Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dida1206

Pomoc w uratowaniu związku

Polecane posty

Witam. Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem facetem i proszę z góry aby mój temat nie został z tego powodu usunięty choć przez jakiś czas. Mój problem polega na związku który właściwie już się zakończył ale mam co do tego pewne wątpliwości. Zacznę od początku. Mój związek zaczał się prawie dwa lata temu. Spotkaliśmy się przypadkiem i oboje od razu przypadliśmy sobie do gustu. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę i po niespełna miesiącu zdecydowaliśmy że jesteśmy parą. Niedługo po tym zakochałem się w niej. Ona nieco później ale także szczerze. Czułem jej miłość na każdym kroku. Było jak w bajce przez pół roku. Po tym czasie ona starała się i kochała cały czas tak samo, jednak ja nie miałem zapomnieć o swoich kawalerskich nawykach typu wychodzenie na piwo i wracanie w nocy bez informacji na ten temat. (nie mieszkaliśmy razem) Nie była też na pierwszym miejscu, często ważniejsze były moje zainteresowania niż wspolne spędzanie czasu. Mimo że kochałem nie mówiłem o tym, nie okazywałem uczuć, rzadko sam pierwszy się przytulałem etc. To trwało około roku po czym pewnego dnia kiedy przyjechałem oznajmiła mi że to koniec i nie będziemy razem. Byłem w szoku, nie zdawałem sobie sprawy dlaczego odchodzi mimo że jak później sobie uświadomiłem dawała mi znaki i podpowiedzi co robię źle i co powinienem zmienić. Dopiero po jej stracie uświadomiłem sobie jak ważna jest w moim życiu. Rzuciłem bez zastanowienia wszystko i walczyłem i nią. Niestety ona nie chciała się spotkać, jedynie pisaliśmy na fb. Po dwóch tygodniach dowiedziałem się od niej że koleżanka zabrała ją na imprezę i zapoznała ze swoim kolegą i zaczęli się spotykać. Spotkała się również ze mną kilka razy gdzie rozmawialiśmy długo i tłumaczyłem jej że owszem ta sytuacja powstała z mojej winy ale odwrócę dla niej życie do góry nogami bo dopiero ten kopniak uświadomił mi że jest kobietą mojego życia. Spotykaliśmy się coraz częściej. Z tym nowo poznanym gościem przestała się spotykać ale pisała z nim i twierdziła że w jakiś sposób zdążyła się już do niego przywiązać i ciężko jej zerwać całkowicie kontakt. Udało się to po około miesiącu kiedy postanowiła że da nam szansę ponownie. Ucieszyłem się jednak od razu widziałem że to już nie jest to co było. Teraz ona zaczęła być taka jak ja wcześniej. Nie potrzebowała mojej bliskości, denerwowało ją kiedy się do niej przytulałem nawet kiedy siedziałem zbyt blisko. Mówiła że czuje się osaczona. Martwiła się kiedy od niej wracałem czy dojechałem cały do domu i w jakiś sposób odczuwałem że mnie potrzebuje. Minęły jakieś 3 tygodnie kiedy znowu mogłem spedzić u niej noc jak dawniej. Nie było seksu ale spaliśmy wtuleni w siebie jak zawsze. Sytuacja emocjonalna nie ulegała zmianie. Mimo że ja zachowywałem się już jak należy, dużo rozmawiałem i na każdym kroku udowadniałem że zrozumiałem i naprawiłem swoje błędy ona twierdziła że tak naprawdę nie wie co czuje. Czy jest to przyzwyczajenie czy strach przed samotnością i żal tego wszystkiego co się między nami wydarzyło. Pojawił się seks ale nasze bliskie relacje były tylko w łóżku i wieczorami kiedy rozmawialiśmy o wszystkim lub podczas snu kiedy podświadomie szukała mnie żeby się przytulić. Ale w ciągu dnia nie czułem z jej strony nic. Zaciskałem tak zęby do zeszłego tygodnia po czym stwierdziłem że to do niczego nie prowadzi. Zapytałem wprost czy jesteś ze mną szczęśliwa na co odpowiedziała że nie usłyszę tego co bym chciał. Powiedziałem że skoro nie no to nie ma sensu tego dłużej ciągnąć bo w tej sytuacji oboje nie będziemy szczęśliwi a szansa którą sobie daliśmy trwała prawie 4 miesiące i nic się nie wydarzyło w kwestii uczuciowej i wątpiłem w to że coś się zmieni za miesiąc czy za dwa. Kocham ją i zależy mi na jej szczęściu ale skoro nie była szczęśliwa ze mną to nie chciałem żeby była ze mną z litości bo poprosiłem ją o szansę. Jednak kiedy chciałem mieć pewność że to faktycznie już koniec chciałem żeby powiedziała prosto w oczy że mnie nie kocha bo nigdy wcześniej tego nie zrobiła. I tym razem też mi tego nie powiedziała. Oboje płakaliśmy i oboje wiemy że będzie nam siebie brakować i będziemy za sobą tęsknić. Tylko zastanawia mnie nadal dlaczego nie chce powiedzieć że nie kocha? Czy może nie jest tego pewna? A jeśli nie to może można coś jeszcze zrobić aby to uczucie odnalazła i utwierdziła się w nim? Jak mam się teraz zachowywać? Dać jej spokój i nie pisać? Czekać cierpliwie co przyniesie los? Dodam że po pierwszym rozstaniu nie dałem jej zatęsknić i może to był duży błąd? Proszę o wskazówki. Będziemy się jeszcze widzieć w połowie tygodnia bo ma u mnie swoje rzeczy ale to jak ustaliliśmy ma być nasze ostatnie spotkanie. Nie wiem czy do tego czasu pisać z nią a potem dać spokój czy już teraz odpuścić. Może to też istotne ale dziś jak pisaliśmy stwierdziła że gdyby kochała to nie wdała by się w relacje z nikim innym i to dowód na to że uczucia już nie ma ale ja teraz czuję coś takiego co ona mogła czuć. Chętnie przytulił bym się do kogoś kto mnie wysłucha i poświęci mi uwagę mimo że kocham ale brakuje mi tego czego ona nie okazywała mi przez te 4 ostatnie miesiące. Skoro ja bym na takie coś poszedł to i ona mogła szukać u kogoś tego czego ja wtedy nie dałem jej. Bardzo proszę o pomoc, wręcz błagam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Postaram się tobie pomóc jak tylko potrafię. Kiedyś miałam podobną sytuacje, ale troche inna relacja i myślę, że można to w pewnien sposób porównać. Miałam bliskiego mi chłopaka i wszystko było super ale w pewnym momencie zaczęło się psuć i miałam go chlolernie dosyćz irytowało nnie wszystko i czułam, że on tylko na mnie naciska. Więc ograniczyłam z nim kontakt. I po miesiącu już przestałam czuć irytację itd. Myślę, że musicie od siebie odpłacając albo ona od ciebie. I zobacz czy przez ten czas nke znajdzie sobie kogos innego. Co jakiś czas do niej napisz, ale nie bądź nachalny, nje rób jej wyrzutów i nie wspominaj zaiazku chyba, że ona zacznie. Z drugiej strony to może ona nie była przygotowana ma taką czułość? Chciała jej, ale nie mogła jej znieść? Np. Ja mam coś takiego, że pragnę czułości i zainteresowania, ale kiedy to już mam mam tego serdecznie dosyć. Może ją w to jakiś sposób przeraziło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym ratowała ten związek. Może po prostu trzeba dać sobie trochę luzu, nie widywać się codziennie ale jakieś 3 razy w tygodniu? Wtedy miałaby trochę swojej przestrzeni i by poukładała sobie w głowie. Po pewnym czasie gdyby to nie zdało egzaminu to wtedy bym rozważyła zerwanie. Może też zależy jej na tobie ale przeszkadza jej to, że to już nie jest to samo co kiedyś? Też miałam w swoim związku kryzys (chłopak po trzech miesiącach związku się całował z inną po pijaku, przyznał mi się pół roku po fakcie i przez wiele miesięcy nie mogłam mu wybaczyć, strasznie źle się czułam w związku ale się zmienił o 180 stopni i nam się udało). Ostatnio też mnie ponure myśli dopadają a jestem ponad 3,5 roku ale wiem, że się nie dam. Grunt to walczyć o siebie wzajemnie i przezwyciężać kryzysy. Ponoć poważniejsze kryzysy dopadają związek po dwóch, czterech i siedmiu latach. Wielu parom się udaje je przezwyciężyć więc nie jest to niemożliwe. Trzymam kciuki za was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osaczyłeś ją. Za bardzo teraz chcesz wszystko naprawić i wynagrodzić. To ją przytłacza. Nie wymagaj by powiedziała ci prosto w oczy czy cie kocha, bo to jest toksyczne zachowanie, by potem móc szantazowac i wzbudzać winę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dida2206
Dziękuję za odpowiedzi. Przemyślałem wszystko na spokojnie i powiem Wam, że popelnilem jeden błąd. Mnie też przecież olsniło dopiero jak ode mnie odeszła i zerwała kontakt. Dopiero wtedy ją docenilem i uświadomiłem sobie jak bardzo kocham. Ona nie miała możliwości poczuć mojego braku bo tak chciałem wszystko naprawić że cały czas przy niej byłem. Nie zdążyła zstesknic bo byłem przy niej kiedy chciała albo nawet nie bo przyjeżdżalem sam z siebie pod byle pretekstem. To że się rozstaniemy to już postanowione. Będzie to pierwsza dłuższa rozłąka od kiedy się poznaliśmy bo nie mam zamiaru ani do niej pisać ani dzwonić. Nie osacze jej po raz drugi bo nic z tego nie będzie i tym razem. Dam jej tyle czasu ile trzeba i po prostu będę czekał czy odezwie się pierwsza. Zobaczymy też czy będzie w stanie spotykać się z kimś czy będzie od tego uciekać. Zaraz po tym kiedy dała nam szansę powiedziałem jej że dla mnie najważniejsze jest jej szczęście. Dziś jej o tym przypomniałem i powiedziałem że jeśli czuje ze będzie szczęśliwa z kimś innym to daje jej wolną rękę bo na siłę trzymał jej nie będę. Napisała też że jak rozstalismy się za pierwszym razem to było jej tego żal i tęskniła ale kiedy już wróciłem to znowu nie miała z tego żadnej radości. Nie tęskniła bo byłem ale jednocześnie też nie cieszyła się z tego że jestem. Powiedziała że nie możemy sobie tak mieszać w głowach i że czas wszystko pokaże ale już za późno bez względu na to co będzie bo kolejne rozstanie i kolejny powrót to niemożliwe. Tylko nie wiem dlaczego tak twierdzi. Ludzie czasami dużo więcej razy się rozstają i wracają do siebie bo takie życie w odosobnieniu najbardziej weryfikuje uczucia. Z jednej strony jeszcze się nie rozstalismy dobrze a ona już przewiduje że może przez to coś poczuć a z drugiej strony twierdzi że powrót do związku i tak już nie jest możliwy. W środę przyjeżdża po resztę rzeczy i kompletnie nie wiem jak się zachować i co mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dida2206
Aha i jeszcze jedno. Po rozstaniu chce kompletnie zniknąć z jej życia. Nie mam zamiaru wchodzić na Facebooka, chce wyłączyć mesengera ale co jeśli ona napisze szybciej niż mi się wydaje? Mówię o walentynkach które będa niebawem. Wiem że będzie jej smutno samej i prawdopodobnie napisze jakiegoś smsa w stylu co u Ciebie. Odpisywać czy ignorować? A jak odpisywać to co? Otwarcie mówić jak mi bez niej źle i tęsknię czy może udawać że się trzymam, nie rozpisywać się za bardzo i po prostu odpowiadać na jej pytania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na odchodne na twoim miejscu bym jej powiedziała, że będziesz tęsknić i że zawsze może wrócić. Aby wiedziała, że nie odpuszczasz do końca, że dajesz wam jeszcze szansę, aby nie myślała, że już ci nie zależy. Powiedz jej to. Gdyby napisała z prośbą o spotkanie albo chciałaby porozmawiać to się zgódź, ważne, aby nie wyszło to z twojej inicjatywy. To ona musi być gotowa na taki krok. Napisz jeszcze tutaj czasem jak się wasze losy potoczyły. Życzę wam wszystkiego co najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×