Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy wasi mężowie partnerzy też się tak zachowują?

Polecane posty

Gość gość

witam. chciałam zasięgnąć opinii bo niestety u kolezanek jest podobnie i teraz to juz nie wiem czy to jakaś norma jest czy co? jesteśmy para z długim stażem. od pół roku mieszkamy razem i szczerze mówiąc to mieszkanie wychodzi mi juz bokiem. i nie chodzi o to ze moj partner nic nie robi bo mu się zdarza ale właśnie... wygląda to raczej tak że on robi różne rzeczy tylko wtedy kiedy ma na to ochotę kiedy jemu się chce podczas gdy całej reszty oczekuje ode mnie. coraz częściej się o to kłócimy i mam juz coraz bardziej dosyć. nie wiem czemu mu się tak zrobiło bo nie był taki od początku od kiedy mieszkamy. może jaśniej wytłumaczę na przykładzie codziennym. on mnie coraz bardziej angażuje we wszystko co robi podczas gdy moje zajecia go nie za bardzo interesuja wrecz uwaza za nudne. ok. rozumiem ze nie musimy tego samego lubiec ale sprowadza się to mniej wiecej do tego ze zmuszona jestem do ogladania z nim jakiegoś filmu ktory mi się kompletnie nie podoba ale juz do muzeum to on ze mna nie pojdzie bo po co. w domu to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
np wychodzimy gdzieś i oczywiście ja zamiast sobą się zająć muszę być zaangażowana w jego koszule krawat spinki bo nic znaleźć nie może. właściwie to już od powrotu z pracy zaczyna mnie wnerwiac. ja zwykle jakieś pol godziny przed nim jestem w domu no i wiadomo coś tam ogarniam czasem jestem tak zmeczona że tylko coś zjem (kanapke) pojde pod prysznic i siedzę z książką a on wraca i nie tylko ze mi poczytać nie da bo wiecznie cos chce ale jeszcze do tego spodziewa się że zrobię to czy tamto - pyta w stylu takim - a czemu śmieci nie wynioslas? a gdzie są moje spodnie? (ktorych nie wypralam) tak jakby go denerwowało ze siedzę wręcz podczas gdy on zasiadzie do kompa to najlepiej zebym sie ewakuowala do kuchni czy gdzieś bo on sie skupic jak gadam nie potrafi. moglabym mnozyc te przyklady w nieskonczonosc ale chodzi mi bardziej o to czy wszyscy faceci właśnie tacy sa? roszczeniowi? zrob mi podaj mi czemu nie ma tego czy tamtego? ja naprawdę dbam i dom i w zasadzie głównie ja i nie chodzi o to ze go gonie tez do sprzatania czy innych rzeczy - mieszkamy w dwójkę pol dnia nas w domu nie ma to bez przesady z tym wszystkim. tylko czuje się taka jakas zdominowana przez niego. ze on jest ważniejszy. on musi to i tamto a ja powinnam chyba skakac wokół niego. zaczął tez gadac jakies głupoty. takie głupie gadki w stylu że co ja bym bez niego zrobiła (ze niby łaska ze jedzie zemba na zakupy nieść siatki z jedzeniem ktore sam je) a ostatnio przy znajomych wypalil ze powinnam być dumna ze mam takiego porządnego faceta i powinnam szanować i dbać. czy ktoś mi potrafi wytłumaczyć i co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. My jesteśmy parą właśnie dlatego, że mamy bardzo podobne zainteresowania i w podobny sposób lubimy spędzać czas. Wyście przed związkiem w ogóle nie próbowali się poznać, czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, a moj maz ostatnio kombinuje zeby kazdy weekend spedzac u tesciow.bo to oznacza siedzenie bykiem w salonie od rana do wieczora bez ruchu,tluste jedzenie, alkohol.oni wszyscy maja ogromna nadwage i problemy ze zdrowiem zwiazane z otyloscia.Maz przyznaje ze to b. niedobrze ale chetnie popada w to samo.kupilismy cross trainer , ja nie mam nadwagi i nienawidze siedziec na kanapie, wole wyjsc nawet w deszcz, ale w koncu sama uzywam tego sprzetu no i poradzcie, czy wypada sobie czasem zaprosic psiapsioly na weekend i niech se sam jedzie na te 2 dniowe posiadowy?tez mi sie odpoczynek nalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
p.s. Dodam, że nie znam żadnej, ani jednej podobnej pary jak Wy, wszyscy moi znajomi uwielbiają spędzać czas tak samo jak ich połówki. Nie mam pojęcia o co Twojemu facetowi chodzi. A z tymi zakupami i porządkami to nie wiedziałam, że ktoś jeszcze wiąże się z takimi facetami. Wszyscy faceci koleżanek sprzątają, chodzą po zakupy, gotują i jest to dla nich normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ogólnie to było wielkie zakochanie. mamy wspólne zainteresowania ale nie wszystkie. kiedyś robiliśmy różne rzeczy niekoniecznie razem i ja go do tego muzeum tez na siłę nie ciągnę tylko czemu on mnie niejako zmusza zebym robila to co on chce? wiadomo ze nic mi nie bedzie se coś z nim zrobie czego nie lubie bo jestem zgodna ale czy od kiedy mieszkamy razem znaczy ze nie bede juz miala własnego zycia? nie jestem egoistka ale matka teresa tez nie. ostatnio strasznie się wscieklam (co on uwaza ze nic nie zawinil). wyjezdzalismy na weekend ze znajomymi. ogólnie przygotowania do wyjazdu byly oczywiście na mojej głowie (zakupy walizki prowiant) a w dzień wyjazdu zrobil takie zamieszanie ze z tego wszystkiego nie wzielam lekow na zoladek ktore biore na receptę codziennie bo w tym zamieszaniu zapomnialam. caly wyjazd uwazalam co jem zero swobody a i tak cierpialam na bole brzucha. a dlaczego? bo zamiast sprawdzic przed wyjazdem czy wszystko mam to biegalam po domu wyciagajac mu różne rzeczy z półek i szaf oraz spelniajac jego życzenia. ja nie mówię ze mam jakis sztywny podział ze tyle i nic więcej tylko nie zamierzam nikomu matkowac. czy jest w tym coś dziwnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To proste. Rozejść sie!!!! . na hój wy ludzie ze sobą siedzicie. Nikt nikogo na łańcuchu nie trzyma, jak ci nie pasuje to masz wolną droge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To po co mu matkujesz? ??!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
słuchajcie tu nie o zainteresowania chodzi. zmartwie cie autorko bo u mnie było podobnie. trudno w sumie powiedzieć czy facet czy po prostu człowiek to istota wygodna. jak mu się poda to chce już zawsze i już się nie domyśli. a faceci to już w ogóle jak dzieci są. myślę że twój sprawdza granice na ile mu ulegniesz. no sorry ale kto by nie chciał wracać do domu po pracy czystego z podanym pod nos obiadem itd... sama bym chciała. u nas było podobnie i kiedy urodzilo sie dziecko to juz machnełam ręką bo przecież i tak musialam sprzątać prać gotować bo małe dziecko w domu. ale teraz jak nam latorosl podrosla to juz nie ma tak kolorowo. mąż narzeka ale co mi to? ja nie jestem robotem. natomiast co do jego gadania to sa takie gierki i manipulacje żebyś czuła sie zobowiązana wdzięczna i gotowa na każde zawołanie. nie daj się w to wciągnąć bo tak zostanie. nie chodzi o wojne o każda drobnostke ale o szacunek w związku. moj małżonek tez jest z tych którzy robia kiedy i co chcą. i ja teraz też tak postepuje. czasem z premedytacją wręcz jak już przegina. mojemu od dwunastu lat nie przeszło. taki typ zdaje się. wiec powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taaa. mój też taki jest. jesteśmy małżeństwem od 3 lat i też zrobił się z niego pan wygodny. też mnie to wpieprzalo ale znalazlam na to lekarstwo. odpowiadam mu tak jak on mnie a raz czy dwa zachowywałam się tak jak on właśnie (100 pytań do). u nas nie ma podziałów sztywnych też ale przez to ze moj mąż spodziewał się po mnie za wiele dalam mu szkole ze jak sobie czegoś nie zrobi to nie ma. nie rozumcie opatrznie to nie znaczy że robie mu na złość tylko ucze go samodzielności (nie wiem moze mama go nie nauczyla chociaz na początku sie nawet nawet starał). nawet jak wiem gdzie cos jest to mówię czasem ze nie wiem zwłaszcza gdy pyta mnie o coś co jest czesto używane i nie zmieniło swojego miejsca pobytu od x lat. niech sam znajdzie i się nauczy gdzie to jest może w koncu zapamięta za ktoryms razem. nie zrywam sie juz bladym świtem w sobote zeby nam zrobić jajecznice bo tez lubie pospać. a kiedy on mi mówi ze mam cos zrobic to grzecznie pytam czy sam nie może. jestem glucha na wszelakie - zrob mi herbate, gdzie moje coś tam itd... i powiem uczciwie ze to działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie znam takich facetów, o jakich piszesz, ale z tego co słyszałem, u osób ze starszych roczników (od 30-tki wzwyż) była taka moda, że kobieta zajmowała się domem, a facet nie robił nic. Moi rówieśnicy i młodsi są inni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość tu autorka
do któregoś komentarza: przecież pisałam że nie chce mu właśnie matkowac. tylko kiedy on zaczyna mnie wypytywac gdzie jest to gdzie tamto a czemu tak a nie inaczej czasem takie naprawdę oczywistości to każdego szlag by trafił uwierzcie. nie wiem ... moze ja jakaś inna jestem ale nie mam w zwyczaju robić miliona rzeczy na raz i tez musze się skupić kiedy coś robię. u mnie się samo nie gotuje nie sprzata nie pierze i to w dodatku w miedzyczasie. a on się zawsze stawia jakby ponad mną a do tego jeszcze sam rzadko coś robi ale uważa że moje robienie to takie wielkie nic. martwi mnie to ze tak się dzieje coraz częściej właśnie. fajne rady. spróbuję coś wcielić w życie. koleżanki mają podobnie ale większość jest dzieciatych a jedna para się praktycznie mija a to też nie jest pewno super jakoś. wiadomo jak jest dziecko czy dzieci to jest mus chociaż też nie widzę powodu gdzie facet nie moglby sie nieco bardziej wysilic. nawet byłam swiadkiem kiedys takiej sytuacji gdzie poszlismy do znajomych jego z pracy i oni maja dziecko małe. i pan domu przesiedzial z nami caly czas a jego żona latala tam i spowrotem nie tylko przy dziecku ale też on bez przerwy a przynieś to podaj tamto normalnie było mi jej żal i az glupio ze jestesmy powodem tej bieganiny. ok wiadome robił to kulturalnie ale czy naprawdę nie mógł podnieść tylka po musztardę? albo ona wyszla do kuchni a dzieciak się dorwal do jakiejs książki z półki i on do niej chodź wez go zobacz co on robi zaraz całą szafkę na siebie ściągnie. siedzi patrzy i komentuje i nic. rozumiecie? naprawdę slowa z nią niemal nie zamienilam (nie znamy sie i nie bylo też prawde mówiąc okazji w takich warunkach) a panowie zupelnie spokojnie sobie gawedzili jedli pili i wszystko ok. zastanawiam się czy to z kolegami czy tez od kolegow mój luby takich wzorców nie odbiera i na mnie trenuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość tu autorka
inaccessible89 moda modą czy zwyczajem ale oboje pochodzimy z rodzin w których obojga rodzice pracowali do emerytur. więc mimo iż mamy ja 35 lat on 36 to nie było tak jak piszesz że dzieci z mama w domu a ojciec zarabiał na rodzinę. może to JUŻ nie były te czasy bo z jednej pensji z tego co ja pamiętam byśmy nie wyzyli a oboje moich rodziców pracowało na etatach tylko że zwykłych ojciec zaopatrzeniowiec mama kucharka. u mojego było podobnie a jeszcze matka jego dość schorowana kobieta wiec nie była taka na każde zawołanie nie wierzę w to. a teraz tymbardziej z jednej wypłaty ciężko więc raczej bardziej wspólnie powinno się dążyć do porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałem na myśli to, że kobiety po 30-tce sobie pozwalają, by facet po pracy nic nie robił, bo w początkowym etapie związku wyręczają go we wszystkim i nadskakują mu. Próbują się im ukazać jako idealne żony i potem za to pokutują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, dobrze jest mieć wspólne zainteresowania ale nie muszą być w 100% spędzane razem. Dobrze jest mieć czas dla siebie. Jeżeli chodzi o śmieci, można wprowadzić zasadę, że sprząta ten komu przeszkadza brud.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Aninka
inaccessible89 ano może i coś w tym jest. z tym że my to widzimy inaczej niż faceci. my to robimy dla dobra ogólnego. wspólnego. dla związku. często na zasadzie żeby wręcz zachęcić działaniem do działania. ale jak widzę z doświadczenia na facetów to nie działa. jak ma podane to uznaje że już zawsze. jak sprzataniete to zdziwiony ze się samo nie robi. ograniczenie umysłowe takie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość tu autorka
tu nie chodzi o samo wynoszenie śmieci tylko tak bardziej ogółem o wszystko. ja jemu nie zadaje takich pytań a proszę o coś wtedy gdy sobie z czymś nie radzę albo jemu łatwiej jest to zrobić. z tym że u nas zrobiła się z tego taka codzienna przepychanka. jak wchodzę do kuchni i widze naczynia w zlewie to myje albo zostawiam na później tak? wiem że trzeba to zrobić. logiczne. ale przecież nie lecę do niego (a on właśnie tak się zachowuje) z pytaniem - a naczynia to czemu nie zmyte? a kiedy zmyjesz? a gdzie jest szklanka z kwiatkiem? (zapewne u sasiadki bo jak nie ma w szafce to chyba raczej jest w zlewie logiczne!) albo jeszcze gorzej - zmyj naczynia. albo - zmyjesz naczynia? po cholere te całe dyskusje? nieraz mi mówie że jak mu przeszkadza niech sam zrobi bo jestem zajeta czym innym. ale to sa naprawde niekończące sie dyskusje i wywody bez sensu. albo właśnie z tym ubieraniem. czy ja wstaje rano i czekam na śniadanie pod nos (zrobisz cos do jedzenia?, myślałem że zrobisz coś do jedzenia) po czym atakuje go pytaniami w stylu - widziałeś moją torebke? gdzie mój telefon? przynieś mi kurtkę. podaj mi tamtą bluzkę. kiedy wiem ze razem wychodzimy i oboje mamy tyle samo czasu? to przepraszam co? mam wstawać wcześniej naszykowac mu wszystko jak małemu chłopcu? no i w ogóle co to za tekst że nie dbam o niego? to on jakiś upośledzony jest? jak tak ma być to nie wiem czy w ogóle chcę rodzinę dzieci itd... i nie w tym rzecz że ja tych wszystkich rzeczy nie robie ale nie na zawołanie nie na rozkaz i też potrzebuje odrobinę własnej przestrzeni i czasu dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Aninka
autorko nie pociesze cie bo sama przez to przeszłam. pewnie będę nudna jak flaki z olejem ale powiem że może przydalaby się szczera rozmowa. bo fajnie że nam to piszesz ale może jemu trzeba tak wprost powiedzieć - ej chłopie przeginasz pałę. i mu tak to wszystko przedstawić żeby ci nie mówił co masz robić i kiedy i że też (wow to odkrycie) jak i on masz prawo do czasu dla siebie do odpoczynku do rozrywki itd... no i bądź bardziej stanowcza. nie chcesz to nie rób a niech sobie pogada. problem w tym że nie z każdym da się! z mojego osobistego doświadczenia (jestem rozwodka) trochę zgadzam się z tym co pisal ten chlopak. byłam mila dziewczyna, wczesnie zaszlam w ciążę (wpadka no ale przeciez sama sobie tego dziecka nie zrobilam prawda?) zmuszeni byliśmy zamieszkac z tesciowa i zaczęła się dla mnie gehenna. byłam poslugaczka pomywaczka wszystkim czym tylko chcieli bo przecież nie byłam u siebie itd itd... i nie w tym rzecz że ja się nie starałam. bylam mila i skora do pomocy. po prostu z czasem moj mąż zmienił sie o 180 stopni i wraz ze swoja rodzina byli coraz bardziej wymagający. tesciowa tez była mila tylko chwilę i ja rozumiem ze człowiek starszy schorowany ale ona wymyslala mi zajęcia a jak z czymś nie zdążyłam to bylam slownie besztana i poniewierana od nierobow idiotek itd... a byłam na każde jej zawołanie nawet do włączania i wyłączania telewizora. może i na samym początku on stawał za mną trochę ale jemu tez było wygodnie że ma służbę i mimo iż mielismy plany po roku max 2 sie przeprowadzić na swoje juz po pol roku zmienil gadke zeby zostac bo mamusia schorowana i patrzył tylko na swoje wygody. dzieckiem też się niewiele zajmował - czasu nie miał. miał za to czas na hobby i na kolegów. ilez ja sie takich tekstów nasluchalam co to kobieta powinna (czy tez baba) a jaki to on dobry cudo. na szczęście w nieszczęsciu zdarzyło się że mnie uderzył i zdecydowalam się na rozwód i przeprowadzkę. i to było moje "dość". i po latach powiem wam że ciezko mi stwierdzić. czy ja bylam za dobra czy za malo miłości było (bardzo byliśmy zakochani i mielismy mnóstwo planów) ale u nas też zaczęło się niewinnie bo przeciez robie dla dziecka to czemu nie jemu. bo przeciez siedze w domu to moim obowiązkiem jest wszystko itd... itd.. i zaznaczam ze mąż nie jest pracownikiem fizycznym po 12h w kopalni np. tylko pracownikiem biurowym w urzędzie naszego miasteczka - 8h dziennie. gospodarstwa też nie mieliśmy. naprawde nie wiem w czym tkwila przyczyna ale wiem ze nigdy wiecej. teraz pracuje w wiekszosci z facetami i niestety tacy właśnie są. wszyscy wygodni. tylko że teraz ja już sobie nie pozwalam w dodatku mam stanowisko i niejed już się pomylił. a syna wuchowuje na samodzielnego chlopaka takiego ktory bedzie znal granice pomocy tez zeby tez i jemu nikt krzywdy nie zrobil. zasada nr jeden patrz na siebie i nikomu nie wchodź w d**e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna ja taka
niedawno właśnie pogonilam takiego faceta ale z przykrością stwierdzam że glownie takich spotykam. mam siuraka, co to ja nie jestem, co mi baba będzie mówić itd... nie wiem skąd im się to bierze bo miałam różnych chłopakow z różnych rodzin i różnych miast a nawet jednego cudzoziemca. tutaj chyba działa zasada dasz palec to ci urabia rękę. ja już się nauczyłam żeby się nie wychylac. rozumiem o co chodzi autorce bo sama zatruwalam sobie życie byciem z takimi nieogarami co to biedny bez kobiety zginie. i powiem szczerze że mimo iż samotność doskwiera mi czasem to na brak zajęć nie narzekam mieszkam z koleżanką i nigdy takich cyrkow u nas nie było bo każda z nas dba i zwyczajnie sprzata po sobie, każda sobie pierze swoje, czasem gotujemy razem a czasem robimy cos dla siebie albo jak jedna druga poprosi itd... swoja droga czemu faceci tacy nie są? mam czas na swoje pasje i nikt mi nie mówi co mam robić i kiedy. z drugiej strony po dłuższym zastanowieniu wcale nie jest tak że chcę być taka zolza co to ani o milimetr się w swoich pogladach nie ruszy i nie chciałabym takiego związku w którym robię sobie z chlopaka poslugacza kucharza sprzątacza. bo wychodze z zalozenia że do związku obie strony muszą coś wnosic. nie tylko obecność i własną z******tosc. coz... chyba trzeba trochę tych zab pocałować zanim się trafi książę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ograniczenie umysłowe? Macie inne sposoby wyrażania tego, że się kochacie i dbacie o siebie i inne oczekiwania. Jeśli od początku przyzwyczaiłaś faceta, że sprzątanie i gotowanie to "Twoja działka" to on zapewne myśli nie że poświęcasz się dla niego i warto byłoby się w podobny sposób odwdzięczyć, tylko, że latanie z garnkiem i szmatą to Twoja życiowa pasja, więc pozwala Ci się spełniać w tym, co kochasz. Polskie kobiety wychowuje się na cierpiętnice poświęcające się dla rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Luiska
inaccessible89 no ograniczenie umysłowe to i tak delikatne pojęcie. bo jak nazwać nagłe zapominamie co gdzie jest? alzhaimer? jak nazwać nagły brak chęci podniesienia tyłka z kanapy tylko wyslugiwanie się drugą osobą bez wyraźnej przyczyny? a już w ogóle nie ogarniam facetów którzy po kilku tygodniach mieszkania z kobietą nie mają nagle pojęcia jak się pierze, zmywa itd... i uwierz mi chłopaku, że żadna dziewczyna nie wstaje z marzeniami w głowie pt. "dziś wypiore gacie mojego misiaczka" czego on zresztą ani nie doceni o ile w ogóle zauważy a jakoś przez 5 lat studiów w akademiku sam się ogarnial i bylo ok. a tu nagle co? niemoc jakas? choroba? i takich facetów spotykam 80% co do 20 wiem że sami potrafią ale nie jest powiedziane że w związku się tak rozleniwia że pewno tylko tv i kanapa. no i co z tego że nawet ta kobieta wyrywa się do tej pracy. to co nie można powiedzieć że się samemu zrobi? a to nie można samemu zrobić ot tak bez kłótni i dyskusji. takie trudne? niestety ja same takie doświadczenia. a najgorsze chyba jest to ze mam brata który tak jak ja jest nauczony z domu dbac o siebie ale jest leniwym leniwcem i wysluguje sie swoja zona bo maja 2ke dzieci to ona siedzi w domu to ona zrobi to ona to to ona tamto. on zmęczony 8h na stacji benzynowej ona z dwójką dzieci 24h/dobe wypoczęta. bo czym ona zmeczona? on zmęczony chyba nudą bo to małe miasteczko. i też taki nie był i też co ta biedna kobieta ma powiedzieć. mnie się czasem pożali ja brata zrypie on przez tydzień coś "pomoże" po czym wszystko wraca do wcześniejszego stanu. też tego nie rozumiem i mimo iż dobiegam 30tki żaden model małżeństwa mi nie odpowiada z tych które znam i ktorym się holduje w naszym mieście. raczej nie pisze się na małżeństwoa posiadanie dzieci mnie przeraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość tu autorka
inaccessible89 a co oznacza "przyzwyczailas faceta". czy to, że on raz czy nawet przez tydzień wstawial naczynia do zmywarki znaczy że staje się to "jego działką" i od teraz ja się tym już nie zajmuje? oboje pracujemy. ja robię w domu więcej bo lubię porządek ale przecież ani od niego nie żądam niczego ani tymbardziej nie zmuszam. poza tym tak jak pisałam nie mam jakichś harmonogramów i jak widzę że coś jest do zrobienia to po prostu się za to zabieram. bez cudowania. bez wzywania posiłków czy asysty. powiem wam też szczerze że bardzo ciężko przychodzi mi pranie. swoje rzeczy i tak zawsze piorę osobno bo mam różne materiały tego wymagające a mój luby głównie bawełna. i cóż kilka razy zdarzyło mi się wrzucić mu pranie nawet mnie o to prosił bo mu koszulek zabraklo czy coś i nagle BUM jestem od prania. a dla mnie to jest pranie dodatkowe które przecież również potrafi on sobie wykonać a poza tym obrzydza mnie fakt grzebania w jego gaciach i skarpetach. robię to w rękawiczkach. pomijam fakt ze przez cały okres bycia razem on nigdy nic mi nie wypral zresztą nie wiem jak bardzo musialabym być chora czy nie w stanie żeby sobie to pranie wstawić bo normalnie raczej byłoby mi głupio ze on się grzebie w moich brudach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×