazdym zdaniem przepraszasz ze zyjesz. popracuj nad swoim poczuciem wartosci bo zachowujesz sie jak podnóżek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madera11
Ogólnie maż jest dla mnie dobry, ale wydaje mi się, że w tamtej sytuacji wydawało mu się, że przesadzam, ze to nic takiego. Nie widział tego, ze ja się mogę źle czuć, bo nie mieszkał nigdy z teściami. On się dobrze czuł bo był u siebie i mówił, że teraz tutaj jest mój dom. Ale nie był to mój dom i to było czuć. Po wielu rozmowach zrozumiał.Miała to być tymczasowa sytuacja z tym mieszkaniem,dlatego się zgodziłam, a jednak mnie to przerosło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czuj się źle. Ja tak się czuję jak Ty jak nawet na urlop przyjeżdżam (mieszkamy daleko, więc jak zjedziemy w rodzinne strony, to siłą rzeczy rodzice zapraszają i zdarza nam się weekend spędzić u rodziców jednych i/lub drugich). O ile moi rodzice są w stosunku do męża bezkonfliktowi, ojciec wręcz lubi coś z nim porobić, piwko wypić, itd, o tyle ja u teściów czuję się całkiem obco i nie wiem, jak mam się zachowywać. Teść tak samo się zwraca do mojego męża, w liczbie pojedynczej- ostatnio musieliśmy zdążyć na samolot na urlop wcześnie rano, a auto w naprawie, i teść do męża "To o której dokładnie masz ten odlot?", a ja siedzę obok... W domu rządzi ojciec i siostra męża, chociaż ledwo od ziemi odrosła, ledwo co pełnoletnia. Jak przyjedziemy, to nawet nie raczy z nami rozmawiać, rzuci cześć i wywraca oczami, dając nam do zrozumienia, jak jej przeszkadzamy (chociaż nie przyjeżdżamy do niej, a do teściów, bo nalegają). Teściowa jest w porządku, ale zdominowana przez męża i córkę, i chyba nawet tego nie widzi. Ja krępuję się nawet herbatę sobie zrobić, głupio mi grzebać komuś po szafkach i ruszać nie swoje rzeczy. Też jestem dość wycofana i ciężko mi przychodzi nawiązywanie kontaktów, zagajanie rozmowy, szczególnie jak dwie z trzech osób dają do zrozumienia, że jesteśmy z mężem właściwie obcy (bo jego też tak sobie traktują). Tyle że u mnie mąż jest świadomy, jaka jest sytuacja, i w razie czego za mną, dba o moje samopoczucie w tej rodzinie, chociaż samemu mu niełatwo... Ale wiesz, ajk druga strona nie chce, to choćby skały srały, to nic nie zrobisz... Nie bierz tego do siebie, szczególnie że nie mieszkasz już z teściami i nie musisz się przejmować. Grzecznościowe stosunki, obiadek czasem wspólny, dzień dobry, łądna pogoda, i tyle. Nie przeskoczysz, szkoda zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"podkradać wina z naszego barku " Mialam tak samo mieszkając u teściów. Teściowa odlewala nie tylko wino, ale też usypywała kawy z zaczętej paczki. Było to lata świetlne temu, ale uraz został. Rozumiem Ciebie, kazde Twoje słowo. Miałam identycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oni zwracają sie do synów bo nie chcą jakby wtrącać sie do was-:) bo niby co ich to obchodzi. Jakby pytali gdzie postawicie pralkę to mogłabyś uznać ze wcina sie w twoje sprawy. Poza tym to sa obcy ludzie i jeden papierek i ceremonia ślubu tego nie zmienia. Nauka stara jak świat, mieszkać osobno choćby skały srały. Oszczędzasz kasę a tracisz zdrowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. Ale wyobraźcie sobie w drugą stronę- gadacie z teściami, macie gdzieś ich oboje podrzucić, załóżmy na ten samolot na urlop,i synowa nagle pyta "To o której masz ten lot mamo?", pomijając teścia... Zaraz by było, że synowa niewychowana, bezczelna. Ja w takiej sytuacji (jak teść zwracał się do męża, o której ma lot) odpowiedziałam "Ja mam o dziewiątej, a Ty kochanie?" Mina teścia bezcenna, ale oczywiście na mnie spadło, że "robię kwas w rodzinie", bo się niegrzecznie odzywam... Ech, szkoda gadać. Z teściami najlepiej z daleka (a czasem ze swoją rodziną też).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×