Dlaczego ludzie mi nie wierzą gdy mówię, że nie mam potrzeby bycia w związku?

Jestem z rocznika 1995. Kiedy mówię, że jeszcze faceta nie miałam, to patrzą na mnie ze współczuciem. kiedy mówiłam, że nawet nigdy nie całowałam są w ciężkim szoku. a kiedy mówię, że do tego wszystkiego wcale mi się nie śpieszy patrzą na mnie jak na ufoludka i mi nie wierzą, mówią, że się wstydzę przez wózek. A to nieprawda! Mnie po prostu nie ciągnie do bycia w związku.. I nigdy nie ciągnęło. Nigdy nie rozumiałam tych narzekań z powodu nie posiadania drugiej połówki. Co to za tragedia być bez faceta albo dziewczyny? Nie patrzę z zazdrością na inne pary Ba! Nawet im kibicuje, bo jeśli ludzie są szczęśliwi, to jest super! Nigdy nie czułam się gorsza, ani lepsza, przez to, że nie czuję takiej potrzeby. ale inni mi nie wierzą mi w to i ciągle mi radzą bym kogoś sobie znalazła. Jak im to tłumaczyć?

też innym kibicuję ale nie chcę być w związku bo to nie dla mnie

Tak sie gada dopóki się naprawdę nie zakocha, potem wszystko sie zmienia. Jak się nie zna tego uczucia to ok, ale miłość jest jak narkotyk.

j***ac ich i zyj po swojemu. oni zyja tak jak ich nauczono w wieziniu ego.

Djana bo na tamtych forach gdzie przed chwilą wstawiłas ten sam temat (jak zwykle) większość uważa cie za kolejną kreację trolla.

Traktowano Cię jak jajko, więc masz już przesyt miłości

Dla większości jedną z NIEZBĘDNYCH składowych udanego życia jest bycie w związku, tak zostali zaprogramowani przez społeczeństwo a wszystko ku jego chwale, bo jak związek to i w dalszej perspektywie potomstwo - kolejny niezbędnik do tego by być spełnionym w życiu. Tak ciężko pojąć, że ktoś może mieć wywalone na bycie z kimś czy rozmnażanie.

ale postrzeganym w dany sposób i zauważanym to kazdy chce być, nawet jak jest zerem