Mój kot cierpi a ja mam związane ręce

Mamy w domu 14 letnia kotke (jest z nami od małego). Niestety od ponad 3 miesięcy nie jest sobą. Ma drgawki, ataki padaczki (ostatnio miała ich nawet 15). Ja nie wiem co robić. Owszem,wiem że powinna zobaczyć weta ale moja mama nie chce jej wziąć wyznaje zasady "chodzi więc zyje". Sam nie mam pieniedzy by ja zabrac. (dziennie studiuje a w wekendy szkole sie na technika bhp więc nie mam czasu by pójść do pracy). Z bliskich osób mam jeszcze babcię ale ona też jest biedna.Jestem bezsilnny, codziennie płacze gdy widzę ja ciężko oddychajaca. Sprawdziłem okolice.i.nie.ma weta ktoryby za darmo ja.zobaczył. Ja wiem że mogłaby z tego wyjść. Ale potrzebuje pomocy której ja nie mogę dac. Nie wiem co zrobić by jej pomoc..

Jasne że jej potrzeby weterynarz i to jak najszybciej. Nie rozumiem jak mozesz patrzeć na jej cierpienia. Nawet jak nie masz za dużo kasy, to przecież 50zł na wizytę da radę oszczędzić. Jak moja zachorowała, to też ledwo miałam dla siebie, ale odmówiłam sobie wielu rzeczy, żeby ją leczyć.

jezeli nie mozesz nic zrobic , to zawiez ja do schroniska mam nadzieje, ze mozesz tam dojechac i powiedz , ze musisz ja oddac , bo nie masz pieniedzy na leczenie

Studiujesz, masz znajomych na roku i ogólnie, pogadaj z nimi niech ci kilka osób pożyczy nawet po 10 zł. Albo opisz sprawe, wydrukuj kilka kartek rozwieś na tablicach ogłoszeń w akademikach, na uczelni, niech zrobią zrzutkę. Możliwości jest wiele, tylko zacznij działać, a nie przyglądac sie biernie. Nawet weterynarz niekiedy zejdzie z opłaty, jak widzi że ktoś biedny.

Może to już czas tego kota..taka.kolej rzeczy, a weterynarz omami tylko zwierzaka jakaś chemia i zgarnie dużo kasy :o