Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy dziś wspólne mieszkanie to standard??Co z tym światem??..

Polecane posty

Gość gość
Boże!!!! Kobiety poważnie ślub dla was jest wyznacznikiem wszystkiego??? Ale desperatki. W życiu bym nie zamieszkał z kobieta z która nie chce być i której nie kocham. Zamieszkałem z kobietą bez deklaracji. Oboj***ardzo siebie chcieliśmy (nie chodzi o seks) i to była naturalna kolej rzeczy. Nie obiecywałem jej ślubu nic o tym nie rozmawialiśmy. Mieszkamy ze sobą juz ponad rok a 3 lata jestesmy w zwiazku. Za niedługo chce się oświadczyć bo ją kocham. To co wy wypisujecie ze ślubem az mnie przeraża. Gdyby moja ukochana takie miała podejscie to na pewno bym zwiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z Paryża
Przykład rodziców bezcenny, bo kiedyś tak było i świętość. Podążając za tą "logiką" kiedyś 14latki wychodziły za mąż i rodziły dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale wytłumaczcie dlaczego jestescie przeciwnikami mieszkania razem ? Co widzicie w tym złego??? XXXXXXXXX Wszystko jest w tym złe i nie po kolei. Oczywiście przy założeniu że w przyszłości chcecie ślubu, bo jeśli nie, to wszystko jest ok. Po co Wam ślub, wydatki, skoro po tzw. papierku i tak się nic nie zmieni?bo już zyjecie jak mąż i żona. Nie ma tego okresu wyczekiwania na małżeństwo, na prawdziwe bycie razem i nie celebrujesz też okresu przedślubnego, który jest piękny. Spotkania, to że nie masz drugiej osoby na wyciagnięcie itp. też mają swoj urok. Efektem jest rozczarowanie i to że ludzie wychodzą poranieni z takich związków, bo bardzo często takie kokubinaty się rozpadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nasi rodzice nie mieszkali ze sobą przed ślubem i żyją, zazwyczaj są po 30-40 lat razem" Patrz, moi nie mieszkali i rozwiedli się po kilku latach. Teściowie za to mieszkali bez ślubu sporo lat, mieli nawet dzieci bez ślubu i są razem ponad 40lat. Po co Wy te śmieszne teorie tworzycie? Jak ktoś potrafi wybrać partnera/partnerkę i żyć w związku, to obojętnie czy mieszkają razem, czy są na odległosc, czy biorą ślub prawosławny, czy konkordat, czy cokolwiek innego to będą potrafili żyć razem. A jak się nie umie dogadać z drugim człowiekiem, albo pakuje się w toksyczne relacje to nic nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale czekajcie? Wy wspolne mieszkanie łączycie z seksem? Ja znam wiele par które mieszkaja razem sa barddzo religijni i nie uprawiaja seksu. Nie mieszkajac razem też mozna uprawiac seks. Nie wiem o co wam chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli każdy w związku jest sobą, nie sciemnia i nie gra, to potem nie ma niespodzianek. Pewne rzeczy wypracowuje się w trakcie. Ten kupuje, sprząta, załatwia, kto akurat ma czas. Lenistwo i egoizm natychmiast wychodzi. Wystarczy wyjechać że sobą na 2 tygodnie na urlop, i już są przetestowane obie strony. Mieszkanie dla mieszkania razem, czy mieszkanie razem , bo chcemy ze soba przezyc zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma tego okresu wyczekiwania na małżeństwo, na prawdziwe bycie razem i nie celebrujesz też okresu przedślubnego, który jest piękny. xxxxx A jeśli ktoś nigdy nie chciał brać ślubu i nie ma zamiaru go brać? Bo nie jest to dla niego nic ważnego? To co traci Twoim zdaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czyli sugerujesz ze ślub wszystko zmienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Bo to jest tak - mieszkasz razem=dajesz d**y za darmo (a jak wiadomo, prawdziwa kobieta daje tylko za opłatą), do tego sprzątasz i gotujesz ( jak wiadomo, mężczyzna absolutnie tego nie robi, a kobieta absolutnie nie ma asertywności i z automatu widząc brudne naczynie to leci do zlewu - takie warunkowanie Pawłowa). A jak nie mieszkasz razem i bzykasz się w weekendy w mamusinym domu to jest spoko bo wtedy się szanujesz i planujesz ślub przed Pambukiem. Innych opcji nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i mam mieszkac z rodzicami do 30 skoro jeszcze nie znalazłam męza a na własne mieszkanie mnie nie stac? Stac mnie za to na mieszkanie z nim po połowie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 16:51 ... Mieszkamy ze sobą juz ponad rok a 3 lata jestesmy w zwiazku. Za niedługo chce się oświadczyć bo ją kocham. To co wy wypisujecie ze ślubem az mnie przeraża. Gdyby moja ukochana takie miała podejscie to na pewno bym zwiał. Zobaczymy kolego ile Ci zajmie to "niedługo" - statystycznie to zajmuje 8 lat :) Życze Twojej dziewczynie duuużo cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Częściowo się z tobą zgadzam. Bo z jednej strony, jeżeli ktoś uprawia seks przed ślubem, a z drugiej oburza się na mieszkanie razem, to zalatuje to hipokryzją. Chociaż u autorki ja żadnego oburzenia nie widzę. Wyraziła swoją opinię i interesuje ją opinia innych. Co do "przechodzonego" związku to - coś w tym jest. Chodzi mi o to, że w tym momencie nie ma tej magii związanej z faktem, że świeżo upieczeni małżonkowie wprowadzają się do wspólnego domu i wszystko jest takie "nowe" (mowa głównie o sytuacji, jak młodzi ludzie oboje wyprowadzają się ze swoich domów rodzinnych, chociaż w dzisiejszych czasach, kiedy ludzie hajtają się później - przynajmniej jedno z małżonków ma od dawna swoje własne mieszkanie). Zamiast tego - po slubie/weselu wracają na "stare śmiecie", tzn. do wspólnego mieszkania, patrzycie na ściany, które od paru lat planujecie odmalować, a w łazience czeka kosz ze wspólną brudną bielizną. Nic się właściwie nie zmienia poza obrączką na palcu. Może jestem staroświecka, ale to dziwne trochę. Ps. i nie narzucam nikomu, jak ma żyć, wyraziłam swoje zdanie - żeby zaraz awantury nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Musi być cierpliwa bo na razie nie stac nas na ślub :). Dopiero co skonczylismy studia, pracujemy od niedawna. Zarobie na pierscionek to biegne do jubilera a potem zbieram na slub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale czekajcie? Wy wspolne mieszkanie łączycie z seksem? Ja znam wiele par które mieszkaja razem sa barddzo religijni i nie uprawiaja seksu. Nie mieszkajac razem też mozna uprawiac seks. Nie wiem o co wam chodzi. Szczerze wątpię czy istnieją takie pary :) chyba, że laska jest oziębła albo facet impotentem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:02 Zamiast tego - po slubie/weselu wracają na "stare śmiecie", tzn. do wspólnego mieszkania, patrzycie na ściany, które od paru lat planujecie odmalować, a w łazience czeka kosz ze wspólną brudną bielizną. Nic się właściwie nie zmienia poza obrączką na palcu. Może jestem staroświecka, ale to dziwne trochę. Ps. i nie narzucam nikomu, jak ma żyć, wyraziłam swoje zdanie - żeby zaraz awantury nie było. Zgadzam się w 100 %! To był jeden z powodów dla których nie zamieszkaliśmy razem, nasz ślub 10.06.2017, jesteśmy razem 4 lata :) Chcieliśmy żeby to był zupełnie nowy rozdział w życiu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.48. Racja. Tylko ze nasi rodzice podchodzili do zwiazku powaznie, i do slubu, do przysięgi, tak samo powaźnie. Bo czlowiek honorowy nie łamie przysięgi, i tak naszych rodzicow uczono. A dziś? Wyśmiewa się sluby i w d. ..e ma wszelkie przysięgi. To kwestia moralności i zasad. Raczej ich braku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś W takim razie musisz znać bardzo mało osob które mają zasady i wartosci moralne. Jeśli ktoś jest religijny to takie wartosci jak brak seksu do slubu jest dla nich ważny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektórzy potrzebują w jakiś rytuałów, zaczynania z pełną celebrą jakiś nowych rozdziałów zyciu itd a innym to zwisa. Ja zamieszkałam z moim mężczyzną po pół roku znajomości bo najzwyczajniej w świecie chciałam z nim żyć. Jeść razem śniadania i kolacje, zasypiać i budzić się razem, robić te wszystkie małe rzeczy, które ludzie robią mieszkając ze sobą: zrobić wspólne zakupy, upichcić coś, zasnąć wieczorem przy winie. A ślub? Pewnie go weźmiemy, żeby uregulować sprawy formalne typu dziedziczenie, wspólne rozliczanie się itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.02 świetnie ujęte. Ślub to jest nowy rozdzial w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie czasami dołuje, ze ten świat schodzi na psy, jak ktoś ma jakieś zasady, moralność albo nie daj boże jest wierzący to trzeba go skopać i wyśmiać..Ja dopiero zaczęłam się z kimś spotykać na poważnie, ale wiem, ze na pewno nie chcę mieszkać ze sobą przed ślubem, fatalnie bym się czuła. Ale szanuję też, że ktoś ma inny pogląd :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wypowiedział się młody idiota, który myśli, że seks i ogień jego pokolenie odkryło. Mieszkali tak samo, tyle, że wtedy trudniej było wynająć mieszkanie, więc nie mieli fizycznie gdzie razem mieszkać. Po ślubie dość łatwo było dostać mieszkanie zakładowe albo miejskie, więc ludziom się do ślubu spieszyło :P. Dzisiaj na ślubie tylko tracisz, więc nie ma praktycznych powodów, do jego zawarcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale skoro te stare ściany to taka tragedia dla nowożeńców, to czy kilka lat po tym ślubie bez wcześniejszego mieszkania razem nie spowodują one podobnej degradacji idealnego zwiazku? Wychodzi na to, że mieszkanie przed slubem nie jest dla tych, ktorzy ten ślub traktują jak jakieś ważne, magiczne doswiadczenie. Wiekszosc naszego pokolenia patrzy na to jak na formalnosc raczej, wiec i te stare ściany ich nie ruszają. Moim zdaniem po ślubie nic się nie zmieniło, i nie żal mi tego. Mam i bez tego dość 'magii' w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Zamiast tego - po slubie/weselu wracają na "stare śmiecie", tzn. do wspólnego mieszkania, patrzycie na ściany, które od paru lat planujecie odmalować, a w łazience czeka kosz ze wspólną brudną bielizną. Nic się właściwie nie zmienia poza obrączką na palcu. Może jestem staroświecka, ale to dziwne trochę." No to ja jestem nowoczesna bo nigdy nie potrzebowałam zmiany, jakiegoś wielkiego wydarzenia, nowego rozdziału. Nigdy mnie żadna ślubowa magia nie pociągała ani nic z tych rzeczy. Mnie pociąga bycie szczęśliwym we dwoje, aktualny rozdział. Nie wiem jak można coś takiego przechodzić - ale jak ktoś wypalił swój związek tzn. że albo to nie było to, albo nie pracowali nad tym. A starać się trzeba i w półrocznym związku i w 10letnim. Ludzie są różni, i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 16.48. Racja. Tylko ze nasi rodzice podchodzili do zwiazku powaznie, i do slubu, do przysięgi, tak samo powaźnie. Bo czlowiek honorowy nie łamie przysięgi, i tak naszych rodzicow uczono. A dziś? Wyśmiewa się sluby i w d. ..e ma wszelkie przysięgi. To kwestia moralności i zasad. Raczej ich braku. xxx Nasi rodzice byli zwykłymi ludźmi. Takimi samymi jak my. Żyli tylko w innych czasach. Czy wtedy było lepiej? Raczej nie. Po prostu było inaczej. A tak na marginesie: kurczowe trzymanie się przysięgi, którą składało się komuś będąc młodym i niedoświadczonym szczawikiem, kiedy nie można już patrzeć na tą osobę której się przysięgało, dla nikogo nie jest dobre. Potem mąż i zona żyją z sobą jak pies z kotem i sfrustrowani ciągle walczą ze sobą. Ale rozejść się nie można, bo honor, bo przysięga. To nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.07 ale czlowiek jest grzeszny z natury i grzeszy, upada, poddając się, ulegając slabosciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gość dziś Mogę się podpisać pod tymi słowami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Te "stare ściany" to był przykład, przenośnia. Chodziło mi o to, że człowiek wracając de facto do starego życia nawet nie czuje, że wziął ślub. Dla mnie ślub nie jest tylko formalnością. Magia samego związku to jedno, a magia małżeństwa to moim zdaniem kolejny, "wyższy" etap.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutne, że niektórym nowe życie zatruwa kosz z bielizną. Bo niestety, jak byśmy tego nie pragnęli, w pozniejszym życiu nie da się tej bielizny uniknac. I będzie trzeba sobie z tym poradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nawet nie czuje, że wziął ślub" A jesli ktoś nie ma potrzeby by to czuć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To wtedy mieszka z partnerem przed ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×