depresja, zakochanie sie i nawrot choroby

choruje od dluzszego czasu na depresje, wszystko zaczynalo mi sie ukladac, a wtedy pojawil sie pewien pan. nie chcialam go poznawac, bo wiedzialam, ze wyleczenie sie jest priorytetem, a z facetami roznie bywa. jednak nalegal, walczyl o mnie, nigdy nikt sie tak nie staral, jest jedyna osoba, ktorej powiedzialam o mojej chorobie. a teraz odszedl, gdy ja zdazylam sie zakochac. rok terapii i brania lekow zmarnowany. choroba wrocila z natezona sila, marze, zeby umrzec. prosze o rozmowe, chociaz tutaj moge sie wyzalic

Nie unikniesz w życiu róznych ciosów - to może byc rozstanie, śmierć bliskiej osoby, wypadek, utrata mienia. Wiadomo, że po czyms takim człowiek czuje sie gorzej, czasem musi zaczynać od początku. Ale musiałabyś żyć pod kloszem, żeby tego wszystkiego uniknąć, a to nie jest mozliwe. Po prostu bądź dzielna, nie poddawaj się, poszukaj jasniejszych stron zycia. Nik go za Ciebie nie przezyje. Wiem, co mówię - choruję na ciężką depresję od młodości, teraz mam po 50-tce. Pozdrawiam.

w jaki sposob sobie radzisz? wiesz, ja czulam sie juz naprawde dobrze,wrocilam do zycia. teraz znow nie mam sil na nic, nawet tabletki nie pomagaja. boje sie ze juz nigdy nie bede szczesliwa

Bedziesz szczesliwa, to minie. A facetem sie nie przejmuj, znajdzie sie inny.

tak... kiedy znow wyzdrowieje, bo kto chcialby zadawac sie z osoba z depresja. czyli rok samotnosci.

depresja to skutek odejścia od boga