Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

po tylu latach zaczyna do mnie docierać śmierć taty

Polecane posty

Gość gość

jeśli to czytasz, proszę- skomentuj kilkoma słowami wsparcia, jakkolwiek. potrzebuję się wygadać. mam 23 lata. tata zmarł na raka, gdy miałam 15 lat. wszystko dla nas robił. dzięki niemu ja i brat nie musimy martwić się o mieszkania. zabezpieczył nas... nigdy nie byłam osobą wylewną w uczuciach. nie umiem i nie lubię mówić o jego śmierci. chyba zamknęłam się nieświadomie na rozmowy o tej okropnej sytuacji. przez te 8 lat byłam skupiona na sobie, co jakiś czas miałam chwile smutku, płaczu. to chyba tak mnie przybiło, że reagowałam agresją na temat Taty poruszany przez moich bliskich. kiedy wspominali o nim w mojej obecności, denerwowałam się i krzyczałam bądź wychodziłam z pomieszczenia. może to nieodpowiednie i szybciej udałoby mi się pogodzić z jego śmiercią, ale nie umiałam. niby nie zmarł od tak nagle. rodzina była przygotowana na to. ale czy ja byłam? chyba nie... co ja mogę zresztą wiedzieć w wieku 15 lat. uważam, że to najgorszy okres, kiedy Bóg mi go odebrał. mój brat miał wtedy 12 lat.. wychodziliśmy z dziecinnych bajek i wchodziliśmy w okres dorosłości. wtedy najbardziej go potrzebowaliśmy. pamiętam, że na 2-3 tygodnie przed jego śmiercią przyszłam do szpitala i byłam zachwycona, bo po raz pierwszy jakikolwiek chłopak zwrócił na mnie uwagę i zaprosił na szkolną dyskotekę. Tatuś nie był w stanie mówić, bo oplatały jego twarz rurki. napisałam mu tylko tę informację na gazecie, a on kiwnął głową i uśmiechnął się. teraz tak sobie przypominam wszystkich swoich byłych chłopaków. od totalnych dresów, po obecnego dobrego narzeczonego. zagubiłam się przez te 8 lat. wydaje mi się, że na chwilę obecną cieszyłabym się, gdyby Tatuś zabraniał mi spotykać się z niektórymi. gdyby ich poznał... najbardziej cieszyłabym się, gdyby był na moim ślubie w lipcu, gdyby poznał mojego narzeczonego i zobaczył, że tak jak On, nie lubi gości i jest typem domatora. chciałabym, aby poznał swoje wnuki. chciałabym celebrować z Nim Dzień Ojca. moja mama wyszła ponownie za mąż za wdowca, który jest dobrym człowiekiem. nie jestem jednak w stanie mówić do niego Tato. robię mu prezenty na Dzień Ojca, jednakże nie jest to to samo. zamiast się cieszyć, chodzę wtedy na grób, modlę się, składam Mu życzenia, a następnie jadę dać upominek ojczymowi. nie tak to powinno wyglądać... ja wiem, że moi rodzice nie byli sobie pisani, że rozwiedliby się prędzej czy później. chciałabym jednak mieć Tatę. pogodziłabym się z drugim mężem mamy, byleby Tatuś był. żył... parę dni temu zostałam w mieszkaniu sama z psem. malowałam się, a on leżał mi spokojnie na kolanach. nagle najeżył się i zaczął szczekać w kierunku pustej przestrzeni. następnie, gdy wyjmowałam laptopa z szuflady, został strącony stojący zegar. to nie mogłam być ja... przeciągu nie było. od razu wpadło mi do głowy, że to mógł być On. kolejnego dnia obudziłam się z dziwnym uczuciem. nie widziałam go we śnie, ale czułam potrzebę skontaktowania się z Nim. rozryczałam się narzeczonemu. pojechaliśmy na cmentarz. było mi jakby lżej... wiecie o czym marzę? że go zobaczę. że pewnego dnia, choć na chwilę ujrzę go w tłumie ludzi. nic nie musi do mnie mówić. to niemożliwe, wiem... mam jeszcze jedno marzenie, które mam nadzieję się spełni. chcę zobaczyć go w swoim śnie. stojącego, mówiącego do mnie, cokolwiek. byleby była jakakolwiek interakcja z jego strony. nie chcę tylko myśleć o nim, ale chcę go ujrzeć. mówiącego, że wszystko jest dobrze i że jest w niebie. wiem, że jest, ale jakikolwiek kontakt z jego strony byłby dla mnie ukojeniem. chyba dopiero teraz zaczyna do mnie docierać Jego śmierć. im jestem starsza, tym bardziej zaczynam dojrzewać i godzić się z Jego brakiem. chciałabym też czuć, że jest obok. jak boję się duchów, tak czasem chciałabym czuć Jego obecność obok. wiem, że nie zrobiłby mi krzywdy. wiem, że czuwa z góry, ale to jednak co innego. nie umiem wyrażać emocji, nie jestem wylewna, lecz ten post jest dla mnie ukojeniem po tych 8 latach. wylaniem swojego żalu, smutku i wszystkiego co we mnie siedzi. wiecie czego się boję? mówić do teścia Tato. od 15 roku życia nigdy do nikogo tak nie powiedziałam. x Kocham Cię Tato. Tęsknię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chcialam cos napisac ale...Poplakalam się .Wybacz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz mój tata zmarł rok temu,ja chyba działam podobnie jak ty wtedy...tylko że ja jestem po 30.A wiesz ze mój pies też tak nagle obrazi do powietrza lecieć skakać i się cieszyć? Wiem że widzi tatę,uwielbiał go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×