co mozna powiedziec o kobiecie, ktora

1. bierze meza ANI RAZU nie pojechawszy do jego domu 2. choc widac po nim razace uposledzenie spoleczne i umyslowe, a twarz ma taka jakby go dopiero wyciagnal z gnoju 3. ktory nie ma poscieli w domu tylko spi.. w sianie. tak. w sianie. wprawdzie to historia z 75roku, ale chyba nawet wtedy razaca, czy nie..?

dawniej wychodzilo sie za obcego i dobrze bylo. po prostu.

jak to, za obcego? bralo sie kota w worku? nie wiadomo co? przeciez w taki sposob rozmnazalo sie kazda ULTRAPATOLOGIE..

a co nie mozna chciec miec meza, u ktorego nie bylo sie w domu? juz nie przesadzaj, przeciez uczucia nie zaleza od pieniedzy jak kto mieszka, tylko po prostu sa albo nie.

wiesz, uczucia to jest miks czysto zwierzecego pociagu i jakichs cech umyslowych w roznych proporcjach. robienie och i ach to moze byc w staromodnych romansidlach

zwlaszcza kiedy u takiego elementu jezyk i zachowanie jest ponizej podbydlaka

nie moge zrozumiec, co trzeba miec pod deklem, zeby leciec na TAKI SYF mozecie podpowiedziec?

nie macie zadnych pomyslow?

ja mam. sama jest prymitywem. ciagnie swoj do swego. mial rodzenstwo? ktos je bral?

nie. nikt poza nia jedna.

nie możecie się zająć swoim życiem ? chyba że go nie macie.

nie mamy. przez to, ze rzeczony mutant z siana zajal miejsce mojego ojca. nie widziales tak chorego scierwa.