Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nemixi

Rozpad związku po 10 latach

Polecane posty

Gość gość
Twój facet to nie koziorożec czasem autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też uważam że wróci bo nie będzie miał kto sprzątać, gotować, prać i kasy dokładać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko po COŚ jest..nie ma faceta,ale i jego długu dużego nie masz do spłacania hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wróci i jeszcze będzie łaskawie pozwalał jej spłacać długi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nemixi
Nie koziorozec, tylko lew. Dałam mu furtkę, bo widziałam, ze dązy do coraz większej niezaleźności, odsuwa od swoich spraw. On za moimi plecami swego czasu kupił samochód, wynajął lokal na biuro - nigdy nie pytał o zdanie, nie mówił nawet źe taki ma zamiar. Jak twierdzi, to też sprawy firmowe, które mnie nie powinny interesować. Powiedzcie - czy to było normalne, że o takich rzeczach się nie rozmawia? Czy miałam pretensje bezpodstawne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z Paryża
Rozwalił mnie ten tekst o smutnej niuni , która nie ma się do kogo odezwać bo pracuje z domu. To trzeba zmienić pracę a nie szantazowac emocjonalnie faceta. Poza tym za dużo w Twoich wypowiedziach "ja, ja ja, ja". Wyciągnij wnioski na przyszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dążył do coraz większej niezaleznosci,bo byc może od dawna go krytykowałaś,pouczalaś i dawałaś siebie za przykład sukcesu w biznesie a on taka sierota finansowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On ci wyraznie powiedział,że non sopt stwarzasz problemy i chcesz nim dyrygować a on na to nie pozwoli. Nie jesteś przypadkiem apodyktyczna ? Oderwana od rzeczywistości z powodu pracy w domu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorki, pomagalas mu spłacać długi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nemixi
Nie wiem co znaczy apodyktyczna. To nie on robił wszystko jak ja chcę, tylko całkowicie na odwrót. Powiedział, ze wyjeźdza na kilka miesięcy - nie miałam nic do gadania. Nie było go w domu, sama miałam rachunki wszystkie do opłacenia- nie miałam nic do powiedzenia. Długów jego nie spłacam, jednak gdy on nie zarabia, to ja wszystko utrzymuję - jak on twierdzi, przecieź go nie ma w domu, a ja do jego rachunków źycia w innym mieście teź się nie dokładam. Zatraciłam gdzieś siebie w tym wszystkim. Buntowałam się i owszem, były awantury o to, ale tak czy inaczej musiałam źyć scenariuszem przez niego pisanym, który mi nie odpowiadał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie musiałaś,to tylko facet.A ty trwałaś,nikt cię nie zmuszał. To chyba prowo kafe,tak myśle po ostatnim wpisie autorki.Mądra,niezalezna,pewna siebie dojrzała kobieta nie tkwi w czymś chorym,w iluzji związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiadasz tylko na to co c***asuje ? Zerknij do slownika jezyka polskiego kto to jest osoba apodyktyczna. Odpowisz na 1-e pytanie goscia z 20:27 czy udajesz ,ze nie widzisz ?.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z 20'27 nie jest pytaniem hehe (pierwsze zdanie - " on ci powiedział wyraznie,że.."). Drugie tak,ale autorka nie wie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest prowo, jak to ktoś wywnioskował po tym, że Autorka tkwiła 10 lat w toksyczny związku. Jest wiele mądrych kobiet tkwiących w podobnych relacjach- niby razem a osobno. I nie najezdzajcie na Autorkę, bo to takie kafeteryjnie obrzydliwe, dowalać poranionemu, i sugerować , że Autorka jest taka, śmaka... Autorko, wierzę w zrządzenie Losu, że ten mężczyzna nie był dla Ciebie. A że odszedł szybko i sprawnie, to może....miał już do kogo? To teź podejrzewam , niestety. Stało się..I z czasem będzie łatwiej. Mocno przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bare
może kubeł zimnej wody - jakim jest rozstanie po 10 latach - da wam do myślenia, a jeżeli będziecie chcieli do siebie wrócić to decyzja należy tylko i wyłącznie do was, powodzenia:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wg mnie był podłamany że mu nie idzie,a jak do tego dodac że nie umiesz rozmawiać z takimi ludzmi to polazł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmen
Chyba nadszedł czas na zdrowy egoizm autorko. Dla Twojego dobra (emocjonalnego) spakuj jego rzeczy i upchaj gdzieś u jego rodziny. Nie myśl już "a może jednak..." tylko "zaczynam od nowa". I głowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wpis z wczoraj ,20'57 daje do myślenia,że to prowo,bo chyba rezolutna ogarnięta samodzielna niezalezna kobieta nie godzi się na takie życie razem a osobno .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 0"04,autorka jest "poraniona" też ze swojego powodu : jesli on podejmował decyzje sam już kiedyś (kupno auta,to nie wydatek rzędu np tysiąca zł. czy wynajem biura za ileś tam) a ona godziła się utrzymywać wszystkie wydatki i prowadzenie domu wraz z dużymi kosztami, to jej sprawa i nie nazywaj gościu autorki "poraniona ",bo zarzewie nieudanego związku było zapewne tez wcześniej . Autorko,po czasie będziesz sie cieszyc,ze tak szybko gość podjał decyzję (też mu na to pozwoliłaś zamiast ty przerwać ten chory układ i odejść),bo to było bez przyszłości. spakuj jego rzeczy i znieś do piwnicy,a nie po rodzinie-to ich sprawa,nie mieszanie rodziny dwojga doroslych ludzi),żebyś nie musiała ich oglądać. On je odbierze zapewne nie szybko ,po co ci żyć z pamiatkami po nieobecnym ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też się rozstałam z facetem (mezem) po 10 latach, po tym jak zalozyl firme i po latach niedoli przyszly lata syte. Zmienil się, jak nie on. Miał znajomych z branzy, których ledwo znalam, nowa sekretarka, nowy wspólnik materialista. Ktoregos dnia postaswilam ultimatum, on wybral nowe zycie, plakalam miesiącami i wygladalam jak wrak człowieka, w daodatku zostałam z niczym bo mieszkanie było przed slubem kupione przez niego, ale ulozylam wszystk oo d nowa. Można być jeszcze szczesliwym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nemixi
Historia ma ciąg dalszy, więc Wam opowiem. Przeżyłam piekło przez ostatnie dni, non stop płaczę, nie umiałam jeść, spać, zapijałam żal winem, modliłam się do Boga by to jakoś przeżyć i by zabrał ten cały ból ode mnie. On wczoraj po południu zadzwonił, głos miał smutny i zadał mi pytanie, czy jest jeszcze jakiś cień szansy dla nas, czy juź wszystko skreśliłam. Powiedziałam, że dałam mu szansę pokazać, ze mnie kocha i ze mu na mnie zaleźy, a on w zamian zostawił mi klucze z lekkością jakby splunął na to wszystko i wyszedł. Zapytał czy może przyjechać porozmawiać. Wpadł dzisiaj rano. Ja kolejną noc prawie nie spałam, jestem chodzącym zombie. Otwieram drzwi, a on usmiech od ucha do ucha i się przymierza, by mnie objąć i pocałować, ale się odsunęła. Trochę był w szoku. Poszłam do pokoju, a on za mną zapalił sobie papierosa i mówi, że on wczoraj jeszcze miał jakąś nadzieję, ale po tak chłodnym przywitaniu widzi, że z mojej strony nie ma inicjatywy, więc to nie ma jednak sensu, wziął jakąś reklamówkę, kilka rzeczy tam wpakował. Powiedział, ze on wczoraj nawet szukał jakiegoś miejsca na wyjazd dla weenend dla nas, ale dzisiaj się cieszy, ze nic nie zarezerwował i nie opłacił, bo po taki przywitaniu widzi, ze nie ma sensu. W międzyczasie mu powiedzialam, że przeszłam piekło w ostatnich dniach, jestem w głębokiej depresji i żałobie i że nie będę udawać, że będzie jak gdyby nigdy nic. Powiedział, że wymyślam i jestem śmieszna, ogólnie ze jestem histeryczką, że cały czas robię problemy, nie doceniam go. Po 10 minutach już go nie było. Wychodząc kolejny raz powiedział, ze jak znajdzie mieszkanie, to po resztę przyjedzie. Co myślicie? Dobrze zrobiłam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I znowu zrobil z ciebie szmate! Nie zrobilas tak jak panicz sobie zyczyl to za kare nie pojedziesz na wycieczke ktorej i tak by nie bylo a teraz siedz i placz dalej az panicz raczy znowu przyjsc i sprawdzic cz juz zmieklas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostawcie w spokoju faceta,on taki byl zawsze wiec jego zachowanie to nie nowość. Ona pozwala sobie na to grania a on to wykorzystuje. Oboje są siebie warci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najbliższy czas będzie dla Ciebie koszmarny, ale musisz uzbroić się w siłę i cierpliwość. Wyjdziesz z tego silniejsza, pamiętaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale z tego nie wyjdzie bo nie chce wyjsc!!! czeka az on wroci - nie powiedziala mu zeby zabral rzeczy i spieprzal!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jest takie powiedzenie, wyczytałam je w mądrej książce "jak kogoś skrzywdzisz, nie zapomnij go obrazić"... Nie dość, że palant to na koniec duupek, wpędzający w poczucie winy, pogrywający na uczuciach. On chciałby (?) moze i wrócic, ale na swoich warunkach i zasadach, które dla niego byly wygodne. Tylko dla niego. A co z Tobą ? Niestety, "Was" juz dawno nie ma, zyliscie jak dwoje sublokatorów. Dobrze zrobiłaś. Przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.07 jest poraniona, tak czy tak. Będzie teraz dużo czasu, by przeanalizować swoje błędy i zaniechania, momentami bierność w związku. Jeśli facet jest narcyzem, to Autorka nie miała szans na harmonijny związek. To nie mogło się udać, a wieloletnie tkwienie w tym, wpędzało tylko w coraz większą frustrację. To nie związek, gdy każdy robi swoje, po swojemu, bez choćby konsultacji z bliską osobą (tak z szacunku). To nawet nie imitacja związku, to tylko wspólny adres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź niczego nie żałuj, przecież on jest jakiś niepoważny... Przywitanie nie takie... he he... no faktycznie jakie to dziwne że nie rzuciłaś mu się na szyję, przecież on taki cudowny, wspomniał o szansie a ty zamiast przyjąć z radością się zastanawiasz.... chyba powinnaś w stringach i szpilkach mu otworzyć. To wtedy czemu nie może i weekendzik by był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nemixi
Nawet nie o same przywitanie chodziło. Od jakiegoś czasu przestałam nosić pierścionek zaręczynowy, który leżał na półce, bo go zdjęłam po jednej z awantur na jego oczach. Nie nosiłam go od dłuższego czasu, on mnie też do tego nie namawiał, ani w ogóle tego tematu nie poruszał. Dzisiaj mi powiedział, że on to mnie niby wyciągnął rękę na pojednanie, bo mnie chciał objąć na wejściu, a ja nawet tego głupiego pierścionka nie potrafiłam założyć, a powinnam go mieć na palcu, skoro wiedziałam, że przyjedzie... Czujecie to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym honorowo oddała ten pierscionek.Jest rozstanie,zaręczyny nieaktualne to po mi ten nieaktualny gadżet ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×