Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie potrafie się zaangażować.

Polecane posty

Gość gość

Wiele razy byłam wykorzystywana emocjonalnie i raniona.Kiedy zaczęłam nad soba pracować i wracalo zaufanie do ludzi,w tym momencie odszedł ojciec. Mialam wówczas prawie 19 lat,siostra 13,brat 16. Okazało się, że zdradzal matkę od początku, prowadził podwojne życie i cala rodzina o tym wiedziała. Oczywiscie nas oszukiwali. Przeżyłam to, ale stwierdziłam ze jestem młoda i nie mogę tego brać do siebie bo zwariuje i nie uloze sobie życia. 8 miesięcy później poznalam chlopaka . Wydawal sie dobry,porządny i interesujący. Byłam zachwycona. Po 6 miesiacach wydało się, że mną manipulowal i chciał wciągnąć do sekty. Wcale taki nie był,na jakiego się kreowal i byłam mu obojetna. Nie wiem, jak z taka łatwością i perfidia można udawac. I przez to straciłam zaufanie na dobre. Obecnie mam problem z praktycznie każdym.Nie umiem się wyluzować,nie przejmowac, jakoś podświadomie mi to utkwilo... Staram się robić wszystko tak by nie być na gorszej pozycji. Jestem czujna w rozmowie i zawsze zakladam ta gorsza stronę. Już nie jestem radosna i brakuje mi tego ,ale nie znioslabym myśli że znowu ktoś ze mnie zrobi idiotke.Co gorsza, zauwazylam ze oczekuje jakiegoś lepszego traktowania -maksimum uwagi,zaangażowania i oddania,wręcz zapatrzenia a jak nie to foch i zerwanie znajomości.Boję się niepowaznego traktowania i braku uczucia, akceptacji.Tego, że ktoś może być nie w porządku,może być tchórzem i np nie zerwie znajomości póki nie znajdzie na mnie haka itp. Obecnie jestem w związku. Już 4 miesiąc. Nie ufam mojemu. Jest fajny, z dobrej rodziny, ale wiem, że na początku sie wahal między mną a koleżanka do ktorej coś czul. Trwało to az 5 lat. Są okoliczności które dają nadzieję, że jednak nic nie czuł a po prostu chciał z nią być bo nie chciał być sam, ale jednak boję się, że marzył o niej i poswiecal na nią swoją uwagę, energię. Dokuczam mu i mam z tego satysfakcję , chociaż widzę że ma chęci na trwanie przy mnie. Nie umiem mu okazac uczuc a jeśli to zrobię to zaraz obracam w żart. Flirtuje z innymi. Czasami nie licze sie z nim i siebie stawiam na 1 miejscu.Wcześniej bym tego nie zrobiła a teraz nie wiem co we mnie wstąpiło.Pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moge ci tylko powiedziec ze przeszlam przez podobne sprawy i tez to odcisnęło na mnie piętno. Zmienilam sie nie do poznania a w tej chwili leczę sie z nawracających depresji i nieprzespanych nocy. Jesli chodzi o twojego faceta to teoche mu wspolczuje ale uwazam ze to nie jest prawdziwy zwiazek. Po co ci ktos taki. Zeby byc szczęśliwym z kims trzeba osiągnąć harmonię z samym soba. Najpierw zacznij pracowac nad soba a potem wciągaj do zycia innych bo niepotrzebnie ranisz chłopaka swoja przeszłością czyli czyms na co on nie miał wpływu i nie jest temu winny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykre teraz czasy
Kobiety, jesteście bardzo często psychicznie chore, współczuje wam, nie wiem co wam poradzić, porażki są częścią życia, musicie umieć się podnieść z porażki bez dalszego komplikowania życia sobie i innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze że ty jesteś zdrowy:)^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bjjkgcvbj
Sam jesteś chory ,gdyby ludzie wobec siebie byli ok ,nie fundowali innym takich sytuacji przez jakie przechodziła autorka nie byłoby depresji,nerwic ,braku zaufania,blokad psych...chłopak od początku nie dał jej poczucia bezpieczeństwa bo się wahał między nią a inną,trafił na osobę po różnych przeżyciach dla której to poczucie pewności co do relacji było najważniejsze ,dał jej kolejny powód do tego żeby nie ufać na sto procent,,,tylko terapia i szczera rozmowa z partnerem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×