Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nerwica, fobia społeczna a praca i relacje z ludźmi

Polecane posty

Gość gość
c.d Bądźcie pozdrowieni za wasze wielkie uzdolnienia nigdy nie wykorzystane za to, że niepoznanie się na waszej wielkości nie pozwoli docenić tych, co przyjdą po was Bądźcie pozdrowieni za to, że jesteście leczeni zamiast leczyć innych Bądźcie pozdrowieni za to, że wasza niebiańska siła jest spychana i deptana przez siłę brutalną i zwierzęcą za to, co w was przeczutego, niewypowiedzianego, nieograniczonego za samotność i niezwykłość waszych dróg bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@up ladnie to co napisales Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi za waszą czułość w nieczułości świata za niepewność wśród jego pewności Bądźcie pozdrowieni za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych Bądźcie pozdrowieni za to, że odczuwacie niepokój świata jego bezdenną ograniczoność i pewność siebie Bądźcie pozdrowieni za potrzebę oczyszczenia rąk z niewidzialnego brudu świata za wasz lęk przed bezsensem istnienia Za delikatność nie mówienia innym tego, co w nich widzicie Bądźcie pozdrowieni za waszą niezaradność praktyczną w zwykłym i praktyczność w nieznanym za wasz realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego Bądźcie pozdrowieni za waszą wyłączność i trwogę przed utratą bliskich za wasze zachłanne przyjaźnie i lęk, że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami Bądźcie pozdrowieni za waszą twórczość i ekstazę za nieprzystosowanie do tego co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno Bądźcie pozdrowieni za wasze wielkie uzdolnienia nigdy nie wykorzystane za to, że niepoznanie się na waszej wielkości nie pozwoli docenić tych, co przyjdą po was Bądźcie pozdrowieni za to, że jesteście leczeni zamiast leczyć innych Bądźcie pozdrowieni za to, że wasza niebiańska siła jest spychana i deptana przez siłę brutalną i zwierzęcą za to, co w was przeczutego, niewypowiedzianego, nieograniczonego za samotność i niezwykłość waszych dróg bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam i dołączam :-) mam osobowość unikającą i nerwicę. Pracuję w biurze ale się męczę. Jestem dobrym specjalistą w swojej branży ale niesamowicie boję się kontaktów z ludźmi. Nie rozmawiam na osobiste tematy, wstydzę się zabierać głos w gronie kilku nawet osób. W moim biurze jakoś funkcjonuję ale poza - masakra. Chciałabym być lubiana i doceniana ale czuję lęk przed odrzuceniem i ośmieszeniem się w oczach innych. Ciężko mi z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jestes sama ! :) a jak sprawy sercowe wygladaja u Ciebie, uogólnij co do relacji z plcia przeciwna, rodzinne itp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1975
Ja mam żonę która wie o moich problemach. Wspiera mnie w trudnych chwilach. Najgorsze jest to że ta choroba w sezonach jesienno zimowych się nasila. Dzisiaj czuję się fatalnie serce mi kołacze dziwna zadyszki itp idę dzisiaj do lekarza aby sprawdzić czy coś ze sercem się nie dzieje. .. ale wiem że to ta nerwica mnie dopadła. Wziełem xsanax i trochę pomogło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze jest mieć obok siebie choć jedną osobę, która wspiera i rozumie co się dzieje. Szanuj ją i nie nadużywaj cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przylaczam sie do was :( od 2lat choruje na nerwice lekowa i wszystkie jej substytuty rowniez fizyczne, od 10lat zmagam sie z fobia spoleczna i osobowoscia unikajaca (mam 25lat). od zawsze bylam introwertyczka. skonczenie liceum i studiow kosztowalo mnie tak duzo wysilku psychicznego ze kable sie przegrzaly i mialam juz 2 epizody depresji a do tej pory silna nerwice przy ktorej m.in. mdleje, gwizdze mi w glowie, slabne itd. mowiac o substytutach nerwicy mam na mysli zespol jelita drazliwego, hemoroidy w zwiazku z zaparciami, zapalenie zoladka, zapalenie tarczycy i zesol barlowa. najchetniej nie wychodzilabym z domu a jak juz to tylko do rodzicow lub do tesciow na wies czy do szwagierki (siostry meza) bo tylko przy nich jestem wesola i otwarta, gadatliwa i szczera, wyluzowana. z zawodu jestem pielegniarka wiec to niezly paradoks. kiedy lapie sie pracy to jest mi zle bo ciagly kontakt z ludzmi czasem niezbyt sympatycznymi rujnuje mnie niesamowicie. wtedy pocieszenie znajduje w mysli ze zawsze moge zlozyc wymowienie i wymyslam historyjki do oddzialowych a to o chorobie w rodzinie a to o wyprowadzce itd tylko po to aby nie sluchac marudzenia ze oni tyle we mnie zainwestowali, ze tak liczyli ze zostane, ze jak ja moge odejsc kiedy tak mi dobrze idzie itd. maz dobrze zarabia ale nie na tyle abysmy mogli zmienic mieszkanie (na cale szczescie mamy wlasne bez kredytu 35metrow) a trzeba isc do przodu bo myslimy nad posiadaniem dzieci i ja przez to musze isc do pracy zeby mozna bylo jedna pensje odkladac i nazbierac 60tys zeby sprzedac te i kupic takie z 70metrow. od grudnia zaczynam prace i jak mnie oddzialowa oprowadzala to wszyscy byli mili ale wiem ze to sie zmieni kiedy zaczna ze mna przebywac i zobacza jaka jestem zamknieta w sobie dzikuska i dziwolagiem ktory nie umie rozmawiac z ludzmi. nawet nie wiecie jak sie boje... psychotropow silnych brac nie moge bo chodze polprzytomna a leki ktorymi sie wspomagam to propranolol i xanax (rzadko). do tego agorafobia i silny stres przy wysiadaniu z autobusu na otwartej przestrzeni :( leczylam sie i u psychoterapeutow i psychiatrow i neurologow i G to dalo. pogodzilam sie ze to zostanie ze mna na zawsze i cale zycie bede zagryzac raz w tyg xanax i propranolol....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dziewczyno, bardzo, bardzo Ci współczuję, nie umiem wyrazić słowami co czułam gdy Cię czytałam. Nie myślałaś nigdy nad tym aby zmienić zawód, żeby nie pracować cały czas z ludźmi. No i jak chcesz zajść w ciążę i urodzic zdrowe dziecko biorąc te psychotropy. Może praca w laboratorium byłaby bardziej odpowiednia, nie wiem jak to przekłada się na płace, ale w Twoim wypadku trudno nie pomyśleć jak bardzo nietrafnie wybrałaś zawód. Czy te problemy zdrowotne pojawiły się dopiero na studniach. Proszę nie odbieraj tego postu jako krytyki lecz jako spojrzenie z innej perspektywy, może to będzie impuls dla Ciebie abyś pomyślała nad zmianą pracy zamiast do końca życie męczyć się w pracy, która Cię przeraża i nie daje nic oprócz kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie jeszcze prace nie wymagają kontaktu z ludźmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćonaa
Mam 27 lat, no niedługo będzie 28... i mam dokładnie to samo, strasznie ciężko z tym funkcjonować... też jak myślę, że mam coś załatwić, kontakt z obcymi... to jest straszne... i tak jak mówicie, w pracy... to masakra... ja obecnie nie pracuje, ale jak pracowałam, niby jakoś dawałam rade, ale raz na jakiś czas był konkretny kryzys i nie teraz tez się zastanawiam jakiej pracy szukac... w sumie nie mam komu o tym powiedzieć nawet bo normalna osoba, która nie ma problemu z czyms takim nie jest w stanie zrozumieć ze można bac się kontaktow z ludzmi, uciekać od tego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cię, ciężko się komukolwiek przyznać do tego, dlaczego się nie ma pracy i że boi się człowiek źle trafić... :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odczuwam na w pol racjonalny dyskomfort. odlatuje od rzeczywistosci. jest to zauwazalne. spotykam z tego powodu problemy. nie jest to zrozumiale z zewnatrz. bywam nie spie w nocy przed praca. pozniej konczy sie tak, ze mam pracowac normalnie albo bede zwolniony. w miare mozliwosci pracuje normalnie, przyzwyczajaja sie albo sie zwalniam i znow odczuwam tym razem racjonalny dyskomfort, nie spie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet na glupim magazynie a wiec w prostej pracy fizycznej nie wymagającej żadnego wykształcenia, trzeba gadać i integrować się z ludźmi, inaczej cię wywalą. Wiem bo pracowałam jakiś czas na magazynie i to był koszmar. Brygadzistka ciągle się czepiala że nic nie mówię, nie opowiadam nic o sobie, nie zagaduję. Też nie wiem gdzie mam iść do pracy, wszędzie kontakt z ludźmi a ja tego nienawidzę... źle się czuję wsrod ludzi, tak mam od urodzenia, ludzie mnie męczą, stresują, drażnią, nie potrafię się wyluzować przy ludziach i usmiechać. Najlepiej czuję się sama w domu. I nie gadajcie bzdur, że "trzeba wyjść do ludzi" bo nie każdy to lubi jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem najlepsza praca dla ludzi z fobią to taka przy komputerze gdzie wklepuje się jakieś dane, robi ich analizę czy zestawienie i podaje dalej bez osobistego kontaktu z drugim człowiekiem, albo praca polegajaca na testowaniu jakiegoś programu, gry komputerowej. Siedzisz przy kompie, pewnie można taką pracę wykonywać w domu, klepiesz w klawiaturę, robisz uwagi, przesyłasz wyniki pracy szefowi a on płaci ci kasę na konto i nie musisz nawet wychodzić z domu. Inna praca, dla tych bez wykształcenia informatycznego, to proste prace sprzatające lub konserwujace. Sprzątasz sobie np. biura gdy już nikogo nie ma. Dozorcy mówisz "do widzenia" lub tylko skiniesz głową i żadnych osobistych relacji. Archiwa to następne mejsce pracy dobre dla fobików. Praca z teczkami lub wklepywanie danych do komputera, bo teraz chyba tak to się odbywa, przenoszenie teczek na nosniki elektroniczne. 🖐️ Jak przyjdą mi do głowy inne propozycje praz dla nerwicowców i fobików, nie omieszkam wpisać. Bądźcie pozdrowieni i nie poddawajcie się NIGDY! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćonaa
Eh... jest tu ktoś z tymi doleglowosciami...? Jak sobie radzicie...? Niektórzy tu pisza ze licza na meza itp. zazdroszczę, ja z ta fobia to chyba w zyciu nikogo nie poznam... tzn nie tylko co nie poznam ale nie wejde w żaden związek.... ostatnio jestem wolna i co z tego ze chce kogos poznac, jak I spotkanie ok - jestem atrakcyjna wiec każdy chce kontynuować znajomość, ale co z tego jak po pierwszym spotkaniu, po rozmowie zazwyczaj robie uniki i nie dochodzi do kolejnych spotkan.. i tak jest zawsze, takie bledne kolo, niby chce, a fobia mi na to nie pozwala... ehh szczególnie jakos w ostatnim czasie daje mi się to we znaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćonaa dziś Są dwa wyjścia, jak z każdej sytuacji, zresztą :), albo się przełamiesz i z początku, jakby wbrew sobie zaczniesz kontynuować znajomości aż się zakochasz, a wtedy o wiele jest łatwiej. Bo jak mówią/piszą naukowcy zakochanie powoduje wyzwalanie się w mózgu substancji, które działają jak narkotyki/psychotropy. Staniesz się odważniejsza i pewniejsza siebie i Twoja fobia opuści Cię przynajmniej na jakiś czas. Ale do tego trzeba być bardzo zmotywowanym/zdesperowanym, czyli mieć silny motyw i chęć walki ze swoimi słabościami. Drugi sposób, pewnie łatwiejszy [ tego nie wiem, ja wypróbowałam ten pierwszy] zdecydować się na dobrą terapię i/lub leczenie psychiatryczne. Jedno warto wiedzieć: aby coś zmienić w swoim życiu trzeba bardzo chcieć i się do tego mocno przyłożyć, nie biadolić, nie marudzić, zabrać się do działania. Pozdrawiam. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćonaa
Tak, fakt są dwa takie wyjścia, tyle że terapia itp. niby takie proste a na sama myśl ze miałabym komus prosto w oczy o tym opowiedzieć to nie wiem czy bylabym w stanie... zresztą czy to by dalo efekt... mam kolezanka która probowalam i wlasciwie dopiero jej się "polepszylo" faktycznie jak się zakochala, ale o jakichś efektach tej terapii nie mowila żeby jej to jakos specjalnie moglo, nie mam prownania, bo być może pomaga... Mialam raz przypadek ze bylam już mega nerwowa i chciałam isc do lekarza, poszlam, przepisal mi niby jakiś lek na nerwy.... - nie bylam za tym, żeby zazywac bo zazwyczaj nie zazywalam zadnych lekow i jakos z tymi nerwami sobie radziłam, ale mysle ok sprobuje - dosłownie umierałam po tym leku, zazylam raz a efekt był przez kilka dni za nim doszłam do siebie... już więcej z zadnymi tego typu lekami nie probowalam a jak przypomnę sobie jak się czułam, to już na prawde mysle ze jakos lepiej się przemoc... ale to jest ciężko... Może faktycznie zakochanie to jest jakiś ratunek, ale ciężko się do tego przelamac... żeby chcieć, żeby się przed kims otworzyć... Ciekawe czy jest tu ktoś kto sobie z tym jakos sam poradzil... albo w jakiś sensowny sposób....? i udało mu się tego pozbyć....? Jestem wyksztalcona, aktrakcyjna, a co z tego... jak to mnie tak blokuje.... przed wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_potepiony
nawet tysiąc słów nie odzwierciedli tego co czuję, co mnie spotyka każdego dnia, moje lęki, obawy, nerwy, zmartwienia, ból, emocje... boje się każdego dnia i dni kolejnych... byłem i jestem sam... zniszczyłem jedyną przyjaźń, którą kiedykolwiek miałem... pracuję i praca mnie wyniszcza... nie wiem co dalej... nie wiem jak żyć... zawsze będę sam... skreśliłem już sam siebie... często wymiotowałem ze stresu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćonaa
Eh miałam to samo... zresztą mam cały czas... też myślę, że raczej będę już sama... mimo ze chciałabym kogos mieć to... chyba tylko ktoś kto ma podobnie jest w stanie zrozumieć ze jest to strasznie ciężkie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_potepiony
co do pracy ja bym chciał być kierowcą busa na terenie Polski, mieć stałe trasy i zero niespodzianek... abym czuł się bezpiecznie i wiedział co czeka mnie następnego dnia... albo mieć np. kilka mieszkań i je wynajmować... ale to kosztuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A z jakiego powodu macie te lęki i chęć braku zmian? Chyba nie jest tak bez powodu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracuje z ludzmi już 10 lat i dziwię sie że tyle wytrzymuję. Są dni kiedy chce mi się z nimi gadać itp. A sa dni że mnie kompletnie nie interesują, nudzą i drażnią gdy coś ode mnie chcą. Teź jestem takim outsiderem i tak miałam trudne dzieciństwo, staram się nie powielać błędów moich rodziców, ale widzę xe moje dziecko ma podobny problem co ja kiedyś. Zapisałam się na terapie do psychologa właśnie dla dziecka, chcę się zmienić, czesto nie wiem jak się zachować i co powinnam robić w danej sytuacji. W głebi duszy jako dorosła osoba dalej czuje się jak małe zagubione dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdroszczę osobom z fobią że mają nawet rodziny. Ja jestem introwertykiem, co prawda jestem troszkę odizolowany społecznie ale nie boję się aż tak ludzi i nie nam tak ciężkiego stadium fobii społecznej jak co niektórzy wcześniej ale mimo to nie zanosi się żebym kogoś poznał ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem pielegniarka, mam 26lat. od 3lat choruje na nerwice lekowa, fobie spoleczna i wszystkie jej konsekwencje (problemy z sercem, hemoroidy, zespol jelita drazliwego, nerwica zoladka itd). jedyny leki jakie stosuje i ktore mi naprawde pomagaja to xanax i propranolol (obu nie biore codziennie tylko w razie silnego ataku albo tachykardii albo paniki) . do pracy w szpitalu sie nie nadaje bo bylam juz w dwoch takich miejscach i z jednego ucieklam po miesiacu a z drugiego po 3 miesiacach i musialam klamac oddzialowe, naczelne bo bedac nieskromna jestem dobra w swoim fachu, ciepla, mila dla ludzi i nikt nie chcial mnie wypuscic. przerazala mnie wielka przestrzen w szpitalach, dlugie korytarze i wszechobecne jarzeniowki a do tego obecnosc podlych, toksycznych albo nerwowych, agresywnych ludzi oraz praca na noce. obecnie mam prace w przychodni gdzie siedze tylko z jedna osoba i czasem przyjdzie posiedziec oddzialowa ktora jest nerwowa i w sytuacjach krytycznych zaczyna byc narwana i agresywna, drze sie ale puszczam to mimo uszu znaczy staram sie. tragedii jak na razie nie ma ale zobaczymy co bedzie potem. mam meza ktory sporo zarabia i zyje nam sie dobrze ale wiem ze nie ma sensu opierac sie jedynie jak pasozyt na nim i pracowac niestety musze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w zeszłym roku bardzo męczyłam się z nerwicą. Na szczęście dzięki wsparciu męża oraz terapii w www.czpgdynia.pl poradziłam sobie z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Wam naprawdę. Pielęgniarko, mam bardzo podobne odczucia i zachowania.... tylko teraz boję się podjąć pracę na cały etat przez te okropne lęki, które w poprzednich powodowały myśli samobójcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co się u Was wydarzyło w przeszłości, że macie aż takie lęki? Wychowanie, rówieśnicy, traumy to spowodowały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwne pytanie co spowodowalo leki:Dla mnie to nie przeszlosc robi nerwice,fobie spoleczna,lecz obecne sytuacje jakie panuja w zakladach pracy.Jaki dyrektor--- jaki kierownik---jaki jest ten nad toba.Agrono ma wladze nad pracownikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego dziwne pytanie? Właśnie jak najbardziej jest to dobre pytanie, bo każdy może mieć INNE przyczyny fobii, nie każdy jest TOBĄ i nikt nie czyta Tobie w myślach, żeby coś było oczywiste. Umiesz spojrzeć na świat szerzej niż tylko ze swojego punktu siedzenia? Spróbuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×