Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

rodzina to ciagla harowa, mam dosc

Polecane posty

Gość gość

Bylam sama bylo spoko. Wynajmowalam sobie pokoj w fajnym nmieszkaniu pracowalam w weekendy byl shopinng i impreza. Na ciuchy i kosmetyki wydawalam miesiecznie nawet 800-1000zl. Super wygladalam i sie czulam. Uczylam sie hiszpanskiego chodzilam na silownie i randkowalam. Czego mi kuzwa zabraklo ze chcialam rodziny i dziecka? Teraz szkoda mi drozszego podkladu sobie kupic czy bluzki bo dziecko bo oplaty bo wydatki. Zawsze cos Nie ucze sie zadnego jezyka bo przy malym dziecku ktore ma kolki ciezko cokolwiek zrobic. Tylko zakupy dziecko dom...maz... A ja na koncu..:( Nie mam kiedy pocwiczyc...czuje sie jak taka stara matka nieatrakcyjna dla nikogo. Moj facet duzo pracuje i nie ma jak mi pomoc a nie bede absorbowala matki bo ona ma juz 67 lat i niechce jej meczyc :( Mam ochote to je...c i odejsc ale nie zostawie dziecka bo za bardxo je kocham:( zreszta sama bym sobie nie poradzila napewno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to jest błąd większości kobiet, siebie stawiają na końcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja juz sie tak mecze 2 lata, mimo wspanialego, pomocnego meza. Tyle, ze ja mam blizniaki- trudne, absorbujace, wrazliwe. Do 30-tki zylam na totalnym luzie, dobra praca, kasa, wyjazdy, komfort finansowy, sport, pasje, rozrywki kulturalne. Teraz jestem tak zmeczona i styrana, ze czasem mam po prostu ochote usiasc, zamknac oczy i odplynac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po prostu wydoroslałas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maluch nie zajmie się sobą, ale nie trzeba spełniać jego wszystkich oczekiwań i być na każde kwęknięcie. Od początku należy uczyć, kiedy dziecko się domaga uwagi a ty coś robisz, że czasem musi poczekać itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, u mnie odwrotnie, byłam wolna, niezależna, bez" garbu na plecach" w postaci rodziny. jednak jakąś pustkę czułam. Małżeństwo i dzieci - od razu bliźniaki pozwoliły mi poczuć się sobą. Owszem, łatwo nie jest, obowiązków dużo chociaż mąż po pracy pomaga, ale tego małżeńskiego harmideru nie zamieniłabym za nic na świecie. Obecnie dzieci mają już po 16 miesięcy, muszę mieć kilka par oczu w każdym kierunku skierowanych. Kocham jednak ten rodzinny bałagan bardziej niż poprzednie uporządkowane życie. Mam 29 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do poprzedniczki: ja pisałam wczesniej - tez mam bliznieta, 22-miesieczne juz. twoje przesypiaja cale noce? moje nie - nadal - i jestem u kresu sił. podziwiam, ze masz w sobie tyle pozytywnej energii, myslalam ze wszystkie matki blizniat sa tak umeczone, jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba się było nie szmacic i by dziecka nie było... Nie byłoby narzekania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś po prostu wydoroslałas. xxx ??? Wydoroślała bo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wszystkie matki blizniat sa tak umeczone, jak ja. XX WSZYSTKIE???ja jestem bardziej umęczona przy jednej 21 miesiecznej córce (jest mega absorbująca od urodzenia, książkowy przykład hnb)niż niektóre matki bliźniąt.... a znam takie dwie... także pozory mylą :) wszystko zależy od tego, jaki temperament ma dziecko/dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja, mama 16 -miesięcznych bliźniąt Moje szkraby już śpią, mamy 2 chłopców. To mąż jest "odpowiedzialny" za zmęczenie dzieci przed snem tak, aby już oczka im się zamykały. Ja cały dzień zajmuję się dziećmi, pomagam im sprzątać, gotować, prać :D Ok. 17 wraca mąż i już on przejmuje nad nimi opiekę, ja mogę nieco odetchnąć. Muszę przyznać, że mąż ma wspaniałe podejście do dzieci, ja w czasie dnia wychodzę z nimi na spacer, czasami tylko na zabawy w przydomowym ogródku[ok 2-3 godzin]. Mąż wraca z pracy, jemy obiado - kolację i zabiera chłopców na dwór. Grają w piłkę, lepią bałwany, bawią się berka, chowanego. Wracają zmęczeni. Po ich powrocie kąpiel, kasza z butli, bajeczka na dobranoc, albo jakaś książeczka i zasypiają bez problemu. W nocy już nie budzą się, chyba, że któremuś z nich coś dolega. śpią od 20 - 20.30 do 6 rano. Ok. 6 rano wpadają do naszej sypialni na poranną kawkę. Czasami jeszcze bym pospała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady. Dopoki sie nie ma męza pzreciez tez sie trzeba czyms zywic, chyba,ze ktos wpieprza na okraglo smiecie z maca. Jesli jest tradycyjny model, czyli gotujaca zona, to pzreciez facet cos naprawia, remontuje, dzwiga,itd. Ok, jak jest dziecko, to zaczynaja sie nowe zajecia . I znow- jesli tradycyjnie, to na ogol facet dodatkowo spina sie w pracy,zeby zarobic. Ale dzieci rosna, wiec to przejsciowy bałagan. Jasne,mozna tez nie miec dzieci. Ale ludzie maja, bo to jednak frajda, warta zamieszania w życiu. Tak , jak i wspólmałzonek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy swoich 16 miesięcznych bliźniakach muszę mieć pomysł jak je okiełznąć, aby podstawowe domowe obowiązki wypełnić. I mam kilka takich trików, które ułatwiają mi codzienne obowiązki, a one mają frajdę. Sprzątanie łazienki - daję im stertę brudnych ubranek do segregacji i upychania w pralce. Chłopcy mają na 2 kupki podzielić ubranka - spodenki i skarpetki na jedną kupkę, bluzeczki i majteczki na drugą, potem jedną z tych kupek włożyć do pralki. Zajmuje im to jakiś czas, ja w tym czasie zdążę umyć brodzik, wannę, muszlę, umywalki. Potem {jak dzieci nie widzą sortuję po swojemu]. Gotowanie: daję im po marchewce, rzodkiewce, liściu sałaty lub kapusty, plastykowym nożu i misce i drobią małymi rączkami. Marchewki się nie da pokroić? Spróbujecie schrupać... Dzieci siedzą na podłodze, chrupią, podjadają kawałki sałaty i świetnie się bawią. Ja w tym czasie obok gotuję obiad. Nawet czasami wrzucę do zupy ogryzek marchewki, selera, kapusty - wyłowiona z zupy jarzynka bardziej im smakuje [ przemycam tym sposobem wiele warzyw] Jak są bardziej nieznośne daję im do wykonania wspaniały koktajl - odrobinę wody w plastykowych kubeczkach i drobno pokrojone cząstki np. jabłka. Każę im to ucierać, w tym czasie przygotowuję im koktajl. Dzieciaki ponad pół godziny męczą się z problemem, zaglądają sobie do kubeczków, wyciągają kawałki owoców i je zjadają. Są szczęśliwi, ze taki wspaniały koktajl zrobili, chociaż do końca owoce nie dały się zgnieść. Porozlewali nieco wody? - mam terakotę,szybko można sprzątnąć, mokre gatki też można przebrać. I tak codziennie wymyślam im "nowe, obowiązkowe prace domowe, czasami mam niezłą zabawę z ich poczynań, czasami nijak nie da się ich ująć w karby, ale zawsze szukam sposobów, aby oni dobrze się bawili, a ja wykonałabym swoje zadania. Ale bywają takie dni, że nic nie jestem w stanie zdobić, wówczas wyciągam zamrożoną porcję zupy, gulaszu , odkurzanie może poczekać, a pranie! jeszcze kilka czystych ciuszków w szafce leży. Byle nie dać się zwariować i z uśmiechem rozpocząć dzień:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×