Do wsciekłych kur domowych nienawidzących feministek

Wasz mąż się o was troszczy i jest mily bo go wasz ojciec trzyma za mordę. Przekonacie się jak umrze wasz tato lub odejdzie to wasz mąż straci autorytet któremu podlegał i albo zacznie zdradzać albo porzuci. Sprawdzone i potwierdzone.

Czują respekt przed tatusiem i dlatego chodzą jak w zegarku. Mówię o tych, które się łudzą, że na facecie można na100 % polegać.

Te, durna babo, a jak ci powiem, że mój ojciec zmarł kiedy byłam mała? A mój mąż kocha nieustannie i właśnie słodko drzemie po pracy i ciepłym obiadku, pod upraną pościelą i pachnącą wiaterkiem kołdrą? Myślisz, że jest mu źle i ma głowę do myślenia o debilnych postulatach szurniętych feministek? Myślisz, że mi czegoś brakuje i pójdę na ulicę drzeć mordę, że chcę się parzyć jak bydlę bez konsekwencji? Rozpędź się, a ściana sama cię znajdzie.

Hahaha i dlatego jesteś rozjuszona jak wściekła maciora. Twoj stary daje ci na podpaski a ty sikasz ze szczęscia.

Seks pewnie też ma wyśmienity, skoro musi posuwać takiego babona

Myślisz, że będę się rozpisywać i udowadniać, jak zgranym małżeństwem jesteśmy i jak bardzo mąż o mnie dba? Po co? Na takie wściekłe suki obrazek tradycyjnej, poukładanej, szczęśliwej rodziny działa jak płachta na byka. Kiście się dalej w swoim feministycznym szambie, ale bez nas - normalnych kobiet i mężczyzn.

Gwarantuję ci, durny babochłopie, że tylu orgazmów, ile udaje się nam obojgu przeżywać w ciągu jednej nocy, nie osiągniesz przez tydzień.

Wierzę, ale orgazm nie jest wyznacznikiem miłosci, bo można go osiagnąć w jakikolwiek sposób.

Jesteś zbyt prymitywna, żeby przeżywać duchową miłość, dlatego twoj fagas to jedynie dostarczyciel kasy i spermy jak u prymitywnej małpy

O duchowej miłości może mówić sakramentalna żona, a nie kolejna kurefka będąca worem na spermę.

Tak oczywiscie,sakrament też nie gwarantuje głebokich uczuć, zazwyczaj jest tylko gwarancją alimentów

Swoją drogą, trzeba mieć kompleks na punkcie wora na spermę, żeby w ten sposób wyzywać inne kobiety.

Czekam na ripostę, kuro

Mam co robić, durna babo. Męża łachy do roboty wyprane, zupa na kuchni już stoi, dom ogarnięty, lampka świetnego wina chilijskiego na ławie, mogłabym ewentualnie jeszcze się pobawić z twoim ptasim mózgiem. Ale po co. Wolę zbierać siły na jutro i pomyśleć nad tym, jak jutro będę dogadzać swojej kochanej rodzince. Nara