Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niechcetejtelepatii

niechciana chemia co robic

Polecane posty

Gość niechcetejtelepatii

jestem w dziwnej sytuacji... jestem w powaznym zwiazku od 10 lat. jestem szczesliwa - kocham mojego faceta, a on kocha mnie, mamy przepiekna coreczke (ktora czasem daje w kosc, ale i tak jest urocza), wspolne pasje, organizujemy slub (juz za 8 miesiecy), budujemy dom... jak to zwiazki z takim stazem, mamy wielu wspolnych znajomych (i praktycznie zadnych wlasnych), prawie wszedzie chodzimy razem (no dobra, ja chodze z samymi kobietami na zakupy, ploty przy ciastku z ukochanej cukierni i warsztaty, a on z facetami na mecze, ksw i tenisa). chociaz tez bywa, ze laczymy te plany, no ale do rzeczy... on, czyli nasz wspolny znajomy (od minimum 6 lat), ktorego poznalismy juz jak bylismy razem, ma mega pecha do kobiet. trafia na przyslowiowe szmaty lub takie, ktore sa z nim tylko dla pieniedzy (zarabia bardzo dobrze i w zasadzie nie zaluje sobie pieniedzy, od kilku lat jest zwiazany z jedna corpo w ktorej jest dyrektorem). widzimy, jak rosnie w nim frustracja. od kiedy postanowil czekac na ta jedyna, nie byl w zwiazku (juz chyba ponad rok) i z tego co wiemy, nie mial nikogo nawet "na chwile", "do lozka". zawsze jak jestesmy w grupie, wszystkim kobietom (w naszej paczce zajetym, to taka hermetyczna paczka od lat ta sama) mowi, zeby go nie torturowaly spodnicami, szpilkami, dekoltami i tak dalej (w zartach). kipi po prostu testosteronem. jak troche wypije, mowi mojemu facetowi i jeszcze jednemu naszemu przyjacielowi, ze ma wspaniala kobiete, chcialby miec taka itd. z ta kobieta przyjaciela dosc blisko sie przyjaznie. bardzo go lubie. mozna powiedziec, ze to taki moj dobry kumpel lub brat, ktorego nigdy nie mialam. zawsze moge mu sie zwierzyc, on tez zwierza sie mnie i oczekuje rad (bardzo czesto odnosnie kobiet). wiadomo, ze zawsze go wyslucham i na odwrot. generalnie rozumiemy sie bez slow i czesto rozmawiamy "w glowie" - wystarczy spojrzenie, jakas mina, gest i juz wiemy, co i jak np. ktoś podrzuca pomysł, a on po spojrzeniu na mnie juz wie, co o tym mysle, a ja wiem co mysli on. calkiem podobna relacje ma z moim facetem, dlatego utrzymujemy bardzo czesty kontakt i spotykamy sie przy roznych okazjach. w niedziele widzielismy sie ze znajomymi w kinie. nasza mala grupa, czyli w osiem osob (trzy pary i dwoch samotnych strzelcow, w tym on). po kinie bylismy w pubie na piwku a potem spacerkiem odprowadzalismy jedna parke na pociag. zatrzymalismy sie na chwile po drodze, nie pamietam czemu. on usiadl kolo mnie na lawce. kiedy kolezanka opowiadala historie z podrozy i wszyscy byli zasluchani, stalo sie pomiedzy nami cos dziwnego. nie potrafie tego wytlumaczyc. po prostu siedzielismy na lawce! a wytworzyla sie pomiedzy nami czysta, eteryczna chemia, takie mega napiecie seksualne. przez jakies pietnascie minut w myslach uprawialam z nim seks i dalabym glowe, ze on czul dokladnie to samo. myslalam, ze zwariowalam, cos sobie nakrecilam, ze to niemozliwe, ze on ma takie mysli wobec mnie. z drugiej strony wiedzialam, ze tak sie wyczuwamy od zawsze (choc nigdy tak seksualnie i nie tak intensywnie), ze to moze byc prawda. w dalszej drodze wymienilismy kilka takich innych usmiechow i spojrzen, bardzo podejrzanych. potem poprosil mnie bym spojrzala mu gleboko w oczy. patrzylam inaczej niz zwykle i on tez, na koniec sie usmiechnal i przytrzymal mi dlon pod szyja, nie jestem pewna czy wiem co chcial mi tym przekazac. myslalam dlugo co to mialo byc, czy sobie nie nakrecilam, czy on sie ze mnie smieje, czy moze mam schizofrenie. mamy dobry kontakt, ale nie mialam odwagi zapytac go o nic wprost. pomyslalam sobie, ze jestem idiotka i tak zylam do przed chwila. dzis napisal mi smsa czy idziemy na impreze do wspolnych znajomych w ta sobote. zawsze pisze i do mnie i do mojego faceta, wiec nie odebralam tego jako nic dziwnego. odpowiedzialam i zapytalam go w odpowiedzi zwrotnej czy myslal o tym, co prosilam zeby przemyslal (z jednej z naszych rozmow tamtego dnia ktora chcial uciac bo byla dla niego niewygodna). odpisal "myslalem o wielu rzeczach. ale musze sie upewnic. sa dwa wyjscia - albo jestem psycholem, albo to co mysle jest prawda, ale jesli to drugie to jest dziwna sytuacja. nic z tym nie bedziemy robic, w koncu jestes z x(tu imie mojego faceta) i kochasz go jak glupia". bylam w szoku. jednak mi sie to wszystko nie uroilo. pisalismy o 'tym' w kolejnych trzech smsach. "nie mow mu co sie stalo" (mojemu facetowi), "zapomnijmy o tym, skonczmy temat, niepotrzebne mysli". odpowiadalam wymijajaco - bylam bardziej w szoku, to bylo kosmiczne. bo wiecie, w zasadzie nic sie nie stalo... nikt nic nie zauwazyl. nie dotknelismy sie nawet, nie spojrzelismy na tej lawce na siebie ani nic. nie zrobilismy kompletnie nic...!!! po prostu siedzielismy i myslelismy o tym samym i wiedzielismy dokladnie o czym. napisalismy ze jest nam wstyd i wogole to jest mega zenujace, ale nikt nie odwazyl sie okreslic wprost o co chodzi... teraz pytanie. czy ktos byl w takiej sytuacji? co zrobiliscie? czy to w ogole jest normalne, ze my sie tak wyczuwamy? o czym to swiadczy? zdecydowalismy sie zapomniec, tylko mysle ze to bedzie choooolernie trudne. a co jak sytuacja sie powtorzy przy najblizszej okazji? jak bedziemy ze soba rozmawaic? czy musimy przestac sie spotykac? mamy mnostwo wspolnych znajomych. nie damy rady sie unikac, musielibysmy zrezygnowac ze spotkan z nasza paczka, co w koncu byloby widoczne ze jak przychodze ja to on nie i na odwrot. poza tym moj facet tez by ogarnal po jakims czasie ze cos jest na rzeczy. ja nie bede nic mowic mojemu facetowi. zreszta, nawet jakbym chciala powiedziec, to niby co...? "sluchaj, siedzielismy tak sobie z y na lawce, pamietasz? no i myslelismy o seksie ze soba." - no kurr.... jak to brzmi? chore. ale to jest prawda, tak wlasnie bylo. dodam, ze on w ogole mi sie nie podoba. nie jest w mojej ocenie atrakcyjny, ani wizualnie, ani charakterologicznie, po prostu go lubie i przyjaznie sie z nim, ale jakbym byla sama absolutnie nie umialabym myslec o nim jak o facecie dla mnie... :/ blagam, pomozcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co zaprzatasz sobie tym głowę? Urwij temat i po problemie. A tobie chyba się to podobało on ci się podoba i chcesz więcej. Tak czy inaczej cos się dzieje i cos sie zmieniło czy tego chcesz czy nie juz nigdy nie będzie tak jak kiedyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Okazja czyni złodzieja. Nie stwarzaj takich sytuacji. Po prostu o tym nie myśl. Miałam podobnie, ale szybko się otrząsnęłam. Tobie też tego życzę. Chyba nie chcesz zniszczyć swojego związku. Tak że nie nakręcaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prowo pedofila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechcetejtelepatii
nie stwarzam zadnych sytuacji... nigdy nie spotkalam sie z nim sama i nie zamierzam. zawsze widzimy sie w wiekszej grupie. i tak samo nie nakrecam sie tylko zastanawiam, co dalej. wcale nie podoba mi sie to, co sie stalo... mam cholerne wyrzuty sumienia wobec mojego faceta i w ogole zle sie z tym czuje. znamy sie cholernie dlugo i nic takiego sie nigdy jak dotad nie stalo (6 lat). chce zeby bylo jak dawniej. nie chce ryzgnowac z tej znajomosci, z reszta nie za bardzo moge (musialabym calkowicie zmienic towarzystwo, co na to moj facet?). chce po prostu, zeby bylo normalnie. czy ktos tak mial? czy po tekim incydencie wszystko cichnie czy wrecz przeciwnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nie będziesz się nakrecac i tworzyć w głowie jakichś typowo babskich analiz, to przycichnie. Ale zbtwgo ci widzę rozpisujesz się jaka malolata o tym więc na razie szans nie widzę. A kontakt bym ograniczyła ma razie jak to tylko możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechcetejtelepatii
zawsze sie rozpisuje, mniej-wiecej tyle samo napisalam jakies dwa tygodnie temu na temat sytuacji pracownikow tesco, ktora mnie oburzyla... :D po prostu tak juz mam. uwazam ze wazny jest nie tylko fakt, ale i kontekst. a analizuje jak kazda kobieta. wydaje mi sie, ze kazda tak ma, tylko nie kazda o tym mowi :P tylko faceci sa prosci biale-czarne, pachnace-smierdzace... :D chce ograniczyc z nim kontakt, na razie, tak zapobiegawczo. w sobote urodziny przyjaciolki, o ktore pytal. mam upiec tort, prezent kupilam... moj facet jest przekonany, ze idziemy. no i pojdziemy. nie bede sie wykrecac. postaram sie z nim nie gadac, jak cos to tylko w wiekszej grupce. po tych urodzinach zrezygnuje tymczasowo z wyjsc rozrywkowych, niezaplanowanych, na ktorych bedzie. cos wymysle, ze nie mam ochoty, zle sie czuje czy jak. oby przycichlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tak miałam. Ale on nigdy nie potwierdził że to prawda. Ale Wiem że to czuł, też nawet nie patrzyliśmy na siebie. Był strasznie zmieszany potem, bez żadnego powodu realnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tego rodzaju telepatia "bratnich dusz" istnieje naprawde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×