Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie znoszę bratanka

Polecane posty

Gość gość

Dzisiaj znowu poklocilam się o to z moim mężem. Uwielbiam dzieci, sama mam dwóch synów. Gdy odwiedzają nas znajomi lub kuzyna z maluchami, to lubię się z nimi bawić, przytulać i rozmawiać. Jedynym wyjątkiem jest bratanek mojego męża. Nie lubię go, staram się tego nie okazywać, ale chyba widać, że nie darze go sympatią, a na pewno mój mąż to widzi. Dzisiaj było u nas kilka osób z dzieciakami, między innymi ten chłopiec. Gdy wszyscy pojechali mój mąż zaczął po raz kolejny się czepiać, że lepiej traktuje córkę mojej przyjaciółki niż własną rodzinę. Poklocilismy się. Próbuję, ale nie potrafię się przemoc do tego dziecka. Coś że mną nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przykre to ale niestety mam taka samo do jednego chłopca z rodziny, jakoś tak mnie odrzuca od niego, nie napisze dlaczego, bo zaraz mnie tu zjadą. nie jestem dla niego jakaś złośliwa, po prostu jest mi obojętny i nie zwracam za bardzo na niego uwagi. no nie jestem w stanie do niego podejść porozmawiać, ani tym bardziej przytulić. tak jestem zołza. córkę mojego brata kocham prawie jak swoje ale od męża tego jego bratanka no nie.... tak tak wiem zołza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bywa że się czuje awersję do dziecka, tak jak i do dorosłego, i nic na to nie poradzisz. Nawet jeśli nie jest uzasadniona niczym i tak po prostu czujesz. Jedyne co mogę ci napisać- nie okazuj tego w gronie dzieci. Staraj się nie demonstrować tego, nie traktować dziecka gorzej niż inne jeśli jest w towarzystwie rówieśników. Mam jedną szwagierkę która mojego synka nie trawi. Ok, nie ma obowiązku. Ale bywało w towarzystwie że mały odruchowo złapał ją np. za rękę żeby coś jej pokazać, a ona od razu mu rękę zabierała albo wręcz odruchowo wycierała, potrafiła nałożyć lody wszystkim dzieciom oprócz mojego (udając że swojemu w czymś tam pomaga), nie reagowała na pytania... nie powiem że dziecku było przykro, właściwie olał jak to maluch i po prostu jej nie lubi, nawet nie mówi "ciocia X" tylko "Mama Antka", ale w towarzystwie wypadało to po prostu głupio i nieraz się zdarzało że ktoś pytał o co chodzi X, czy się pokłóciłyśmy, bo jej zachowanie było wręcz demonstracyjne... a dzieci rosną i rozumieją coraz więcej. Sama nie powiem że wszystkie dzieciaki lubię jednakowo, bywają takie które bardziej rozpieszczam, noszę, podsunę coś słodkiego, pozabawiam, tulę itd, albo zapraszam do siebie częściej, gdzieś zabieram, i mam prawo- z rodzeńtwem kontakt też mamy różny, ale to tylko na osobności. Jeśli dzieci są razem to nie ma dla mnie opcji żeby jakieś szczególnie wyróżniać, bywa że jadąc do mamy albo do teściów wiem że ich będzie kilkoro (bo w obu rodzinach są dzieciaki) to kupuję np. kilka opakowań baniek mydlanych czy większą, wspólną paczkę ciastek, jak organizuję jakąś zabawę to dla wszystich, reaguję i staram się podawać picie, kredki czy odkręcić wodę bez względu na to które prosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem to jest normalne, przecież dziecko to też człowiek ;), no ale wiem że to jest niezręczne, itp...Ja nie przepadam za swoją bratanicą i bratankiem męża, no ale oni ogólnie są niestety antypatyczni i to nie tylko ja tak do nich mam...No cóż staram się nie okazywać tego, po prostu nie mam chęci ich zagadywać, itp. Ale jak coś do mnie mówią, co rzadko się zdarza, nie tylko do mnie ;), to odpowiadam, reaguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
możesz go nie lubic-normalne. ale nie okazuj tego w towarzystwie bo to źle o Tobie świadczy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka, to nie tak, że ja go odtracam, gdy coś chce ( on nie wchodzi w interakcje z dorosłymi poza matka, ojcem i dziadkami, z którymi mieszka), ani nie pomijam w czestowaniu. Zawsze, gdy do nich jedziemy, mam dla niego jakieś słodycze czy drobny prezent. Chłopiec ma ponad 4 lata. Sytuacja z wczoraj, zapytałam dzieciaki co im nalać do picia, wszystkie odpowiedzialny poza nim, więc zapytałam bezpośrednio, to spuścił głowę i nią pokrecil, więc powiedziałam, że jeżeli będzie chciał coś, to niech mnie zawoła. Nie zdążyłam usiąść z dorosłymi, a on przebiegł do matki że łzami w oczach, że tylko on nie ma picia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widac dziecko jest zamknięte w sobie, nieśmiałe i wrażliwe. Potrzebuje innego traktowania i zapewne wyczuwa twoja niechęć dlatego z toba nie rozmawia tylko się zamyka. Moj syn ma podobnie praktycznie nie rozmawia z osobami u których wyczuwa niechęć, które kiedys cos do niego nie tak powiedziały, oraz wyczuwa to jakie ja mam emocje w obecności innych. Jesli ktoś za mną nie przepada, jest, złośliwy i nie ma dobrych intencji to moj synek nie chce zbytnio z takimi osobami rozmawiać i to się sprawdza jak cholera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wychowany dzik, a nie wrażliwe dziecko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo mój syn miał niedawno urodziny, które wyprawialismy w bawialni. Były dzieci, które zna z wizyt u nas. Wszystkie wlazly na małpi gaj, a on kręcił się bez celu z moim młodszym synem ( 3 lata). Gdy im zaproponowałem, żeby też poszli do kulek, to moja szwagierka zaczęła mówić, żeby lepiej zostali na dole, bo nie dadzą radę się wspiąć. Mój poszedł i z pomocą innych dzieci wspiął się, a bratanek chciał wejść, ale jego matka zaczęła jęczeć, że spadnie, bo te półki takie wysokie i zrezygnował. Potem pół urodzin przewidział u niej na kolanach i płakał, że chce do domu. I oczywiście mój mąż miał do mnie pretensje, że to wszystko moja wina, bo nie powinnam wysyłać syna do reszty dzieci. A gdy odkryłam łatwiejsze wejście i chciałam go tam zaprowadzić, to pokazał mi język i uciekł do matki na kolana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to szwagierka jest po prostu porąbana i dlatego dziecko takie jest, uczy go nieporadności, bo chroni do przesady...nawet nie wie jaką krzywdę robi dziecku, bo takie zachowanie zostają na zawsze, ludzie nie zdają sobie często sprawy że tak negatywnie programują swoje dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też nie znoszę jednego z moich bratanków, ogólnie nie przepadam za dziećmi i trzymam dystans, ale tego małego po prostu nie da się lubić. jest nadwrażliwy, stroi histeryczne fochy, potrafi się na mnie wydrzeć o byle co, nie można go dotknąć, nie ma opcji żeby komukolwiek podał rękę, czy powiedział 'cześć' lub inną formułę grzecznościową (nawet ukochanej babci), jego zabawy polegają na darciu buzi, nie potrafi mówić normalnym tonem, nie odpowiada na pytania, zachowuje się jak mały wredny dzikus, przebywanie w jego towarzystwie jest męczące. za to jego brat jest przesłodki, przytulaśny, pogada, sam zaczepi, chętnie poświęcam mu chwilę i przebywanie z nim (o ile nie ma gorszego dnia) to przyjemność, bo nawiązuje fajny kontakt. niestety, każde dziecko jest inne, ale że to nie ich wina, tylko jakichś zaburzeń czy wychowania, to nie powinno się okazywać otwarcie niechęci. choć czasem trudno się zmusić do uśmiechu, kiedy wiesz, że nie zostanie odwzajemniony..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No cóż, ja będąc dzieckiem byłam takim nieśmiałym stworzonkiem, które w większości przypadków nie było lubiane w rodzinie (cicha, nieśmiała, wstydliwa, tak różna od wygadanej i śmiałej siostry będącej duszą towarzystwa). Byłam za to ulubienicą dziadka i wujka, którzy widzieli we mnie nie tylko introwertyczkę. Po latach stosunek rodziny do mnie się zmienił bo i ja uległam zmianie. Nie mam do nikogo pretensji, że byłam pomijana i rozumiem, że takie dzieci mogą nie budzić ciepłych uczuć (bądź odwrotność-krzykliwe, roszczeniowe,zarozumiałe). Co ciekawe sama mam obecnie słabość do 2 maluszków z mojej rodziny, którzy wyróżniają się dużym spokojem i dużą inteligencją. Nie są to słodkie "trzpioty" ale spokojne i opanowane dzieci (oczywiście śmieją się, bawią i wygłupiają jak rówieśnicy), więc może jest trochę tak, że lubimy dzieci podobne do nas, a wkurzają nas te zupełnie inne bądź przypominające nam zachowaniem nielubianego dorosłego? Ja nie przepadam za tzw. "żywym srebrem", dziećmi głośnymi, absorbującymi, lubiącymi być w centrum uwagi. Mam jedną taką dziewczynkę w rodzinie i o ile nie jest to jakaś antypatia bo bawię się z nią (co lubię) itd. ale moim ulubieńcem z pewnością nigdy nie będzie z takim charakterem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.08 -trafne uwagi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×