Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak sobie radzicie z tym, że wasz mąż nie lubi waszej rodziny?

Polecane posty

Gość gość

Dla czego nie lubi? Dlatego, że jest biedniejsza. Rodzina męża dokłada się do mieszkania, a mojej na to nie stać. Po prostu przez to mąż chodzi nabuzowany, przy kazdejnsprzecce manifestuje jaką to mam rodzinę tzn nie mówi wprost, że ma żal iż nie wyloza kasy tak jak jego, ale wiem że o to chodzi. Na święta nie chce jezdzic tam w ogóle. Jak byliśmy zwykła para taka sama sytuacja byla, wiedzial, że na kasie moja rodzina nie spi, ale zawsze chętnie przyjeżdżał i było ok, a teraz... Szkoda gadać. Nasz związek trwał przed ślubem 6 lat. Ostatnio on i jego rodzina zażądali rozdzielności majątkowej zgodziłam się. Mąż twierdzi, że jak rozwiode się z nim to go z torbami puszczę i uwaga! jego pieniędzmi uracze swoją uboższa rodzine. Ja rozumiem, że się chce zabezpieczyc, że twardo stąpa po ziemi, ale mnie jest przykro gdy słyszę takie rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojemu też się nie chce już jeździć do mojej rodziny. Mnie też się nie chce jeździć do jego rodziny. Przyjaciółka tez mi się żali że jej mąż tak niechętnie jeździ do jej rodziny. A wszyscy na początku znajomości jeździli, bo wszystko było takie nowe :D Wydaje mi się że akurat to zjawisko jest tak cholernie częste że powiedziałabym że podchodzi już pod jakąś normę. Im dłużej z kimś sie żyje tym ostrzej rażą wady małżonka/-ki a ich rodziny to już w ogóle robią się obcy widziani w krzywym zwierciadle. Tak to już jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój mąż jest dziwny i nie wiem, czy bym żyła z kimś takim. Mój mąż mojej rodziny nie lubi, bo nie umie się z nimi dogadać. Pochodzą z dwóch totalnie różnych światów i o ile jeszcze moja mama stara się jak może, żeby nie czuł się przy niej źle, to o tyle mój stary... Jezu, jak oni się wzajemnie traumatyzują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szok, Twoj maz robi z Ciebie pomiotło tylko dlatego ze nie masz tyle co on... Macie dzieci? Kurczę nie potrafiła bym żyć w takim związku, szkoda mi Ciebie. Mój tez nie przepada np za moja siostra i bratowa czy np moja matka przegięła i nie bardzo chce mu sie ja odwiedzać ale mimo wszystko na uroczystości rodzinne jeździ, jest dla wszystkich miły a z tymi których nie lubi stara sie mniej rozmawiać i tyle. Tak samo jest z mojej strony sa osoby z którymi rozmawiam chętniej i takie które mnie irytują ale zawsze jestem miła i nie pozwalam wciągnąć sie w jakieś niefajne dyskusje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może i jest to poniekąd jakąś norma, ale ja sobie z tym chyba nie radzę jest mi bardzo przykro. Ja za jego rodzina też nie przepadam często mnie irytuja, ale nie afiszuje się z tym tak jak on. Już dawno czuje się jak ktoś wspomniał pomiotlo. Tak mam 1,5 roczne Dzieciątko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:34 Z ciekawości. Po co właściwie pisać z nicka? Zaraz napiszesz że dlatego że masz odwagę. No ale po co komu ta odwaga? Zaraz będzie można zebrać do kupy wszystkie wątki i książke o twoim życiu napisać łącznie z przeżyciami medycznymi, stosunkami rodzinnymi oraz libido po porodzie a na przestrzeni kolejnych miesięcy uzbiera się sto innych szczegółów na twój temat. Faktycznie ci tego potrzeba ? I mieszać w to ludzi z twojego otoczenia? W końcu ktoś z tego otoczenia wychwyci że ty to ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś - szczerze? Wisi mi to i powiewa. Nikt z mojego otoczenia nie mówi po polsku, moi dawni znajomi nie mają pojęcia jak wygląda moje życie, a poza tym, nie piszę niczego, czego miałabym się wstydzić. Dla mnie to wygoda, nie lubię być anonimowym gościem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak ja wiem autorko. Rozumiem cię bo ja też sobie z tym w zasadzie nie radzę, bo ja jak jestem u jego rodziny to też staram się być pozytywna, a mój mąż kompletnie nie. Już dawno temu przestał grać pozytywnego. Teraz przeważnie nie przesiaduje u moich mimo że go zapraszają, a jak już sie tam znajdzie to taki wiecznie sfochowany że sie patrzeć na niego już nie da. Coraz częściej mi już wstyd za niego przed moją mamą, bo nawet ona już to zauważyła i zaczyna mieć do niego żal co sprawia że ja tylko czuję się z tym wszystkim jeszcze gorzej. Najgorsze że próbowałam już rozmawiać na ten temat z mężem kilka razy ale niestety reaguje on na moje pretensje idiotyczną argumentacją i odwracaniem kota ogonem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie to nie jest norma... tak jak pisałam można kogoś konkretnego nie lubiec ale tu nie chodzi o to ze on nie lubi tesciowej bo np wtrąca sie w wasz związek... on okazuje Tobie i Twojej całej rodzinie pogardę. A takie zachowanie jest prosta droga do rozstania. A co bardziej prawdopodobne on myśli ze zasługuje na kogoś leprzego i bardziej majętnego niż ty a przez okres gdy siedziałas z dzieckiem w domu (w jego oczach darmozjad, nic nie robi, groszem nie śmierdzi a ja ideał majętny jeszcze muszę na nią pracować) narosła w nim taka frustracja ze zniszczy Cie psychicznie... Szkoda mi Ciebie bardzo ale myśle ze powinnaś iść z nim na jakaś terapie czy coś bo sami sobie nie dacie rady. Mi osobiście w głowie sie nie mieści jak można tak poniżać partnera i jego rodzine gdy sie ta osobę kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście nic co się dzieje złego na świecie nie powinno uchodzić za żadną normę. Napisałam to raczej na zasadzie że jest to coś bardzo częstego tak samo jak to że po latach małżonkowie często już niewiele do siebie czują w porównaniu z tym co na początku. Taka ponura rzeczywistość z którą w zasadzie nie wiadomo do końca co robić bo przecież gdyby mąż kochał żonę to nie sprawiałby jej przykrości w taki sposób, a rozmowa gdyby działała to by problem taki nie istniał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś - chciałabym coś dodać, ale napisałaś wszystko. Popieram każde słowo. Autorko, nie daj sobą pomiatać. Jesteś jego żoną i matka jego dziecka - wymagaj dla siebie i swojej rodziny szacunku. Chyba wiedział z kim się wiąże i nie oczekiwał, że po ślubie Twoi rodzice wykopią w ogródku garnek złota dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem w jaki sposób mam wymagać od niego szacunku dla mnie i dla mojej rodziny. Co ma wg was zrobić? Coraz częściej sama jeżdże do swojego domu i jest mi z tym lepiej i jemu też. Ostatnio byliśmy na obiedzie razem chyba 2 miesiace temu i co mój mąż poczynił udał się po cichu do innego pokoju i oglądał tv pod pretekstem ciekawego filmu. Spytałam potem się dlatego tak zrobił czy byłoby mu fajnie gdybym ja u niego też tak zrobiła. Nic nie powiedział, tylko tyle, że nie ma o czym gadać z moją matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z rodzina sie wychodzi najlepiej na zdjęciu a jak przyjdzie co do czego to syf kłamstwa i obrabianie d**y za przeproszeniem. Takiego męża bym już dawno pogoniła bo mąż ma miec szacunek do żony tym bardziej ze macie dziecko. Uważam również ze to czego dorabiacie sie jako małżeństwo jest wspólne a rodzice jego jak nie chca to niech nie pomagają to ich sprawa. Maz powinien obstawać za Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko przedewszystkim porozmawiaj z nim. Powiedz co w jego zachowaniu Ci nie pasuje. Jasno i stanowczo powiedz ze nie bedziesz tego akceptować. Porozmawiaj z nim o waszym związku i wytłumacz mu ze to wszystko sie sypie. Ze obawiasz sie ze sami nie dacie sobie rady tego wszystkiego poskładać i ze jeżeli nie uda sie wam samym to chcesz iść na terapie małżeńska by to ratować. Jeżdżenie samemu nic tu nie wniesie, on dalej bedzie uważał sie za leprzego... Jeżeli zależy Ci na tym małżeństwie to nie pozwalaj na poniżanie siebie tylko zacznij ten związek ratować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angle
ja bym odebrała jego zachowanie tak, że on planuje rozwód z tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest tak do końca, że on mną pomiata, a ja cicho siedzę. Nie daje sobie dmuchać w kasze, ale zawsze stawianie się moje powoduje kłótnie, a na końcu płacz. Jakbym mu wspomniała o terapii to by mnie wysmial, serio on nie wierzy w takie rzeczy zresztą jest za chytry. Kiedyś próbowałam z nim rozmawiać dlaczego taki jest dla mnie to powiedział, że życie to nie film. Wg niego to normalne. Kiedyś się wyprowadzilam, bo już nie wytrzymalam, to wplatal to swoją cała rodzinę, wszyscy mieli do mnie pretensje, że rozwalam rodzinę ksiezniczkuje, a ja z poczucia winy wróciłam. To było straszne i pozostawilo piętno do dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:26 Autorko niestety znam ten ból. Po ostatnim zachowaniu męża tak mnie to bolało jego zachowanie że zakomunikowałam że jak jego rodzice nas zaproszą na obiad to idzie sam. Od razu strach w oczach i sto kilo w gaciach. A jak faktycznie doszło do zaproszenia na obiad u jego rodziny to powiedział że zadzwoni do swojej matki i powie że on sie nie pojawi bo nie bedzie robić przedstawienia. Czujecie ?? I tak to właśnie z nim jest. Swoich rodziców się cyka jak cholera bo dobre wrażenie musi być nawet jak jesteśmy straszliwie skłoceni i musze być miła jak zawsze, a moimi wcale sie nie przejmuje. Jednak ja i tak pojechaliśmy na ten cholerny obiad do jego rodziców i byłam miła jak zawsze. Nie potrafie być takim bucem jak on. On albo zawsze odmawia bycia na obiedzie u moich rodziców tłumacząc się zapracowaniem, a jak sie pojawia to robi się taki nie wiem, zły ? Gburowaty ? Znudzony ? No odpychający po prostu. Czasem poprowadzi konwersacje z moją mamą od biedy jak już faktycznie siedzi przy tym stole i widzi że trzeba ale ogólnie to ma mega niechęć. Wkurza mnie on bo jak dochodzi do rozmowy o tych moich rodzicach to tak strasznie wykręca kota ogonem, na siłę robi ze mnie głupią, kłótliwą i z wydumanymi problemami i na końcu próbuje wkręcać, że wszelakie zaistniałe u moich rodziców sytuacje są w zasadzie moją winą bo coś tam. Już sam nie wie co wymyślać. Już nawet nie chce mi się przytaczać jego argumentacji bo aż żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciu 12:08 I co zamierzasz z tym zrobić? Będziesz próbowała z tym jakoś walczyć, czy dasz sobie spokój? Ja się strasznie zniechcecialam już tym i nie wiem czy jest sens ratować ten związek. Wiem tak jest najłatwiej, ale ja nie widzę innego rozwiązania. Jest strasznie trudno żyć z osobą, która jest zawsze na nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co zamierzam z tym robić. Powiem tak, u mnie wszystko się toczy w zależności od natężenia emocji we mnie. Potrafią się ciągnąć całe miesiące że nie chce mi sie zajmować tym tematem ani nic z tym robić aż nagle 121 dnia coś tam sie przeleje, jego standardowe zachowanie mnie zaboli bardziej niż zwykle bo np. on wyjątkowo jawnie okaże swoją niechęć, a mama zapyta mnie na osobności czemu on się tak zachowuje i emocje potrafie w jeden wieczór sie skumulować do maksimum. Wtedy wieczorem jak jestesmy sami wyskakuję z pretensjami, od wtedy odbija piłeczke oskarżen jak tylko może, byle tylko odbić i to mnie tak irytuje że na koniec zaczynają się z mojej strony takie właśnie "pogróżki" że przestane sie pojawiać u jego rodziców na obiedzie. Jak widze że te pogróżki coś tam w nim wywołują, ostatnio widziałam po nim że w duchu coś tam mnoży ten temat, niektóre hasła świadczyły że próbował jakoś ten niechciany temat rozwiązać czasem się reflektował w postaci bycia milszym wobec mojej mamy, wtedy te emocje u mnie jakoś opadają i na nowo nie chce mi sie z tym nic robić. Ale jakby znowu skumulowały sie we mnie jakieś emocje to jestem gotowa w każdym momencie uskutecznić swoją "pogróżke" nieobecności na obiedzie jego rodziców. Niestety u mnie emocje rządzą choć wiem że to chore ale wole jak bieg wydarzeń sie toczy w sposób naturalny. Ogólnie chyba nie mam na to jakiejś jasnej rady i chyba nikt nie będzie miał bo gdyby tak było to temat już po pierwszym poście by był rozwiązany, a życie takie nie jest proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×