Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam cukrzycę ciążową a teściowa ciągle częstuje mnie słodyczami

Polecane posty

Gość gość

Odkąd dowiedziałam się o chorobie zgodnie z zaleceniami zrezygnowałam ze słodyczy. Mierzę cukry po posiłkach, są w normie, nie biorę insuliny. Teściowa stwierdziła, że skoro cukry są tak niskie, to pewnie wcale nie mam tej cukrzycy. Twierdzi, że kiedyś nawet nie było takich badań, a dzieci rodziły się zdrowe. Fakt, że u mnie normy krzywej cukrowej były przekroczone tylko o kilka jednostek. Przy cukrzycy ciążowej często jest tak, że wystarczy dieta, wtedy wszystko się normuje, ja tej diety przestrzegam i dzięki temu jest ok. Za każdym razem kiedy jedziemy do niej z wizytą stół jest zastawiony słodyczami. Ok, ja nie bronie nikomu tych słodyczy jeść, u nich widocznie taka tradycja, że po obiedzie wszyscy pałaszują coś słodkiego. Problem w tym, że za każdym razem namawia mnie na ciasto, cukierki itp. Na pierwszej wizycie po diagnozie częstowała mnie deserem - budyń z czekoladą i bitą śmietaną. Grzecznie odmówiłam mówiąc, że mam cukrzycę. Następnym razem miała ciasto, generalnie nikt jakoś nie miał ochoty go jeść, a ona z konkretnym pytaniem do mnie: "X, będziesz jadła ciasto?"Myślę sobie, może wyleciała jej z głowy ta moja choroba i powiedziałam, że nie mogę. A ona zdziwiona, pyta: "To już naprawdę wcale nie możesz jeść słodyczy?". Odpowiedziałam, że nie zrezygnowałam z nich dla siebie, tylko dla dziecka. Może mi się nic nie stanie od kawałka ciasta, ale nie chcę tak jak niektóre matki lekceważyć diety. Po cukrach prostych cukier gwałtownie rośnie, potem gwałtownie spada i takie wahania są najbardziej niekorzystne. Na kolejnym spotkaniu oprócz słodyczy, miała owoce, oczywiście te najsłodsze (banany), których nie powinnam jeść. Nie zjadłam nic, patrzyła na mnie jakbym głodziła dziecko. Kolejna wizyta, akurat miała imieniny. Poczęstowała mnie cukierkiem, ostrzegająs, że niektóre są z alkoholem. Z grzeczności wzięłam jakiegoś bez alkoholu i odłożyłam, niby na później, już mi się nie chciało kolejny raz tłumaczyć. Potem patrzyła co jakiś czas na tego cukierka i na mnie jak na kosmitkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doskonale cię rozumiem. Przeszłam 2 razy. U mnie to wyglądało tak, że na urodzinach słyszałam "Dlaczego nie jesz klusek?" "Nie jem, bo mam cukrzycę ciążową" "No i co z tego?" Mojej mamie tłumaczyłam, że żadnej gotowanej marchewki w zupie, bo ta ma wysoki indeks glikemiczny, a moja ukochana mamusia "Ale jak to zupa bez marchewki???" Szwagier partnera (sam ważący ponad stówę) znowu z tekstem "Lekarz ci zabronił? To zmień lekarza". Teściowa: "Ty się lekarzy nie słuchaj", no cóż, ona słucha tylko księdza... Mój ojciec: "Specjalnie dla ciebie sałatkę zrobiłem" Próbuję tej sałatki i po jednej łyżeczce stwierdzam, że nawalił do niej cukru. Jedną ciążę straciłam (cukrzycę ciążową miałam prowadzoną tak, że swojego diabetologa powinnam do sądu podać, tak wszystko olewał), raz zwyczajnie nakrzyczałam na mamę przez telefon, bo już nie wytrzymałam. Tak to już jest, że jak temat nas nie dotyczy to myślimy, że druga osoba histeryzuje. Pokolenie naszych rodziców nie słyszało o cukrzycy ciążowej, nie robiło badań na toxo czy cytomegalię, kobiety roniły po kilka razy, paliły w ciąży, inna mentalność, możesz gadać jak do słupa. Zrób wykład raz czy drugi, a potem puszczaj mimo uszu i rób swoje. To twoje dziecko i ty ponosisz za nie odpowiedzialność. Innego wyjścia nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam zasadę, że nie dyskutuję z diagnozą lekarską. Niestety wiele osób w naszym kraju uważa, że lekarze to konowały i oni sami wiedzą lepiej, a cukrzyca to wymysł, a ciężarna z cukrzycą histeryzuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja cukrzycy nie mam, ale jest cała masa produktów, których nie jem w ciąży, bo wywołują u mnie rozmaite dolegliwości. Wymioty, gazy, zgagę i inne "przyjemności", które są dobrze znane kobietom w ciąży. Niestety moja teściowa nie chce tego pojąć. Dla niej fakt, że nie zjem u niej bigosu to obraza majestatu. A ja naprawdę z chęcią nażarłabym się tego bigosu, czy sałatki jarzynowej, bo je uwielbiam, ale wiem co by mnie potem czekało. Ale jej zdaniem wymyślam, bo ona tak nie miała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez jak powiem, ze nie jem, bo np. godzine temu jadlam obiad i jest mi ciezko to patrzy dziwnie. Fakt, mam mały brzuch, ale po jedzeniu ciezko mi sie oddycha, czuje sie jakbym miala zoladek napompowany powietrzem. ale to chyba taka mentalnosc, ze jak jestes w ciazy, powinnas jesc, jesc i jesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×