Gość gość Napisano Grudzień 5, 2016 Ja i starszy o kilka lat chłopak z sąsiedztwa. Znamy się praktycznie od mojego urodzenia, a w zasadzie on zna mnie... Moja rodzina wyprowadza się gdy mam 3 lata, pamiętam wiec tylko jakieś przelotne obrazy: jedzenie truskawek od sąsiadów i konie, które miała jego rodzina. Kolejny raz spotykamy się gdy mam 15 lat i spędzam wakacje u znajomych rodziców. Pamiętam pasące się konie i moją rozmowę z nim. Wtedy nie widziałam z kim rozmawiam, on też mnie nie poznał. Przez kilka lat nie spotkałam go już, ale tamten sielanowy obraz mam często przed oczami. Spotykam go ponownie gdy jestem studentką i odbywam praktyki w pobliskim mieście, a pomieszkuje u dalszej rodziny, która tu została. Rozmawiamy bardzo dużo... ale wtedy byłam w związku, więc potraktowałam go wyłącznie jak na znajomego sprzed lat. Ale pamiętam, że pytał czy jestem w związku... Rozstajemy się w pogodnych nastrojach. Mija kolejne kilka lat bez kontaktu. Ja mieszkam daleko. Każdy z nas jakoś poukładał sobie życie... i niemalże w tym samym czasie tracimy bliskie osoby. Tak się składa, że tracę wszystko co mam - pracę, miłość, wielu znajomych, umiera najbliższa mi osoba z rodziny. Mam tylko psa i samochód pełen gratów- dorobek dotychczasowego życia, trochę oszczędności. Wracam do rodzinnej wsi, zatrzymuje się u dalszej rodziny i próbuje ogarnąć moje porozrywane na kawałki życie. Jest Wigilia, piękna pogoda, biorę psa i wędruje przed siebie... Odwiedzam dawne miejsca. Spotykam jego jak wraca z pracy, długo rozmawiamy... on nie ma już dawnego domu, koni, jest wolny, w oczach nie ma dawnego blasku. Po jakimś czasie udaje mi się tutaj dostać pracę, wracam... i widzę, że mój znajomy nieco odżył, znalazł lepszą pracę biega lub jeździ na rowerze, angażuje się społecznie... Co jakiś czas się spotykamy, rozmawiamy, śmiejemy się. Jak to na wsi pojawiają się plotki... W sobotę spotkałam go na spacerze, pomimo mrozu rozmawialiśmy bardzo długo, proponował mi pomoc w pracach przy domu. Szczerze nie wiem jak to dalej ugryźć, mam dylematy jak nastolatka. Miałam już być sama, z nikim się nie wiązać... ale po prostu na tym człowieku mi zależy. Życie nas zmieniło, ale potrafimy rozmawiać jak dawniej. Wiem, że nie pozwala mówić na mój temat nic złego jak jakaś wieśniara produkuje plotki na mój temat czyli "miastowej, której się w mieście nie ułożyło" Jest normalnym mężczyzną, pomaga sąsiadom, rodzinie. Oczywiście pracuje, od kilku lat jest sam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach