Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tu tacy którzy źle sobie życie ułożyli i mają z tego powodu depresję ?

Polecane posty

Gość gość

Do mnie to ostatecznie dotarło w wieku 30-lat i od tamtej pory mam permanentną depresję która nie mija. Dziś mam 36 lat. Nie ma już widoków na to by sie dało coś zmienić bo za dużo jest nieodwracalnych kwestii życiowych które to uniemożliwiają. Najwięcej szans życiowych miałam w wieku 18-22 lata i wtedy przetrwoniłam okazje na wybór sensownego partnera, z powodu głupoty, niedoświadczenia. Nie wiedziałam też co chce robić w życiu zawodowo, więc błądziłam po omacku. Moje życie zawodowe to jest jedna wielka błąkanina, a ostatnią prace musiałam porzucić z powodu bardzo silnej nerwicy, lęków. W młodym wieku związałam się z człowiekiem kierując się w swym wyborze kryteriami które dziś uważam za mega głupie. Z tym samym człowiekiem jednak przed laty sprawy zaszły na tyle daleko że założyłam z nim rodzinę i z tym człowiekiem się po dziś dzień męczę i z każdym 5-leciem coraz to bardziej. Jednak nie ma szans szukać kogoś nowego bo jestem za bardzo już zdziwaczała jak chodzi o charakter i wygląd też mam już zniszczony. Poza tym wszyscy wkoło są zajęci. Zresztą oni żadni potencjalni dziś napotykani mnie i tak nie interesują. Żyję przeszłością. Myślę o byłych czy z mojego powodu niedoszłych byłych z czasów licealnych, studenckich którzy mają już poukładane życie i to moje ostatnie cudowne wspomnienia w życiu. Wszystko wskazuje na to że skończę jak Marek Kondrat w Dniu świra. Nie wiem jak sobie poradzić z tym wszystkim. Czasami są takie wieczory że siadam w fotelu i nie mam siły wstać, bo nie widzę już w niczym sensu. Jak ktoś mi mówi "idź pobiegaj, zrób coś" to mam ochote wyciągnąć rewolwer i strzelić sobie w łeb. Jak ktoś mówi "idź do psychologa" to mam ochote strzelić mu w łeb tyle sie już nachodziłam po tych psychologach i nasłuchałam ich p********ia o szopenie w zależności z której strony wiatr zawieje i że sie to już nawet kupy nie trzymało ani sami nawet nie wiedzieli co mają mówić. Nie wiem już serio co jest grane z tym parszywym życiem. O co w tym wszystkim chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, Psycholog rzeczywiście raczej nie pomoże. Idź do psychiatry. Widać,że masz chemię w mózgu zachwianą i stąd stany depresyjne. Mimo wszystko zawsze można zmienić swoje życie. Tylko no właśnie, najpierw równowaga neuroprzekaźników w mózgu musi być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja 32 lata, z praca jaka chcialam , ale bez partnera dzieci i znajomych Tez mam ochote sie zabic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak są i nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek będę szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Depresja to choroba. Trzeba leczyc. A zmiany zaczynaja sie od nas - nikt poza Toba nie da Ci poczucia szczęścia, spełnienia czy równowagi życiowej. Twoje życie i Twoje wybory! Bierność to też wybór!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 29 i tez nie moge wrocuc do partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123456777
Ja mam najgorzej. Jestem mężczyzną, mam 32 lata, praca super jestem chirurgiem w Niemczech, ale no właśnie, przez to nie miałem czasu na poznawanie kobiet, jestem wrakiem człowieka, na zewnątrz super, a w głębi smutno mi samemu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 25facet, nie byłem w związku bo potrzebuje uczuć najpierw do tej osoby, próbóje ułożyć, dobrze byłoby przed 30, chciałbym pokochać całym sercem z wzajemnością, wszystko się ułoży - 2metry pod ziemią i prędzej niż na ślub, przyjdziesz na mój pogrzeb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zacznij się leczyć. Nic się samo nie stanie. Ja tez dokonałam wielu złych wyborów ale miałam na tyle siły żeby rozwieść się i zacząć żyć na nowo. Minęło 5 lat od rozwodu i dopiero teraz stanęłam na nogi tak naprawde. A nawet więcej bo moje życie wygląda teraz tak jak zawsze chciałam aby wyglądało. Da się, ale trzeba walczyć o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez dolacze do tego grona przegrancow. Mam ochote strzelic sobie w leb i pewnie niedlugo to zrobie, bo juz mam dosc. Tyle zmienilam w swoim zyciu, zmieniam nadal ale w efekcie koncowym wszystko sie sypie. Przez ludzi, mam ich dosc i z nikim nie potrafie utrzymac relacji nawet znajomosci wiec o glebszych relacjach to nawet nie wspomne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem idz do paychologa, bo skoro wydaje ci sie ze 36 lat to koniec zycia i ze nie mozesz sie wyplatac z obecnych ukladow jest dowodem na twoje kompletnie zaburzone myslenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam prawie 34 lata i tez nie mam ochoty już się męczyć, Wszyscy moi znajomi pozakładali rodziny a ja tak naprawdę nigdy się nie całowałem. Nie umiem inaczej na siebie patrzeć jak na po pierdółkę. Nie wiem po co istnieje jak to wszystko zmienić. Moje życie to jedna wegetacja, coraz więcej rzeczy mnie denerwuje. Cóż z tego że pracuje i radze sobie w codziennym życiu, jak to życie codziennie jest takie samo pustka w środku i nic więcej. święta się zbliżają a ja nie mam ochoty ich w ogóle spędzać, Na każdym weselu w rodzinie czy u znajomych byłem sam. Kiedyś w wieku dwudziestu paru lat byłem optymistą teraz jestem wewnątrz wrakiem, a z zewnątrz nosze maskę chociaż już rodzina powoli widzi że coś zemną się dzieje a ja nadal udaje że jest ok:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie wyszłam z łazienki, z takimi przemyśleniami j.w. Nie chcę narzekać, bo to już mnie wpędza w dep. Przeprowadziłam się 400km, podjęłam działanie, wychodzę powoli z pewnych schematów, kilka rzeczy zadziało się na plus, jednak jeszcze "morze jest do przejścia". Łącze się w bólu z Wami i rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nauka w nas nie w las
Autorko, jakimi to kryteriami się kierowałaś w wyborze partnera, które teraz uważasz za "mega głupie". Napisz o tym a może pomożesz innym młodym kobietom w zrobieniu tego samego błedu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
40 latka, bez faceta,dzieci, kiepsko płatna praca więc praktycznie zero powodów do radosci. nic mnie nie cieszy,nic mi sie nie chce. mysle ze to poczatki depresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Za dużo jak dla mnie
Wy macie ciężko ..to powiem Wam o mnie....rok temu związałam się z partnerem zktórym zawsze chciałam być.Okazało się że jestem poważnie chora,przeszłam leczenie onkologiczne,moj partner okazał się totalną świnią rozstaliśmy się.W międzyczasie straciłam prace...poźniej wróciliśmy się do siebiei zaczeła się emocjonalna karuzela w jeden dzień kocha,w drugi gnoi.Suma sumarum rozeszliśmy się znowu,tyle tylko że bardzo mnie zniszczył....czuje się jak wrak nic nie warta,niby jestem silna,ale czasem tama pęka i już nie daje rady...tak jak dziś,ciągle płacze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smof
przepraszam bardzo ale ten temat ma pelnic cos w rodzaju funkcji terapeutycznej?? na zasadzie: jak sie wygadacie to wam ulzy?? bo ja tego zwyczajnie nie rozumiem licytowanie sie komu gorzej, albo bardziej zle???...jest...hmmm nieco dziwne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja również jestem ciekawa kryteriów, którymi się kierowałaś przy wyborze faceta, że aż tak źle to teraz wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurde. Ja mam 34 lata, jestem singielką. Ale jak się Was czyta, to normalnie strach się z kimkolwiek wiązać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Źle wybralam studia, mianowicie skonczylam fizykę i nie mam pracy... Byłam taka głupia i myslalam idealistycznie. Jakbym miała znowu 14 lat to bym poszła do zawodowki. Tylko lata zmarnowane na nauce niepotrzebnych rzeczy. Pracodawcy patrzą z podziwem że skonczylam tak trudny kierunek, ale co z tego jak nikt zatrudnic nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dopisuje sie do osob ze zlym wyborem zawodu... mam 25lat, choruje na fobie spoleczna i nerwice lekowa oraz tzw cyklotymie(a ostatnio raczej dystymie bo faz hipomaniakalnych mialam bardzo malo). mam straszne kompleksy, zanizona samoocene a jestem typem upartego osla ktoremu wklepywane regulki przez innych ludzi nic nie dadza dopoki sama nie uzmyslowie sobie czegos i nie poukladam, nie wcisne do podswiadomosci. nie mialam pomyslu na siebie. cale zycie pod skrzydlami rodzicow a obecnie pod skrzydlami meza. jak tasiemiec co zmienia zywicielow posrednich w ostatecznego... to co mnie interesuje nie ma przyszlosci w sprawach finansowych. wybralam pielegniarstwo i samo skonczenie studiow kosztowalo mnie wiele stresu i wysilku emocjonalnego. co ja tam kuzwa robilam... dlaczego wczesniej tego nie rzucilam w cholere?obecnie szukam juz trzeciej pracy bo w dwoch poprzednich nie moglam zniesc podlej atmosfery rodem z obozu koncetracyjnego- wredny personel stosujacy przemoc psychiczna wobec mlodszego personelu, umierajacy w agonii i smrodzie pacjenci bo za malo pielegniarek, przerazajacy wystroj rodem z horroru...boje sie isc w kolejne miejsce bo wiem ze bedzie zle(mam dwie kolezanki pielegniarki i szwagierke pielegniarke i wszystkie mi zdaja relacje jakie rewelacje dzieja sie na ich oddzialach i kazda z poczatkiem stycznia ewakuuje sie z tamtad). jestem zalamana bo czuje ze nic ze mnie nie bedzie, zadnego pozytku. wegetuje z dnia na dzien jak pier/dolony tasiemiec nie widzacy w niczym sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 40 latka, bez faceta,dzieci, kiepsko płatna praca więc praktycznie zero powodów do radosci. nic mnie nie cieszy,nic mi sie nie chce. mysle ze to poczatki depresji. Xxxxxxx Zawsze byłaś sama? Czy Ci po prostu nie wyszło? . Jeśli mogę zapytać? . jestem w tym samym wieku i też ani kobiety ani dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdroszcze Wam, że jesteście młode, ja jestem po 50 tce i w miarę życie dobre chociaz depresja też mnie dopadala, ale jak myślę o życiu z perspektywy to 30-40 lat jest wspaniałym wiekiem i wszystko można jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy źle sobie ułożyłam? Obecny brak życia uczuciowego, a mam prawie 40 lat, może faktycznie mam na wlasne życzenie. Zamiast przebierać i wybierać jak to czynily moje dawno już zameżne koleżanki, zawsze miałam praktyczny brak wymogów, ważne, że się ktoś mną wogole interesował, tak myślałam iż wdzięczności umówiłam się wtedy z każdym. Borykalam się wtedy z jak się okazalog z nerwica a może lekka depresja. Po 30 się to zmieniło, miałam 34 lata, weszłam w końcu w związek z wzajemnością, myślałam, że pozno, ale co tam. Ważne ze,w końcu. Niestety związek się rozpadł, już prawie będzie to lata temu. W między czasie, znów odezwała się nerwica, kłopoty w pracy, śmierć w rodzinie, wiadomość, że mam małe szanse na urodzenie dziecka. Nie jest więc lekko. Leczyłam się i chodzilam a terapie. Niby jest lepiej, ale jako 40 latka z przeszłością z problemami psychicznymi natury lekowo nerwicowymi, jestem marnym materiałem na partnerkę jak sądzę. Aha w między czasie posypały się jeszcze parę przyjaźni. Radze sobie jak mogę. W lato było łatwiej, bo pogoda lepsza idzien dłuższy, można było pospacerować nad morzem, albo pojedzic na rowerze.Teraz chodzę na zumbe, ale tam same kobiety, zapomniałam się z jedną też bez rodziny, reszta to matki. Wiec nie idzie ich nigdzie zamówić na wypad na miasto. W pracy też niby koleżanki, ale czasu brak, wiecznie albo dziecko chore, albo trzeba iść na wywiadowke, albo teściowie przyjechali, albo z mężem gdzieś idą. Najgorsze, że chyba przyzwyczajam się do tego stanu.często wolę siedzieć sama niż spotykać się że znajomymi. Z resztą mam już dosyć pytan: a dlaczego masz właściwie ta nerwice, jak nie masz dzieci, to nie masz stresów, a dlaczego ostatnio się nie uśmiechasz, Jak to masz lęki skoro niczego konkretnego się nie boisz? A czemu nie masz humoru jak od miesięcy, jak możesz nie mieć tak długo humoru dzieci byś miała, to byś nie miała czasu na takie głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciowa

a ja mam teoretycznie wszystko, dzieci, oddanego partnera, dobry status materialny, ale tez jakos zycie stracilo smak chyba gdy jest sie w okolicach 50tki...tak jakbym wszystko juz osiagnela i dalej jest...no wlasnie ...co?....nic...nawet na egzotyczne wakacje nie chce mi sie jechac, w d..pie mam jak wygladam, no i jakos do kupy nie moge sie zebrac....nikomu nie zazdroszcze wieku bo to nie ma sensu przeciez, kazdy ma tyle samo czasu, ja nie proznowalam, zawalczylam o wszystko, a zly nastroj zwalam poki co na menopauze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gryfff

z jednej strony chce Ci napisać, że rób sama to czego chcesz, zostaw partnera. Dziewczyny, liczcie na siebie i inne bzdury.

 

Niestety partner, dobry, przyjaciel to bardzo dużo. to niemal wszystko, zwłaszcza w chwilach depresji. gdyby nie mój facet to pewnie czulabym się tak jak Ty teraz. On mnie uratował, nauczył nowego zawodu dzięki czemu zarabiam bardzo dobrze. wierzył we mnie zawsze, nigdy nie marudził ze nie sprzątam, nie gotuje, nie jestem odpowiednio chuda, wesoła, towarzyska. Po prostu w pełni zaakceptował mnie taka jaką jestem i wierzył że jestem super. 

To daje nowe życie. Ja do dzisiaj w siebie nie wierzę do końca, ale on we mnie - zawsze.

Nie jesteśmy jakimiś gowniarzami. nasz związek trwa już 19 lat.

Życze Ci kogoś takiego obok siebie i mocno przytulam. 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjkk

autorko, jestes jeszcze na forum? jeśli tak to odezwij się. Mam bardzo podobną sytuację i aż mnie skręca na wszystkie rady domorosłych psychologów 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×