Emili06 0 Napisano Luty 15, 2017 Witam wszystkich :) Chciałabym wam opowiedzieć o mojej sytuacji, mam nadzieję że mnie wysłuchacie i pomożecie. Otóż jestem z chłopakiem już ponad dwa lata, dokładnie to dwa lata i dwa miesiące. Ja mam 21 lat on 24. Ja niedawno skończyłam staż i uczę się zaocznie natomiast on pracuje w delegacji wraca na weekendy a w te weekendy ma studia :) Ogólnie to między nami było zazwyczaj dobrze nie kłóciliśmy się ani nic ale podejrzewam że mamy jakiegoś pecha :/ Na początku naszego związku był problem z moją rodziną nieakceptowali że mój chłopak pózno do mnie przyjeżdża szukali non stop problemów, dogadywali mi, jak u niego zostawałam na weekendy to mnie wyzywali od najgorszych. No w końcu miarka się przebrała chłopak zabrał mnie do siebie mieszka z młodszym bratem, mamą i jej facetem ( dlatego że mojego chłopaka tata już nie żyje ponad dwa lata ). Na początku było dobrze ale pózniej się zaczęło, jego brat mi dogadywał w chamski sposób, jego ojczym zaczął mnie zle traktować i wyzywać a na końcu odwaliło jego mamie, która we wszystkim widzi problem przestała się do mnie odzywać, mówiła że nic w domu nie robię choć starałam się cały czas i dojeżdżałam codziennie do pracy, oplotkowała mnie i jak była w szpitalu a ja się zajęłam domem i przyjechałam w odwiedziny z obiadem to powiedziała że jak zaraz nie znajdę następnej pracy to wróce do matki mieszkać bo ona mnie w domu trzymać nie będzie, zamurowało mnie wtedy kompletnie bo żeby jeszcze na osobności takie rzeczy ale tak przy wszystkich :/ W końcu stwierdziłam że to mieszkanie tam nie ma sensu bo mojego i tak w tygodniu nie było a ja co miałam z nimi robić jak staż i tak skończyłam w dodatku jego matka mnie traktowała jak smiecia i wróciłam do siebie do domu do rodziców byłam tam pół roku :) Ale żeby to tylko to. od roku czasu mi obiecywał że się zaręczymy w Boże Narodzenie, czekałam, cieszyłam się jak nie wiem, a tu nagle mówi że kasy ma już nie wiele i trzeba będzie to przełożyć, no nie byłam z tego faktu zadowolona nawet kłótnię mu zrobiłam że tyle czasu miał i nie przygotował się do tego, więc powiedział że zrobi to w Walentynki, ale wyszła podobna sytuacja zapłacił studia, swoje rachunki laptop, telefon itp i znów mówi że nie wyjdzie bo chce zrobić wszystko dobrze i chce żebym miała najładniejszy pierścionek ale teraz znów brak funduszy, a więc przełożył " niby " na Święta Wielkanocne w co już praktycznie nie wierzę że wyjdzie :/ wczoraj były Walentynki i zamiast przyjechać wcześniej to wyszło tak że ja cały dzień latałam i szykowałam dla niego obiad a i tak zjadłam go sama z rodzicami bo przyjechał o godzinie 22:10 bo jakieś załatwienia z mamą miał i tylko dał mi prezent chwilę posiedzieliśmy i poszliśmy spać :/ I ogólnie jest mi smutno bo jak nawet Walentynki nam nie wyszły to co dopiero mowa o zaręczynach. W dodatku jak się kłóciliśmy w styczniu za tą jego mamę i rodzinę że pozwala żeby tak mi gadali i wgl to zrobił mi na złość i fotkę sobie założył, nie korzysta z niej hasło mam tam czasami wejdzie i tyle, no ja w sumie też mam, ale nie wiem czy taki człowiek co woli siedzieć z bratem grać w gry i zakładać fotkę po 2 latach związku nadaje się wgl do zaręczyn i dlaszego życia. No nie powiem to dobry chłopak dba o mnie co mi trzeba to zawsze mi karze mówić, uczucia też okazuje prawie cały czas, ale jakiś taki niezorganizowany, lekko myślący nie wiem jak to ująć. A więc proszę was o wasze zdanie co wy o tym sądzicie o nim, o mnie o tej całej sytuacji, czy ja może przesadzam z tym nie wiem :) Proszę o odpowiedzi i z góry wam Dziękuję :) Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach