Uważam,że dziecko od razu po porodzie 24h przy matce to przegięcie..

Czemu nikt nie zwraca uwagi na to że to zwyczajnie niebezpieczne żeby osłabionej, mdlejącej kobiecie wciskać kruchego noworodka w ręce? Czasem porozrywane, szyte kobiety nie są w stanie się podnieść na łóżku a co dopiero pewną ręką sięgać do łóżeczka. Pomoc w tych pierwszych dniach jest konieczna, bliscy są tylko w godzinach odwiedzin a pielęgniarek brak lub są wręcz agresywne że kobieta zaraz po porodzie nie "wraca do kopania ziemniakow motyką".

Wspolczuje Wam, kobietki. Uwazam, ze to, co sie dzieje w polskich szpitalach, nie jest w porzadku. Ja mieszkam w UK i tu polozne zajmuja sie dzieckiem, myja je i przewijaja, wlasnie po to, zeby matka mogla odpoczac.

Jak ja rodziłam 10 lat temu, to zabrali dziecko po porodzie, umyli, ubrali, przebadali i przynieśli po ok. 3-4 godz, ja w tym czasie mogłam odpocząć. Takie rozwiązanie jest moim zdaniem najlepsze. Ja rodziłam naturalnie, więc na szczęście później mogłam już zająć się dzieckiem, mąż też pomógł, więc źle nie było. Ale położne nie były zbyt miłe, potwierdzam...

Ja nie chcialam zeby moje dziecko ktos dotykal pour porodzie. Urodzeniu syna w kucki polozylam go sobie na brzuchu a polozne badaly lozysko i wtedy myly mi krocze. Obejrzaly go dokladnie jak lezal na mnie przykryly i tak sobie lezelismy. Dokladnie badania i wazenie dopiero po godzinie. potem polozne przyciemnily swiatlo i z mezem nas zostawil na 3 h obserwacji. Przychodzily co jakis czas sprawdzic czy wszystko OK. Nie bylam zmeczona i wspominam Ten porod bardzo dobrze. Pierwszy porod mialam na lezaco z wyciskane dziecka i zabraniem go zaraz po. Dziecko wtedy zobaczylam pour kilku godzinach. Efekt taki ze corka plakal non stop przez 3 miesiace a syn byl najspokojniekszym dzieckiem jakie znam.