Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Bardzo spokojne, delikatne, nieśmiałe dziecko

Polecane posty

Gość gość

Zastanawiam się czy jest tu ktoś w podobnej sytuacji. Mój synek niespełna 4 letni jest fajnym ale spokojnym dzieckiem. Dla mnie jest oczywiście idealny do rozmów, do zabaw i w moim świecie nie mogłabym marzyć o fajniejszym dziecku, ale martwi mnie że dla niego samego to nie będzie dobre. Boję się że przedszkolu jest mu ciężko, że się czuje nieswojo wśród śmiałych, rozbrykanych dzieci które z doświadczenia wiem że dzieci bierne takie jak on lubią lekceważyć lub gorzej dokuczać. W zasadzie to mój syn już chodzi do tego przedszkola od jakiegoś roku, ale ja niestety nie wiem co sie tam dzieje. Mam wrażenie że przedszkolanki nie powiedzą mi wszystkiego. Z samego zachowania dziecka odbieram sprzeczne sygnały. On codziennie rano marudzi lub wręcz czasem płacze że nie chce iść do przedszkola, jak pytam czemu to mówi że mu się tam nie podoba, nie mówi zbyt wiele o tym co sie tam dzieje, jedyne co mówi to to że jakaś dziewczynka mu dokucza, ale widzę on jest inteligentnym dzieckiem i widzę już że ma pewne zachowania jak dorosły, tzn. ma już swoją dume i nie powie wszystkiego jeśli coś jest dla niego delikatnym lub przykrym tematem. Z drugiej strony już total głupieję kiedy z kolei go odbieram z przedszkola bo wtedy często jest w dobrym humorze i mówi co innego, mówi że było fajnie. Jednak następnego ranka znowu mówi że nie chce iść do przedszkola więc nie wiem już kiedy mówi jak tam jest faktycznie. Niepokoi mnie to wszystko bo znam z autopsji jak to bywa z nim na placach zabaw albo gdy ma styczność z dziećmi z innych środowisk. Jest taki że jest fajnym, niekonfliktowym dzieckiem, chętnie pobawiłby się, ale jak pojawiają się inne śmiałe rozbrykane dzieci to one się garną do innych podobnych sobie a jego lubią olewać mimo że jest fajnym też dzieckiem ale delikatnym bez tej żywiołowości i siły przebicia, śmielsze dzieci sprawiają że stoi z boku i jest jedynie obserwatorem ich zabawy, nawet jeśli sie przełamie do włączenia do zabawy to nie odnajduje się w ich chaosie i szybko wypada z tego rezygnując z dalszych prób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vivien35
To dziwne ,że do tej pory nie wpadłaś na pomysł porozmawiania z przedszkolanką a swoją drogą to nie magluj codziennie dziecka ,bo dziecko wtedy myśli,że to jak inni go odbierają jest najważniejsze na świecie.Prawdopodobnie sama sprawiasz ,że dziecko jest takie a nie inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem trochę przesadzasz....Jakby zupełnie nie nawiązywał kontaktu z dziećmi na pewno panie z przedszkola by ci powiedziały. To jest często kwestia temperamentu, może już taki będzie, no normalne, albo mu się zmieni i tak bywa...A przychodzą do was do domu jakieś dzieci, jak bawi się z kuzynami? Bo na placu zabaw gdzie są często dzieci które widzi pierwszy raz, albo sporadycznie, to też jest specyficzna sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma zadatki na drętwego kujona, a takich dzieci nie lubią. Zwłaszcza w szkole mogą go nie lubić w klasie. Powinnaś go trochę rozruszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale po to jest właśnie przedszkole, żeby dziecko miało kontakt z innymi dziećmi. Niech zobaczy, że są też dzieci z innym temperamentem, szybkie, hałaśliwe, rozbrykane a nawet niemiłe. On znajdzie swój sposób na odnalezienie się w grupie. Będzie bawił się ze spokojniejszymi dziećmi. Nie możesz go chronić przed wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dzięki za komentarze. To nie jest tak że ja magluje go codziennie. Po prostu budzę go rano i mówie że trzeba wstawać bo idziemy do przedszkola i wtedy sie zaczyna... marudzenie, pytania jego do mnie dlaczego on musi tam iść itp. Co do kuzynostwa to ma dwie kuzynki bliźniaczki w podobnym wieku i one zawsze jak go widzą to sie strasznie cieszą i wciągają go do zabawy i on nawet lubi sie z nimi bawić ale zawsze właśnie jest to ich inicjatywa a on jedynie pozwala się wkręcić. Jak ich np. akurat nie ma w salonie gdy przychodzimy tylko są w swoim pokoju to on nawet jak chce iść do nich do pokoju to ma opory i rzadko sie przełamuje by samemu do nich iść choć czasem nawet sie zdarzało że szedł. Problem w tym że jak sie schodzą inne śmiałe dzieci z sąsiedztwa to dziewczynki rzucają sie do zabawy z innymi żywiołowymi dziećmi i on wtedy idzie w odstawkę i widzę że jest mu przykro a jednocześnie widzę że nie jest za bardzo w stanie nic z tym zrobić bo musiałby właśnie temperament mieć inny. To jest przekichane właśnie bo ja jako dorosła nie słyszałam nigdy aby jakiemuś dorosłemu udało się zmienić temperament, a dorosły to przecież kontynuacja tego jakim urodził sie dzieckiem. Zastanawiam się już nawet czy nie iść do psychologa dziecięcego o ile takowego udałoby mi się w ogóle znaleźć choć szczerze to ci psycholodzy to z tego co widzę to chyba cudów jakichś nie dokonują, często po wizycie jak były problemy tak są :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój syn taki był jako maluch-spokojny, stateczny i rozważmy. wyrósł na fajnego człowieka, choć czasem mówi ze wolałby być bardziej podobny do mnie-jestem dość przebojowa, wszędzie się odnajde. on jest taki jak jego ojciec-ostrożny i trochę wycofany. ale jest pogodny i miły, więc jakieś tam grono znajomych ma. co z tego ze ja mam 30 koleżanek które dzwonią niemal codziennie skoro wiem ze w razie potrzeby mogę liczyć na jedną? reszta jest jak jest fajnie, możemy wyskoczyć do kina czy knajpy, ale w razie poważnej choroby to szybko by o mnie zapomnialy... syn ma 3 bliskich znajomych, ale takich którzy się już sprawdzili w różnych trudnych sytuacjach i może na nich polegać i może nazwać ich przyjaciolmi. W sumie to on ma lepiej bo ma 3 przyjaciół, a ja mam wielu znajomych a przyjaciółkę jedna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesadzasz moim zdaniem.Sadze ze Twoj synek sobie radzi dobrze w przedszkolu. Powiem Ci tak, mnie tam nie interesuje co robi dziecko w czasie pobytu, jest pod dobra opieka i to mi wystarczy. Gdyby cos nie tak bylo, to nauczycielka by napewno zasygnalizowala. Moj jest dzieckiem rowniez spokojnym, ale mimo to smialym, lubi uczestniczyc w zabawach, a tez kazdego ranka marudzi, po czym odbieram go zachwyconego ze bylo super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesadzasz autorko. Sama piszesz że mały wychodzi rozbawiony. W przedszkolu jest masa zabaw w których dzieci biorą udział kolejno, albo pani wybiera, starają się wtedy pomóc właśnie tym zwykle pomijanym. Jest dużo zajęć grupowych, prac plastycznych. Czy synkowi jest jakoś wyraźnie źle z powodu tego jak go inni odbierają? Skarży się, płacze kiedy nie umie się bawić z innymi? Pani w przedszkolu wspomina o jakiś problemach? Siedzi sam w kącie, nikt nie chce stanać z nim w parze? Czy po prostu obserwuje i "robi swoje"? Masz rację że z nieśmiałego dziecka może wyrosnąć nieśmiały dorosły,ale co w tym złego? Każdy z nas jest inny i ma inny charakter. Ja, o ile dogaduję się w małych grupkach, o tyle w większych czuję się już źle, nie potrafię spontanicznie nawiązywać kontaktu. I nie płaczę w poduszkę, nie muszę być duszą towarzystwa, wystarczają mi bliskie kontakty z mężem i dwojgiem- trojgiem znajomych. Nie czuję się nieszczęśliwa i odrzucona, chętnie biorę udział w róznych rozrywkach ale też mam problem z tym żeby samemu zainicjować kontakt. Psycholog może zaoferować tzw. trening umiejętności społecznych w grupie, ale nie widzę powodów dla którego twojemu synkowi byłoby to potrzebne, to raczej jest dedykowane dzieciom które są nieśmiałe do tego stopnia, że nie odpowiedzą na próby nawiązania kontaktu ze strony innych i same też zupełnie nie potrafią tego robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajny chłopak. Nie zniszcz syna zbytnim trzymaniem przy sobie, chronieniem przed światem (mam na myśli bynajmniej nie działania ale taką twoją postawę, jakbyś wyszukiwała niebezpieczeństwa, nie wierzyła w umiejętności syna, gotowa była go ratować). Jestem pewna że dzieciak potrzebuje wielu rozmów o innych dzieciach, o rożnych zachowaniach itp, takich mądrych rozmów oraz czegoś co wzmocni jego pewność siebie i umiejętności współpracy w grupie. To już pora na jakieś zajęcia na przykład sportowe, może jakiś sport w grupie, na przykład piłka nożna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja córka ma to samo rano jest duży problem, żeby ją zostawić, a jak ją odbieram to opowiada, jak było fajnie i co robili w przedszkolu, dlatego szczerze jak zaczyna się stara śpiewka, że nie chce iść, puszczam to mimo uszu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może zapisz dziecko na jakies sztuki walki ? Moje dziecko tez było strasznie nieśmiałe i zapisałam ją na Judo do http://judo-chojrak.pl/. Moje dziecko stało się pewniejsze i bardziej kontaktowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też byłam taka jako dziecko. Pamiętam do dziś jak płakałam idąc do przedszkola a ppotem wracałam zadowolona. Dziś jestem też spokojna. I nieśmiała ale radzę sobie świetnie. Mam nieduże grono przyjaciół, nie jestem duszą towarzystwa, ale gdy trzeba wszędzie pójdę i wszystko załatwię. Nie przepadam za wielkimi zgromadzeniami i imprezami, ale gdy trzeba to się w nich odnajduję. Nie martw się temperamentem synka. Spokojny nie znaczy gorszy. Zachęcaj go, stwarzaj mu okazje do przebywania z różnymi dziećmi, ale nie zmuszaj i nie daj mu odczuć że się tym martwisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może to taki etap. Moja córka też w wieku 4 lat była podobna do twojego synka, a już rok później zmiana o 180 stopni - nie boi się grupy dzieci, często sama inicjuje zabawy, lubi aktywności ruchowe, wciąga do nich spokojniejsze koleżanki itp. Tak więc spokojnie, niech sobie chłopiec własnym rytmem dorasta ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, mój syn tez taki był jak twój i teraz ma 8 lat i super sobie daje rade w szkole. Ja tez tak panikowałam jak Ty a nie było takiej potrzeby. Uwierz , będzie dobrze! Byloby dla niego fajnie gdybys mu pokazala co trzeba zrobić kiedy ktoś mu dokucza np. przez odgrywanie scenek. Ja wtedy pokazywałam synowi , ze ma po prostu uderzyć agresora bardzo mocno , albo kopnac. Wiem ze to niewychowawcze ale dzięki temu inny dzieciak przestanie mu dokuczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Praktycznie wszystkie dzieci się rano bronią przed przedszkolem. Już sam fakt, że trzeba wstać rano i gdzieś iść jest przykry. Nie każdy tez musi być przebojowy, osoby z takim temperamentem są w mniejszości. Nie trzeba być od razu mr popular w szkole, żeby mieć udane życie. Raczej nie masz żadnego problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój syn przypomina mi moje dzieci ale powiem ci jedno, nie jest dobrze jak dziecko ma powagę dorosłego. Dziecko musi umieć się skupić na rozmowie z dorosłym ale musi też umieć bawić się po dziecięcemu, pobrykać, powygłupiać się , pośmiać. Nie tylko powaga w życiu jest ważna i tego musisz syna nauczyć. Cieszyć się z życia nie można po dorosłemu jeżeli jest się dzieckiem. Są dzieci które z natury są bardzo poukładane (ja też taka byłam) i niestety to prowadzi często do różnych "nieelastycznych " zachować w późniejszym wieku, życiu. Naucz syna więcej luzu, pokaż mu że to nic złego kiedy jest się głośniejszym i bardziej rozbrykanym, pokaż synowi że można się bawić nie tylko w "grzeczny " sposób. Twój syn nie musi się drastycznie zmienić ani ty nie musisz go zmieniać, pokaż mu jedynie że dzieci wokół to też dzieci tak jak i on i że istnieje sposób żeby odnaleźć z nimi kontakt. Czasem ktoś mu dokuczy i co z tego? Pytaj syna czy wie jak się zachować kiedy ktoś dokucza , naucz go kiedy i jak reagować, że nie zawsze warto się przejmować . Ja moje dzieci uczyłam że są dzieci miłe i niemiłe i że same mają wybierać kto im pasuje a jak ktoś dokucza to trzeba zareagować , czasem ostro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zbyt bardzo skupiasz się na jego porażkach w kontaktach z innymi dziećmi. Nie postrzegaj go jak ofiarę otoczoną stadem rozbrykanych bawołów tylko naucz żywiołowości a taką żywiołowość i radość z niej osiągnie w sporcie. Biegaj razem z synem nawet na wyścigi, jeździjcie na rowerze, niech uczestniczy w kursie pływania a każdy sukces niech będzie powodem do głośnego okrzyku i radości. Naucz go głośniejszych zabaw. Są dzieci ciche z którymi robi się ćwiczenia by umiały głośniej i śmielej artykułować swoją radośc czy potrzeby. Przedszkole, przedszkolem, tam jest zintegrowana grupa w której już wiadomo kto najgłośniejszy, kto stoi z boku itp a panie przywykły do takiego obrazu i pilnują co najwyżej by dzieci w miarę się nie zaczepiały wzajemnie. Najlepiej brac syna na basen, zapisać na piłkę nożna czy sztukę walki :). Kontakt "kontra" z drugą osoba dobrze mu zrobi :). Za dwa, trzy lata twój syn będzie pewniejszy siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anika78
Warto sprawdzić czy dziecko nie ma autyzmu. Z tego co wiem, to tutaj https://psychomedic.pl/diagnoza-autyzmu-zespolu-aspergera diagnozują nie tylko autyzm, ale również zespół Aspergera. Im wcześniej to zrobisz, tym lepiej. Oczywiście nie twierdzę, że to na 100%, autyzm, bo jest za mało informacji, ale ja bym na twoim miejscu sprawdziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej bym nie nastawiała się na taką diagnozę - bez przesady. Dziecko może jest po prostu nieśmiałe i musi mu to minąć. Mój syn przekonywał się do żłobka 1,5 roku...dzień w dzień płacz i rzucanie się na ziemie. Teraz bardzo chętnie chodzi, zapisałam go na Judo właśnie do tej sekcji Jugo www.judo-chojrak.pl .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchajcie, tworzenie się więzi między dziećmi i przez dzieci przebiega nieco inaczej niż między dorosłymi i maja na to wpływ inne warunki niż w przypadku dorosłych. Decydujące znaczenie ma wiek dziecka i związany z tym poziom jego rozwoju, komunikacji werbalnej, doświadczenia emocjonalne, społeczne wyniesione z rodzinnego domu, przyswojone normy kulturalnego zachowania itp.Rozwój poznawczy, językowy, osobowościowy stanowi podstawę do rozwoju emocjonalnego dziecka. Wiemy z wielu doniesień psychologów, że sfera emocjonalna jest kierunkową w rozwoju dziecka. Tak więc i w przypadku rozwijania więzi z innymi ludźmi dziecko kieruje sie przede wszystkim emocjami, dlatego mówimy o emocjonalno-społecznym charakterze jego więzi z innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ważny jest fakt pójścia dziecka do przedszkola, co znacząco wpływa na rozwój jego doświadczeń społecznych. Poznaje rówiesników, innych ludzi dorosłych, ich role, sposoby komunikowania się. Z rówieśnikami wspólnie bawi się, wykonuje różne działania, nawiązuje więzi, zaprzyjaźnia się. Powszechnie wiadomo, że kontakty z rówieśnikami dla dzieci w wieku przedszkolnym mają ogromne znaczenie. Bardzo ważna jest pozycja społeczna dziecka w grupie rówieśniczej:czy jest akceptowane, czy ma towarzyszy do zabawy, czy powierzane sa mu społeczne zadania, jak jest wysłuchiwane przez kolegów? itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w praktyce obserwujemy u dzieci zachowania społecznie zróżnicowane ze względu na ich wiek, płeć, cechy osobowościowe, doświadczenia wyniesione z domu. Najlepszym terenem do obserwowania u nich rozwoju społecznego jest zabawa. W niej ujawnia się poziom rozwoju dziecka, jego samodzielność, zaradność, kreatywność, kompetencje społeczne. Zabawa jest formą ich aktywności, w której najchętniej nawiązują kontakty z rówieśnikami. Ona pozwala rozwijać dzieciom spontaniczne interakcje, pełnić różne role, wykazać się inicjatywą itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieci trzyletnie bawią się samotnie, ale obok siebie, informują się nawzajem o swoich działaniach zabawowych, pytaja o różne sprawy. widzimy wyraźne dążenie dziecka do nawiązywania kontaktów społecznych i niemożności utrzymania ich przez dłuższy czas. Potrzebują uwagi innych i akceptacji dla swojej aktywności. Czterolatki są już bardziej zorganizowane w kontaktach społecznych, potrafią tworzyć okresowe interakcje w parach, a nawet w większych zespołach zabawowych, dłużej podtrzymywać kontakty, a nawet przyjaźnić się przez pewien czas z jedną, dwiema osobami. Dziec***ięcio-sześcioletnie bawią się już zespołowo, tworzą paczki, przyjaźnie sa trwałe ze sobą , mają swoich liderów w grupach, chętnie o tym mówią. Przedszkole jest dla nich atrakcyjne jako miejsce spotkania swoich przyjaciół. Najważniejszą dla nich sprawa jest utrzymywanie przyjaźni i dobrych kontaktów z rówieśnikami, pomimo dużej liczby konfliktów i nieporozumień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na rozwój kompetencji emocjonalnej dziecka do momentu przekroczenia przez nie progu przedszkola wpływa już nie tylko środowisko rodzinne, ale także nauczyciel i rówieśnicy. W przebieg procesu nabywania zdolności tworzących kompetencję emocjonalną zaczynają wtedy interweniować czynniki związane z osobą nauczyciela i organizowanym przez niego procesem edukacyjnym oraz czynniki związane z uczestnictwem w życiu grupy rówieśniczej. Za znaczące dla wspierania rozwoju kompetencji emocjonalnej dziecka można uznać następujące komponenty kontekstu edukacyjnego: -tworzenie i podtrzymywanie bliskiej więzi psychicznej między nauczycielem i dziećmi; -pozytywny klimat emocjonalno-społeczny w grupie; -podmiotowy styl interakcji między nauczycielem i dziećmi; -specyficzne dla rozwoju zdolności i umiejętności emocjonalnych sytuacje edukacyjne projektowane przez nauczyciela; -współdziałanie nauczyciela z rodzicem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po przekroczeniu progu przedszkola znaczną część wiedzy emocjonalnej zdobywają dzieci w bezpośrednich relacjach z nauczycielem, który często występuje w "roli ważnego i potencjalnie mądrego dorosłego". Obecność w otoczeniu dziecka osób znaczących, stanowiących obiekt bezpiecznego przywiązania, odgrywa-jak wiadomo-kluczową rolę w rozwoju umiejętności emocjonalnych dzieci młodszych. Nauczyciele, otaczając dzieci troskliwą opieką, pomagając im w łagodzeniu napięć, dzieląc ich uczucia, zapewniają im podstawowe dla rozwoju poczucie bezpieczeństwa. Gdy dzieci odczuwają emocjonalne bezpieczeństwo w obecności nauczyciela, traktują go jako "bezpieczną przystań", dzięki której mogą samodzielnie , z zapałem badać środowisko. Budowanie silnych, pozytywnych więzi między nauczycielem a dzieckiem jest zatem kwestią o zasadniczym znaczeniu dla pomyślnego rozwoju dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko z duszą dorosłego. Chyba któraś zkolei reinkarnacja naszej duszy powoduje, że rodzimy się...dorośli i musimy przetrwać ten okres kilku, kilkunastu lat w ciele dziecka. Rozumiem twoje obawy, bo wiem co takie dziecko czuje. Sama byłam takim dzieckiem. Od zawsze miałam w sobie poczucie ładu, sprawiedliwości, uczciwości, i czułam się źle w chaotycznym świecie rówieśników. A kontakt z dziećmi miałam, dużo kuzynostwa, masa dzieci na podwórku, rodzeństwo. Ale ja zawsze czułam się lepiej w towarzystwie dorosłych ludzi. Nie bawiło mnie papranie się w piaskownicy, jakieś kuksańce, przepychanki. Zawsze marzyłam aby jak najszybciej być dorosłą kobietą, zawsze czułam się na starszą niż byłam. Przy tym, fakt, że byłam spokojna wcale mi nie pomagał, bo ja szukałam rozwiązań konfliktów jak dorosły a dla rówieśników byłam jak z kosmosu. Nigdy nie chciałam być identyfikowana z młodzieżą i nie cieszyłam się, że jako 20kilkukatkę ktoś mnie tyka jednostronnie. Do dziś (a jestem bliżej 40stki) mam koleżanki nawet koło 60tki i świetnie się z nimi dogaduję, albo z dużo młodszymi ale z dojrzałą duszą. Dopiero gdy stałam się dorosła byłam wreszcie szczęśliwa. Ja do tego stopnia przeżywałam fakt, że muszę być dzieckiem,( choć nie przyznawałam się nikomu), że jak byłam bardzo malutka i w przychodni szłam do zastrzyku lub pobrania krwi, a do gabinetu brano po dwoje dzieci, to przeżywałam koszmarny wstyd, że ludzie dorośli na korytarzu pomyślą, że to ja wyję od igły a nie ten drugi dzieciak, podczas gdy ja z pokorą każde igły przyjmowałam. Matka,mówiła mi, że byłam zawsze dziwnym dzieckiem bo gdy miałam 3 mce miałam serię zastrzyków a niezapłakałam od żadnego. Dużo roznawiaj z dzieckiem, zapewniaj je, że je wspierasz i buduj mocne filary poczucia jego bezpieczeństwa, bo takie charaktery nie chcą martwić rodziców swoimi problemami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosć 19.30 bardzo ciekawe co piszesz -a czy to nie są jakieś elementy ZA ? Byłaś kiedykolwiek u psychologa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z 19.30 do 21.26. Odpowiem tak. W latach 80tych mało kto interesował się problemami dzieci, a co dopiero odkrywaniem u niego jakiegoś zespołu ;). Nikt mi nie pomógł, ani rodzice ani lekarze, a przede wszysykim z kwestią bezsenności, płytkiego snu. Jak powiesz lekarzowi, tzn może dziś ktoś w temacie poradziłby jakąś klinikę leczenia zaburzeń snu, ale wtedy i jeszcze niedawno było "proszę się wyciszyć, pić ziółka/zapiszę tabletki". A gdy byłam mała to "oj, dziecko nie straszcie się naezajem z rodzeństwem "później "nie oglądaj horrorów to będziesz spała". Fakt, mam pewne natręctwo, które towarzyszy mi od dziecka. Kurcze mam ich kilka. A bezsenność? Ja od małego miewałam białe noce, ewentualnie trzy lub nawet tylko dwie godziny ciągłego snu, reszta albo biała albo sen przerywany. Do dziś pamiętam jak wszyscy już zasypiali a ja nie, to wieczne wybudzanie się. Nadal tak mam, przyzwyczaiłam się, choć brakuje mi energii w ciągu dnia. Wiez jak czytam o ZA to coś w tym jest. Mam świetną pamięć do takich szczegółów, że sama jestem w szoku, ale potrafię mieć wyrwę kilkuletnią w pamięci. Zapominam nazw danych przedmiotów, ale potrafię nauczyć się tak długiego i skomplikowanego tekstu, że aż szok. Jako dziecko nudziłam się w zerówce i pierwszej klasie, bo już jako malutkie dziecko umiałam czytać i pisać. A cholera wie. Był taki czas że byłam bardzo nieśmiała, przełamałam to w życiu dorosłym. Nie rozumiałam jako dziecko tego bez obrazy "ograniczenia umysłowego" u rówieśników, bo dla mnie pewne rzeczy były oczywiste, dlatego nudziłam się często wśród rówieśników. Uważam, że takie dzieci jak ja czy dziecko autorki (a to tobie autorko odpisuję czy innej osobie?), powinno się bacznie obserwować, bo łatwo go wbić w kompleksy, o ile obcy aż tak bardzo się do tego nie przyczyni o tyle rodzic wyrządzi ogromną krzywdę, a takie dzieci ja pamiętają każdą krzywdę. Cholera chyba właśnie zaczynam widzieć u siebie ZA, to w sumie wiele wyjaśniałoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hm ..23.30 -czy miałaś jakies obsesyjne hobby/zainteresowania (dodam ZA u kobiet jest raczej rzadki ) czy wystapiły elementy autyzmu ,czy miałaś jakieś formy upośledzeń psychoruchowych ? To ważne .A teraz ad vocem twojego problemu (?) .Człowiek z rodziny męża z którym 4 lata chodziłam do jednej klasy -wypisz wymaluj to samo co piszesz o sobie . Aż mnie dreszcze przeszły, mieszaliśmy kiedyś na stancji i dobrze się poznaliśmy Co ciekawe wg.męża był u psychologa w dzieciństwie, wykryto jakieś dysfunkcje ale jakoś to zaniedbano/zlekceważono .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×