Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak sie kończy wielka miłość

Polecane posty

Gość gość

Hej, Chciałabym się wygadać bo żal i niemożność zrozumienia tryska ze mnie fontanna. Maż ode mnie odszedł, po 4 latach małżeństwa, twierdzi, że odszedł ode mnie, natomiast absolutnie nie od dzieci (rok i 4 lata). Twierdzi, że wykańczamy się psychicznie. Znamy się połowę życia. Była to wielka miłość. Zawsze wiedziałam, że będzie moim mężem. Przeszliśmy razem bardzo wiele. Kilkuletni związek na odległóść, dwa przedwczesne porody - myślałam, że jesteśmy silni. W oczach męża widziałam miłość, szacunek, fascynację, zrozumienie. Pół roku po urodzeniu pierwszego dziecka, zaczęło się psuć, Mąż został z synkiem w domu. Byłam pełna podziwu, wręcz dumna z niego. Ja pracowałam i utrzymywałam rodzinę. Dodatkowo mąż studiował. Pomagali nam rodzice, trochę jego, trochę moi. Nigdy nie trułam mu, aby szukal pracy bo wiedziałam, że cieżko mu się odnaleźć w Polsce, że jest ambitny, że ma pasję. Wiedziałam, że z czasem finansowo się sytuacja ustabilizuje. Mieliśmy, gdzie mieszkać, fajna dzielnica, fajne mieszkanie, mieliśmy samochód, niemałe oszczędności. Nawet nie mieliśmy jakiś problemów poważnych. To co mnie denerwowało to to, że maż się obrażał, o byle d**erelę. Potrafil 3 dni milczeć, aby mi pokazać, jak źle postępuję, oczekiwał przeprosin. Potem zaczęła się jego irytacja, podnoszenie tonu, z czasem robiłam wszystko źle. Kwestionował nawet to, jak mam dziecko w wózku okryć przy mrozie. Kwestionował to, że karmię piersią, że nigdzie nie wychodzimy , przeszkadzało mu ze zasypiam o 21 wieczorem (będąc w drugiej ciąży), potrafił nie spać ze mną w łóżku bo był obrażony, zdarzyło się, że musiałam z dzieckiem do pracy iść bo obraził sił się, kwestionował sens chodzenia do lekarza z dzieckiem (dla niego wyolbrzymiałam, synek mógł iść do przedszkola, a jest wcześnaikiem i choruje często na zapalenie oskrzeli), zaczeli mu moi rodzice przeszkadzać bo przychodzili bez zapowiedzi (mieszkają blisko), bo moja mama pozmywała naczynia. OK, rodzice jak rodzice mnie też wqrzali, ale fakt jest taki ze jak trzeba było to braliśmy ich samochod, brali urlop aby posiedzieć z wnukiem, potem z dwójka, można było na nich liczyć jak przychodziło co do czego i jakoś wtedy nie byli tacy źli. Nie ruszał go mój płacz, rozmawialiśmy, ale ja nie rozumiałam o co mu chodzi. Naprawdę 90% ludzi chciałoby być w naszej sytuacji. Nagle mieszkanie przestało mu sie podobać, twierdził, że się źle czuje, że nienawidzi miasta w którym mieszka, chciał się przeprowadzić. Ja nie chciałam. Ja myślałam perspektywicznie. Mieliśmy mieszkanie, bez kredytu, w idealnym miejscu (przedszkole, place zabaw, sklepy, komunikacja). Dla niego to nie miało znaczenia. On chciał wydać nasze całe oszczedności na kupno mieszkania, w innej dzielnicy, w starym budownictwie, daleko od rodziców (i ich pomocy, ale twierdził, że jakos damy radę). Ewentualnie miałam wziać kredyt.... Już pomijam fakt, że nikt by mi kredytu nie dał, to jeszcze tu dziecko w drodze, on bez pracy i myśli o kredycie.... Dla mnie nieodpowiedzialne. Mijały miesiące maż zaczął uciekać z domu, jak byłam w 6/7miesiący ciazcy zostawił mnie i wyjechał na kilka dni, realizować swoją pasję. Zostałam z drugim dzieckiem i wylądowałam pierwszy raz w szpitalu. Czułam rozczarowanie bo zamiast z mężem jechałam na pogotowie z moim ojcem... Potem wylądowałam drugi raz na patologii ciąży. Mąz nie odwiedzał mnie codziennie bo twierdził, że jest zmęczony i zajmuje się drugim dzieckiem (gdy był u mnie moi rodzice zajmowali sie dzieckiem). Mąż wydał duże sumy pieniedzy na siebie i swoją pasję. Powinna była zaprotestować, ale poprostu byłam glupia i cały czas starałam się go rozumieć. Ja coraz częściej na niego krzyczałam, wykrzyczałam mu ze stałam się przez niego kimś, kim nie chciałam być. Z niezależnej, pewnej siebie, roześmianej, lubiącej dyskusje, niekłotliwej, stałam sie nerwowa, sfrustrowana, czułam się niekochana, nieatrakcyjna, nudna i ogólnie beznadziejna. W oczach męża zaczełam dostrzegać tylko złość i nienawiść. Kłociliśmy się oto, że on rano ciągle zmęczony, podczas gdy ja od 6 rano z dwójka dzieci. W ciągu roku udało mi się pospać dłużej z 3 razy. A on był zmęczony po pracy, bo wieczorem z kolegami był i wrocił późno, tylko ja musiałam zapierdzielać bo przecież dziec,i w tym kilku miesięczne, nie zrozumieją za padam na twarz i dodatkowo czuje się zmieszana z błotem jako kobieta. Kazał mi przestać karmić piersią jak dziecko miało 10 miesięcy. Bez dyskusji. Argumenty? Bo nie moge się napić z nim, bo nie mogę zostawić dziecka i wyjść, gdzieś wyjechać itp. To nawet nie była dyskusja tylko szantaż, że mam to zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tłumaczyłam, że to okres przejściowy, że dzieci są małe. Uważałam, że każdem małżeństwo ma lepsze i gorsze okresy. Już pomijam fakt, że on sam chciał mieć gromadę dzieci, to ja raczej miałam wątpliwości. Ale uznalam, że skoro mamy gdzie mieszkać ,mam wspaniałego kochającego rodzinnego i oddanego męża, plus oszczędności to dziecko (potem drugie) jest dobrą decyzją. Zostałam rok czasu w domu, tak ustaliliśmy. Miałam wiele obaw, ponieważ w moim zawodzie to lekkie samobójstwo, ale uważałam że damy radę. Zrobiłam nawet studia podyplomowe w trakcie (gdy trzeba było oczywiście moi rodzice siedzieli z dziećmi poniewaz onteż robił studia podyplomowe...) Nie ruszał go mój płacz, z bezsilności nerwów. Zaczęłam uświadamiac sobie, że t nie jest człowiek dla którego rodzina jest najważniejsza, ktory by walczył o nas, ktory jest w stanie schować własne ego i ambicje dla dobra rodziny. Traktował mnie nie jak najbliższa osobę, ale jak wroga numer jeden. NIgdy nikt do mnie takim z takim chamstwem i nienawiścią się nie odnosił. Zaczał znikać wieczorami, jeździł się przejechać, zaczał wieczorami gadać z koleżanką. Po kilku tygodniach frustracji i patrzenia z boku zajrzałam do tych rozmów. Okazało się, że z nia dzieli się tym, co się dzieje, wysyłaja sobie linki, muzykę , nawet zdjęcia dzieci, mówił jej, że jest samotny....spotykał się z nia bez mojej wiedzy. Gdy wracał z pracy nie cieszył się na nasz widok, dzieci mu przeszkadzały (szczególnie rano jak nie dawały mu spać). Pewnego razu stwierdził, że już nie wierzy w nasze małżeństwo, wina oczywiście moja (choć łaskawie dostrzegł,że przez ostatni rok sam nie był fair). Zaciągnełam go na terapie. Byliśmy raz. Jego motywacja była minimalna. Po kilku miesiacach oświadczył, że sie wyprowadza bo musi zdrowie psychiczne odzyskać. Przy okazji zabiera wszytskie pieniadze i samochod bo potrzebuje. Ja zostałam bez pracy z dwójka dzieci i bez pieniędzy. Te, które ja przynosiłam ( a było tego nie mało) zostały przejedzone.... Złożył mi deklarację, że bedzie mi pomagał, że chce być przy dzieciach, ze zostanie ze mna do momentu, az znajdę pracę. Taki stan zawieszenia trwał ponad tydzień. Wychodzil przychodził wiecozrem, spał na materacu. W końcu kazałam mu się wyprowadzić bo nie mogę na niego patrzeć. No i odszedł. Boli mnie z jaką łatwością to zrobił. Przekreślił tyle lat. Zrujnował życie mi i dzieci. A ja naprawdę go kochałam. Zaufałam mu, wiele tolerowalam ( bo każdy ma wady). Podjełam wiele decyzji podyktowanych tym, że rodzina jest najważniejsza, przez co jestem w zupełnie innym punkcie zawodowy, niż mogłabym być. OK. ideałem nie jestem, nikt nie jest. Ale naprawdę darzyłam go bezwzględną miłością iwierzyłam w nas bezgranicznie. A teraz? A teraz jestem sama, samotna, rozgoryczona i walczę każdego dnia o to, aby nie stać się zgorzkniałą, pogrążoną w depresji kobietą. Pewnie popełniłam nie jeden błąd i to też mi nie daje spokoju, chciałabym móc powiedzieć, że zrobiłam wszytsko,, co mogłam.... tego też nie mogę zrobić. Mam dość analizowania tych minionych lat, choć jest to mimowolne. Mam też dość czucią się poniżaną i nieszczęśliwą. Tak oto kończy się wielka miłość. Pewnie już ngdy nikogo nie pokocham tak jak jego, pewnie zawsze będę go kochać i cholernie żałuję, że nie daliśmy rady. Boję się tego, że będę sama, boję sie tego, że on ułoży sobie życie a ja nie. Nie wiem, czy będę w stanie mu kiedyś wybaczyć....myślę, że nie bo zabrał mi część mnie samej i wytarł sobie tym podeszwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej! Nie mów tak ! Na pewno trafisz na kogos odpowiedniego czego Ci życzę :) Jesteś silną, niezależną i sympatyczna kobietą To on nie dał rady Nie Ty. Współczuję bo widzę że bardzo się staralas w tym związku.. a może za bardzo?hm? Patrząc z boku to role wam się odwróciły, to Ty byłaś głową rodziny. To Ty zarabiałas i podejmowałas decyzję.. Dałaś radę , to można podziwiać:) Ale myślę że właśnie ta zamiana ról przyczyniła się do nieporozumień między wami, a dalej już poszło. Jestem przekonana że po pewnym czasie on zacznie żałować, najzwyczajniej w świecie. Pomysl co wtedy zrobisz . Jak dla mnie to on trochę nie dorosł do roli męża i ojca ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytałam tylko początek,może jego wykończyło siedzenie w domu z dzieckiem i te odwrócone role? ja np. jako kobieta nie wytrzymałabym tego ,to co dopiero facet,to trzeba mieć powołanie,wg mnie wiele małżeństw idzie po równi pochyłej od momentu dzieci,bo to trudne a nie sielankowo miłosno relaksacyjne ,to kobiety chcą dzieci zazwyczaj facetowi się wydaje że może chce,potem jest weryfikacja,to ciezka robota i nie każdy to wytrzymuje ,pierwszego dziecka miał dość w sensie nie jego samego tylko niewoli,a drugie go docisnęło ,i nie wierze że chciał ,ty chciałaś a on miał tego dosyć ,lepiej omawiać kto czego pragnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutna historia ale mam nadzieję że odzyskasz radość życia może jeszcze nie teraz ale kiedyś na pewno może dzięki dzieciom może pojawi się ktoś nowy.tego Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z calego serca zycze Ci Nowego Super Faceta!!! Wiesz co napisz w jakim wieku mialas dzieci? I ile sie znaliscie? Jak mozesz daj dzieci pod opieke rodzicow a Ty wroc do pracy i Dbaj mocno o siebie i swoj wyglad I szukaj powoli nowego faceta!!! Pokarzesz mu kto wygal!!! Ja pisalam z jednym wonym z malopolski, Krakow 38l chyba szuka nawet kobiety z dziecmi ale srednio przystojny...ale moze dobry jest I byby cudowny dla Ciebie??? Skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisala taki dlugi koment I zniknal. Z jakiego miasta jestes jesli mozna zapytac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Acha i pytam w jakim wieku rodIlas dzieci bo moj maz nie chce dzieci a mamy po 33lata...I co w takiej sytacji lepiej nie robic dzieci?? Kurcze sama nie wiem...ale kazdy mowi ze dzieci to Skarb!!! A Twoj facio musial byc dupkiem i pijakiem i chamem!!! Zaslugujesz na lepszego. Dobrze ze masz te cudowne bobasy!!! Beda Ci dodawac otochy i masz dla kogo zyc! A zobaczysz ze Nowy Porzadny nie pijacy Facet sie pojawi przy Twym boku***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zadnego nowego faceta !. Autorko zajmij sie teraz sobą i dziećmi. Jest czas na wypłakanie się, wyrzucenie z siebie złości ... i któregoś dnia ... wszystko bedzie dobrze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki za slowa wsparcia. Tak mam wspaniale dzieci i nie zaluje tego. Jednakze prawda jest taka, ze to moj maz namawial mnie na dziecko zaraz po slubie, ja mialam watpliwosci, lecz on mnie zapewnial ze wszystko bedzie dobrze. Mam 30 lat i zastanawiam sie, czy ja w ogole bede potrafila kogos sobie znalezc? Dzieci sa wazne, ale to nie jest cale zycie dla kobiety... Poza tym czasem mysle, ze moj maz oszalal. Zmienil sie diametralnie. Wygarnal mi, ze nigdy nie bylismy rodzina, ze go nigdy nie szanowalam, nie stalam za nim murem...nie jest to prawda, choc faktycznie czesto sie z nim nie zgadzalam. Czy dzieci to dobry pomysl? Powiem tak prawda jest, ze dzieci zmieniaja twoj swiat, z wielu rzeczy trzeba zrezygnowac przybajmniej na jakis czas, ale nie ma nic wspanialszego jak usmiech dziecka. Zdaje sobie sprawe jak to oklepanie brzmi, ale tak jest. Jednakze dzieci to tez wyrzeczenia, frustracja, zlosc, bezsilnosc, lek. Te wszystkie negatywne uczucia tez sie pojawiaja i to jest normale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia. Jego zmiana i.. ta koleżanka. To mogł być gwóźdź do.. Opisałaś to tak, jakby nie było to nic ważnego. Znasz ja? Jaka była Twoja reakcja? Jego reakcja ? Może on teraz z nia planuje coś więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podejrzewalam go o romans nie ja jedna jego rodzice tez... Zapytalam sie go wprost zaprzeczyl. Przy rozstaniu tez zaznaczyl, ze mnie nigdy nie zdradzil, ale... czy zdrada jest tylko przespanie sie z kims? Ja sie czulam odrzucona bo on wolal gadac wieczorami z nia. Ja siedzialam wykonczona na kanpie, a on do pozno siedzial przy komputerze, zajmowal sie soba i gadal z nia. Jak byl w pracy to do mnie zadzwonil raz, a z nia od rana konwersacje prowadzil, wysylal jej zdjecia naszych dzieci!! Znam te dziewczyne, jest w trakcie rozwowdu, moj maz ja pocieszal i zapomnial, ze ja potrzebuje meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.10 Aha. Czyli tu jest pies pogrzebany. On z nia ma plany od dawna, stąd te wszystkie nieporozumienia. Wiedziałaś że on z nia pisze i godziłas się na to??? Ona się rozwodzi , pewnie twój mąż za chwilę też będzie chciał rozwodu. Wszystko jasne jak dla mnie I dla Ciebie tez być powinno! Nie jesteś byle kim. Jestes wartosciowa dziewczyna która ma prawo być szczęśliwa. Po co Ci ktoś taki?? Pomyśl ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A zmiana zachowania? Moge rozumiec, ze czul sie sfrustrowany. Tylko ze kazdy przezywa frustracje jakiegos rodzaju. Zastanawiam sie, jak on wyobrazal sobie zycie z dwojka dzieci? Tak naprawde to przez ostatni rok ja zajmowalam sie dziecmi, prawie nigdzie nie wychodzilam, a jak sie zdarzylo raz na dwa miesiace to byla pretensja ze mlodsze dziecko musi uspic i placze. Natomiat on sam wychodzil z kolegami i wracal o 1, 4 nawet 6 nad ranem i nie rozumial, dlaczego jestem zla.. I nie chodzi o samo wychodzenie bo ja rozumiem, ze czasem trzeba eyjsc tylko ze nie mial poczucia obowiazku. A jakby cos sie stalo? Juz pomijam fakt, ze nigdy nie wyslal sms jak dZieci, czy zwyklego dobranoc kochanie. Rano natomiast byl zmeczony i pierwsze co robil po przebudzeniu to bylo przejrzenie facebooka i newsow...wiec w takim okolicznosciach mnie szlag trafial i mialam pretensje do niego, z czego on tylko zapamietam, ze od rana na niego krzycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie czuje sie jak skonczona frajerka, naiwniaczka, za duzo jemu pozwolilam bo nie chcialam wyjsc na zazdrosna zaborcza itp. Ale sie przejechalam i mam nauczke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To teraz wszystko wiemy. A pracowali razem?? Jak sie poznali? Ona tez miala dzieci? Mlodsza od Ciebie jest czy starsza? Bo np. ja bardzo bym chciala bobasa i mam np. znajoma co rozstala sie z wielkim przystojniakiem ode mnie z roku wlasnie przez brak dziecka...bo on chcial szalec, tanczyc salse a Ona dziecko i urodzila innemu po 3 mies.znajomosci w wieku 32l, ale slubu nie mieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli nie chcesz nie odpowiadaj. Sypialas z mężem przed ślubem ? Wiem, że się starałas. Ale nie poddawaj się. Żyj swoim życiem, przelamuj ten ból. Masz dzieci, masz dla kogo żyć . Ale nie przekreślaj wszystkiego . Jesteście małżeństwem., pierwszy kryzys nie może niszczyć waszego związku. On będzie chciał wrócić. Kiedyś na pewno. Nie stawaj się męczennica, która czeka na niego pokornie, ale daj sobie i jemu trochę czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Twoj maz to dlugo nie pracowal?? Wtedy pewnie poznalto laske na fb albo gdzies na imprezie:(, niestety ale nie dobrzy sa imprezowicze!!! Jak mozna wracac o 4-6 nad ranem samemu? Wiadomo ze sie chodzi na podryw i wyrywa towar:(, czy tanczenie salsy - to ten sam s**tt:( :(. Moj nie chce dzieci bo sie obawia obowiazkow wlasnie i wydaje mu sie ze bede chyba wiecznie mloda...Imprezowicze sa najgorsi!! A przystojniakiem byl Twoj maz? Czy sredni ogolnie podrywaly go laski?? Kurcze co za zycie jest teraz....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie załamuj się, to nie twoja wina, że tak się stało. Ty chciałaś dobrze, to on zawinił moim zdaniem. Chociaż przy rozstaniach wina zazwyczaj leży po obu stronach. Pewnie zabrakło między wami dobrej komunikacji, szczerości. Przez te całe zabieganie, pogubiliscie się. Jednak z twego opisu wynika, ze twojemu byłemu zabrakło również uczucia, bo ulokował je gdzie indziej... Niestety o wielką miłość trzeba dbać obustronnie, to nie jest takie proste, ale jest wykonalne, u mnie trwa 21 lat. Jednak ciągle staramy się o nasz związek, bo różnie bywało.. Najważniejsza jest szczerość, wzajemna komunikacja, szacunek do siebie nawzajem, odpuszczanie błahostek, partnerstwo jednym słowem, no i uczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak pracowali, na pewno mu imponowala w pewnym sensie.. A co do wygladu - starsza i ma synka w szkolnym wieku. Jesli jedna strona nie chce dIecka to to jest powazny konflik bo to powazna drcyzja u nas natomiast oboje chcieliamy, tylko mezowi przestalo sie to podbac bo umowmy sie ja po obu porodach bylam wykonczona nerwowo bo byly komplikacje potrm dzieci w szpitalach lezaly potem hustawki nastrojow brak libido roznego rodzaju dyskomforty ciagle zmeczenia moja frustracja brak czasu na nic potem doszlo to ze bylamna skraju zalamania bo jie czulam sie kochana no i maz sie wypisal. Ja wiem ze poprlnilam wiele bledow ale naiwne wierzylam ze nasze malzenstwo jest jak skala i ze rodzina jest opoka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brak pracy dla mężczyzny to duży stres,jeśli do tego partnerka go utrzymuje,zarabia więcej ect dodatkowo go dokumenty.tylko dojrzały mężczyzna wie że życie jest nieprzewidywalne raz on może być bez pracy raz ona.tylko dojrzały mężczyzna widząc jakie perspektywy ma kobieta decyduje pomoc jej w karierze np. biorąc na siebie większość obowiązków.i mie zgodzę się że gdy przychodzą dzieci tomalzenstwo stacja się po równi. Dzieci łączą,scalaja. Ale tylko wtedy gdy obydwoje są dojrzali.a 30 lat to autorko dopiero początek życia. Ja w tym wieku wchodziłam w poważny związek z którego mam dwójkę dzieci i dojrzałego faceta choć przechodzilismy różne problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiadajac tak uprawialismy seks przef slubem i byl swietny po ciazach bylo gorzej raz ze ja odczuwalam duzy duskomfort w tym psychiczny dwa ze trudno kochac sie jesli twoj maz caly dzien naburmuszony czy nie zwraca uwagi a potem oczekuje fajerwerkow...ale nie powiem moj maz jest bardzo przystojny i pociaga mnie seksualnie ale umowmy sie ja tez jestem niczego sobie, w sensie uwqzam sie za osobe atrakcyjna;) co do pracy nie mial rok potem znalazl na pol etatu z tym ze my wykonujemg wolne zawody wtedy jak pravowal na pol to studiowal i zajmowal sie dzieckiem ostatni rok pracowal juz normalnie. Ja rozumirm ze brak pracy czy samorealizacji tak jakby sie chcialo to problem tylko ze zycie nie uklada sie tak jak sie chce tzeba sie dostosowywac rewidowac plany ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze ja juz nawet na roznych stronach szukalam facetow do zaplodnienia. Ale co dalej jak dziecko bedzie inne? Jak spojrzec w oczy mezowi? Jak on jest jedynym partnerem sexualnym i innych nie bylo! A jeszcze mialam jakis dziwny sen 2 dni temu ze mialam super domek piekny i z siostra gadalam o znajomych moich co kazda ma juz dzieci i o kuzynkach i cudne rosliny rosly na placu obok...a tu nagle w pokoju tak duzo much i je wyganialysmy...:(. Jest jesien a po tym snie i wczoraj i dzis w domu zabijalam po 7 much i dzis 9:( :(. Takich ogromnych...troche ospalych much...fu obrzydliwe!!! Ja nie wierze w sny. Ale cos takiego, chyba jestem przemeczona...:( ide odpoczasc. Trzymaj sie!! Sorry ze zmienilam temat na moj sen:( ale nie wiem co on mogl znaczyc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie spotkalam milosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×