Ulubionym argumentem anytaborcyjnych idiotów jest brak seksu.

Jeżeli nie chcesz dziecka, to nie uprawiaj seksu. Wyobraźmy sobie, że jutro każda kobieta, która nie chce dziecka w naszym pięknym kraju, powie swojemu mężczyźnie, że nie będzie z nim już uprawiać seksu, bo nie chce dzieci i że argument ten dotarł do niej z całą mocą i że od teraz seksu nie ma. Ani w prezerwatywie, ani z tabsami, ani z niczym. Fajna wizja, co?

Faceci to się coś zdecydować nie mogą. Chcą seksu, ale Nie chcą dzieci, ale Nie chcą usuwać, ale Nie chcą wychowywać, ale Nie chcą pracować, ale Za to chcą usunąć, Bo chcą seksu. Można z tego cały diagram zrobić.

jest npr koscielna i nie jest to kalendarzyk tylko termiczno objawowe wystarczy poznac swoje ciało

nie widze problemu w braku seksu, seks jest do rozmnażania a nie do przyjemności, i tak powinno być.

Zakaz aborcji tak ale tylko dla katolików.

Tak powinno się karać mandatami za seks bez celu prokreacyjnego tylko zbokole to robią w innych celach.

Seks po ślubie tylko z pieczęcią od proboszcza parafii i w celach prokreacyjnych.

Nie rznij glupa. Zabezpieczyc sie nie umiesz ? Wpadka w 21 w to wylacznie czynnik ludzki, nieuwaznosc i bezmyslnosc. W czasach dostępności tylu srodkow anty tylko debil i idiota nie potrafi sie skutecznie zabezpieczyc.

czym sie zabezpieczyc? bierze kobieta tabletki, ma akurat gorszy dzien i wymiotuje, tabletka sie nie wchłania i szlak trafia cala antykoncepcje facet prezerwatywy założyc nie bedzie chcial-bo oni nie lubia co jeszcze proponujesz?

dorośniecie i może raz wam się trafi możliwość wsadzenia ptaka w co innego niż własna ręka, to będziecie mogli się wypowiadać o zabezpieczeniach. Bo jak na razie to tylko wam się wydaje, ze coś wiecie na ten temat

polecam książkę CZWARTY IMPLANT i oby każdy zafajdany polityk miał okazję przekonać się na własnej skórze jak to jest głosować za czymś czego się nie chce

Założyłam ten temat z myślą o idiotach, którzy przekonują, że skoro nie chce się dzieci, to ma się zrezygnować z seksu. Pierdolę, co za logika. Aaaa i ja mam implant, regularnie wymieniany co 2 i pół roku, bo po takim czasie u mnie wraca owulacja. Się zabezpieczam więc. Ale co zrobić, gdyby implant zawiódł i w pewnym momencie nie dostarczył odpowiedniej ilości hormonów i bum, jestem w ciąży? Dzieci nie chcę. Definitywnie. Urodzić i oddać do adopcji, żeby dołączyło do groba dzieci niechcianych? Kiedyś i tak pozna prawdę, pewnie będzie mnie szukać albo przeżyje straszne rzeczy w rodzinie adopcyjnej/zastępczej/domu dziecka. Zatem, napiszę jak czuję: owszem, wolę zabić zarodek, który nie ma jeszcze żadnych wspomnień, aniżeli urodzić kogoś, kogo nie chcę i kto i tak się w którymś momencie życia o tym dowie.

A kto tak przekonuje? Te osoby, kóre z racji wieku seksu już nie mają więc i wpadka im nie grozi oraz koniotrzepy ziejace nienawiścią do kobiet bo żadna z takowych nie chce ich tknąć patykiem.

Moherami i koniotrzepami się nie przejmuję, ale jest sporo takich aktywistystów od siedmiu boleści, którzy są nadal w wieku rozpłodowym i krzyczą, że taki zarodek to człowiek, który ma prawo do życia. Ciekawe dlaczego zarodki zwierząt już takiego prawa do życia nie mają? Zostaną przez nas zjedzone, wykorzystane jako pupilki domowe albo brutalnie zabite i tak.

Możliwe, że brzmię jak potwór, ale prawda jest taka, że niechciane, nieplanowane dziecko bez możliwości finansowych rodziców jest skazane na cierpienie, które w końcu zawsze się objawi. Ja byłam nieplanowana, matka jednak postanowiła mnie urodzić mimo finansowego dna. Moje dzieciństwo do 8 roku życia jeszcze było ok, ale późniejsze dzieciństwo i młodość do 19 roku życia to był koszmar. Głód, bieda, utrata domu. Żałowałam, że mnie nie wyskrobała każdego dnia. Naprawdę, nawet teraz, kiedy moja sytuacja jest już nieco lepsza, męczą mnie wspomnienia przeszłości. Wolałabym się nie urodzić, aniżeli to wspominać.

Juz jakas puszczalska wywloka gada te swoje bzdury

I dodam, że mniej więcej się orientuję jak wygląda opieka nad dzieckien. Żeby rozważyć swoje poglądy, a nie upierać się jak osioł przy czymś o czym nie miałam pojęcia, zajmowałam się dziećmi w różnym wieku, w tym czteromiesięcznym niemowlęciem. Upewniło mnie to, że litości dla kwilącego niemowlęcia w sobie nie mam.

10:00 Nie zesraj się z wrażenia. Znam ja definicję "puszczalskiej" według koniotrzepów. Pasuje idealnie do waszych mateczek. Gardzę wami, naprawdę.