Rezygnuję...

... z jakichkolwiek prób poznania kogoś i stworzenia związku. Zostaję dobrowolnym singlem i w ogóle forever alone. Ale po kolei. Mam 27lat i jestem facetem. Jestem raczej odludkiem i nie prowadzę zbyt bujnego życia towarzyskiego. Tylko dwa razy byłem w związku, z czego jeden był bardzo krótki. Za każdym razem to dziewczyny stwierdzały, że nie chcą ze mną dłużej być. Poza tym kilkukrotnie dostałem kosza od dziewczyn do których "startowałem". Wszystko pprzez moja nieporadność, bo choć dobrze dogaduję się z kobietami, to nie potrafię ich podrywać. Zupełnie nie wiem jak okazywać im zainteresowanie, bajerować i zainteresować. W dodatku mam bardzo niską samoocenę, którą jeszcze pogarszają nieudane próby z kolejnymi dziewczynami. Po prostu wypadam żałośnie. Kiedy próbuję poderwać dziewczynę i mi to nie wychodzi czuję się jak ostatnia c**a. Samotność mnie dobija, ale jakoś ją wytrzymam, jeśli nie będę sięciągle czuł jak nieudacznik. Ciągle zadaje sobie pytanie czy jest we mnie coś, co sprawiłoby, że kobieta mnie pokocha i odpowiedź niestety brzmi "nie". Dlatego dla zachowania resztek godności rezygnuję z kobiet. Nie wiem w sumie czemu to piszę, chyba muszę się anonimowo wyżalić. Trzymajcie się.

Przepraszam za błędy, trochę za dużo wypiłem.

Ok zrób sobie przerwę jak uważasz, ale dobrze wiesz, że tylko tym się unieszczęśliwisz. Może jednak trzeba w sobie zmienić parę rzeczy, ale nie dla kobiet tylko dla siebie.

Najlepiej ukarz sam siebie, użalaj się nad sobą, bo to bardzo łatwe, a ty ewidentnie chcesz być ofiarą, a nie lwem, twoja wola.

Łatwo tak mówić kiedy nie zastanawiasz się przez większą część dorosłego życia co z tobą nie tak, że nikt cię nie chce i nie dostajesz kosza za każdym razem.

Wszystko z Tobą ok, po prostu nie trafiasz dobrze.

Możesz pisać o sobie na mkaszka@o2.pl Trzeba Ci wsparcia :-)

Poczekaj na właściwa kobietę.

Zanim się doczekam będę za stary, żeby się nią nacieszyć. Najlepsze lata życia spedziłem samotnie, czas pogodzić się faktami.