Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama Ewy

stosunki rodzinne

Polecane posty

Gość mama Ewy

w życiu nie zakładałam tematu na kafe, ale dziś mnie wzięło na przemyślenia i może tu znajdę jakieś obiektywne spojrzenie na sprawę. Zacznę od tego, że mieszkamy z mężem poza Polską, mamy 2-letnią córkę i o nią właściwie chodzi. Czekaliśmy na nią 8 lat, więc gdy się okazało że jestem w ciąży, to rodzice zarówno moi, jak i męża mało jajka ze szczęścia nie znieśli. Z uwagi na to, że mieszkamy od dziadków daleko, córka widuje ich jedynie kilka razy w roku, ale zna ich doskonale, ponieważ o to dbam. Sama się nią zajmuję, nigdy nie oczekiwałam, że ktoś mi dziecko będzie niańczył i tego się z mężem trzymamy. Dziadkowie przy każdej rozmowie telefonicznej powtarzają jak to małą kochają, jak tęsknią, opowiadają co z nią będą robić, kiedy przyjedziemy, a potem za każdym razem jest to samo. Przyjeżdżamy, przybiegną ja zobaczyć, a potem cisza, owszem dzwonią zapytać jak się mamy, ale jak ja nie zorganizuję spotkania, to od nich inicjatywa nie wyjdzie. Tyczy się to zarówno moich rodziców, jak i męża i zarówno dla jednej, jak i drugiej strony córka jest jedyną wnuczką. Ostatnio zapytałam moją mamę, czy zgodzi się zajać córką przez jedną noc przy okazji naszej kolejnej wizyty- nie ma problemów z zasypianiem itp., a ja chciałam spędzić trochę czasu tylko z mężem. Usłyszałam, że co ona zrobi, jak mała zacznie płakać. Odkąd Ewa się urodziła, moja mama u nas nie była, teściowa pojawiła się raz w celach turystycznych, nawet wnuczki na spacer nie wzięła i była wielce oburzona, kiedy wyprawiłam dziecko z nia i moim mężem na wycieczkę. Chodzi o to, że jest mi zwyczajnie przykro, bo tak niby na nią czekali, płaczą ciągle, że zabraliśmy dziecko, a jak ja nie zadzwonię, to nikt inny tego nie zrobi. Nie potrzebuję dla małej drogich prezentów, to zapewnimy jej sami, ale uwagi i miłości dziadków już nie. Czy tak dużo oczekuję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie oczekujesz kokosów, nie rozumiem ich zachowania ale Ciebie za to doskonale. Może porozmawiaj szczerze z jedną i druga stroną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem tak: moja droga, nic nie zrobisz z tym. Widać dziadkowie należą do tych co dużo gadają a mało robią. Cieszą się, że mają wnuczkę, ale cieszą się "na odległość". Może lubią się pochwalić, może lubią aby wszystko było "jak trzeba", tak czy inaczej ta ich radość z wnuczki to nie jest moim zdaniem prawdziwa radość, ale coś innego. Niestety na to wpływu nie masz. Skoro próbowałaś kilka w normalny sposób zaproponować zostanie w wnuczką, a spotkałaś się za każdym razem z odmową, skoro rodzice nie wychodzą z taką inicjatywą to znaczy, że nie mają takiej potrzeby. Niczego z tym nie zrobisz. Rozumiem Twoje rozżalenie, bo w każdej normalnej rodzinie, dziadkowie po prostu chcą spędzać czas z wnukami, sami proponują, że gdzieś z nimi wyjdą, czy zabiorą. Pytanie teraz co dalej masz robić, jak reagować. W sumie masz dwa rozwiązania: 1. Możesz ich po prostu "olać". Dalej robić swoje, pytać (lub nie) czy gdzieś wnuczkę wezmą, robić dobrą minę do złej gry. 2. Możesz też, przy najbliższej okazji, poruszyć drażniący Cie temat. Na przykład jak usłyszysz, że "zabraliście im wnuczkę", odpowiedzieć, że to chyba nie ma znaczenia skoro jak jesteście na miejscu to jakoś nie widać zainteresowania z ich strony. Tylko w tym przypadku licz się z tym, że rodzice się obrażą, nie będą rozumieli w ogóle o co Ci chodzi, stwierdzą, że wymyślasz i jesteś przewrażliwiona, bo oni przecież wnuczkę kochają i tyyyyyyyyyyyyle czasu z nią spędzają. Drugie rozwiązanie na bank zakończy się kłótnią, a wątpię by do nich coś dotarło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytala o sobie;) z ta różnica ze dobrze wiem jak wyglądało by życie z dziadkami i jednak wole zdrowy dystans;) juz nie dramatyzuje że mój syn nie ma ich na codzien bo wiem ja wypadają wakacje z nimi i tyle uważam za wystarczające:) gdy w tym roku wyszlam ze znajomymi na kawę i mężem po godzinie były telefony ze mamy wracać;) a wczesnej sami zapewniali ze należy nam sie trochę swobody i intymności na chwile wiec sie wnukiem zajmą....a jak co do czego to potem i tak bralismy go wszędzie z nami bo a to ze będzie płakał a to ze nie maja do niego energii bo za szybki itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
problem polega na tym, że oni mają się za dziadków doskonałych a jest tak, że o ile jeszcze moja mama była kilka razy z córką na spacerze i przez te 2 lata została z nią w sumie może z 10 razy, tak teściowa jeszcze chodzi i opowiada, jak to ona mnie odciąża kiedy nas odwiedza. Ostatnio zrobiłam eksperyment i 1,5 miesiąca do nich nie dzwoniłam, oni do nas też nie, moi rodzice czerpali wiedzę o tym, co u nas od mojej siostry, teściowe mieli to gdzieś. Ironią jest to, że po pierwsze im ich rodzice bardzo pomagali, a po drugie zawsze myślałam, że mamy fajną, zgraną rodzinę, a teraz dzięki dziecku spadły mi chyba klapki z oczu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żyjecie na odległość i dziadkowie też są na odleglość. To nie to samo co codzienne/częste spotkania. Ja sama bym się nie odważyła takim małym dzieckiem zająć w zasadzie obcym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bez przesady, że małe i że obce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze, że Ci klapki z oczy spadły. Co z tym dalej zrobić tylko nie wiadomo. Jak poruszysz temat to jak już pisałam, na bank będzie obraza. Skoro oni tacy są jak piszesz, a mają się za dziadków idealnych to wierz mi, nie przemówisz im do rozsądku. Nie wiem czy ja na Twoim miejscu po prostu nie ograniczyłabym kontaktów. Skoro oni nie zadzwonią i czekają, aż Ty się odezwiesz to nie będzie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpusc sobie o nie zabiegaj o ich względy;) proste. Może kiedyś zrozumieja ze nie byli idealni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzięki Dziewczyny za jakieś obiektywne spojrzenie, bo ja już zaczęłam się zastanawiać, czy nie fiksuję od siedzenia w domu z córką. Kontakty nieco ochłodziłam i postanowiliśmy w tym roku nie lecieć na święta. Mnie boli to, że sama mam super wspomnienia związane z dziadkami, zwłaszcza z jedną z babć i myślałam, że córka będzie miała podobnie, ale jak widać zycie weryfikuje nasze oczekiwania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziadkowie nie są najważniejsi. Ja z dziadkami nie miałam super kontaktu. Jedni umarli szybko, a drudzy... Cóż... Dziadek był oschły, a babcia miała innych ulubionych wnuków. Żyję :) Mam się dobrze :) Nie ma co wyolbrzymić problemu braku dziadków. Fajnie jak są, jak najdłużej i w bliskim kontakcie, ale nic na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie zbudujesz głębszych uczuć na odległość.Tak z dziećmi jak i z dorosłymi. Chciałabyś widywać faceta 2/3 razy w roku? jakby wyglądały wasze uczucia i czy one byłby funta kłaków warte? Nie dziw się,z dziećmi trzeba przebywać,mieszkać blisko,żyć ich życiem,to zbliża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odleglosc w moim przypadku nie ma znaczenia. Tez mieszkam w Uk i dziadkowie widza wnuczke 2 razy w roku ale za kazdym razem zajmuja sie nia na 100% a ja w polsce odpoczywam. Smutne ze rodzice i tesciowie autorki nie znalezli takiego kontaktu z wnuczka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice też mieszkali daleko. Widywalismy się kilka razy w roku. Kontakt telefoniczny codziennie. Jak ja nie zadzwoniłam to mama albo tata telefonowali. Wnuczek uwielbiala, mogłam zawsze na nich liczyc. Tak więc, nie zgadzam się, że się nie da utrzymywać kontaktów na odległość. Za to rodzice mojego męża to inna bajka. Teść owszem dobry dziadek ale teściowa podobna do Twojej;-) Świetna babcia przed ludźmi... Sami z mężem wychowujemy naszą córkę, nie oczekujemy od nikogo pomocy i tak jest najlepiej:-) Ja na Twoim miejscu odpuscilabym i nie dzwoniła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie problem z głowami,zrobiłyście sobie dzieci i czekacie by się nimi zachwycano.Dziadkowie niczego nie muszą i mają prawo w swoim wieku nie lubić przebywać z dziećmi.Zreszta popatrzeć na ich wychowywanie,rozdarte gęby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kuzynka mieszkala z mezem i dziecmi w Hiszpanii, ale tesknili za rodzicami, rodzenstwem, a wnuki za dzadkami. Wrocili do Polski i teraz jest lepiej :-) Poza tym uwazam, ze to rodzicie sa od wychowywania dzieci a nie inni :-) a juz jedno dziecko wychowac to chyba nie taka wielka filozofia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odległość nie ma znaczenia. Moi teściowie są tacy sami. Na odległość super dziadkowie,a jak przyjdzie co do czego to sami nie wyjdą do wnuka z inicjatywą. Nawet jak w końcu po 5 latach przyjechali do nas na tydzień. A potem się dziwią,ze mały lgnie bardziej do drugich dziadków. I jedna babcia jest jego babcią,a druga to tylko babcia. Z dzwonienie jest tak samo. Jak nas nie ma na Skype to nie wpadną na pomysł żeby użyć tradycyjnego sposobu komunikacji czyli telefonu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Z jaką to inicjatywą powinni wychodzić dziadkowie do twojego "królewiątka" bu ha ha ha a ha ha ha .można się posiusiać ze śmiechu są aż takie walnięte te dziunie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama jesteś walnietą dziunią. Typowy cebulak co myśli,ze to wnuki muszą dziadkom pchać się na kolana,a oni sami z siebie nie chcą się z nim bawić. Wyobraź sobie,ze ogarnięci ludzie wiedzą,ze to co się daje to potem się dostaje. Ale cóż poziom kafeterii jest jaki jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzam się z tą wyżej 14:17 otóż dziadkowie to ludzie którzy nie prosili cie o potomstwo,chciałaś? masz! twoja broszka.Możesz tylko prosić o delikatną pomoc jeśli jest wielka potrzeba,z pewnością nie o perfidne wykorzystywanie. Co znaczy oni nie chcą się z nim bawić? od zabawy jest matka z ojcem i rówieśnicy. Dziadek z babcią niczego nie muszą,mogą pamiętać o uroczystościach czyt.urodziny,dzień dziecka ,mikołaj itd.itp Ogarnięci ludzie to właśnie wiedzą że choćby duuupsko smarowali miodem to własne dzieci a pózniej wnuki i tak nie będą ego pamiętali a o opiece nie wspomnę. Murzyn zrobił swoje i może odejść. Dlatego też chylę czoła przed stwierdzeniem że jesteś głupią dziunią i sama nie wierzysz w to piszesz .Mogę ci dać dziesiątki przykładów że wypielęgnowane wnuki kiedy dorosły to wstydziły się starość swoich dziadków ale i tez rodziców.Nie cierpię takich bezczelnych roszczeniowców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś :):):) tak ,tak to dziadkowie powinni wciągać na kolana wnuki i wypuścić przed 18-tką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie masz rodzeństwa albo twój mąż?. Chrzestnych ma dziecko?.ich o pomoc poproś! Albo nianie wynajmnij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziadkowieod siedmiu bolesci
Doskonale cie rozumiem. Jestesmy w takiej samej sytuacji. Wydaje mi sie ze tu nie chodzi o "nianczenie dzieci", tylko o ldzka przyzwoitosc. Mi tez kalpki spadly z oczu , bylam taka naiwna. Zawsze latalismy do nich , zapraszalismy , prezenciki typu Lancome , electronika, itp. a jak dziecko sie urodzilo , ty mysleli , ze to bedzie malpka na skype ich zabawiajace, od razu zaszlam w druga ciaze;. Tesciowa nigdy sie nie zapytala jak sobie radzimy , jak sie czuje, zero czekogolwiek. Na dzien babci/dziadka wyslalm kartki , nawetdziekuje nie uslyszalam. Teraz juz sie nie ludze, w ogole do Polski nie musze jezdzic , nie bede wysylac zadnych kartek , skype juz w ogole nie uzywam. Tak , mnie to bardzo boli.Nic na to nie poradze . Nie chodzi mi o nianczenie, ale o ludzkie serce. Obcy ci predzej pomoga czy zapytaja sie czy cos pomoc , a nie rodzina. Mam ich wszystkich w nosie , zapraszalam do nas , chcialam bilety kupowac , "to teraz to mamy inne plany". Niech nielicza , ze kogos zaprosze , nigdy wiecej , a jak ktos bedzie mi sie chcial wprosic , to powiem ze nie mam czasu . Z dwojka malutkich dzieci ,jeszcze gosci nianczyc. Moja tesciowa sie wsyztkiego boi , podrozy , samolotu , obcego panstwa , itp. tak napiszecie mi , ze jestem taka i owaka ,ale mnie to boli. Tak wiec doskonale cie rozumiem autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem was ale sami pistawcie sie na miejscu todzicow jakbyście sie czuli jakby wasz dzieci przenieśli sie za granice i na święta wpadali tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A TY DO POLSKI NIE JEZDZISZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to w czym masz problem? teściowa się wszystkiego oi,czy nie najeżdża cię,nie inwigiluje,nie jest uciążliwa,nie dopytuje się o nic,nie rozmawia z synkiem i jeszcze ci zle? chciałabyś by było odwrotnie,pewnie byś pisała znowu że masz ich dość. Teściowa ma cie pytac jak sobie radzicie? pewnie nie zle,u nas jest o niebo gorzej więc pytanie nie na miejscu,gdyby było zle byście wrócili do kraju. Szukasz dziury w całym,jak przekupa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×