Często się zastanawiam, dlaczego ludzie dają się tak łatwo wyprowadzić z równowa

gi, jeśli chodzi o kompletnie różne stanowiska w danej sprawie... Przecież nie ma obowiązku przytakiwania wszystkiemu, co się usłyszy od drugiej strony... Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma prawo myśleć po swojemu, ale żeby wykłócać się o to, kto ma większą rację?... Przecież nie ma czegoś takiego... Na forach widać to w szczególności; rzadko można spotkać w stu procentach kulturalne oraz rzeczowe rozmowy, porady... Wystarczy napisać coś wbrew drugiej osobie, to ta już opluwa monitor lub klawiaturę, bo ten ktoś miał odwagę i czelność napisać swoje zdanie, jakże przewrotne, jakże złe... Świat wyglądałby żałośnie, gdyby wszyscy wszystko popierali, zgadzali się ze sobą, nie umieliby znaleźć plusów i minusów danej sytuacji... Nie warto zmieniać dla kogoś swoich myśli, przyzwyczajeń, wartości; obojętnie, jak bardzo one bolą i prowokują... Każdy ma swój mózg i to nim powinien sterować w taki sposób, by umiał sobie spojrzeć w twarz w lustrze... Często mam wrażenie, że ludzie się siebie boją nawzajem, niestety...