Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anitkaanitkaanitka

on nie zyje

Polecane posty

Gość anitkaanitkaanitka

W ubiegły wtorek wieczór spędziliśmy u mnie, kolacja, potem oglądanie tv. Nic szczególnego - wtedy tak myślałam. A była to ostatnia chwila razem. Korzystaliśmy z czasu, kiedy mogliśmy pobyć sami. Rodzice mieli wrócić później z pracy. Jak zawsze odprowadziłam Go przed dom, byla straszna ulewa. Bałam się Go puścić do domu, ale On ciągle zapewniał mnie, że nic Mu nie będzie. Szybko wróci, w końcu to tylko 20min. drogi, w sumie z 10min. bo był rowerem. Obiecał, że napisze sms jak dojedzie. Pożegnaliśmy się czule... Jak wróciłam do pokoju, nadal czułam smak Jego ust na swoich ustach. Siedziałam przed kompem, czekałam na wiadomość, minęło pół godziny i bardzo się zaniepokoiłam. Pomyślałam, że pewnie się z kimś w domu zagadał i zapomniał. Czasem Mu się to zdarzało. Czekałam kolejne 30min. I nic. Dzwoniłam na Jego komórkę, ale włączała się sekretarka. Zadzwoniłam na domowy, nikt nie odbierał. Cisza. Siedziałam tak i wariowałam. W końcu zadzwoniła do mnie Jego mama, czułam, że coś się stało. Miała przerażony głos, płakała. Powiedziałam, że M. miał wypadek, jechał poboczem ulicy, bardzo lało i wiał wiatr i zepchnął go wprost pod auto. Jest w szpitalu. Okazało się, że jest w ciężkim stanie. Pojechałam do Niego dopiero rano, nie miałam jak wcześniej. Rodziców nie było, ja kasy nie miałam. A do szpitala jest godzina drogi ode mnie. Okazało się, że przyjechałam za późno. M. zmarł. Chyba nie musze mówić jak się czuje. Od tamtego czasu jestem na środkach uspokajających. Wczoraj był pogrzeb. Nie mogłam wytrzymać, zemdlałam w kościele. Teraz siedze i czekam aż do mnie przyjdzie. Zawsze w soboty przychodził i spędzaliśmy całe dnie razem. Mieliśmy pojechać do galeri po ciuchy. Moja mama mówi, że to świeże, że przestanie boleć. Jednak ja w to nie wierzę. To jest śmieszne ale 7 maja w moje urodziny On mi się oświadczył. Mieliśmy razem poczekać aż skończe 18lat i potem odrazu wziąść ślub. Nie tracić czasu. Nie chcieliśmy zmarnować ani chwili. Byliśmy ze sobą 743 dni. Jesteśmy. Bo ja nadal Go kocham i On zawsze będzie ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a kto umarl ten nie zyje🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×