Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wyjazd, jako kość niezgody

Polecane posty

Gość gość

Hej, proszę o rady i opinie, bo sama nie wiem, co mam , myśleć Z moim Mężem jesteśmy rok po ślubie, teraz obecnie czekamy na zwolnienie mieszkania, które moi rodzice wynajmują i mamy się tam przeprowadzić na początku nowego roku. Ja nie zarabiam jeszcze, ale kończę pisac mgr i mam zamiar się obronić do końca tego roku ( w tamtym roku było to niemożliwe,gdyż się rozchorowałam). Na początku mieszkaliśmy u mnie, ale bardzo się kłóciliśmy, dlatego też mój Mąż postanowił zamieszkać ze swoją Mamą i jesteśmy w takim zawieszeniu. Wielokrotnie proponowałam mu wyprowadzkę,ale on twierdzi, że nas nie stać (zarabia ok. 2500zł). Ja byłam gotowa pójść gdzieś na pół etatu, żeby coś dołożyć, ale on nie chciał. Dlatego też wyprowadzimy się do mieszkania moich rodziców. To mój pierwszy chłopak, nie miałam do tej pory doswiadczenia z facetami. Jest starszy ode mnie 6 lat. Wyszłam za mąż z miłości, jednak teraz nie wiem, czy mój mąż również. Przez wieczne kłótnie nie jestem w stanie dokończyć pisania pracy (chociaż byłam najlepszą studenką na roku). Kłóciliśmy się o pierdoły, szczególnie że ja miałam jakieś takie głupie szczeniackie zagrywki. Nawet nie odzywaliśmy się do siebie miesiac - po czym, ja stwierdziłam, że chce to jeszcze naprawić i ratować małżeństwo. Kajałam się przed nim, bo on oczywiście nie widział zadnej winy w sobie. Wymyśliliśmy sobie wyjazd do Tajlandi przyszłym roku ( co było moim pomysłem), ale cienko u Nas z kasą. Gdybysmy kupili bilety zostałby Nam z pieniedzy tylko 1000 zł na sam wyjazd. NIe dosć, że ja bardzo boję sie latać, to wiedziałam, ze to marzenie mojego Męża i chciałam zrobić coś dla niego i dla naszego małżeństwa, zeby było dobrze. Dodam, że Maz się trochę na ten wyjazd nakręcił, ale gdy ja stwierdziłam, że jednak Nas nie stać na to, bo nie wiem, kiedy ja pójde do pracy po obronie i zdążę coś odłożyć, to bardzo się na mnie pogniewał. Powiedziałam, ze nie przymyślałam tego pomysłu i że mozemy pojechac tam w innym terminie ( a on, ze mu urlopu nie dadzą itd., że pewnie nie pojedziemy i tak). Krzyczał, że jestem oszustką, że robie z niego durnia itd. Moi rodzice też się włączyli w tą kłótnie, bo wiedzą, jak ja przeżywam takie rzeczy, żebyśmy sie nie kłócili itd. Cały weekend spędził u mnie, ja dla niego wszysto robiłam obiadki, sushi i inne atrakcje. Nie pisałam pracy, tylko spędzałam i poświęcałam czas dla niego. Po weekendzie, jak się można domyślić mąż nie odzywa się do mnie ani razu ( chociaż pisał i dzwonił do mnie codziennie). Kiedyś po kłótni odzywał się pierwszy, teraz wcale. Ja czuję, że się poniżam, że nie zasłużyłam na takie zachowanie. Ale przez cały weekend i w poprzednich dniach było dobrze, mówił mi, że kocha mnie najbardziej na świecie, a teraz milczy...? Robi mi to wodę z mózgu, wolałabym, żeby mnie zostawił niż trzymał w takim zawieszeniu. Wariuję od tego wszystkiego. I tu pytanie do Was - czy mam się znowu do niego pierwsza odezwać? co zrobić jeśli przyjedzie do mnie na kolejny weekend bez żadnego kontaktu w ciągu tygodnia ( mam go wyrzucić z domu? zachowywać się normalnie?)? Jestem młodą i atrakcyją dziewczyną, ale snuje się po domu, jak cień, aż mi włosy siwieją po tych atrakcjach. Mąż to typ maminsynka, codziennie potrafi narzekać na to, jak ciężko ma w pracy ( do zrzygania) i co go boli i gdzie go strzyka. NIe wiem już, czy zależy mu na małżeństwie ze mną, czuje sie oszukana i zniszczona. Pomocy !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomysł co dla ciebie jest najlepsze, jeśli się długi czas męczyć to po co ci taki maz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem za mało się znaliście. Przed ślubem nie było poważnych prawdziwych rozmów co do przyszłości. Ile czasu byliście razem? Czyli teraz mieszkacie osobno? Kto nalegał na ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znaliśmy się 2 lata, przez 3 miesiace mieszkaliśmy razem za granicą ( ja byłam na praktykach. Na ślub nalegał Mąż i jego rodzina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli chodzi o to że nie chcesz jechać z nim na urlop? Bo w swojej wypowiedzi podałaś również wiele innych problemów i rzeczy których nie powinny ci się w jego zachowaniu podobać. Co jego rodzina miałam do tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To że uważasz go za maminsynka i że czujesz się oszukana. To że na ciebie krzyczy. To że z tego co wyczytałam nie mieszkacie razem. To że jak on przyjedzie to ty mu usługujesz. Mówiłaś mu co ci się nie podoba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówiłam, ale on albo odwraca kota ogonem, albo zmienia się na chwilę. Nie wiem, czy on zdaje sobie sprawę, że przyjdzie taki moment, że tym swoim zachowaniem sprawi, że straci moją miłość do siebie. Teraz jednak nawet nie wiem, czy mu zależy czy nie? Przecież on musi zdawać sobie sprawę, jak to mnie niszczy - moje zdrowie, moje wejście w dorosłość (dokończenie mgr, zdobycie pracy). Jestem załamana, bo kocham tego człowieka, chce żeby to małzeństwo trwało, ale mam wrażenie, ze albo jest już za późno (i on przestał już mnie kochać), albo nigdy nie kochał. Czy mam jeszcze raz do niego zadzwonić? Czuje, że się w jakiś sposób upokarzam, kiedyś miałam swoje granice - ale miłość robi z Nas głupców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zwalaj na milosc -ty sama robisz z siebie idiotke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty się go boisz? No i znałaś go wcześniej. Te złe cechy nie rzuciły ci się w oczy? Co jego rodzina mówi na to wszystko co twoja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co takiego sprawiło że go pokochałaś bo opis tego człowieka nie jest zbyt zachęcający

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu nie o wyjazd chodzi tylko o to że on cię nie kocha. Małżeństwo was przerosło. To był twój pierwszy facet chyba nie dorosłaś do małżeństwa. Piszesz o nim jak zakochana zaślepiona nastolatka. On nic z siebie nie daje. Nie atakuję ciebie tylko pochopną decyzje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby nie to, że wpis jest długi, podejrzewalabym, iż to prowo. Zakładam, że nie jest. Autorko, czy umiesz rozmawiać z mężem merytorycznie, bez kłótni? Czemu wyskoczyłaś z tą Tajlandią? Miałby to być cudowny lek na" zło", skoro nie umiecie że sobą życ jak małżeństwo, Ty nie zarabiasz, krucho u Was z kasą? Przypomina mi to jakiś artykuł o kobiecie, która straciła pracę w korpo, i z tego "stresu" postanowiła wyjechać z facetem na długie i drogie wakacje do Hiszpanii. Oczywiście na kredyt. Nie mam nic przeciwko spełnianiu marzeń, ale wtedy, gdy są możliwości finansowe. Wybacz, ale ja bym była wściekła, gdyby mąż kupił mi na kredyt np.bransoletkę z brylantami, albo nowe auto. O co są te wieczne kłótnie? Bo hasło "kłótnia" przewija się od początku do końca Twego wpisu. Z wyjazdem popelnilas błąd, była to decyzja nieprzemyslana, ale ...przecież każdy popełnia błędy. Najważniejsze, to przeprosić i porozumieć się, ułożyć nowy plan finansowy, odkładać co miesiąc po 200 zł na wyjazd. Uważam, że mąż Cię kocha. Pewnie jest rozgoryczony i zamyka się w sobie, martwi się Waszymi trudnościami, stanem finansów, taką czy inną pracą, róznorakimi sytuacjami. Jeżeli przetrwacie ten najgorszy czas, będziecie razem. Aby Wam się udało, musicie stworzyć monolit, prawdziwe małzenstwo duchowe, oparte na jednosci. Trzymac sztamę, wspierac się, nie poddawac zalamkom, troszczyć o siebie emocjonalnie. Kłótnie to strata energii, a slowa , ktore w emocjach padają, powoli usmiercają milosc między Wami. Umów się z mężem gdzieś na mieście, na kawę, na spacer, idźcie..na randkę. Rozmawiajcie, przytulajcie się, calujcie...Odbudujcie wspólne zaufanie do siebue, dzielcie się swoimi myślami. Jesteście rodziną. Troski dzielone na pół, radości mnoźone przez dwa:) Przytulam i trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze jest to że jesteście młodym małżeństwem a już macie ciągle kłótnie. Pomyśl o pracy na pół etatu chociaż zacznijcie odkładać na coś wspólnego. Chociaż ty już o nim mówisz że maminsynek a on już wyzwya cię od oszustek. Ale twoja decyzja czy warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Acha, odkladajcie co miesiąc pieniadze na wyjazd, i zaplanujcie go za 2-3 lata, gdy będziecie gotowi. Wtedy wyjazd będzie prawdziwym spełnieniem marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prowokacja starej wygi z kafe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet jeśli to prowokacja, to bardzo dobra, takie sytuacje zdarzają się w realu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oboje jestescie niedojrzali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćMarysia
Wejdźcie na timeonflight.com i wybierzcie wspólnie jakiś fajny kierunek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wielkie mi rzeczy Mija czas ślepego zakochania, klapki z oczu i pierwsze zgrzyty to norma po tym czasie I . Albo teraz zaczniecie się porozumiewać na poziomie dojrzałych ludzi albo tak już wam zostanie ..i koniec małżeństwa po 2! Latach .. Za szybko na takie decyzje jak dla mnie. Ogólnie jesteście mało dojrzali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jezeli to nie prowo, to sie rozwiedz. nie ma sensu wasze wspolne zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×