Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ciężkie zakupy z dzieckiem a mąż

Polecane posty

Gość gość
20:47 hmm jak jesteś taki delikatny, delicjo moja, postanawiaj robić zakupy w innych porach bądź przez internet. niestety dzieci mają to do siebie ze się drą, każdy w pewnym wieku się tak zachowywał, nawet ty, wrażliwcze, tak samo jak srałes w pieluchy i dlubales w nosie. więc trochę więcej empatii bo ci żyłka pęknie a po co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaden porzadny facet nie pozwoli, aby zadna kobieta ( czy to zona , czy inna) dzwigala zgrzewki wody, sokow , czy worki ziemniakow, itp. To sa c***y , a nie faceci. A te kobiety , ktore tak najezdzaja na nne kobiety, ze sa leniwe , nezaradne, itp, maja nierowno pod sufitem.Kuzwa jak mozna byc taka suka dla innej kobiety. Mi maz w zyciu by nie pozwolil dzwigac cokolwiek , ale ja mam faceta z jajami w domu. Tak robil sam nawet zakupy , jak ja bylam na macierzynskim. Do tego bral malutkiego ze soba , a ja w domu moglam odpoczac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konto usunięte
20.55 Dzieci mnie drażnią. Drażnią mnie też ich odmóżdżeni rodzice, dla których to, że ich pociechy przeszkadzają innym jest naturalne. Banda chamów i egoistów! W Polsce nie szanuje się kompletnie prawa do ciszy i spokoju drugiej osoby. Uważam że rodzice kilkulatka (proszę mi nie pisać, że niemowlakowi nie przetłumaczysz bo o tym wiem i wyraźnie piszę o sytuacjach z kilkulatkami) są odpowiedzialni za to, żeby robiący zakupy w sklepie mogli je zrobić we względnej ciszy i nie musieli słuchać dzikiego wrzasku czyjeś pociechy; są również odpowiedzialni za to, żeby kilkulatek zabrany do restauracji szanował panujące tam zasady współżycia społecznego - jeśli nie potrafi (jeszcze) - trudno - widać musi poczekać na swoje prawo do tej rozrywki, szanował własność znajdującą się w czyimś domu ( uwalanie mebli rękami z czekolady czy innego jedzenie jest brakiem takiego szacunku) itp, itd; Obserwuję dość powszechne zjawisko - dziecko samopas SZALEJE po sklepie, krzyczy, popycha wózki klientów, a rodzic w tym czasie....grzebie w komórce; dziecko woła: mamo!, mamo!, mamo! i tak z 15 razy, każde kolejne mamo! głośniej! mama nie reaguje - zamyślona robi zakupy - cały sklep oczywiście słucha; kiedyś zwróciłem, uwagę - przepraszam panią, dziecko panią woła - usłyszałem - przecież słyszę! - no ja też słyszę, a wcale nie chce! Widywałem już sceny gdzie kilkulatek beztrosko biegał, krzyczał i trzaskał drzwiami w trakcie odwiedzin w szpitalu, wśród chorych, umęczonych ludzi - rodzice również nie reagowali, po interwencji dyżurującej pielęgniarki padło sakramentalne - przecież to małe dziecko ( na oko lat 5).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.02, Jestem matką dwójki dzieci, nastolatka i niemowlaka . i masz rację. Bo widzisz, dzieci się wychowuje a nie hoduje, a rodzice winni wiedzieć, że dzieci mogą się tak "wściekać" na placu zabaw, bo temu sluży, zabawie, szaleństwom, wylataniu się, zaś sklep, restauracja, kino, teatr czyli wszędzie tam gdzie chodzą dorośli to obowiązuja już zasady zdrowego funkcjonowania w społeczenstwie. Ale widzisz, trzeba się potrudzić i poświęcić czas a nie puścić samopas , włączyć tv i mieć w doopie, czekac aż szkoła wychowa. Uwierz mi, dzieci nie sa złe, to rodzice są niewłaściwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
raz na 3-4 tygodnie jadę do marketu z mężem i robię większe zakupy: cukier, mąka, kasze, puszki nasion strączkowych, artykuły chemiczne i inne. Raz w tygodniu przed pracą jeździ mąż na bazar po warzywa, nabiał, mięso [mamy od lat swoich dostawców]. Resztę produktów - pieczywo, świeże warzywa i to o czym zapomniałam kupuję podczas spacerów z dzieckiem - niewiele tego jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pośladkowa mama
Ja mojego męża na zakupy nie wysyłam, bo się po prostu do tego nie nadaje. Owszem, potrafi pojechać z listą i kupić to co na niej jest, ale dla niego np. kiełbasa to kiełbasa, nie zerknie na skłąd, na cenę, producenta, wrzuc****erwsze lepsze do wózka, byle jak najszybciej wyjść ze sklepu. Z nim robić zakupy - też drama - czyt. jak wyżej - robi wszystko, by jak najszybciej wyjść ze sklepu, czyli no chodź już, co tam jeszcze oglądasz itp... Więc na zakupy jeżdżę tylko z synkiem. Akurat towarzystwo synka na zakupach sprawia mi frajdę, bo jest fajnym kompanem. Ale moje targanie zakupów ogranicza się tylko z wózka sklepowego do auta. Później autem podjeżdżam pod dom, z torebusią, synkiem i ciastkami :D idziemy do domu, a resztę kończy mąż. Czyli targanie z auta do mieszkania na piętrze i rozpakowanie wszystkiego. Się śmieją ze mnie do męża: "ooo księżniczka z zakupów wróciła, zasuwaj łosiu po siaty" ale mam to gdzieś :D Tak samo ze śmieciami. Choćby się 10 worków nazbierało, nie wyniosę za Chiny. Po prostu nie widzę powodu, dla którego ja miałabym to robić i już :D Za chwilę będę miała trzech chłopów w domu, no sorry, a ja będę śmieci nosiła? :) Na początku mąż się wściekał, ale teraz sam wie, że żonka śmieci nie tknie i finito.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pośladkowa mama
Na początku naszego małżeństwa teściowa dała mi lekcję, za którą będę jej wdzięczna do końca życia :) Moja mam w domu robiła wszystko sama, od auta po remonty, poprzez zarabianie na rodzinę itp. Bo ojciec pijak i leń. A że mama miała nas trzy córki, to nie miała chłopa w domu, więc i nas uczyła to wszystko robić, wszystkie babskie i męskie zajęcia. Nie było dla mnie problemem np. pojechać autem do mechanik, naprawić zamek w drzwiach itp. Jak już znalazłam faceta i wyszłam za niego za mąż... To nadal wydawało mi się to normalne, że będę to robiła. Ale po ślubie, mieliśmy malować mieszkanie. Mąż był w pracy, ja złapałam za farbę, wałek i zabieram się za malowanie. Odwiedziła mnie teściowa. Tak z uśmiechem i politowaniem spojrzała na mnie i rzekła: "Oj głupiutka głupiutka... Raz pokaż, że potrafisz. a do końca życia będziesz to sama robiła". Odstawiłam wałek. Zgotowałam pyszny obiad, posprzątałam, posadziłam kwiatki, ładnie się ubrałam itp... Wrócił mąż z pracy, zjadł obiad, chwilę odsapnął. Złapał za wałek i pomalował. Nie przyszło mu do głowy, że ja mogłabym to zrobić. I tak jeszcze w wielu innych sprawach poudawałam, że nie potrafię, czasami pograłam idiotkę: "ale ja nie umiem" i teraz w wielu kwestiach mam święty spokój :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pośladkowa mama - dobra jesteś :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie lepiej isc z mezem i dzieckiem w weekemnd i zrobic wieksze zakupy i zaladowac do samochodu? ewentualnie samej isc ale zostawic dziecko u babci czy kogos zaprzyjaznionego. nie wyobrazam sobie zebym z wozkiem sama z dzieckiem obijala się po centrach handlowych,marketach i targala jeszcze te wody ktore ważą najwięcej. czemu się tak dajesz?? mowisz mezowi ze jest ci za ciezko i dzwigac zakupy jednoczesnie musisz pilnowac "wózkowego" dziecka co nie jest latwe bo te dzieci to wszedzie wlezą i wszystko chcą-wiem po swoich choc juz odchowane z najgorszego:) i tyle proste? ja pare razy się z dziecmi wybralam sama ( bez pomocy osoby dorosłej) do marketu to zamiast zakupy robic musialam za dziecmi biegac i wyjmowac tysiac rzeczy z koszyka, do ktorego co chwila cos wkladały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwne że jak mąż odwali numer pt "ja nie umiem" to wszystkie sapiecie z oburzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedy byłam na macierzyńskim wszystko kupowałam w supermarketach przez internet z dostawą do domu(kiedy męża nie było) zazwyczaj tesco , a później patrzyłam na zdziwioną mine jak widział 2 zgrzewki wody plus zakupy na kilka dni:) Polecam , szacunek męża gwarantowany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko miałam to samo, szczególnie że mój potrafił wypić 1,5 litra napoju w jedną noc! (jest nocnym markiem). Największy koszmar był latem kiedy woda szła jak ...woda :D Miałam już takie myśli że żywot kobiety niczym sie nie różni od czasów biblijnych gdy musiała tachać wode z oddalonej od domostwa studni. Już mu zakomunikowałam kiedyś nawet więcej niż raz, że wód mineralnych, napojów nie bede tachać no chyba że jeden sok dla dziecka przy czym zaznaczyłam że tego dla dziecka ma nie wypijać bo tak też lubił robić co mnie doprowadzało do szału. Staneło na tym że jak robimy większe zakupy raz na jakiś czas to on bierze całą zgrzewke wód, a inne napoje kupuje sobie we własnym zakresie. No bo k***a ile można robić za woła pociągowego dla starego gnyba ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01:09 opcja dla nieoszczędzających bo za taką dostawe też się płaci. Może od jednej dostawy człowiek nie umrze ale w skali roku już sie uzbiera jakaś kwota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01:09 " opcja dla nieoszczędzających bo za taką dostawe też się płaci". Od kilku lat zamawiam i nie jeżdżę na zakupy. Za odpalenie samochodu też się płaci, więc wyjdzie na to samo jadąc trzy km w jedną stronę do marketu. Jeszcze szukanie miejsca na parkingu, strata czasu w sklepie, stanie w kolejkach do kasy, noszenie ciężarów itp. niedogodności...Zamawiam na podany dzień i godzinę i mam zakupy w przedpokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja też stosuję metody jak pośladkowa mama i bardzo sobie ten system chwalę. Zero kłótni, sporów o pierdoły. "Kochanie, ale ja na prawdę nie wiem jak to się robi..." Uśmieszek, przytulenie się do męża "noo proszę, weź to zrób, ja nie umiem" i wszystko załatwione :D A mój mąż chyba jest zadowolony, że ma w domu kobietę, przy której może poczuć się herosem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pośladkowa mama
No właśnie! "A mój mąż chyba jest zadowolony, że ma w domu kobietę, przy której może poczuć się herosem" Koleżanka wyżej trafiła w sedno :) U mnie to sposób na harmonię w domu. Mój mąż to kawał chłopa, prawie 2 metry wzrostu, prawie 100 kg żywej wagi, pracuje ciężko fizycznie na ogromnej fabryce w Niemczech. Przychodzi z roboty utyrany, zajechany, ale wtedy czuje, że żyje. Sam tak mówi. Że to jest właśnie praca dla chłopa, a nie jakieś siedzenie za biurkiem czy kasą. Nie umniejszając oczywiście panom za biurkiem, rozchodzi się tylko o przypadek mojego męża :) I prócz pracy zarobkowej tak samo działa to w domu. Mój mąż jak czuje, że ma w domu księżniczkę :D, przy której może się wykazać, która piszczy z zachwytu jak ten skręca kolejną kupioną przez nią komodę (mimo, iż wcześniej miał wk********, że kolejna) to czuje, że chłop. A jak jeszcze przy innych go pochwalę, że mój mąż to jest chłop na schwał, a nie jakaś pisda w getrach to kochane... Mam wszystko, żyję jak w bajce :) A dwa że ja nigdy nie byłam jakaś wylewna uczuciowo, tak wyniosłam to z domu rodzinnego. Tzn. kocham mojego męża od początku bardzo mocno, ale z przytulanie, całowaniem itp. no nigdy nie czułam zbytniej potrzeby okazywania miłości w ten sposób. Aż kiedyś mąż mi powiedział: "kochanie, ja dla ciebie wszystko.. tylko weź mnie czasem przytul, pocałuj, pogłaskaj.." Czyli niby taki chłop, a czułości potrzebuje. No nic, jak poprosił tak robię. I on też słowa dotrzymuje :) Choć wiem doskonale, że nie ze wszystkimi facetami to takie proste w obsłudze... Sama za ojca miałam taki przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś koszmarna baba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz spokojnje sam zrobi zakupy. Czasem na duze zakupy jezdzimy razem a czasem on sam. Mamy roczna corke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kupuję codziennie świeże pieczywo. Wszelkie zakupy robimy on line (niektóre markety mają nawet dostawy za darmo), nikt z nas nie musi taszczyć sześciopaków wody, mleka czy soku ani kilogramów mąk, cukrów, warzyw. Pomyśl o takim rozwiązaniu. Moim zdaniem to oszczędność czasu, zdrowia i nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
07:34 o ile ktoś mieszka poza miastem i ma daleko sklep to owszem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×