Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Przestacie hodować dzieci! Wychowujcie je!

Polecane posty

Gość gość
od czego w takim razie tam jesteś i za co bierzesz pieniądze skoro 3 latek według ciebie powinien wszystko umieć. Myślałaś, ze jak będziesz pracować w przedszkolu będziesz sobie kawki popijać? trzeba było wybrać inny zawód jeśli ten ci nie odpowiada, zresztą zawsze możesz się zwolnić jak ci cos nie pasuje, a nie narzekać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówicie o prowokacji... ale, 2 tygodnie temu zostałam poproszona o pomoc w opiece nad kilkorga dziećmi podczas imprezy dożynkowej w naszej gminie wiejsko-miejskiej. Zatrudniono 2 panie - nauczycielki z przedszkoli, a 4 panie, w tym i ja do pomocy w ogarnięciu i czuwaniu nad bezpieczeństwem dzieciaczków. I faktycznie,rodzice nie wychowują dzieci, nie uczą ich podstaw egzystencji., bo jak można traktować 5 letniego chłopca, który ma kieszenie w portkach, ale nie ma w nich chusteczek do nosa? Chusteczki wręcza koleżance mama dziecka z prośbą, aby "jak mały się zesmarka, proszę wytrzeć mu nos" Proszę, aby moje dziecko nie biegało bo się spoci - dziecko ubrane w grubą polarową bluzę, kamizelkę i kurtkę, wiadomo, przy minimalnym ruchu się spoci, ale zdjąć jakiejś warstwy ubrania nie można, mama zakazała. I podobne kwiatki, zawsze jakieś zastrzeżenia do zabaw rodzice mieli. Dwie panie przedszkolanki miały w sumie 8-10 osób do zabawy, my dwa razy tyle dzieci, ale którym z jakichś powodów nie wolno było bawić się. Szkoda, dzieci nie uczestniczyły w konkursach, zawodach, do wyboru miały zabawę w kółko graniaste i malowanki i co jakiś czas rodziców sprawdzających czy się nie przegrzali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matki same tego uczą! A później dziwią się, jak ich dzieci przychodzą z płaczem do domu, bo inni w szkole/przedszkolu się z nich śmieją, żenic nie umieją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam wyżej o dwóch 3 latkach w mojej rodzinie. Ten od strony męża ostatnio robił fochy bo "babcia (moja teściowa) nie pojechała po jego mame do pracy" i 2 godziny ryczał. Moja teściowa przejezdza przez cale miasto po dziecko do przedszkola, które jest obok bloku, w którym mieszka jego matka ze swoją rodzina ( z matka, ojcem i siostra), babcia z ktora mieszka udaje ze pracuje. Tesciowa pozniej odwozi dziecko, przez cale miasto i wraca do domu -_- robi 15 km

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też jestem za uczeniem dzieci samodzielności... Ale jeśli chodzi o przedszkole to szczególni w 3-latkach bywa tak że dziecko coś w domu robi a w przedszkolu nie chce...mi szczęka opadła jak mi pani mówiła i to wcale nie w pierwszym drugim miesiącu, że mój 3-latek nie chce myć rąk, że jakby nie umiał...w domu dawno to robił :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam o ubieraniu dziecka z powodu pośpiechu. Mądra mamusia od razu napisała, że uczę dziecko, że mamusia za niego wszystko zrobi. Nie wiem skąd ten wniosek. Moje dziecko (3,5 roku dokładnie) ma opanowaną samoobsługę w stopniu dość wysokim, jest trzecim z kolei dzieckiem i z racji tego dość szybko musiała nauczyc się sama ubrać i sobie poradzić. Nie wyciągajcie wniosków po jednym zdaniu, bardzo proszę. W szatni (przedszkole) ma dokładnie kilka minut na ogarnięcie dziecka(rano) i sama ją rozbiera i zakładam kapcie, a wiemy doskonale ile dzieciakom schodzi na tej czynności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W tej całej podstawie programowej przedszkolnej jest że dziecko przez edukację przedszkolną nabiera tych umiejętności powiedźmy samoobsługowych...no ale to jest teoria...w praktyce wysłanie 3,5 latka do przedszkola zupełnie sobie nie radzącego ze sobą, to jest robienie mu krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj mieliśmy święto w przedszkolu, 50 -dziesięciolecie naszej placówki. Po południu miła uroczystość z udziałem rodziców i lokalnych władz. Władze i sponsorzy się postarali. Każde dziecko dostało upominek i książeczkę. Słodycze też były, ale w ograniczonej ilości. Dzieciaczki przejęte rolą, one były głównymi aktorami i wypełniały część artystyczną.Były wspaniałe, bez wyjątków, i ta w białej szacie księżniczka, która ciągle podnosiła spódniczkę i ten rycerz, który już na starcie zgubił miecz, pani pomogła:D Siedziałam wśród publiczności, obok mnie rodzice komentujący poszczególne występy swoich pociech - złośliwe komentarze przeważały, A po co książka dla dziecka? mogliby jakąś czekoladę dać, abo inne słodycze. Porcja ciasta ? ale się wysilili. Kilkoro rodziców wyszło zawiedzonych oprawą -księżniczka jakaś głupkowata, rycerz jakiś niekumaty... A mnie się podobało i chociaż moje dziecko tylko w chórze ptasich odgłosów występowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja was wszystkie przebije - gdybym sama nie widział, to bym nie uwierzyła. Chłopak 3-4 klasa, był nad rzeka. mama przed powrotem do domu zdjęła mu majtki, potem załozyła suche i spodenki. Na koniec uklękła przed nim, aby mu założyć sandały. Przypuszczam, ze jest pośmiewiskiem całej szkoły. Nie rozumie, co takie matki mają z głową, przeciez chyba widzą, że duzo młodsze dzieci radza sobie same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przedszkolanka która używa słowa ćwok ? Ktoś taki nie powinien pracować w przedszkolu. Patologia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam pytanie do autorki. Próbuje dziecko czegoś uczyć ale on to robi nieporadnie, czasem sie uda a czasem na chwile ale generalnie nie wychodzi mu to odmawia i płacze. Mam pytanie czy mam robić codzienną musztre z batem i katować dopóki sie nie nauczy ? Może powinnam je zmuszać by całą noc ćwiczył to ubieranie skarpet czy butów, trzymać tą łyżke jak dorosły, a jak odmawia lub mu nie wychodzi lub płacze to nie pozwalać na sen i prać do nieprzytomności tak jak ta psychopatka z lat 80-tych ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam nadzieje że ty w dzieciństwie robiłaś wszystko wg wyznaczonego przez kogoś czasu. Niestety ty mi tego nie powiesz bo pewnie nie pamiętasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ostatnio miałam rozmowę z mamami rówieśników mojej córki z grupy pięciolatków, mam było 6 każde z tych 6 dzieci albo miało wycinane migdały albo ma mieć je wycięte, z ospą, z trzydniówką jadą leżeć do szpitala zakaźnego, a szczepią na wszystko co "zalecane" bo to takie rozsądne słowo. A zęby tych dzieci w większości to już czarne resztki. Moja 5 latka nigdy nie była w szpitalu, nigdy nie miała antybiotyku, nie ma próchnicy. Jest zaszczepiona niestety na obowiązkowe czego nie mogę odżałować. Pięć lat temu nie miałam wiedzy ani odwagi żeby odmówić już w szpitalu. Dziwię się tym rodzicom, wiem że chcą dobrze ale nie maja oni żadnego przemyślenia, refleksji o tym jakie znaczenie dla zdrowia ma żywność, domowe sposoby leczenia infekcji i w szerokim pojęciu zdrowe życie, świeże powietrze itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z ospa do szpitala? Ja mialam ze 6/7 lat jak ospe przechodzilam. W domu lezalam i po łapach obrywalam jak sie drapac chcialam :-) Cale zycie przezylam bedac tylko na gruźlice i wzw jak do szpitala szlam szczepiona :-) no i rozyczke bo to mus przy staraniach o dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z czego wy sie smiejecie? W niekorych przypadach dzieci z ospa leczone sa w szpitalu. Jak ospa jest "ciezka" strupy sa w przelyku do tego mega goraczka to takie przypadki.leczy się w szpitalu. Rok temu jak bylalm w szpitalu widzialm 5 dzieci z ospa. W zyciu nie myslalm ze tak.moze wygladac dziecko chore na ospe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To u nas w przedszkolu sa wspaniale nauczycielki. Jak corka poszla do 3 latkow to byly tam dzieci z smoczkami, niektore mialy zakladane pieluchy na lezakowanie. Panie pomagaly w jedzeniu. Jak dziecko zrobilo siku czy kupe to umyly ,przebraly. Zawsze mowily ze 3letnie dzieci sa male i mamy dac im troche czasu. Po 3 miesiącach nie bylo smokow , pieluch, dzieci ladnie jadly. Tylko tak.jak pisalalm panie sa naprawde rewelacyjne:) Dodam.ze przedszkole 35 letnie państwowe , integracyjne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciezkie przypadki to oczywiscie ze tak i tu nie ma dyskusji ale jest wiele sytuacji gdzie rodzice histeryzuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj dziecko do czterech lat może mieć trudności z wykonywaniem różnych czynności i wymaga pomocy, zwłaszcza w ubieraniu się, zakładaniu butów. Przedszkolanki są od tego aby dzieciom pomóc i przypilnować, żeby na spacer miały wszystko dobrze założone aby się nie zaziębiły i nie przewiały. x Przepraszam bardzo, ale zanim ta przedszkolanka opatuli dobrze ostatnie dziecko, to minie godzina, a pierwsze ubrane jest tak zapocone, że za chwile chore. 3latek ma być odpieluszkowany, ma umieć sam jeść i się ubrać. Nic dziwnego, że mamusie się burzą, jak im ktoś ich lenistwo wypomni. Tak lenistwo. Ja byłam dość młodą mamą jak na dzisiejsze standardy (23 lata to gówniara według kafeterii), a dawno umiały to, co powinny umieć 3 latki i nikt mi nie powie, że 3 latek jest za mały na samodzielne jedzenie łyżką, czy założenie skarpetki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No tak, fajne panie, bo wyręczały leniwe matki :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gość wczoraj dziecko do czterech lat może mieć trudności z wykonywaniem różnych czynności i wymaga pomocy, zwłaszcza w ubieraniu się, zakładaniu butów. Przedszkolanki są od tego aby dzieciom pomóc i przypilnować, żeby na spacer miały wszystko dobrze założone aby się nie zaziębiły i nie przewiały. x Przepraszam bardzo, ale zanim ta przedszkolanka opatuli dobrze ostatnie dziecko, to minie godzina, a pierwsze ubrane jest tak zapocone, że za chwile chore. 3latek ma być odpieluszkowany, ma umieć sam jeść i się ubrać. Nic dziwnego, że mamusie się burzą, jak im ktoś ich lenistwo wypomni. Tak lenistwo. Ja byłam dość młodą mamą jak na dzisiejsze standardy (23 lata to gówniara według kafeterii), a dawno umiały to, co powinny umieć 3 latki i nikt mi nie powie, że 3 latek jest za mały na samodzielne jedzenie łyżką, czy założenie skarpetki. xxx To w jakim ty ślamazarnym tempie leniwa matko musisz wszystko robić, skoro uważasz, że godzinę czasu zajmuje przedszkolankom dopilnowanie aby dzieci były odpowiednio ubrane na spacer?Widzę że myśleć też nie bardzo Ci się chce i nie doszłaś do tego, że przedszkolanek jest kilka i mogą podzielić obowiązki takie jak ubieranie i wyprowadzanie dzieci już ubranych :P Dzieci są różne i to nie lenistwo matki tutaj gra szczególna rolę, ja też byłam młoda matką, miałam 22 lata gdy urodziłam, teraz mam 33. Mam córkę i syna i różnią się między sobą, jedno się szybciej nauczyło pewnych rzeczy, a drugie wolniej. w moim przedszkolu też nie było problemu i przedszkolanki były cierpliwe, nie stresowały dzieci ani rodziców, też niektóre dzieci potrzebowały pampersów do spania, niestety rodzic niewiele może tutaj poradzić na to, że dziecko nie kontroluje tego dobrze podczas snu, to nie ma nic wspólnego z lenistwem. Tutaj nie chodzi o musztrowanie dzieci jak w wojsku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ oczywiście, że przedszkolak może mieć trudności w wykonywaniem pewnych czynności i wymagać pomocy. Nie jest problemem, że dziecko nie do końca prawidłowo trzyma łyżkę, że kruszy przy jedzeniu, że rozlewa zupę, że plami ubranko, że zakłada skarpety na lewą stronę i prawy but na lewą nogę. Problem jest wtedy, kiedy maluch nawet nie próbuje wziąć łyżki do ręki i siedzi jak malowana lala czekając, aż ktoś go nakarmi. Problem jest wtedy, kiedy z ust malucha nie padają magiczne słowa "ja sam", tylko stoi taki dzieciak z wyciągniętą nogą czekając, aż mama czy pani ubierze mu buta. To oznacza, że ktoś zdusił w nim potrzebę samodzielności i niezależności, która w tym wieku powinna być wyjątkowo silna i zauważalna. Co więcej, wyręczając dziecko we wszystkim niszczymy jego poczucie własnej wartości, bo dajemy mu komunikat "nie potrafisz, ja zrobię to lepiej." Nic dziwnego, że potem dziecko boi się podjąć jakiekolwiek wyzwanie, bo przecież z góry wie, że i tak nie potrafi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"To u nas w przedszkolu sa wspaniale nauczycielki. Jak corka poszla do 3 latkow to byly tam dzieci z smoczkami, niektore mialy zakladane pieluchy na lezakowanie. Panie pomagaly w jedzeniu. Jak dziecko zrobilo siku czy kupe to umyly ,przebraly. Zawsze mowily ze 3letnie dzieci sa male i mamy dac im troche czasu. Po 3 miesiącach nie bylo smokow , pieluch, dzieci ladnie jadly. " - to jest dowód tylko i wyłącznie na lenistwo rodziców, a nie nieporadność trzylatków. Rodzice przez trzy lata nie nauczyli dzieci chodzić bez pieluch, bez smoczków, jeść samodzielnie? Bo dzieci były nie gotowe, tak? I nagle, cudownym sposobem, w ciągu kilku miesięcy wszystkie zaczęły być gotowe? Masz rację gościu- takie panie są wspaniałe.Mają czas, cierpliwość,odpowiednie podejście, i dlatego są w stanie sprawić że dzieciaki opanują coś bardzo szybko, bo są do tego zdolne, tylko warunków nie miały. Oczywiście że to maluchy. Oczywiście że wiele rzeczy robią jeszcze nieprawidłowo, niezgrabnie. Nie znam jednak dzieciaka który nie miałby zapędów do samodzielności- bo sam chce wymieszać składniki na ciasto, posmarować buzię kremem, czy właśnie założyć skarpetkę- co z tego że na lewą stronę i że to skarpetka mamusi. U dzieci chwalonych za starania, a nie za efekty, ta potrzeba nie zanika. Wierzą we własne siły, a przede wszystkim dobrze się bawią. Nie widziałam dziecka które samo rezygnuje z próby nalania sobie wody bo trochę rozleje na stół. Widziałam takie które boją się nalać wodę bo mama krzyczy z powodu kałuży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja siostra spi ze swoimi synami w łuzku 7letnim i 4 letnim i jak twierdzi ciezko sie rozstac. A łuzko kupuje juz starszemu od 4 lat. Bedzie tak chyba spała z nimi do osiemnastki. Maz jej spi w innym pokoju biedny od 7 lat. Moglabym cos takiego zrozumiec jakby nie mieli warunkow i gnietli sie na kupie w kawalerce a oni maja dwupietrowy dom. Wsrod znajomych i reszty mojej rodziny od mojej strony i od meza na szczescie dzieci maja swoje luzka gdy maja 2 lata i pokoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry,ale z wlasnych obserwacji widze,ze niektore mamusie naprawde robia ze swoich dzieci kaleki zyciowe.Nie wiem czy to z lenistwa nie chce sie takim mamusiom nauczyc wlasnego dziecka podstawowych czynnosci?A pozniej takie mamuski zganiaja wszystko na pania nauczycielke w przedszkolu a pozniej w szkole.Od wychowywania jestescie wy,drodzy rodzice,ale najlepiej jest liczyc na to,ze pani w przedszkolu majac na glowie 20-30 dzieci,bedzie jeszcze uczyla waszego dzieciaka jak ma ubrac sie,jak zalozyc buty i jak wysikac sie.A od czego sa rodzice?Nie wiem po co wam dzieci skoro wszystko chcecie zwalac na barki obcych osob.Prawda jest,ze obecne dzieci sa bardzo niesamodzielne bo mamusie za bardzo trzesa sie nad nimi,a jak przychodzi czas,ze dziecko musi pojsc do przedszkola czy do szkoly to wtedy uswiadamiaja sobie,ze ich dziecko nie umie tego czy tamtego i jest zwyczajny wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×