Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

No i kto tu ma rację? (uwaga: można popluć jadem bezkarnie!)

Polecane posty

Gość gość

Małżeństwo ze stażem kilkuletnim. On chodzi do pracy codziennie, ona co któryś dzień. Z jego punktu widzenia (zacznijmy od tego): - on wstaje codziennie o 5, do domu wraca ok. 18. - po przyjściu dostaje obiad i dzieci są "jego" (ma ich pilnować, co oznacza, że dzieci się bawią ze sobą, a on robi na co ma ochotę). - wieczory poświęca głównie na swoje sprawy (siedzi przed komputerem). Jest sobota. Ona robi śniadanie, a potem wychodzi na zakupy żywieniowe i daje mu kartkę na której napisane jest: "proszę o umycie "porcelany" (wanna, umywalki, sedes) i podłogi w domu. W odpowiedzi słyszy, że jak tak mu będzie mówić co on ma robić, to on to oleje i nie zrobi nic. Co myślicie o takim zachowaniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wypowiedz się ktoś. Chodzi mi o to, jakie macie odczucia po tym wpisie, jak to widzicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ma racje, haruje na rodzine jest zmeczony, ty harujesz bawiac sie w dom...mozna ustalic jakeis małe zasdy, ale za duzo nie oczekuj..pojdziesz do pracy to mzona sie dzelic wtedy obowiazkami, nie w innym przypadku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli wg ciebie reakcja usprawiedliwiona? Załóżmy, że innymi obowiązkami domowymi (zakupy, ogarnięcie dzieci - większość; gotowanie, pranie, prasowanie - całość, problematyczne jest sprzątanie) zajmuję się ja. Wg Ciebie nie powinnam od męża wymagać, żeby mi pomógł (zwróć uwagę na to, co napisałam - to tylko porcelana i podłoga).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co moze ja mam u ciebie sprzatac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaplac za sprzatanie mieszkania to nikt nie bedzie musial sprzatac. i po problemie :-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra, to teraz garść informacji, ja kto wygląda z mojej strony: 1. jestem w ostatnim trymestrze ciąży i serce ledwo wyrabia. Są dni, kiedy mogę tylko leżeć, popracuję 1 h, zlewam się potem i siły mi się wyczerpują. 2. do wczoraj pracowałam zawodowo, dużo mniej niż on w teorii tzn. 2 dni w tyg. 8 i 4 h, ale musiałam się do tego sporo przygotować. Średnio kilka (5-6) h / tydz. 3. mam do zrobienia doktorat i nóż na gardle (termin leci). Teoretycznie powinnam siedzieć w każdej wolnej chwili. Praktycznie muszę móc się skupić (opieka nad dziećmi odpada) i muszę mieć siły. 4. propos sił. Od 3 miesięcy jestem chora na zatoki (raz mniej raz bardziej), a czasem tak, że mi się żyć odechciewa. 5. te straszne rzeczy, o które śmiałam go poprosić to jest coś, co albo mi ciężko zrobić ze względu na brzuch (jeszcze 2 tygodnie i nie wiem, jak będę buty wkładać), albo wiem, że po tym mnie brzuch boli. Jak to wygląda z waszego punktu widzenia teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Liczy się nie tylko treść ale i forma. Wkurzylabym się na męża, a on na mnie, gdybyśmy sobie nawzajem wręczali kartki z poleceniami. Wystarczy powiedzieć, poprosić, tak zwyczajnie, normalnie. Współpraca, a nie władza kogoś nad kimś, i wojowanie, kto górą, albo kto bardziej zapracowany (chory, zmęczony, itp). Nie tędy droga, nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie masz rację, pewnie forma mu nie grała. Tylko wiesz... często jest tak, że ja go o coś poproszę, a on zapomina i wmawia mi jeszcze, że nic takiego nie mówiła. Dzięki za merytoryczny wpis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porozmawiaj z nim szczerze. Mozna zapomniec, ale co szkodzi przyznac się do błędu? Grunt , to naprawic "zapomnienie" i żyć dalej. Potrzebujesz stale pomocny, może jakąś ciocia, babcia pomoglaby Ci ? Mąż przede wszystkim ale ktoś inny też by się przydał. Trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie i obronę. Nie myj "porcelany", trudno, zarośnie, jeśli mąź "zapomni". Dbaj o siebie. Pozdro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedes osoba pisze z a 5! aby temat zyl, zenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. jestem w ostatnim trymestrze ciąży i serce ledwo wyrabia. Są dni, kiedy mogę tylko leżeć, popracuję 1 h, zlewam się potem i siły mi się wyczerpują. Xxxxxxxxx I chodzisz na zakupy???Nie moglas meza wyslac po zakupy? Poza tym,forma nie byla najlepsza,tak przekazane to mi sie kojarzy,jakbys sprzataczce dyspozycje dawala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze to wolałabym jednak ten kibel umyć pod koniec ciąży, niż latać po sklepach z siatami ziemniaków i innych buraków. Trzeba było męża na zakupy wysłać-z kartką, a nie dawać mu na kartce polecenia, co ma zrobić. Z własnego doświadczenia wiem, że faceta trzeba "podejść" żeby coś zrobił, a nie rozkazywać. I oczywiście to, że jesteś w ciąży zmienia sytuację, bo po 1 poście jednak przyznałabym rację w 100 % mężowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj OK., zrozumiałam, forma. Choć to też nie wzięło się znikąd. Wolałam napisać, niż słuchać jego marudzenia, że czego ja od niego chcę. Inna sprawa, że się spieszyłam i chciałam już iść. Co do toreb. Staram się nie dźwigać, noszę partiami do samochodu. gość wczoraj Dzięki za spojrzenie z boku. Niestety, ja wiem u kogo kupować (kładę nacisk na pochodzenie jedzenia, mąż uważa, że to wszystko jedno, najchętniej karmiłby siebie i dzieci byle czym tj. bułkami z najtańszą wędliną. Ja tak nie mogę), a on nie. Zrobiłby na odwal jak wczoraj wannę i umywalkę (opłukane wodą :( ). Niestety, wczoraj jak byłam na zakupach to myśl mi się przyplątała. On wie, że na poniedziałek dom powinien być czysty (goście będą), ja w ciąży i syf na około (to nie jest kwestia tygodnia niesprzątania). Czemu do cholery on nie pomyśli o takich rzeczach, czemu tylko ja??!!! Żal mnie ścisnął i sama wzięłam się do roboty. Wszystko, a co! mycie podłóg na kolanach, mycie sprzętów, łazienki, pokojów. Chyba mu się głupio zrobiło, bo dołączył. Dziś będzie zabawnie, trudno. Starałam się, że by nie odczuł mojej ciąży, ale od dziś gotuje, pierze sobie sam. Ja jestem zmęczona, zajmuję się dziećmi (i znowu chore... wrrrr) i piszę doktorat, lodówkę czyszczę i zakupów nie robię. Nie muszę się starać, jeśli druga strona ma wszystko w d***e. Nie chce myśleć o innych, inni nie muszą o nim. Dziś jestem "bez kija nie podchodź".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, czarno to widzę, konkretnie Wasz związek (małżeństwo), a tu jeszcze niedługo nowe dziecko na świecie. Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie by sie cisnienie podnioslo jakby zona cos odemnie wymagala.zalezy czyj jest dom.koto wiecej kasy przynosi? Itp. Lubie pozadek.nienawidze nie swojego brudu.musze miec wszystko nowe i odkazone.ale moj wlasny brud juz mi tak nie przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo co? Bo wredna małpa jestem, która traktuje swojego męża jak sprzątaczkę albo psa dając mu kartki z prośbą, żeby łaskawie zrobił to, co dla mnie jest trudnością?! Zresztą pewnie masz rację. Jeśli nawet teraz w potrzebie nie mogę liczyć na jego wsparcie, to to jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tzn.ciaza i dziecko wszystko zmienia.wiadomo trzeba pomagac.jestem singlem i raczej bez usprawiedliwienia takie zadania by sie zle skonczyly dla kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Pewnie zmienia, ale on chyba nie zauważa tego faktu. Dlatego chciałam dowiedzieć się jak to może wyglądać z jego punktu widzenia i o co się wkurzył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko...pisałam wcześniej o treści i formie. Tak, wiem, że to łatwo dywagować o nie swoim życiu. Mąż wkurzyl się o karteczkę, ale najbardziej o to, ze przyparlas go do muru, i napisalas łopatologicznie, w czym POWINIEN Ci pomóc. A wkurzył się z braku kontrargumentów, bo masz rację. Każdy mąż ciężarnej żony, będącej w zaawansowanej ciąży powinien zrobić/robić w domu rzeczy, których na codzień normalnie nie robi. Najcięzsze prace to odkurzanie, mycie podłóg, szorowanie sanitariatów, noszenie, dzwiganie zakupów. Pamiętam czas po moim wypadku, gdy byłam "zabalsamowana"w gipsie i potrzebowałam wszelkiej pomocy. Mąż pracował, gotował, sprzątał, rozwieszał pranie, kąpal mnie i karmił. Zaczynal dzien o 5 rano, konczył o północy. I tak przez kilka miesięcy, dzień w dzień. Po kilku latach mężowi przydarzyl się wypadek, sytuacja się powtórzyła, tyle, że to ja pracowałam, robiłam wszystko w domu i przy nim, bo miał czasowy bezwlad lewej strony ciała. Na tym polega więź i wsparcie w małżeństwie. Wracając do poniedzialkowych gości...naprawdę, nie szalalabym z szorowaniem sanitariatów, podłóg, kosztem swego zdrowia i zdrowia nienarodzonego. Podejrzewam, że jesteś typem Zosi Samosi, do tego perfekcjonistki, i zachęcalabym Cię do zmiany nastawienia. Pros o pomoc i komunikuj to męzowi otwarcie i wielokrotnie. Dopusc do tego, że potrzebujesz męża, przyznaj, że potrzebujesz jego pomocy. Daj mu odczuć, że jest ważny i potrzebny, wtedy Ty będziesz ważna i potrzebna dla niego. Nie będzie "uciekał" i uchylał się od męskich powinności wobec żony w ciąży. Wiem, że masz na głowie mnóstwo. Dopusc go do tych trosk i zmartwień, razem łatwiej je pokonacie. Daj mężowi w garść Cif do łazienek, spryska, przetrze i..gotowe. Lazienka to pikuś, najwazniejsza jest Wasza więź i harmonia małzenska, wspólpraca i wzajemne wsparcie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz z nim poważnie pogadać, bo teraz w zasadzie niewiele masz na glowie (bez urazy) - praca na pól etatu, gotowanie robienie zakupów, sprzatac nie trzeba moim zdaniem, zwłaszcza takich p*****l jak podloga, jesli nie ma się sily/czasu. Ale pomyśl, ile moze być roboty przy dziecku? I on w niczym ci nie pomoże, bo pracuje? (Druga sprawa, czemu on tyle pracuje, ze az 12h go w domu nie ma? Dla mnie to nieporozumienie, zeby tyle robic) Musisz dogadać sie z nim jak najszybciej, bo potem zostaniesz sama z dzieckiem na glowie i jeszcze będziesz od niego słyszeć pretensje, ze czemu obiad taki, czemu kibel nie umyty, przeciez siedzisz caly czas w domu i nic nie robisz. Jesli pracujesz na te prawie pól etatu, to powiedzmy 3/4 domowej roboty jest twoje, ale od, powiedzmy, drugiego trynestru juz powinnas go cisnąć, zeby robił coraz więcej, przyzwyczajal sie do większych obowiązków, bo takie na pewno będą z dzieckiem. Przeciez przez jakis czas po porodzie na pewno nie będziesz biegac na zakupy czy szorowac podłogi, a tu jeszcze trzeba kilka razy w nocy do dziecka wstawać, w ciagu dnia nie wiadomo, czy bedzie spokojne i da ci cos w domu zrobix, czy bardziej żywotne, moze zachorować, no kutwa, co ten facet sobie myśli :/ aż mi sie ciśnienie podniosło. Naprawde ogarnij go jak najszybciej, bo inaczej po porodzie zwariujesz, depresja poporodowa i zero wsparcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz... ja mu o tym mówiłam wiele razy, podobnie jak o tym, że mnie zaniedbuje. Nie znajduje dla mnie czasu na rozmowę. Nie wiem, czy 5 min dziennie to jakieś wygórowane żądanie. Sanitariaty już wyszorowałam. Nie chcę od niego już nic. Tak, jestem Zosią S. i tym trudniej mi i prosić i spotykać się z odmową. W dodatku złapałam nerwa i doła. Jestem tak zła, że tego opisać się nie da. Nie chcę się z nim pogodzić, nie chcę żeby był moim mężem, nie chcę go widzieć i marzę o wyprowadzce. Niedługo rocznica naszego ślubu, a mi tylko przed oczyma staje żal. Gdybym wiedziała, że tak to ma wyglądać nie wyszłabym za mąż ani za niego ani za nikogo. Wiem, brzmię jak wariatka, bo i zachowuję się jak wariatka. Trudno. Żałuję wszystkiego. I tego że za niego wyszłam i tego, że tak to s***********m. Sorry, musiałam się wypłakać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mi przykro, wiem, jak ci ciężko teraz. Na twoim miejscu olałabym jego potrzeby, skoro on olewa twoje. Czyli nie pierzesz jego ciuchów, nie gotujesz obiadów, nie kupujesz nie wiem, ulubionego soku, najlepiej by było, gdybyście mieli jakieś osobne pokoje, wtedy sprzątałabyś tylko swój, a w jego niech się dzieje co chce. Skup się teraz na sobie i dziecku, nie możesz się denerwować, bo małemu to zaszkodzi. Finansowo pewnie nie stoisz najlepiej, więc wyprowadzka odpada. Wydaje mi się, że tylko jakaś terapia szokowa może zadziałać, żeby cię docenił, bo rozmowy jak widać do pustego łba nie docierają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no, zachowujesz sie jak wariatka, jestes tego swiadoma i co masz zamiar z tym zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, poczekam, może przejdzie. Mam nadzieję, że to hormony ciążowe (ostatnio siebie nie poznaję).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Bo widzisz, ja na co dzień (poza ciążą) jestem dość uległa, w tym sensie, że jestem wyrozumiała i nie stawiam na swoim. Co do wyprowadzki to tylko chcenie. Wiem, że tego nie zrobię. Tylko się koszmarnie czuję. I to nie problem pieniędzy. Naście tys. na koncie na trochę by starczyło. Ale nie jestem impulsywną idiotką. Mąż ma po prostu wieloletnie przyzwyczajenia (mea culpa), że jest jak jest. To w gruncie rzeczy dobry człowiek, ale to, co czuję do niego teraz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem. Tym bardziej trzeba znaleźć jakiś sposób, żeby jego pomoc wyegzekwować. Ja ze swoim pracujemy na różne zmiany, ja rano, on popołudnie i wieczór, więc najczęściej jest tak, że utrzymanie domu jest na mojej głowie. I czasami po prostu szlag mnie trafia, jak on kilka dni nic przed pracą nie robił, ja nie mam miejsca na blacie, żeby sobie kanapki zrobić, pralka świruje, woda leci po łazience, no po prostu dramat, już wtedy sobie myślę, że mam dość. Przy najbliższej okazji jak tylko go widzę, to od razu daję mu do zrozumienia, że ma zrobić to i to, bo naprawdę to się źle skończy, jak mi nie pomoże. Jak mam sprzątać za dwie osoby, to wolę mieszkać sama i tylko po sobie ogarniać. Jeśli mielibyśmy mieć kiedyś dziecko, mam nadzieję, że przez ten czas nie dam sobie wejść na głowę i on będzie świadomy, że część obowiązków należy do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sluchaj kobieto, skoro to hormony ciazowe to NIC na to nie poradzisz, nie? to po co sie temu poddawac? to twoj problem, ze porcelana nie jest wymyta, skoro jemu nie przeszkadza, czy wymycie tej porcelany to na prawde taki MUS? taki priorytet by sobie nerwy psuc, i malzenstwo komplikowac? facet nie zrobil czego, co ty chcesz, i co z tego? czy posprzatanie w domu to az taka wielka koniecznosc? nie potrafisz tego olac? nei chcesz sprzatnac? to nie sprzataj! nie wymagaj tego od innych, tylko dlatego, ze chcesz miec posprzatane! robisz z igly widly kompletnie niepotrzebnie! wy ludzie na prawde nie czujecie potrzeby choc troche swietego spokoju? zawsze musicie sobie i innym komplikowac zycie, psuc humor i strzepic nerwy? o.O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i by nie bylo, ze tylko faceta bronie, ale jak chcesz sobie zjesc a tobie sie nie chce gotowac bo ty sie kanapkami zapchalas, to tez nie gotuj! jak bedzie glodny to sobie zrobi, jak bedzie mial niewyprane ciuchy to sobie wypierze, nie rob mu awantury o niewymycie porcelany bo ty chcesz miec ja umyta jakby krolowa angielska miala wam na obiad wpasc, ale nie rob mu za sluzke czy kucharke skoro on tez nie potrafi sie zmusic by cos dla was razem zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×