Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MałaBuntowniczka

Mam spory problem z chłopakiem i jego rodziną.

Polecane posty

Cześć, Chciałabym zacząć od tego, że mam 22 lata. Jestem z chłopakiem od 3 lat. Nasze życie było cudowne, Dużo rozmawialiśmy, spotykaliśmy się, najpierw rok przyjaźni potem związek, mieszkamy blisko siebie kilka kilometrów, on ma gospodarstwo rolne, ja mieszkam w mieście z rodzicami i bratem. On z siostrą, rodzicami. Dzielą dom też z wujkiem i dziadkiem. Na początku były problemy z wujkiem groził mi nawet we własne urodziny. Potem było wszystko dobrze, w żniwa z nim jeździłam, bo to mi się podobało on też się cieszył, że z nim przebywam. W te wakacje wszystko się zmieniło... Jeździłam do niego, jego dziadek źle się czuł to się nim opiekowałam, dawałam, jeść, pić, rozmawiałam. Opiekowałam na tyle na ile byłam w stanie jeszcze masowałam ,bo z zawodu jestem masażystką. :) Pewnego dnia jego dziadek chciałby mu zmienić pampersa a ja ani siostra mojego chłopaka nie potrafiłyśmy. Matka mojego chłopaka stwierdziła, że sama by tego nie zrobiła. Zawołałam wujka od Adriana (bo tak ma na imię mój chłopak)... Powiedział,że czemu my tego nie zrobimy itp... Następnego dnia jego ciocia przychodzi do mnie z pretensjami, że czemu JA tego nie zrobię... powiedziałam, że w życiu nie widziałam nagiego faceta i nie umiem, poza tym dziadek nie jest moim dziadkiem i nikt w przyszłości przy moich rodzicach by tego za darmo nie robił. Matka Adriana stwierdziła mi rację. Że od tego są dzieci a tam był ojciec Adriana, jego wujek i ciocia. Kilka dni później ciocia zaczęła mnie obgadywać wraz z matka mojego chłopaka. Zaczęły się pretensje o to, że nie mam pracy (były wakacje a świeżo skończyłam wtedy szkołę policealną i chciałam trochę odreagować i odpocząć po wakacjach zacząć szukać pracy), brak prawa jazdy, to,że jestem za gruba (chociaż uważam, ze to moja własna sprawa)... Problem z tym, że jeździłam z Adrianem traktorem i mu pomagałam... ale oczywiście słowa padły " Jak to dziewczyna na polu, jeżdżąca traktorem, to chore..." Wszystko nagle po POSTAWIENIU się cioci Adriana zaczęło się psuć. Adrian dostał ultimatum, że albo ja albo ONI czyli rodzina i gospodarstwo... On mówi, że kocha mnie, ale nie zrezygnuje z gospodarki i rodziny... Cały czas się spotykamy... niby jesteśmy razem... niby jest okej, bo wszystko ucichło. Jego siostra (ma 3 siostry jedna z nimi mieszka 2 się wyprowadziły na swoje) niedługo bierze ślub cywilny (16 listopad) powiedziała, że ma przyjść na ślub sam lub z osobą towarzyszącą, ale nie ze mną. Zapomniałam dodać, że mam pracę, póki co na prawo jazdy mnie jeszcze nie stać.. poszłam się szkolić na kurs opiekuna medycznego... więc robię dwie rzeczy w jednym a z racji tego,że jestem na stażu i p[pracuję 8 godzin tygodniowo... a przysługuje mi 2 dni urlopu.. nie ma nawet czasu robić prawa jazdy.. opiekuna robię w soboty i mam tez naukę co 2 tydzień idę na zajęcia bo pracuję na dwie zmiany. Moje pytanie jest takie... Co mam dalej robić? Bo sama już nie wiem, kocham go bardzo mocno, on mówi, ze też mnie kocha. Tylko jedynym problemem jest jego rodzina.. Czy to ze mną jest coś nie tak, czy to z nimi? Wszyscy moi znajomi którzy go znają uważają, że jego rodzina jest chora... Nie lubią moich dwóch znajomych , koleżanki nie znają,a przyjaciela widzieli dwa razy w życiu i nie lubią go, bo jest zbyt dziecinny. Co mam począć, sama już nie wiem... Czy to w ogóle ma jakiś sens? Moi rodzice uważają, że Adrian ma zachowanie dziecka, ma 22 lata (tak jak ja). Na nic nie jest zdecydowany a ja mówię im, że ma ciężki wybór między mną a rodziną chociaż każdy wie,że dając dziecku ultimatum albo MY albo ONA w ten sposób nie ukazuje się miłości do dziecka... Piszcie co o tym sądzicie... Być z kimś tyle czasu... 3 lata... i zaprzepaścić od tak jak gdyby nic nie było... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to zakończ tę chorą znajomość! chłopak cię nie chce, jego rodzina cię nie chce - na co liczysz? na drugi raz nie zadawaj się z wsiokami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie nie ma rąk związanych.On nie chce zacząć samodzielnego życia.On zostanie na wsi,a ry tam pójdziesz i będziesz popychadlem.Zostaw go.Inaczej zmarnujesz sobie życie zanim go zaczniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja widzę jeszcze taki problem gdyby nawet się wam ułożyło to co on na gospodarce a ty byś gdzie pracowała ? W zawodzie czy z nim na wsi bo po co ci wtedy te twoje szkoły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja widzę jeszcze taki problem gdyby nawet się wam ułożyło to co on na gospodarce a ty byś gdzie pracowała ? W zawodzie czy z nim na wsi bo po co ci wtedy te twoje szkoły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jego rodzina po prostu uważa że się nie nadajesz na gospodarkę bo z miasta jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem to z nim jest coś nie tak , powinien stać za tobą murem , powinien stwierdzić " albo przychodzę z nią albo wcale " co do ślubu, ale nie masz się też troche co dziwić , jak cała rodzina wywiera na niego wpływ żeby cię zostawił może im uledz , pomyśleć że mają rację no chyba że nam o czymś nie mówisz i mają powód cię nie lubić , jeśli jesteś naprawde gruba może o to chodzić , ludzie bardzo zwracają uwagę na wygląd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiadomo jak gruba nie jestem, choruję na niedoczynność tarczycy i mają też z tym problem... Byłam adoptowana i problemem jest dla nich też to, że nie wiem jakie dzieci mogą mieć choroby. Tylko, że ich córka która ma lekkie upośledzenie umysłowe jakoś nikt im nie wypomina. Moich rodziców nigdy nie poznali. Kiedyś była sytuacja, że Adrian miał migrenę i chciał u mnie spać (śpi osobno) jego CAŁA rodzina do mnie przyjechała mama otworzyła drzwi, bo myślała, że to tata wrócił z bratem, bo tego dnia było ślisko i wpadł w poślizg i wleciał do rowu. Mama otwiera drzwi a tu ojciec Adriana "Ja po syna gdzie mój syn" a moja mam dobry wieczór (było przed godziną 23) Ani dzień dobry ani się przedstawić NIC. PS: biologicznych rodziców nie znam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest na to sposób ale twój chłopak musiałby chcieć , ja miałam popieprzoną teściową , z racji tego że ja mieszkałam na wsi a mój chłopak w mieście częściej ja nocowałam u niego , bo blisko szkołą blisko praktyki itp , teściowej odwalało , zabraniała nam się spotykać , siedzieliśmy przy otwartych drzwiach XD pewnego pięknego dnia miał do mnie przyjechać na noc , ok 12 w nocy miał odebrać rodziców z imprezy i wziąć ich samochód i przyjechać do mnie , a że byliśmy cały dzień razem to już mnie nie odwoził żeby po nich jechać tylko pojechałąm z nim , jak jego mama zobaczyła że też jestem zaczęła trzaskać drzwiami do samochodu , później wysiadła , nie chciała wsiąść z powrotem , poszłą gdzieś obraziłą się ... ok 2 w nocy byliśmy u nich pod domem , już mieliśmy jechać do mnie a ona że nie , nie da samochodu , on do domu a ja do swojego , tyle ze ja mieszkalam na wsi i jak mialam sie tam znalezc o 2 w nocy , mój chłopak powiedział że ma dość tego jak ona mnie traktuje , oddał mamie klucze od domu , odwrócił się na pięcie i od tamtej pory mieszkamy razem , jakiś czas później teściowa przyjechałą zapłakana żeby wrócił , powiedział NIE , miesiąć później byłam w ciąży , dwa miesiące później wzięliśmy ślub cywilny , teraz mamy 7 miesięczną córkę i mieszkamy razem , ochrzciliśmy ją trzy miesiące temu na naszym ślubie kościelnym , od tamtej pory relacje z jego rodziną są wzorowe , powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakby chciał z tobą być to po pierwsze nie pozwoliłby cię obrażać a po drugie poszedłby do pracy ! gospodarka się bez niego nie zawali - tam sto ludzi do pracy i pieniedzy ale on po prostu woli siedzieć na kupie ze swoją rodzinką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak będzie u Nas... Na co dzień wszystko wygląda okej, ale ja się zastanawiam jak będzie za rok, dwa.. ile to zniosę, bo to cholernie niszczy psychicznie. Jeszcze cała rodzina jest przeciwko a nie tylko jedna osoba... Myślę czy jest sens jechać w tę wigilię do niego i próbować rozmawiać z nimi, bo chcę to zakończyć spróbować coś na nowo wyciągnąć rękę i próbować się pogodzić. Co o tym myślicie jest sens? Nie wiem co robić... Nie mam sił tego znosić udawać, ze jest okej w relacji między mną a Adrianem a ta sytuacja mnie przytłacza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem powinien się postawić rodzinie , albo pójdziesz z nim na ten ślub albo to nie ma sensu , może to ty powinnaś się postawić jemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli on nie chce wziąć sprawy w swoje ręce ty to zrób !!!! masz tyle możliwości , porozmawiaj z nim , wytłumacz mu że jak się im postawi to napewno go nie odrzucą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda mi Ciebie dziewczyno, bo widać że Ci zależy a jesteś traktowana byle jak... Uważam, że nie powinnaś się tam pchać, niczego wyjaśniać, godzić się... Ty im nic nie zrobiłaś, jesteś dziewczyną tego Adriana i to on powinien coś z tym zrobić jeżeli mu zależy. Ja w podobnej sytuacji wcale bym tam nie jechała, nie masowała dziadka, nie jeździła po polu i nie pomagała. W sumie jesteś obcą osobą, nie ma sensu się aż tak angażować, szczególnie że Ciebie nie chcą. Może jak się zdystansujesz to Twój chłopak weźmie to na klatę i zareaguje jak facet. Jeżeli będzie niezdecydowany, to znaczy że mu nie zależy, nie dojrzał może do tak poważnych decyzji, jest zbyt słaby... Wtedy odpuść, bo całe życie nie będziesz go pchała i wymuszała każdej decyzji/rozmowy. Piszesz, że 3 lata na nic... może na nic a może właśnie po to, by więcej nie popełniać błędów. Lepiej teraz się rozstać jeżeli coś nie wyjdzie niż jak są dzieci, rodzina i zobowiązania. Jesteś młodziutka, ułożysz sobie życie czy z tym czy z innym. Szanuj się, nie idź tam, gdzie Cię obrażają i robią przykrość. Szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podzielamy z nim wiele pasji, lubię wieś, w wielu rzeczach się dopełniamy. Wziąć wszystko w swoje ręce? Tylko, że to ON musi coś z tym zrobić. Ja nie postawię mu ultimatum, bo wiem, że to nic nie da. Może tylko pogorszyć... Bo zostawić rodzinę, gospodarstwo dla jednej osoby.. mówią mu ciągle, że przy mnie tylko sobie życie zniszczy... a on dalej się uczy dokańcza technikum informatyczne oraz kurs rolniczy(tam gdzie ja) i pracy nie znajdzie od razu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie musi zostawiać rodziny , niech cię broni , jeśli nie jesteś dla niego ważniejsza to to nie ma sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpuść sobie go, widać że nie jest wart Cb mozesz to ciągnąć lub zakończyć i czekać aż on sam podejmie jakieś kroki stwierdzi ze teskni czy cos. Nie wiem co Ci powiedziec widac ze Ci zalezy ale to musi byc obopólne a nie tylko Ty starasz sie to jakos naprawic, on przypomina takiego dziada przyslowiowego ktoremu na niczym nie zalezy o nic nie bedzie sie strac bo ma rodzicow i mu to na reke. Synek mamusi i tyle od takich trzymaj sie z daleka, serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś głupia że z nim jesteś. Dobra rada lepiej zakończyć to teraz niż za kilka lat. Bo wtedy będziesz jeszcze bardziej cierpieć. Wiem to na swoim przykładzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania37m
Może się mylę, ale wydaje mi się, że znalazłam punkt zapalny całej tej historii, od czego to się mogło tak odwrócić, że najpierw Cię akceptowali, lubili, a nagle ciotka tak wszystkich zbuntowała przeciwko Tobie. Otóż gdy uzasadniałaś ciotce, dlaczego nie mogłaś zmienić dziadkowi pampersa, padły takie słowa z Twoich ust, które przekreśliły całe Twoje tłumaczenie i postawiły Cię w złym świetle. Powiedziałaś, że nikt by tego za darmo nie robił. Nikt by tego za darmo nie robił.. I tu się zaczęło. Ciotka przyznała Ci rację, bo to jednak mężczyzna, krępująca sytuacja, ale może to stwierdzenie o pieniądzach nie dawało jej spokoju. I naopowiadała o Tobie jaka to Ty jesteś "na prawdę", pewnie dodała jeszcze coś od siebie. I przypięła Ci odpowiednią łatkę. I wszyscy za tym poszli, zaczęli szukać Twoich wad, nakręcać się wzajemnie. Jeśli to było powodem, a moim zdaniem, biorąc pod uwagę to wszystko co napisałaś, od tego się zaczęło, pomyśl jak to teraz naprawić. Ale inteligentnie, nie kieruj się emocjami! Chyba powinnaś im się pokazać od takiej strony, by tamte słowa straciły sens i nie rzutował na odbiór Twojej osoby. Jego rodzina jest trudna, widać po zachowaniu ojca, gdy przyjechał po syna. A może niech Twoja Mama zaprosi jego rodziców w Święta? A czy Ty masz tam jechać... chyba tak, ale stąpasz po grząskim gruncie, przygotuj się, że może być dla Ciebie bardzo nie miło. Gdybyś mogła zrobić coś takiego, co zamknęłoby im usta... Bo oni chyba odbierali Cię jako taką opiekuńczą, ofiarną, jak domową pielęgniarkę, ale taką od serca, a Ty nagle wyskoczyłaś z tymi pieniędzmi. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×