Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Po jakich jesteście studiach, ludzie pracujący w korporacji i jaki dział?

Polecane posty

Gość gość
Nie ma sensu żeby się licytować które studia są trudniejsze, bo to jest pojęcie względne. Wydaje mi się, że studia lingwistyczne łatwiejsze będą dla kobiet, bo mają one większą smykałkę do języków. Ja np. zauważyłam, że mężczyźni maja większy problem z językiem - nawet panowie dyrektorzy z doświadczeniem zawodowym poza PL mówią gorzej niż ich młodsze koleżanki. Studia lingwistyczne są bardziej specjalistyczne niż szeroko pojęte biznesowe i faktycznie - osoba po tych drugich raczej nie poradzi sobie perfekt z profesjonalnymi tłumaczeniami i ani z tłumaczeniem symultanicznym. Podczas gdy lingwista, jak się uprze, może pracować w każdym dziale (oczywiście poza takim wymagającym innego, ściśle specjalistycznego wykształcenia np. naukowiec, inżynier). Z tym, że tutaj często barierą na początku będzie już sam wymóg ukończenia odpowiedniego kierunku - o czym wspomina autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
C.D. Sama jestem po "niesławnym" zarządzaniu na uj. Zaczęłam jako recepcjonistka, a teraz pracuję w hr. Z tym, że ja od początku wiedziałam, co chcę w życiu robić. Zarządzanie na uj jest bardziej "humanistyczne", co mi bardziej odpowiadało, ale np. na UW jest większy wycisk, jeżeli chodzi o przedmioty ścisłe. I owszem, uczelnie będą produkować absolwentów zarządzania, bo po prostu jest na nich zapotrzebowanie - stąd taki wysyp uczelni prywatnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Panienko 16:08, oczywiscie, ze cie filolog zastapi bez zadnego problemu, ale nie taki po prywaytnym kolegium. Niestey, teraz i w biurach tlumaczen zatrudnia sie bezmozgow po szkole jezykowej. I juz tak sobie nie dodawaj - u mnie w dziale rozwoju oprogramowan polowa to filolodzy, ale absolwenci studiow dziennych na renomowanych uczelniach, czseto mowiacy niszowymi jezykami. I zgadnij? Problemow z JAVA nie ma nikt. Oczywiscie " dogadac sie" w dzisiejszych czasach po angielsku potraia nawet mietki, ale z kim i na jakim poziomie? I juz tak bokow nie zrywaj, bo tak samo polowa panienek w twoim wieku pracowala i studiowala za granica, wiec wychwyci niejedno jak ma odpowiednie przygotowanie i latwosc komunikacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zarządzanie trudne studia?? Kto tutaj się wypowiada na tym forum?? Obok politologii, socjologii i pedagogiki to jedna z najłatwiejszych kierunków. Ja skończyłam Biotechnologię i uważam, że to są o wiele cięższe studia niż wasze zarządzanie, a co mówić o ludziach po medycynie czy typowo technicznych kierunkach. Żenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:29 Jak na razie to Ty próbujesz ludziom wcisnąć kit, że jesteś super hiper bo skończyłaś najtrudniejsze studia na świecie - filologię. Ja skończyłam Elektrotechnikę na Polibudzie oraz mam licencjat z Germanistyki. Bez porównania trudniejsza była Elektrotechnika. Pracuję w zawodzie związanym ze studiami technicznymi w języku angielskim bo tak się akurat złożyło i świetnie sobie radzę pomimo, że chodziłam do zwykłej szkoły językowej na angielski. Moim zdaniem ważniejsze jest to żeby się obie strony zrozumiały i dogadały, niż używanie super hiper poprawnej angielszyzny używanie jakichś dziwnych idiomów i innych takich. Nie sądzę, żeby jakiś filolog był w stanie zaprojektować podzespoły do różnych urządzeń nawet po solidnym kursie. Mnie wystarczyła znajomość angielskiego wyniesiona z kursu językowego (poziom zaawansowany)plus nauka specjalistycznego słownictwa. Rozmawiam z klientami z m.in. Wielkiej Brytanii i nie mam żadnych problemów ze zrozumieniem się nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zależy na jakiej uczelni jest to zarządzanie. Na uniwerku może i jest łatwe bo jest bardziej humanistyczne. Na Polibudzie i Ekonomicznym już jest trudniej bo jest więcej ścisłych przedmiotów, przy których wiele osób zwyczajnie wysiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:45 co nie zmienia faktu, że ogarnięty absolwent filologii tez by się z tym twoim kliencikiem z palcem w dojpie dogadał. śmiem twierdzic, ze nawet mniej by polszczył i polglishował - jeśli wiesz o czym mówię. Nikt tu nie mowi ze scisle są łatwe, oczywiscie ze sa trudniejsze od filologii obcych. ALE nie mowcie ze zarządzanie jest trudniejsze od studiow juz jakichkolwiek w obcym jezyku, nawet filologii. Gdzie nie wystarczy znac slownictwo z konkretnej dziedziny w j.ang. tylko powinno sie znac wszechstronne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zarządzanie zarządzaniu nie równe. To są kompletnie różne studia jeśli chodzi o uczelnię i o specjalizację. Przykładowo: Czymś totalnie różnym jest Zarządzanie i Inżynieria Produkcji na Polibudzie, czymś innym Zarządzanie Finansami Przedsiębiorstw na Ekonomicznym, a czymś innym Zarządzanie Kadrami albo Zarządzanie Projektami na Uniwersku. Wszystkie z tych studiów są nazywane szumnie "zarządzanie", a program studiów, przedmioty, umiejętności po studiach są totalnie różne. To samo jest z trudnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja skonczylam historie. Pracowalam w finansach potem zaczepilam sie jako asystentka dzialu zakupow. Po niecalych dwoch latach jestem specjalista, dostaje 6000. Planuje skonczyc studia podyplomowe w zakresie zakupow i spedycji. Angielskiego branzowego nauczylam sie juz w pracy. Tak wiec nie boj sie zaczynaj od pracy jako asystentka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam jak moja siostra zastanawiała się nad wyborem specjalizacji na właśnie Zarządzaniu na UE. Miała do wyboru zarządzanie kadrami, zarządzanie finansami przedsiębiorstw, zarządzanie logistyką, zarządzanie produkcją, zarządzanie przedsiębiorstwem i zarządzanie inwestycjami kapitałowymi. Każda specjalizacja miała zupełnie inne przedmioty (poza ogólnymi jak statystyka, ekonometria itd) i generowała zupełnie innych specjalistów. Nie da się wrzucić wszystkich Zarządzań do jednego worka. Moja siostra wybrała zarządzanie logistyką i teraz pracuje w firmie spedycyjnej, a ktoś kto wybrał zarządzanie inwestycjami to pracuje np. w biurze maklerskim albo zajmuje się finansami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczwara z 15:08 ma taki d**pościsk z tymi filologami, że śmiem twierdzić, że musi mieć na tle jakiejś pani filolog kompleksy. Pociska totalne pierdoły, robi z siebie kogoś lepszego, a prawda jest taka, że poznała jakąś słabą tłumaczkę i musiała po niej poprawiać, a ocenia przez ten pryzmat każdego językowca. I nie, moja niemiła, to nieprawda że to nie jest żadna filozofia mówić dobrze na poziomie C2. Mialam niejednokrotnie okazję słyszeć ludzi po filologiach, którzy uczyli się godzinami jak prawidłowo wypowiadać zlepki głosek róznego sortu w obcym języku i uwierz mi że jeszcze nigdy nie widziałam aby ktoś po innym kierunku ale za to z kursem z INGLISZA (:D) równie dobrze to wypowiadał. Może znacie jakieś słowa, ale 99% z was, jeśli nie uczyła się tego języka z native'ami najlepiej za granicą i stale, nie potrafi dobrze wypowaidać słów, tak wam się tylko wydaje że umiecie mówić. Anglik jak was słucha to słyszy "dziń dybry" zamiast dzień dobry więc naprawdę nie ma czym się podniecać. Geniuszko daj żyć, daj na luz, bo popuścisz z wrażenia nad swoim cudnym warsztatem. Poza tym - nie dziwota że znasz specjalistyczne pojecia skoro czytasz to na codzien w robocie. Małpa by się nauczyła, tłumacz jest często po tłumaczeniach ogólnych, prawniczych etc.a nie z twojej dziedziny. Poza tym co wy się tak spuszczacie nad sobą? Wiele osob po zarzadzaniu i pokrewnych kierunkach jakich znam, brało jakies dziekanki w czasie ktorych pchali się do korpo jak muchy do g..wna, potem nie dociągnęli tych studiów na UW nawet na dziennych, tylko brali zaoczne magisterki i biedzili to na odwal. To jest studiowanie? Co kto lubi. Dla mnie to wyrobnicy i tak jakby po zawodówce. Nie porownujmy dziennych z zaocznymi. Lepszy filolog po dziennych niz dziesieciu "zarządzających" po zaocznych. To tak przy okazji. Nigdy tez nie zapomnę jak koleżanka chwaląca się że zna dwa języki i w korpo wykorzystuje to przy pracy jako spedytorka, napisała sobie na fb pod zdjęciem "My boyfriend. He don't know what's going on". To wymaga komentarza? Jeśli jej znajomosc językow tak wygląda, to nie mam więcej pytań. za to wywyższa się jak ty, miernoto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:45 co nie zmienia faktu, że ogarnięty absolwent filologii tez by się z tym twoim kliencikiem z palcem w dojpie dogadał. śmiem twierdzic, ze nawet mniej by polszczył i polglishował - jeśli wiesz o czym mówię. Nikt tu nie mowi ze scisle są łatwe, oczywiscie ze sa trudniejsze od filologii obcych. ALE nie mowcie ze zarządzanie jest trudniejsze od studiow juz jakichkolwiek w obcym jezyku, nawet filologii. Gdzie nie wystarczy znac slownictwo z konkretnej dziedziny w j.ang. tylko powinno sie znac wszechstronne. x tylko o czym on by z tym klientem gadał? na studia lingwistyczne idą osoby z zacięciem humanistycznym. i takie zazwyczaj żadnego technicznego zawodu, a nawet studiów po prostu nie ogarną. nie ogarną też ścisłych przedmiotów na kierunku zarządzanie, o których wcześniej była mowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze nazywam miernotami ludzi, którzy starają sie zdeptać innych i wmówić im, że są od nich lepsi. Nawet jeśli wg części społeczeństwa byliby od nich lepsi, to sam fakt, że z tym wyjeżdżają przed oczy, czyni ich zerami w moim i nie tylko moim przekonaniu. Dobry towar sam sie chwali, tak to jest. Dlatego ludzie, którzy naprawdę coś potrafią, tacy jak absolwenci matematyki, fizyki, infy na samych piątkach i czwórkach jakoś dziwnie nie pieją z zachwytu nad sobą i nie wytykają innym ich niedociągnięć i błędów. Lasia po zarządzaniu w głębi duszy wie, że skonczyła średniej półki kierunek (a wg wielu niskiej pólki) więc przecież musi się jakoś podbudować. Może i znasz ten angielski, może i tylko native by się skapnął że nie jesteś native, ale klasy to ty nie masz za grosz. Zupełnie inaczej niż moje koleżanki siedzące na filolofii w grubych tomiszczach. Może też liźnij trochę literatury, kasa nie jest najważniejsza. Studia to mają być studia a nie trochę trudniejsza zawodówka, gdzie uczymy sie samych praktycznych rzeczy. Wywyższaj sie dalej, świadczy to jedynie o twoich kompleksach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:12 co ty piertolisz? A co powiesz na kogos kto studiowal i jedno, i drugie? Tak, są tacy ludzie i koncza jedno i drugie. I co, niemozliwe? Moj były byl po infie i po filologii. Jaka ty jesteś tępa, masakra. Przecież to nie chodzi o to że jak ktoś studiuje języki to jest nogą ze ścislych, to jest stereotyp. Intelektem nie grzeszysz. Współczuć tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mialam niejednokrotnie okazję słyszeć ludzi po filologiach, którzy uczyli się godzinami jak prawidłowo wypowiadać zlepki głosek róznego sortu w obcym języku i uwierz mi że jeszcze nigdy nie widziałam aby ktoś po innym kierunku ale za to z kursem z INGLISZA (smiech.gif ) równie dobrze to wypowiadał. Może znacie jakieś słowa, ale 99% z was, jeśli nie uczyła się tego języka z native'ami najlepiej za granicą i stale, nie potrafi dobrze wypowaidać słów, tak wam się tylko wydaje że umiecie mówić. " & A czy ja twierdzę, że mam dobry akcent? Nie, i nie przeszkadza mi to w pracy. Ja uczyłam się na studiach jak budować modele finansowe, lingwista - jak wypowiadać "zlepki głosek" :D - i właśnie o to cały czas chodzi... &&& "Poza tym - nie dziwota że znasz specjalistyczne pojecia skoro czytasz to na codzien w robocie. Małpa by się nauczyła, tłumacz jest często po tłumaczeniach ogólnych, prawniczych etc.a nie z twojej dziedziny." & No dokładnie tak samo, jak ten lingwista uczył się godzinami wypowiadać "zlepki głosek" - jak MAŁPA :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże jaki tłuk..."o czym by z klientem gadał. Humanista nie ogarnie przedmiotów ścisłych". Oh really? A co powiesz o mnie, która jest po licencjacie z germanistyki i po infie jako drugim kierunku? Już w liceum byłam w klasie matematyczno-językowej. Przecież nawet idiota słyszal, ze języki to nie jest taka typowa humanistyka jak prawo czy historia. Naukowcy dawno odkryli, że istnieje ścisłe powiązanie pomiędzy zdolnościami językowymi, muzycznymi oraz matematycznymi. Tak ze żeś sie tylko ośmieszyła, przykro mi bardzo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:20 a ty nie jak małpa? Mój facet po matmie siedzi teraz w banku, mówi że dzisiaj kazdemu wydaje się że jak zna dwa pojęcia na krzyż to jest finansistą. Podejrzewam że ty tez z tych. Ale widzisz to, jak bardzo masz ból d...py z tymi filologiami? Co jest, twój koleś czuje miętkę do jakiejś filolog na poziomie, czy po prostu masz tak z założenia? Dlaczego akurat uwzielas sie na nich, nie możesz się czepić np. socjologii albo czegoś takiego dla odmiany, albo moze posiłuj się na wspaniałość informatolami i fiykami, to blado wypadniesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:21 "A czy ja twierdzę, że mam dobry akcent? Nie, i nie przeszkadza mi to w pracy. Ja uczyłam się na studiach jak budować modele finansowe, lingwista - jak wypowiadać "zlepki głosek" smiech.gif - i właśnie o to cały czas chodzi..." *** cały czas starasz sie nam przekazac, ze istnieje oczywista wyzszosc uczenia sie modelow finansowych nad uczeniem sie "zlepkow glosek". Dziecino, nauka to nauka, chwalebne jest ze komu sie chce uczyc, a czego - to juz drugorzedna sprawa i o gustach sie nie dyskutuje. Dlaczego tak bardzo starasz sie udowodnic wszystkim ze jestes lepsza od jezykowcow? Wiesz ze to pachnie podejrzanie? Masz straszliwy bol czterech literek. jakas filolog ci fagasa odbila, czy jak>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:24 mialam jej to samo pisac. Ma straszny hejt na jezykowcow, dziwne to. I poci sie by pokazac jak bardzo jest od nich lepsza. ten tekst "ja sie uczylam o finansach jak oni sie uczyli zlepkow glosek" jest zalosny i ma na celu osmieszyc druga strone...żalowa lasia, Bosssz mam nadzieję że nigdy nie będę miała "przyjemnosci" taka pracowac. Moze moj facet ma racje, zeby sie nie pchac do korpo, nie uczyc sie na korpoludka, zadnych finansow i spolki, bo bede sie potem meczyć z takim zerem jak ta panna, ktora bedzie wyzej srala niz d**e miala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie jak małpa, bo mój zawód wymaga MYŚLENIA. Dlaczego uczepiłam się filologów? A o czym pisałam autorka wątku, mhm...? O socjologii? Proponuję wyłączyć emocje i włączyć myślenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojej...jeśli pracownicy korporacji reprezentują mniej więcej ten poziom co ta pani od instrumentów finansowych, to chyba już wiem o co chodzi, gdy siostra mi mówi, jaka w korpo jest zgniła atmosfera. Tam w tych niższych dzialach typu właśnie finanse, jest pełno takich przekonanych o swej wielkości lasek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:16 Jak na razie to lasia po filologii próbuje się dowartościować bo skończyła kierunek po którym nie ma pracy (poza tłumaczeniami i byciem nauczycielem). Wiele osób to potwierdza pisząc, że po filologii pracuje zupełnie gdzie indziej i musiało się doszkolić i przebranżowić. Po to sie idzie na studia żeby zdobyć zawód. Książki i literaturę to ja mogę poznać w ramach hobby po pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:30 Czyli ich zawód nie wymaga myślenia? A twój tak? :) I są jak małpy? :) No i dodaj jeszcze że nie, nie wywyższasz się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:33 Nie, po to żeby zdobyć zawód, idzie się do zawodówki lub technikum. Na studia dawniej szli pansjonaci, a nie żydki łase na pieniądze. Po inflacji wykształcenie powstały nowe kierunki takie jak zarządzanie, finanse, etc. Nie twierdę, że takie znowu zawsze łatwe. ALE Studia dawniej były zarezerwowane dla pasjonatów różnych dziedzin bez nacisku na zarabianie pieniędzy do tego stopnia jak to jest dzisiaj. Nie rozumiem więc twojego toku myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ość dziś Ojej...jeśli pracownicy korporacji reprezentują mniej więcej ten poziom co ta pani od instrumentów finansowych, to chyba już wiem o co chodzi, gdy siostra mi mówi, jaka w korpo jest zgniła atmosfera. Tam w tych niższych dzialach typu właśnie finanse, jest pełno takich przekonanych o swej wielkości lasek. x O tak, bo pisanie o miernotach i tłukach to szczyt kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:33 nie wiem czy wiesz, ale wielu żółtodziobów z zakresu finansów, poznało je jako hobby, po pracy. Przykładem niech będzie mój brat, który kończyl fizykę i nie miał pojęcia o finansach, Nauczył się sam w domu. Dziś pracuje jako finansita. Nie widzę różnicy między twoim przypadkiem a filologiem...podbudowujesz to się ty, a nie tamta panna. A po zarządzaniu to jest jakaś praca oprócz tej w korpo? Tamta może uczyć, tłumaczyć, może się dokształcić i też byc w korpo. Ty nie masz innych możliwości niż korpo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy tylko ja widze, ze jedna się po prostu broni, a tamta ciagle po niej jedzie ze jest wazniejsza i finanse to takie fafarafa? kobito od finansów no weź już nie świruj i powiedz wprost to co widać, bo chcę to przeczytac - bardzo wywyzszasz sie nad humanistami i masz ich za małpy i tumanów. :) No przyznaj to bo to bije z twoich wpisow. Masz się za lepsza, ale gdybys naprawde byla cos warta, nie mialabys potrzeby gtak o tym trabic. dobrze ktos wyej mowil e dobry towar nie potrzebuje autoreklamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:39 A ACCA już ogarnęłaś? Bo w lesie chyba jesteś... nie zapomnij aktualizować swojego LinkedIn na ktorym blyszczysz ze swoimi wspólziomami z korpo. Bo siedzisz non stop na kafe, musisz mieć bardzo rozwojową pracę, nie to co angliści :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty nie masz innych możliwości niż korpo.. x Można otworzyć własną firmę, albo pracować w nie-korpo czyli firmie krzak, w budżetówce nawet :) Zresztą, każdy zawód ma swoje ograniczenia: lekarz, prawnik czy piekarz. Czy niestety tłumacz. A po uczelniach typu zarządzanie jest jednak spory wachlarz możliwości. Poza tym, już samo "korpo" może przecież oznaczać dowolną firmę, z dowolnej branży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od kiedy to nie daje pracy? Nie znam żadnego bezrobotnego anglisty, za to po zarządzaniu kolega pojechał na zmywak, znajoma w sklepie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×