Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

teściowie znów ten temat, problem, inne spojrzenie

Polecane posty

Gość gość

Z mężem mieszkamy 30 km od teściów. Mamy 3 letnie dziecko. Od razu zaznaczam nigdy nie wymagałam od nikogo pomocy przy opiece tyczy się to zarówno moich rodziców jak i rodziców męża. Teściowie nigdy nas nie odwiedzili,pomimo licznych zaproszeń. Nie ma między nami żadnych zatargów. Nie pracują zawodowo. Pomagają w gospodarce swojemu drugiemu synowi, który mieszka razem z nimi plus żona i ich dziecko. Teściowa pomaga w opiece nad wnukiem. Ta sytuacja nie boli mnie jakoś bardzo. Po prostu tacy ludzie, którym się nie chce ruszyć z domu. Bardziej sytuacja boli mojego męża, który też nie oczekuje żadnej pomocy od rodziców. Ale czasami żali mi się, że nigdy nie odwiedzą wnuka. Widzę, że ma do nich o to żal. Widują wnuka tylko wtedy, kiedy sami ich odwiedzimy, czyli raz na miesiąc. Ostatnio coraz rzadziej. Kilka dni temu były urodziny naszego dziecka. Mała impreza, kilka dzieciaków i dorosłych. Teściowe i brat męża z rodziną zaproszeni. Nikt się nie pojawił nawet na godzinę czasu. Teściowa zadzwoniła dzień wcześniej, że nie przyjedzie bo mają dużo pracy ( w rzeczywistości nie mają) i że wysłała kasę na prezent dla wnuka. Mnie to nie boli, nasze dziecko też będzie szczęśliwe pomimo braku kontaktu z dziadkami i tak naprawdę tylko mój mąż na tym cierpi. To takie spojrzenie z innej strony. Bo najczęściej piszą tu matki, które cierpią, że teściowa ignoruję ich dzieci. A tak naprawdę te teściowe najbardziej ranią swoje dzieci. Tym bardziej, że nie ma żadnych powodów do braku odwiedzin nie licząc lenistwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie chce im się podróżować. Można? Można. Może i tobie się kiedyś nie będzie chciało. I co z tego. To dziwne że im bardziej ktoś jest przewrażliwiony na swoim punkcie, tym mniej ma empatii wobec innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem tak jest ze poświęca się jednej rodzinie tamten syn i wnuk. Pewnie gdy wasz bedzie starszy bedzie mógł zostać ucdziadkow i nawiązać więź. Ale to ze zadzwoniła to też ok przynajmniej nieolala tematu moi mieszkają 12 km i ostatni raz jedynego wnuka widzieli w lipcu. A termin jego urodzi. im nueodowiadal bo zaplanowali sobie wyjazd na weekend na własną działkę na którą mogą jako emeryci jechać kiedy chcą więc u was przynajmniej chodzi o brak czasu bo mają pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi tesciowie też nas za bardzo nie odwiedzają a mieszkamy 15 minut jazdy samochodem, przyjeżdżają tylko po zaproszeniu z naszej strony jak na oficjalną wizytę, w sensie kilka dni wcześniej a i to raz na ruski rok albo na obiad, gościnę, nigdy tak zwyczajnie "wpadnijcie na kawę". Nawet w święta woleli jechać do ciotki. Ale jak my ich dłużej nie odwiedzamy to już mają żal. Albo jak zapraszamy jednego z braci męża żeby sobie pogadać zwyczajnie to też już żal, że bez nich. Tak jakby na paliwo im było szkoda własnym samochodem jechać czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie przejmuj sie. Ludzie ze wsi bez wykształcenia, urobieni na gospodarce tak czesto maja;są mało uczuciowi, jak im czegoś pod nos nie podstawisz, to im to do głowy nie przyjdzie. Rodzice mojego męża tez tacy sa. Wolą świnie i sprzatanie w kościele niz kontakt z własnym wnukiem. Wierz mi, w takich przypadkach dziecko niewiele straci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie nawet nie umieliby pobawic sie z wnukiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Niczego nie oczekuję od teściów. Napisałam tego posta żeby podkreślić, że w naszej sytuacji robią przykrość nie swojej synowej i wnukowi, ale własnemu synowi. Co do pierwszej odpowiedzi. Nie wyobrażam sobie, żeby przez 3 lata nie odwiedzić własnego syna i wnuka. Oni nawet nie wiedzą jak mieszkamy. Dosłownie nic. I to boli mojego męża, że jakby w dniu dzisiejszym postanowił nie odwiedzić swoich rodziców to pewnie zobaczyliby się na jakimś pogrzebie, albo i nie. Zarówno teść jak i teściowa są zdrowymi bardzo mobilnymi ludźmi jeżdżącymi samochodami. Ale jak ktoś napisał można? - można. Niektórzy ucinają całkowicie swoje relacje z dziećmi, można? - można. Co do zabawy, myślę, że spokojnie potrafiliby się bawić z wnukiem. Mają jednego w domu i teściowa się nim opiekuję codziennie. Co do nawiązania kontaktu w późniejszym wieku. Ja na pewno nie będę protestować i utrudniać kontaktu z dziadkami. Ale szczerze wątpię, żeby to kiedykolwiek nastąpiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że Twój mąż jest dorosły i gdyby faktycznie tak go to bolało, to pojechałby do rodziców, przywiózł do was i odwiózł z powrotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale mężowi autorki chodzi zapewne o odrobinę chęci z ich strony, poza tym odległość nie jest jakaś strasznie duża a rodzice są mobilni więc to chyba nie jest strasznym problemem dla nich. Zimą w gospodarstwie nie ma praktycznie żadnej pracy, to nie żniwa czy sianokosy. Nie wiedzieć nawet jak mieszka własny syn od trzech lat to nie jest moim zdaniem ok. Ale co możesz autorko zrobić, jedynie pocieszć męża i go wspierać. Z biegiem czasu podejrzewam, że mąż się przyzwyczai a i wy zapewne będziecie jeździć coraz rzadziej i jakoś wszystko się rozejdzie po kościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem problemu. Moi rodzice byli u nas tylko raz, teściowa może 3 razy przy okazji załatwiania innych spraw w mieście. Nigdy nie zapraszaliśmy na obiad, bo prawie w każdy weekend jesteśmy w mieście rodzinnym z noclegiem. Moje pomysły z zaproszeniem na obiad w weekend torpeduje mąż, bo nie widzi potrzeby ciągać rodziców i teściowej do nas 60 km - i ma w sumie rację, bo po obiedzie musieliby wsiadać w samochód i jechać z powrotem, a weekend to czas wypoczynku, szczególnie że pracują. Rodzice i teściowa wolą kiedy my odwiedzamy ich, mimo że dla mnie to stało się już męczące i robię tak co drugi tydzień. Mąż albo zostaje ze mną, albo jedzie do mamusi :) Nasze relacje z rodzicami i teściową są bardzo dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi tesciowie byli u nas moze 4 razy w ciagu 4 lat. Powod? Odleglosc, tesc nie lubi daleko jezdzic i nie znosi klatek, czyti mieszkan w bloku. Nawet jak przyjechal na urodziny wnuczki, to stekal, ze za dlugo a jak wszyscy poszlismy na spacer wszyscy, to on musial zostac i polozyl sie spac. Dlatego my jezdzimy do nich przy okazji swiat i na 3 dni w urlopie. Rownie dobrze oni moga przyjechac, skoro im niby tak zalezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×