Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Szczerość wobec męża.

Polecane posty

Gość gość

Jesteśmy 4 lata po ślubie. Mamy 1,5 roczne dziecko. Układa nam się dobrze, ale szczerość w naszym związku to coś, co właściwie nie istnieje. Nie powiedziałam np. mojego mężowi, że nie radzę sobie po porodzie, jakie mam problemy ze sobą i dlaczego chodzę do psychologa, że to, iż śpimy osobno przez często budzące się dziecko, również źle wpływa na nasz związek. Nie umiem być wobec niego szczera. Czy tylko ja tak mam? Nie umiem przyznać się, że mam jakich problem, bo uważam że sama dam sobie radę, a poza tym on bardzo się przejmuje, jak coś jest nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie tyle tylko że u nas z początku gdy próbowałam z mężem rozmawiać on reagował berwowymi wybucha mi i w końcu przestałam mu mówić o wielu rzeczach również myślałam że sama dam rade ... ..nie dałam dziś nasze małżeństwo to fikcja- teraz wiem ze należało szczerze pogadać a jeśli by mąż nie zrozumiał należało się rozstać. Teraz gdy jest dwójką dzieci to tego poważnie choruje jestem uwięziona bo nie mam szans na pracę itp.....a do tego mam duże podejrzenia ze moja choroba to właśnie w znacznej części przez duszenie tego wszystkiego w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dzielę się moimi problemami i obawami z mężem również w czasie ciąży wiadomo różnie bywało ze zrozumieniem ale wolałam szczerą rozmowę niż kłótnie wynikające z nie porozumień. Po porodzie normalnie spaliśmy razem,karmiłam mm i na zmianę wystawaliśmy do córeczki(chyba ,że mąż miał na 6.00 to dawałam mu odespać 2 razy w tygodniu). Jakie masz problemy po porodzie? Ja mam traumę po drugim porodzie,mąż doskonale o tym wie(był przy porodzie i widział,że było ciężko) Nawet powiedział ,że już nigdy nie pozwoli żebym tak cierpiała...ja nigdy nie zdecyduje się na kolejne dziecko,nawet gdybym musiała(antykoncepcja by zawiodła) poddałabym się aborcji farmakologicznej -mąż doskonale o tym wie i rozumie moje obawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem 3,5 roku po ślubie i mam 1,5 roczne dziecko. Szczerze to nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że duszę w sobie problemy i nic mężowi nie mówię. Jeszcze przed ślubem rozmawialiśmy o swoich problemach (chodziliśmy zo sobą 6 lat) a po ślubie to już jest oczywista oczywistość. Mój mąż jest mi najbliższą osobą i przyjacielem, więc dzielę się z nim nie tylko tym, co mnie cieszy, ale i tym, co mnie smuci czy stresuje. Z kim innym miałabym o tym porozmawiać, jeśli nie właśnie z nim. Jeśli chodzi o spanie osobno, to my też często tak śpimy. Małemu co chwilę kolejny ząb wychodzi, wiec śpi kiesko. Ja siedzę na wychowawczym a mąż pracuje, więc oczywiste jest, że powinien się wyspać, bo musi wstać wcześniej ode mnie i być w formie. A w przerwie jeszcze nam często przywozi świeże bułeczki na śniadanie :) Nie jest to jednak wielki problem, bo jak maluszek uśnie, to my się po cichu ewakuujemy do salonu na kanapę i dopiero po małym bara bara idziemy spać każdy do siebie. W ciągu dnia często się całujemy, przytulamy czy prawimy sobie komplementy. Staramy się jak najczęściej wychodzić czy wyjeżdżać na 1-2 dni gdzieś we trójkę, żeby zmienić środowisko i odsapnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli jednak tacy ludzie istnieją. Bo w serialach zwykle tak jest - że ktoś czegoś komuś nie powie, nie przekaże, przemilczy itd i cała lawina zdarzeń na bazie wzajemnego niezrozumienia. I po co to? po co bierzecie sobie za mężów facetów wobec, których boicie się być szczere?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez wole cos szczerze powiedziec nawet jak by mial sie obrazic, zdenerwowac lub nie zrozumiec. Kiedys dusilam w sobie emocje, jakies urazy swoje mysli a teraz mu wprost mu mowie co mi lezy na sercu i duszy i jest o wiele lzej jak sie czlowiek wygada. W ten sposob sie tylko oddalicie od siebie i bedzie jeszcze gorzej, nie musisz mu od razu zwalic na glowe wszystkiego ale powoli go uswiadamiac. Chociaz ja mam o tyle latwie ze moj maz od razu widzi ze jestem zla na niego lub na cos, ze jestem smutna lub zle sie czuje i sie zaraz sam pyta i interesuje co mi jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ja też sobie nie wyobrażam takiego małżeństwa. No z kim jak nie z mężem można szczerze porozmawiać. My przed ślubem byliśmy razem jakieś 8 lat, po ślubie jesteśmy 7, mamy 3 dzieci. Szczerość to podstawa przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Jestem po trudnym porodzie i do dziś nie mogę sobie z tym poradzić. Mąż o tym nie wie, bo nie było go przy porodzie, wręcz uciekł z porodówki, jak zaczęły się silniejsze skurcze, a położne były naprawdę wredne. Jak przyjechał po porodzie, to też wiele mi nie pomógł, a ja bardzo na niego liczyłam. A ja zamiast wygarnąć mu pewne rzeczy, zdusiłam je w sobie. On nie rozumie wielu rzeczy, a jak mu powiedziałam, że Muszę iść do psychologa, to powiedział, że wymyślam sobie problemy, dlatego o wielu rzeczach mu nie mówię, bo wcale mi nie pomaga, tylko mnie dobija. Na dodatek jest święcie przekonany, że on ma rację, a nie ja. Eh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój maz jest moim przyjacielem. Wiem ze moge mu o wszystkim powiedzieć, zapytać o coś itp. Nie wyobrażam sobie takiego małżeństwa jak twoje i myśle ze jak razem tego nie zmienicie to prędzej czy pózniej sie to posypie. My po 8 latach bycia razem potrafimy przy winie przegadać cała noc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie gorsze od braku szczerości jest niezrozumienie. Bo co z tego, że człowiek się otworzy, wygada, zrzuci ciężar, jak druga osoba powie, że przedadza i wymyśla problemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćfdsa
mój mąż mnie nie rozumie, nie ufam mu do końca, więc i nie jestem szczera. Związek do bani, zazdroszczę Wam. Cieszę się, że tak fajnie jest u Was. Zrozumienie piękna rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jesli maz Cie nie wspiera a wrecz bagatelizuje Twoje problemy, to lipa straszna. Wlasciwie to po co Ci taki maz? Serio pytam. Co Was laczy, skoro nie jestescie dla siebie najlepszymi przyjaciolmi? Uroda, seks, pieniadze czy wspolny kredut nie sa wieczne. Zwiazek powiniem sie opierac na czyms stabilnym. Obawiam sie, ze to moze byc poczatek konca Waszego zwiazku, bo noe wyobrazam sobie tkwic w takim ukladzie do smierci. Wykonczysz sie psychicznie a on zamiast Ci pomoc to bedzie Cie kopal lezaca. Musicie oboje zmienic podejscie, bo to, ze Ty zaczniesz mu mowic o swoich problemach nic nie pomoze, jesli on tego nie zrozumie. Moze pojdzcie razem do tego psychologa czy na jakas wspolna tetapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jejku, uciekł z porodówki??? współczuję. Rozumiem, że czasem poród może faceta przerosnąć, ale kurde w kiepskim świetle go to stawia. Ty miałaś gorzej, a uciec nie mogłaś. Egoista z tego Twojego męża. Ja bym nie umiała żyć w takim małżeństwie. Jak tu mówić o bliskości, czułości, pójściu do łóżka jak dusimy tyle w sobie, nie możemy pogadać szczerze, liczyć na tą drugą osobę. Kurcze. Przemyślałabym to wszystko co było do tej pory i z nim wreszcie szczerze porozmawiała. Albo nawet napisała wszystko. I niech on przy Tobie go przeczyta i odpowie na każdy Twój "zarzut" niech się to wszystko między Wami wyjaśni. Wyczyści. A jak on będzie miał to w d***e, to go olej. Po co Ci taki mąż. Po co Ci życie z takim człowiekiem. Ani wsparcia, ani zrozumienia, ani przy dziecku nie pomoże. To niech sobie żyje sam - będziesz mieć mniej prania, sprzątania i mniej frustracji w życiu. A alimenty na dziecko jakieś będą. Niech spada na drzewo jak żonę ma w nosie. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety, nie oceniam Was tylko pytam, za kogo wyszłyście? Mąż nie jest Waszą wielką miłością, oparciem, drugą połową? Nie czujecie, że razem stanowicie jedność? Jeśli nie, jesteście w sumie sobie obcy, nie rozmawiacie szczerze, bo np on jest wobec Ciebie zamknięty i niechętny, po co w takim było brać ślub i zakładać rodzinę? Bo co ludzie powiedzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na bieżąco wyrzyguję mężowi co mnie boli. Na niektóre rzeczy to to coś tam pomaga ale są pewne sprawy, bolesne sprawy których żadne powiedzenie szczerej prawdy nie naprawi. Dlatego prawda nie jest niestety lekiem na całe zło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×