Po trupach do karmienia piersią

Witam. Moja mała Kornelia przyszła na świat 12 lipca 16 roku przez cc. Początkowo było bardzo trudno w szpitalu choć zapłaciliśmy za komfort i wygodę żadnej pomocy ze strony położnych a raczej same krzyki że nie potrafię pieluchy zmienić. Te trzy dni w Salve były koszmarne. W domu jadła z piersi aż w końcu okazało się że nie przybiera i trafiła do szpitala do Łodzi na zapalenie płuc. Nie zostałam tam z nią gdyż spanie było na krzesłach a siedzieć na nim dzień i noc to tragedia. Potrzebowałam odpoczynku i jeździłam do domu i do szpitala i tak przez tydzień. W szpitalu była dokarmianie bebilon em i nauczyła się butelki. Ze strony położnych nie było żadnego słowa dobrego by karmić piersią. Jak tylko zaczynałam to zaraz było że butelka stronie. No szlak mnie trafiał. Jak wróciliśmy do domu nie było lepiej. Mała nie stała długo piersi tylko spała i musieliśmy też ją dokarmiać. Doradca laktacyjna mówiła by po każdym jej karmieniu piersią dawać butelkę i ściągać pokarm z piersi. Teraz mała ma trzy miesiące. Je tylko pierś w nocy ale tylko jedna i to przez chwilę. Ja ściągam po 20 30ml na godzinę. Mała się zapowiedzi i cały czas ma kolki. Ja jestem zdesperowana bo niewiem co mam robić by jadła z piersi i powiększyła mi laktację. Przecież ona już je więcej a ja nie jestem w stanie ściągnąć przez trzy godziny dla niej na jedno karmienie dlatego też co godzina skrupulatnie po te parę ml aż w czwartej godzinie mam 100ml a i tak za mało i dostaje. No koszmar w nocy też zaczęłam już ściągać. Dziś ściągnę łam o 7dmej rano a ona za godzinę wolała i z cyca jeszcze niebylo i byłam zła wściekła i załamana... Ale nie poddam się. Może ktoś ma podobnie cały czas się stresuję co ona zje...