Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Matka zniszczyła moje poczucie własnej wartosci

Polecane posty

Gość gość

Kiedyś byłam przebojowa, energiczna, określiłabym siebie wówczas, jako duszę towarzystwa. Po śmierci babci wpadłam w depresję, nie chciałam wychodzić z domu, płakałam po nocach, dużo z tego okresu nawet nie pamiętam. Wtedy matka zaczęła mnie poniżać, że nie mam przyjaciół, porównywała mnie do córek koleżanek, które wcale geniuszami nie były, a moimi osiągnięciami nigdy się nie cieszyła, wręcz im umniejszała. Zaczęły się moje problemy z odżywianiem, schudłam bardzo dużo, w pewnym momencie warzyłam 35 kg. Wtedy cała rodzina była przeciwko mnie, uważali mnie za aliena. Co dziwne, o innych osobach z podobnymi problemami nigdy nie wypowiadali się negatywnie tylko fachowo, że potrzeba pomocy itd. Mnie nigdy nikt nie udzielił specjalistycznej pomocy. Nie pomagało podłe traktowanie przez matkę. Doszłam do wniosku, że ona odebrała mi wszystko, co miałam. Kiedyś przebojowa, dzisiaj nieśmiała jak cholera, jakbym była zupełnie innym człowiekiem. Wszyscy ciągle mnie oceniają, są uszczypliwi. Czuję się strasznie. Próby zmiany siebie spełzają na niczym, bo matka odebrała mi poczucie własnej wartości. Wiem jedno, że nigdy nie odebrałabym sobie życia, bo wtedy matka odniosłaby sukces i rozpowiadała o mnie nieprawdę. Jestem tak samo silna, jak słaba, pełno we mnie sprzecznych uczuć i emocji, mam problemy z ich okazywaniem. Jak uwolnić się z tego koszmaru?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MAM TO SAMO. dałam już sobie spokój tylko ja mam 17, za rok wywalam z domu a póki tu jestem to się nie odzywam bo każde zdanie wywołuje obrażanie mojej osoby i poniżanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi mówi ze nic dziwnego że nie mam znajomych bo jestem głupia i życie sobie zmarnowała przeze mnie a wszystko to była moja wina i ,że mam coś z głową a jest na odwrót zupełnie. Zrób jak ja, za rok się wyprowadzam choć zupełnie nie wiem do jakiego miasta, może gdzieś obok a może na koniec polski.. a może nawet do innego kraju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dziękuje ze napisałaś. To ,że mogłam się wygadać przyniosło mi ogromną ulgę. Ja radziłabym Tobie to samo , wyprowadzić się. Nie ma sensu próbować zmienić typu człowieka bo ja próbowałam i wylądowałam z nożem w ręku bo chciałam się zabić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*dziekuje ze napisałaś ten wątek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:53 W takim razie jestem od ciebie o rok starsza. Wiem, co czujesz. Ja nie myślę o wyprowadzce, bo mam szkołę i nie chcę podejmować głupich decyzji ani dawać satysfakcji matce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
możesz zawsze iść zaocznie Nie przejmuj się ja jestem z tobą serduchem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem po rozmowie z siostrą przedstawiającą siebie i męża w najlepszym świetle (głównie z tego powodu, że jest konsekwentna w życiu i po prostu pracuje od 8 do 16, odnośnie jej faceta jest trochę inaczej, ale siostrzyczce wystarcza, że pracuje, mimo że ma taki zawód, że wpędził się praktycznie do psychiatryka, w nerwicę i uzależnienia). głównie poszło o rodziców, którym nie pomaga w przeciwieństwie do mnie, ale przedstawiła to tak, że ja też nie pomagam (podczas gdy jak na ruski rok w czymś pomogli i im pozwoliłem to z jej strony wyglądało tak, jakbym miał to w d***e - a ja tylko chciałem, żeby to trochę nadgonili ze swojej strony albo dałem inicjatywę). porównała mnie do szczura, który ucieka do swojego pokoju, mówiła, że śpię i chlam, kiedy tak nie jest (cierpiałem na bezsenność i parę razy się zdarzyło, że była w domu, kiedy odsypiałem). obecność depresji, paranoi czy nerwicy to nie jest jej pułap myślenia (i jestem przez nich, czyli ją i matke tak nastawiony, że wypieram swoje problemy, bo to niby nie są prawdziwie istniejące problemy czy istotne przemyślenia - odpowiedź to weź się w garść, co jest prawdziwe, ale czasami niemożliwe), rozwój osobisty czy znalezienie sobie takiego zajęcia, jak się chce to też nie jest jej pułap myślenia (nie liczą się predyspozycje, otoczenie czy warunki zatrudnienia, tylko 8-16). innymi słowy mimo częściowej racji zgnoiła mnie tak, że na drugi dzień czułem się tak źle, że bym się zabił, żeby tylko tego nie czuć, tylko profilaktycznie znając swoje problemy (samopoczucie, depresja, psychika) trzymam się z daleka od narzędzi i leków, którymi można tego dokonać. chciałem dokądś wyjechać albo i zatrudnić się tu jak by było gdzie, ale póki co zajęło mi kilka dni doprowadzenie się do używalności. podczas gdy dużym osiągnięciem dla mnie było to, że śpię 4-5 godzin, ale w nocy. to już dno czy jeszcze nie? na domiar złego na drugi dzień napiłem się alkoholu i po raz pierwszy w życiu mi w czymkolwiek pomógł (przestałem się gnębić myślami). no ale w nałóg raczej nie wpadnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×