Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego tak najeżdżacie na swoje tesciowe?

Polecane posty

Gość gość

Co czytam wpis na kafe zawsze tesciowa to ta najgorsza i sie wiecznie wtrąca. Jak żyje nie widziałam jeszcze takiej teściowej, której model jest tu przedstawiony i sama mam teściową i jest super i wole z nią pogadać niż z własną matką. Czy naprawde wszystkie macie takie straszne teściowe ? Jak powiedziałam na kafe ze zamieszkamy z teściami to zaraz posypały sie gromy żebym uciekała od niej najlepiej na drugi koniec świata. O co tu chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja to stara wredna suka i bede na nia najezdzac do konca jej dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale za co jej tak nienawidzisz? Zrobiła Ci coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ksiazke bym mogla napisac za co. Za wtracanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mieszkasz z nią? My mamy oddzielne wejście a teściowie oddzielne i każdy mieszka jakby w swojej "przestrzeni" i jedno drugiemu sie nie wtrąca. Ale ja lubię swoja teściową i dużo nam pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja teściowa jest również fajną babką, ale w życiu nie chciałabym z nią mieszkać pod jednym dachem. Tu nie chodzi o to, że ona by się jakoś szczególnie wtrącała, bo np. gdy jestem u niej z dzieckiem, to ona w kwestiach wychowawczych czeka na moje decyzje i się do nich dostosowuje albo pyta, co zrobić małemu do jedzenia. Nie wymądrza się i nie narzuca własnego zdania, chyba że sama ją o jakąś radę poproszę, to przedstawi swój punkt widzenia. Poproszona o pomoc nigdy nie odmówi, nawet jak obiad gotuje, to robi często i dla nas i nam podrzuca. I mimo że chętnie spędzamy razem czas i dobrze się dogadujemy a nawet nieraz wyjeżdżamy razem na weekend, to jednak mamy inne przyzwyczajenia, inne tryby życia, inne poglądy w wielu sprawach, choćby w sprzątaniu. Ona lubi mieć błysk a ja nie lubię jeździć na ścierze przez pół dnia a parę paproszków na dywanie na prawdę mi nie przeszkadza. Ona myje kuchnię po każdym posiłku a mnie nie przeszkadza parę kropelek sosu na kuchence. Ale znów ona ma zwyczaj zostawiania wokół zlewu na wpół mokrych, zwiniętych w kulkę papierowych ręczników. Ja od razu takie wyrzucam. Mamy też inny sposób odżywiania, na co dzień wykończyłaby mnie swoją kuchnią, bo ona gotuje tłusto, typowo po polsku. Ja robię posiłki lżejsze i staram się wybierać dobre tłuszcze. Ja ubieram synka lżej, żeby się nie ugrzał, kiedy biega po domu a ona zawsze szuka dla niego dodatkowego sweterka, bo boi się, żeby nie zmarzł. Można mnożyć takie drobnostki bez końca. Te różnice nie są w żaden sposób uciążliwe dla nas, bo mieszkamy osobno. Gdybyśmy jednak miały mieszkać pod jednym dachem, nawet na oddzielnych piętrach, to pewnie zaczęłybyśmy się ze sobą męczyć po jakimś czasie. Podobnie mam z rodzicami. Kocham ich bardzo i są wspaniali, ale nie chciałabym z nimi mieszkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A mieszkasz z nią? My mamy oddzielne wejście a teściowie oddzielne i każdy mieszka jakby w swojej "przestrzeni" i jedno drugiemu sie nie wtrąca. Ale ja lubię swoja teściową i dużo nam pomaga. xxxxxx JAKBY w swojej "przestrzeni" - słowo klucz JAKBY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jak się mieszka w jednym domu ale w oddzielnych mieszkaniach to każdy sobie robi co chce. Jak jest oddzielne wejście i osobne mieszkania to ja nie widzę problemu. Do mojego mieszkanka na górze tesciowa nie wchodzi i mam bałagan i sama sprzątam kiedy chce a ona sobie swój sprząta u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tak na serio Wy chyba jesteście troche uprzedzone jezeli chodzi o teściowe. Nawet jak nie mieszkacie z nimi to piszecie ze są takie zle niedobre najgorsze na świecie i najchętniej to byście je wystrzeliły w kosmos. Nie rozumiem tego serio...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swojej nienawidzę za to że jak musiałam pilnie gdzieś wyjść to prosiłam ja żeby na godzinę została z małą to wolała się napić. Nienawidzę jej za alkoholizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mojej nie lubię za to, że jest wścibska, ciekawska, fałszywa i kompletnie nie liczy się z moim zdaniem w kwestii wychowania mojego syna. Potrafi rzucić się do siatek i mi do nich pozaglądać, jak wracam z zakupów, przejrzeć mi szafki i szuflady w kuchni. (tej kurkumy widziałam, że nie używasz - dostałam od niej, leżała na dnie szafki z przyprawami, szukałam swoich pojemniczków, ale żadnych u Ciebie nie ma, a ten wyciskacz do czosnku to dobry?)Zupełnie innym, takim czepiającym się tonem rozmawia ze mną, jak nie ma męża, wtedy oboje z teściem na mnie najeżdżają. Mąż nie wierzył, mówił, ze wymyślam. Raz zamknął się w sypialni, myśleli, że go nie ma. Ale byli zdziwieni, jak już nie wytrzymał tego i wyszedł. Przegrzewa i przekarmia mojego syna. Nie powiem, ma świra na jego punkcie i chętnie do niego przyjeżdża, co najmniej raz na 2tygodnie. Ja nie lubię z nimi siedzieć, wykorzystuję ten czas na spokojne zakupy, np. lidl, żadne szaleństwa. Jak wracam, to synek ma na sobie dodatkową warstwę ubrania, pełno żarcia różnego na stole, a po ich wyjściu wszystko zwymiotuje. Tłumaczenia nic nie dają. Wpycha w niego jedzenie jak w gęś. Szybciej mówi, niż myśli, wtedy często się wygada, co nawywijała, zwłaszcza po czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja również swojej nie lubię za grzebanie po szafkach chodzenie po pokojach podczas naszej nieobecności itp ....do tego jest strasznie fałszywa i złośliwa np.wejscie do piwnicy mamy jedno i gdy np.powycieram to potrafi specjalnie iść i nasyfic brudnymi butami z węgla na podłodze .....wypytuje dzieci i później o wszystkim meldunek swoim córeczkom,dogadali mi ze miałam cc ze dzieci małe oj mogłabym wymieniac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawde jestescie przewrazliwione.mi zwisa i powiewa co mi dosra. Nawet nie pamietam co mi d***bala. Mieszkamy w jednym domu i mi j***e ze zadeptala umyta podloge. Niech bedzie brudna. Zaden problem:) do dzieci sie nie wtaca i spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię za teksty i zachowania: 1. Na wieść o ciąży, do swojego syna rzekła "oj nie ciesz się tak, nigdy nic nie wiadomo". Oboje wiedzieliśmy, że miała na myśli poronienie. Na tekst swojej córki "ooo, będzie mamusia miała nowego wnuka lub wnuczkę, to taki prezent dla mamusi na święta". (Bo w święta oficjalnie potwierdziliśmy ciążę w rodzinie męża). Na co teściowa odsyczała przez zęby przy wszystkich przy stole w wigilię "ja już mam takie prezenty i więcej nie potrzebuję!". Miała na myśli, że masz już dwoje wnuków od córki i nie chce mieć od syna czyli ode mnie. 2. W trakcie całej ciąży ani razu nie spytała o dzidzię, o płeć, o badania o zdjęcia usg o cokolwiek, wiedząc już że ciąźa jest zagrożona. 3. Na wieść o ślubie obraziła się, bo ją zaskoczyliśmy!!! (Taaa, bo byliśmy już razem 6 lat tyleż samo mieszkaliśmy razem, i trąbiliśmy o dziecku i następnie ślubie już trzy lata wstecz). 4. Podczas oficjalnego zaproszenia na ślub odwróciła się na pięcie nie przyjmując zaproszenia i kwitując to do swojego syna "ja już ci mówiłam co o tym myślę, rób jak chcesz!!!". 5. Podczas przyjęcia po ślubie, na wypowiedź mojej matki typu "ładnie nasze dzieci to wszystko zorganizowały", ona wzruszyła ramionami i wysyczała "bo musieli!", następnie się odwróciła na pięcie (wg niej musieliśmy się "żenić" bo byłam w ciąży. Taaa, bo ja napewno z tych czasów gdzie ciąża = złapanie męża ;) ). 6. Gdy syn był mały, tak do 3mca, na spotkaniach rodzinnych ostentacyjnie go olewała, ani nie podeszła ani nie zapytała tylko na pokaz faworyzowała roczną dziewczynkę zupełnie dla niej obcą, bo jest to wnuczka cioteczna jej zięcia. 7. Od początku odzywa się do mnie z pretensją w głosie, jakimś oburzeniem, btakiem szacunku, obrażeniem. Nie potrafi zwtócić się normalnie po imieniu tak jak do swoich dzieci czy zięciów, tylko jak mówi do mnie czy mnie woła to brzmi to tak : "ty! Słyszysz! Pytam się ...", ej, ty!", tak jak do kogoś gorszego sortu. Czaswm miała przebłyski człowieczeństwa, i odzywała soę normalnie a nawet próboeała prowadzić ze mną dialog. I wiele innych sytuacji. Dlatego jej nie lubię, nie szukam kontaktu, ale nie ograniczam jej kontaktów ani z synem ani z wnukiem. Mąż stoi po mojej stronie i nie raz ukazał hipokryzje swojej matki żeby ją ustawić do pionu, bez tego to chyba ta kobieta opluwałaby mnie publicznie. Dlaczego tak mnie nie akceptuje? Bo wiążac się z jej synem byłam rozwódką z dzieckiem i bez możliwości wzięcia ślubu koścuelnego. I choć sama przyznawała na początku, że dzięki mnie jej syn stał się gospodarny, przestał imprezować, włóczyć się z towarzystwem i pić, tak już dawno o tym nie pamięta. A teraz jest zdziwiona, że obojętnie z nią rozmawiam, źe nie zapraszam sama z siebie na kawki, że jej syn woli na święta kechać do mojej mamy lub sam ze mną urządzać i tylko ją zaprosić, a to jej aię nie podoba, bo jako gość to ona czuje się nieswojo. Sama widzi, że żadnych ciepłych relacji to już z nami nie będzie i pewnie żałuje, bo mąż mówi, że widać to po niej, ale ona się nie przyzna, i eaz na jakiś czas "dokłasa kolejny gwóźdź do trumny", pogrążając się dalej w oczach syna, który i tak stoi po stronie żony. Ja przez te sześć lat, nigdy jej nie obraziłam, nie odpysknęłam, jedynie z czasem zaczełam być coraz bardziej oficjalna i zdystansowana, okazuje jej obojętność, no cóż pracowała na to od początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:17 ja tez jestem rozwódką i juz nie mogę wziąć ślubu kościelnego ale moja tesciowa ta akceptuje i jakbym czytała opis swojej osoby bo tez aktualnego narzeczonego wyciągnęłam w pijaństwa i wiecznych imprez. Tylko moja tesciowa to docenia i bardzo mnie lubi no i oczywiście jak jej oznajmiliśmy ze zostanie babcia to byla przeszczęśliwa. Teraz dzwoni do mnie i sie pyta jak się czuje, nigdy sie nie wprasza zawsze pyta czy mamy czas i czy może przyjechać zaprasza nas na obiady no tesciowa marzenie. Ale jak czytam te wasze wpisy to aż się wlos na glowie jeży... Masakara ja jestem taka ze jak ktos ma do mnie szacunek to ja to odwzajemniam a jak nie to jestem chamska i opryskliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mozesz sobie myslec i robic, co chcesz, Twoja wola. Moi tesciowie, dopoki bylam tylko dziewczyna ich synka, byli swietni, towarzyscy, mili. Schody zaczely soe po zareczynach, bo zauwazyli, ze ja nie bede "kolejna panienka, ktora syncio wumieni" . Prosto z mostu uslyszalam, ze nie takiej przyszlosci chcieli dla syna (liczyli, ze on wyjedxie zagranice, befzie kupe kasy przyeozil i inwestowal w dom tesciow a nie wyproeafzi sie i slu i dziecko). Byla data slubu, zaszlam w ciaze to juz w ogole tragedia, bo tesciowa juz wiedziala najlepiej, ze to wpadka, z glupoty, ze jej syn na pewno tej ciazy nie chcial, nawet do wrozki latala w obawie przed przyszloscia syna. Potem bylo kongo, szkoda pisac, dopiero teraz po prawie 10 latach tesciowa zaczela mnie szanowac, nigdy nic nie wskorala, bo moj maz stal za mna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanówcie się czy tylko teściowe są winne? Może to wy, synowe nie dajecie sie lubić i jesteście uprzedzone?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A zamieszkaj sobie na zdrowie z teściową. Jeśli twierdzisz, że mieszkanie na osobnych piętrach jednego domu, to mieszkanie osobno, to gratuluję. Zawsze są jakieś części wspólne, choćby piwnica, kotłownia, klatka schodowa. Są wspólne remonty np. dachu czy ocieplenie domu. Poza tym wspólny ogródek, płot i tu też prace do wykonania, koszenie, podlewanie, malowanie czy napawa płotu itp. Możecie mieć inne plany co do zagospodarowania przestrzeni. Ty będziesz chciała założyć warzywniak, żeby mieć ekologiczną marchewkę dla dziecka, a ona będzie chciała w tym miejscu mieć rabatki z kwiatami. Ty będziesz chciała wybudować dodatkowy garaż na nowy samochód a ona uzna, że będzie jej zacieniał altankę. Może się w końcu dogadacie i pójdziecie na kompromis, ale po co to komu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam problem bo jest opcja żebyśmy zamieszkali w jednym domku u teściów ale nie wiem czy to dobry pomysł. Niby mieszkanie oddzielne ale piwnica wspolna i palic trzeba w piecu który jest w garażu i tam jest wspólna część domu. I teraz się zastanawiam czy się przeprowadzac do nich czy zostac na stancji tak jak do tej pory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×