Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Złożyłam wypowiedzenie z pracy..Nie wytrzymałam.

Polecane posty

Gość gość

Pracowałam jako ratownik medyczny. Jeździłam w karetce. Dzisiaj mieliśmy wezwanie do wypadku. Zginęło maleńkie dziecko. Nie było szans na jego uratowanie. Reanimacja trwała ponad pół godziny.To za duże przeżycie jak dla mnie. Coś we mnie pękło. Widziałam już wiele w tym zawodzie ale to mnie przerosło. Pracowałam tam 2 lata. Złożyłam wypowiedzenie. Siedze teraz ze śpiącym synkiem na rękach i rycze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję...nic innego nie ciśnie mi się na usta..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uważam, ze źle zrobiłaś podjęłas decyzję bez zastanowienia , pod wpływem emocji itp. jeśli masz za co żyć to ok, ale jeśli sama wychowujesz dziecko to... jak dalej to sobei wyobrażasz? a zycie to tylko życie, dziś jest jutro nie ma nie wierzę że nagle tak ci sie odmieniło. osoby z takimi zawodami raczej wiedzą na co się piszą oj chyba za dużo "na sygnale" się naoglądałaś ostatnio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co,uwierz mi ze doskonale Cie rozumiem.Pracowlaam jako ratownik 7 lat,widziałam wiele,wiele wypadków,śmierci ludzi,lud******awałkach,na moich oczach umarło sporo ludzi-wytrzymałam. Nie wytrzymałam gdy przyjechałam do 13 miesięcznego chłopca- zachłysnął sie,jak przyjechaliśmy to juz było za późno,reanimacja nic juz nie dała... a na mnie w domu czekał 13 miesięczny synek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja bratowa pacuje na izbie przyjec... to bardzo ciezka praca..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo wam wspolczuje. Nie wiem , czy ja sama bym podolala.Odkad urodzilam syna i 12 miesiecy corke po nim, nie jestem w stanie nawet ogladac wiadomosci z udzialem smierci dzieci. Uwazam , ze bardzo dobrze zrobilas, a prace sobie jeszcze znajdziesz bez problemow.Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do wczoraj nie zdawałaś sobie sprawy, że człowiek to istota śmiertelna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja przyjaciółka jest pielęgniarką w szpitalu. Gdy jeszcze nawet nie miała własnego dziecka w szpitalu zmarło dziecko, które źle zostało zdiagnozowane. Załamała się, ale przełożona namówiła ją, żeby wzięła urlop. I dobrze. Uodporniła się. Teraz ma dzieci i pracuje na intensywnej terapii, gdzie niestety zejścia także dzieci się zdarzają, ale daje radę, choć czasem widzę ją bardzo smutną po dyżurze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli jednak kobiety są psychicznie za słabe do pewnych zawodów. Rany boskie, baby, a jak będzie wojna to też pozamykacie się z dziećmi w domach?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja pisałam że zrezygnowałam po 7 latach pracy.To nie kwestia tego,ze "baby sa za słabe" tylko sa sytuacje,ze po prostu coś sie "przelewa".Ja przez 7 lat w karetce widziałam bardzo dużo,samobójców,wypadków,ludzkich nieszczęść i tragedii.Jednak gdy pojechaliśmy wtedy i ten chłopiec juz tak naprawdę nie żył,było za późno,oczywiście dla spokoju sumienia i dla tej matki przystąpiliśmy do reanimacji...Kto takiego czegoś nie przeżył,po prostu nie zrozumie.Ja tez myślałam,ze juz "wszystko" przeżyłam,jednak smierć tego dziecka,jak sie pózniej okazało dwa dni młodszego od mojego synka bardzo we mnie uderzyła,na tyle,ze nie byłam w stanie wrócić do pracy-nie żałuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w ogole do takiej roboty bym nie poszla. Brzydzi mnie krew. Moja siostra jest pielegniarka i na dzieciecy nie poszla do pracy (miala propozycje) bo sama mowi, ze tych dzieci by nie zniosla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koleżanko z 8.36. No własnie w tym wypadku zginął 7 miesięczny chlopiec a na mnie w domu czekał 7,5 miesięczny synek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję... Nie mogłabym pracować w takim miejscu... Trzeba być naprawdę odpornym i silnym psychicznie na taką pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja pisałam o tym 13 miesięcznym chłopcu.Autorko przeszłam to samo,wiem jak to boli.Mi tez wszyscy mówili,"ale to nie Twój syn zginął",ale nikt nie potrafił zrozumieć,ze jakoś utożsamiłam sie z tym dzieckiem.Zebys Ty widziała ta matkę-ona była w takim szoku,ze nawet nie płakała-została przewieziona na oddział psychiatryczny-nie dziwie sie.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jprdl to są ludzkie dramaty :/ Zeby takie cos przejść i pracowac tam dalej to trzeba miec cos z psychiką... Co stało sie z tym 7mc dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do ostatniej wypowiedzi... ja co prawda od tego 13 miesięcznego malucha-wiesz wydaje mi sie,ze sporo ludzi karetkę traktuje jak powołanie.Razem ze mna jeździł ratownik który 20 lat jeździł w karetce-kiedyś na jego oczach,a właścicie rękach zmarło dziecko dostało bujawka(nie pamietam ile dziecko miało ale jakieś 2-3 lata ) siła uderzenia była tak duża,ze dziecko zmarło praktycznie na miejscu.On te zdarzenie potraktował jako lekcje- tamtego dziecka nie udało sie uratować,ale może następne sie uda. Ja mam jednak słabsza psychikę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
straszne:( ja by wysiadła psychicznie gdybym miała tak pracować i tak Was podziwiam że się zdecydowałyście na tki zawod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu Autorka . Co sie stało ? To był wypadek samochodowy. Dziecko doznało urazów wewnętrznych i zewnętrznych. Widziałam matke tego dziecka.. Nie wyobrażam sobie jakbym miałabyć na jej miejscu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko/ja sobie tez wlasnie nie wyobrażałam-dlatego odeszłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×