Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie wiem czy to ten jedyny

Polecane posty

Gość gość

Nie wiem od czego zacząć. Generalnie to mieszkałam z chłopakiem przez rok w okresie studiów, a potem oboje wróciliśmy do rodzinnych domów. Ja tak chciałam - nie czuje się gotowa na ostateczną decyzję, a jadąc na ostatnie wakacje, powiedziałam mu, że mam brzydkie paznokcie i żeby mi się przypadkiem nie oswiadczal... To dobry człowiek i kocha mnie na zaboj, a ja od dłuższego czasu nie jestem pewna swoich uczuć. Do tego wszystkiego dokłada moja mama, naciskajaca na mnie, że "on jest młody, niedojrzaly, mieszkaliscie razem a teraz co, zadnych zaręczyn, on kupuje sobie drogi telewizor zamiast skladac na slub". I kiedy jej mówie, ze to ja uznalam, ze tak bedzie póki co lepiej, że zdobede jakies doswiadczenie zawodowe, on się wszystkiego nauczy, zeby przejac rodzinna firme to mówi mi ze ja kłamie i to on jest njedojrzaly, że nie będę robić z domu burdelu i hotelu (teraz widujemy się w weekendy, a on co dwa tygodnie przyjeżdża na jedną noc i śpimy w innych pokojach). Przez to wszystko myślę że może lepiej będzie jak mi się oswiadczy i się wyprowadze, bo matka tak na mnie naciska. I tylko wzmacnia te moje niepewnosci, bo on jest "zamulony", nawet mówi jak żółw - tak mówi moja mama. Owszem, mnie też czasem wkurza, ale każdy ma jakieś wady. Miałam pisać o niepewności swoich uczuć a rozpisalam się o mamie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kk9
A kochasz go w ogóle? Ile jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli nie jestes pewna ze go kochasz to odejc bo bedziesz sie dołowała i ciagle bedziesz zastanawiała sie czy to ten a swojej mamy zapytaj czy jej mama tak samo wybierała meża dla niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem od ponad roku z chłopakiem i też miałam podobnie, przez kilka dobrych miesięcy zastanawiałam się czy go kocham, dlaczego wciąż z nim jestem, wszystko mnie w nim denerwowalo. Ale na szczęście to minęło i już jest w porządku. Osobiście uważam, że to w sporej części jego wina, bo on się nigdy na mnie nie obraża, akceptuje wszystko co robię źle nawet jeśli go to bardzo krzywdzi, po prostu nie potrafi się na mnie gniewać. Może u Ciebie też tak jest? Może powinniście się rozejść na jakiś czas i albo zatęsknisz albo nie, wytłumacz mu że potrzebujesz czasu, że to nie takie oficjalne zerwanie, ze po prostu chcesz trochę czasu dla siebie. upewnisz się co do swoich uczuć czy chcesz z nim być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mamie mama zmarła, kiedy byla jeszcze w podstawówce... Ogólnie to cały ten konflikt z mama rozchodzi się o to, że miałam już wcześniej faceta 4 lata, który mnie zostawił, potem kilku przewinęło się na herbacie. Mama cały czas mi to wypomina i mówi "nie będzie w domu hotelu, nie wiadomo czy to ostatni". A tamtego kochałam na zaboj, ale to nie był dobry chlopak. Mama lubiła go bardziej bo był bardziej energiczny, ale przecież mój obecny facet ma lepsze serce, szanuje mnie, troszczy się o mnie... Tamten stale mnie oszukiwał aż w końcu zostawił. Ja też się boję, bo tamta miłość to była wielka miłość... Ale może dlatego, że stale musiałam się martwić, plakac, a to podsycalo uczucia? Tutaj mam pewność i spokój i chyba przez to mam wątpliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy go kocham... Ostatnio nie czuje wcale pożądania, ale uwielbiam się z nim przytulać. Czasami mnie męczy jego ciągle staranie się o moja czułość i klocimy się przez to. A ja nie chcę ciągle się calowac i byc twarz przy p twarzy, wystarczy mi to, że siedzimy obok i rozmawiamy. Jesteśmy razem dwa lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety, komedie romantyczne wyprały nam mózgi. Mi bliżej 40tki niż 30 i teraz widzę wyraźnie czym jest miłość, a czym nie. Miłość to nie zakochanie, czyli gwałtowne uczucie, motyle w brzuchu, wieczny hormonalny rausz. Miłość to spokój, przyjaźń, kumplowski seks (podczas którego jest miejsce i na pogaduch i na gafy), koegzystencja ale z bazą stania za sobą murem i wspierania się w złych chwilach i patrzenia na dobro drugiej osoby. Miłość to "nuda" i rutyna, mniej więcej taka sama, jaką ma dziecko: posiłki o stałej porze, rozkład dnia, powtarzane czynności, te same bajki, czyli spokój budujący poczucie bezpieczeństwa. Miłość to przyzwyczajenie, dotarcie i dopasowanie do drugiej osoby. Miłość to decyzja dawania z siebie i umieszczenia tej osoby na właściwym miejscu (ten jedyny / ta jedyna). Miłość to bardziej wola i rozum niż emocje. Owszem, to serce, ale w rozumieniu całościowym, nie tylko na poziomie emocji. I dopiero te elementy składają się na miłość. Zakochanie mija i może minęło u Ciebie. Uwaga! to dobrze. Patrz, czy Ci dobrze z tym człowiekiem, a nie czy to jest to sławne (imho niesławne) "coś". TY masz wpływ na to, czy to jest miłość(miłość to decyzja), więc bez Twojej woli nie będziesz wiedziała, czy to jest "to". Emocje podpowiedzą Ci "bierz go, to jest to" nie tylko wtedy, gdy mężczyzna będzie się nadawał do roli męża i ojca, ale także wtedy gdy np. staniesz się od niego uzależniona psychicznie czy hormonalnie (wahania nastrojów w związku też potrafią uzależnić). A przecież wtedy nie jesteś wolna, nie stanowisz o sobie w pełni świadomie. Dlatego warto poczekać na prawdziwą miłość. A będzie ona dopiero po przejściu 2 etapów: 1. zauroczenia, gdy uświadamiasz sobie jego zalety i widzisz, że z tym człowiekiem jest Ci dobrze 2. rozczarowania, gdy uświadamiasz sobie jego wady i widzisz go takiego, jakim jest Potem masz decyzję -> miłość. Świat niby poszedł naprzód, ale my mam wrażenie cofnęliśmy się do jaskiń. Wyśmiewamy małżeństwa naszych dziadków, ale mam wrażenie, że wtedy kobiety i mężczyźni wiedzieli więcej o małżeństwie i tym, czym naprawdę jest. To wspólne gospodarstwo, dzieci, starzenie się. Tu nie ma żadnej magii, motylków. To, o czym na poważnie mówią niejedne 30tki, uważały niegdyś maksymalnie 15, bo już 16tki były ogarnięte życiowo i nie wierzyły w bajki, budując swoje życie na solidnym fundamencie a nie mrzonkach. Dziś nierealne oczekiwania kształtują rzeszę sfrustrowanych kobiet z "problemami pierwszego świata", które marnują swoje życie na pierdoły. Widzę, że mam fazę na pisanie, więc już kończę, bo kto by to czytał. Przemyśl kwestię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość uhahany
cytuję: "Ogólnie to cały ten konflikt z mama rozchodzi się o to, że miałam już wcześniej faceta 4 lata, który mnie zostawił, potem kilku przewinęło się na herbacie. Mama cały czas mi to wypomina i mówi "nie będzie w domu hotelu, nie wiadomo czy to ostatni". A tamtego kochałam na zaboj, ale to nie był dobry chlopak. Mama lubiła go bardziej bo był bardziej energiczny, ale przecież mój obecny facet ma lepsze serce, szanuje mnie, troszczy się o mnie... Tamten stale mnie oszukiwał aż w końcu zostawił. Ja też się boję, bo tamta miłość to była wielka miłość... Ale może dlatego, że stale musiałam się martwić, plakac, a to podsycalo uczucia? Tutaj mam pewność i spokój i chyba przez to mam wątpliwości... " x I macie prawiki kolejny dowód że dziewczyny wolą chamów czy tam jak wy to nazywacie "bad boyów" :D nie warto być spokojnym, troskliwym kochającym i pokazującym uczucia facetem warto być chamem :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 10 19
Co do tego, co napisał gość z dziś Miałam taką samą sytuację. Bałam się, że popełniłam błąd nawet po ślubie. Też byłam zakochana na zabój i wydawało mi się, że to było to, i że nigdy się nie powtórzy. Okazało się to kłamstwem. Byłam uzależniona od gościa, który był narcyzem. To nie była miłość tylko zauroczenie + uzależnienie. Miałam to, co Ty. Wybrałam męża - człowieka, który mnie kochał, zapewniał poczucie bezpieczeństwa i stabilność. Po 7 latach widzę, że uniknęłam losu gorszego od śmierci (wyniszczenia wszystkiego, co we mnie dobre), podjęłam dobrą decyzję i jestem teraz, właśnie teraz w wieku tych 35+ lat szczęśliwa. do gość z dziś Mylisz się, bad boye może i przyciągają kobiety, ale właśnie ci dobrzy, spokojni i porządni są im (nam) potrzebni. Kobiety ogarniają się z czasem i zamiast szukać bad boya, z niebieskimi oczyma i talentem muzycznym, szukają spokojnego, dobrego i uczciwego. Mądrość nabierają z wi8ekiem, albo (niestety) doświadczeniem. Znasz ten dowcip/niedowcip: są 2 etapy rozwoju emocjonalnego kobiety: 1. spadaj c***o, ja chcę faceta, który jest macho. Z życia trzeba korzystać. 2. samotna matka szuka spokojnego i uczciwego pana. Cel matrymonialny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro tego nie wiesz tzn, że to nie jest ten jedyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×