Nie wierze, że jestem w ciąży.. Czy wszystko ok?

Witam! W niedziele był mniejwięcej czas na mój okres (mam baaardzo nieregularne). Zobaczyłam 2 plamki krwi na bieliznie, więc pomyślałam, że to początek miesiączki. Po godzinie jednak nie było już nic. W srode coś mnie ruszyło i zrobiłam test ciążowy do południa. Od razu 2 grube krechy! Na następny dzień poszłam do ginekologa, nic nie było widać, więc zalecił mi badanie krwi. Oczywiscie było już późno, więc dopiero rano miałam iść. Wieczorem zrobiłam 2 test. Znów 2 kreski, ale nie takie wyrazne, jak dzień wcześniej (może dlatego, że wieczorem, nie wiem..). Rano poszłam na bete, po poł odebrałam wynik: 500. Do ginekologa mam na przyszły tydzień. Teraz nie wiem co mam sądzić, wydaje mi się, że beta wyszła dość nisko. Z drugiej strony mam nieregularne cykle i może być tak, że od zapłodnienie mineły niecałe 2 tygodnie... Strasznie się denerwuje, mam nadzieje, że wszystko jest ok... Ostatni okres miałam 7 listopada (cykle mam od 29 do nawet 50 dni). Siedze jak na szpilkach i czekam na wizyte u ginekologa... Mam się czym denerwować, czy przesadzam?