Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy urlop wychowawczy to dla ludzi jakiś problem?

Polecane posty

Gość gość

Z tego co widzę, dla niektórych ludzi to jakiś problem. Jak to jest, że jako osoba nie oceniająca wyborów życiowych i modelu rodzinny innych osób, na spotkaniach towarzyskich nierzadko jestem narażona na jakiś niemiły, dołujący komentarz z racji tego, że jestem na urlopie wychowawczym? Jakbym była kimś gorszym, bo sama sprawuję opiekę nad malutkimi dziećmi i nie wykorzystuję do tego babć czy też instytucji. Jak to jest, że chociaż ja sama nie oceniam innych, niektórzy czują się upoważnieni do tego, by oceniać mnie? I na ogół są to ludzie, którzy szybko znajdują sobie podwykonawców do opieki nad dziećmi. Drażni mnie traktowanie kobiet, które na kilka lat przerywają pracę, by sprawować osobistą opiekę nad dziećmi, jak osoby, które w ogóle nie pracują zawodowo. Przecież to są dwa różne światy: ktoś kto nigdy nie pracuje i nie zamierza nigdy pracować i ktoś kto przerywa na kilka lat aktywność zawodową, by zająć się porządnie własnymi dziećmi, ale np. tak jak ja pozostaje przecież w stosunku pracy. A nawet jeśli jakaś kobieta nie ma pracy i nie jest to urlop wychowawczy, to przecież nie jest powiedziane, że nie będzie pracowała za ileś tam lat. Sama znam takie osoby. Dlaczego ludzie czują się upoważnieni do oceniania innych??? Chciałam się wygadać, chociaż i tu spodziewam się zaraz wiadra jadu... No ale może kobiety na wychowawczych także tutaj są :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest na to jedna rada. Poprostu sie nie przejmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda, ale jednak jak się usłyszy jakiś niemiły komentarz, może się zrobić przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tutaj to są akurat matki, które pracują do odejścia wód, a wcześniej wymiotują do kosza przy biurku. Narzekają na macierzyński. ;) Nie jestem na urlopie wychowawczym, ale dopiero jestem w ciąży. W planach jest odchowanie córki do trzech, a najlepiej do czterech lat, do wieku przedszkolnego. Z pierwszym dzieckiem wróciłam do pracy dziewięć miesięcy po porodzie i choć minęło wiele lat, do dziś żałuję. Uważam, że te kilka pierwszych lat dobrze jest spędzić z mamą, a nie żłobek, opiekunka, babcie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam trojke, z najmlodszym jestem w domu wlasnie na wychowawczym. U mnie komentarze typu "500 plus dziala" sa na porzadku dziennym. Nie wiem co to obchodzi ludzi naprawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dobie feminizmu i takiej z***biaszczej frekwencji na marszach i manifach nie powinno cie dziwić że inni mają problem :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz autorko rację tak jest w naszym społeczeństwie i jedyne co mozna zrobić to się tym nie przejmować. mamy kult pracy w PL, a najgorsze jest dla mnie to że linczują się same kobiety, skaczą sobie nawzajem do gardeł, wyzywają się od nierobów, utrzymanek itp. w naszym społeczeństwie nikogo nie interesuje że opiekujesz się swoimi dziecmi. Masz zarabiać, nawet jak cie stać na to aby być w domu.... jak oddasz swoje dzieci do żlobka a ty pójdziesz w tym czasie niańczyć inne, np zatrudnisz sie jako niania...to jesteś super bo ZARABIASZ! nieważne jakim i czyim kosztem. Po prostu trzeba nauczyć sie to olewać. to twoje życie! Ja byłam w domu 8 lat aż drugie dziecko nie poszło do szkoły. Żyłam lepiej niż inne moje kolezanki pracujące w tym czasie ale ile ja się nasłuchałam że jestem taka i taka, ze mnie mąz zostawi itd Dziś pracuję na cały etat, pracę szybko znalazłam...wtedy kiedy chciałam do niej iść. Praca na recepcji w szpitalu...bez znajomości. Zwykłe rejestrowanie pacjentów. Mąż mnie nie zostawił, świetnie wspominam czas spędzony z dziećmi, które super sie uczą, są niesamowite... teraz procentuje to co dałam im kiedyś. Świat się nie zawalił prze moje 8 lat siedzenia w domu i ja niczego nie żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo ludzie to chamy. Do tej pory byłam mamą jedynaka i nigdy nie zasugerował jakieś rodzinie: "No tak, 500+..." Natomiast należy odróżnić dziki feminizm od zdrowego podejścia do spraw praw kobiet na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko dla ludzi wszystko jest problemem. Ja słyszę często głupawkę komentarze bo wróciłam szybko do pracy. Najlepiej jak te same osoby jadą po mojej bratowej bo jest ma wychowawczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo ludzi boli że ktoś może sobie pozwolić na niezarabianie i to o to chodzi. po drugie urlopy wychowawcze źle sa widziane przez pracodawców bo kogo cieszyłby pracownik którego nie ma kilka lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ehhh, skąd ja to znam! mam 3 dzieci, komentarze typu: o 500+!!, kiedy w końcu wracasz do pracy? Ile jeszcze zamierzasz karmić piersią? Ja bym tak nie mogła, podziwiam Cię (oczywiście z nutka ironii), a ostatnio jedna z koleżanek dopytywała czy maz mi daje pieniądze,czy muszę go prosić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam to samo, wprawdzie nie wprost, ale wtrącane w rozmowę głupie uwagi o tym że "no tak, ale ty nie pracujesz", albo "ty nic innego nie masz w tym czasie do roboty jak siedzisz z małym". Najbardziej mnie rozbrajała tym ciotka, u której mieszkała jej dorosła córka- pracująca jako niania. I tak właśnie jak ktoś powiedział,dziewczyna która nie miała do robienia nic poza opieką nad czyimś dzieckiem, a domowe obowiązki (sprzątanie, gotowanie, zakupy itd) ogarniała jej mama, ba- rodzice w dużej mierze i tak ją utrzymywali, wracała według swojej rodzicielki zmęczona, czasem wręcz przemęczona bo musiała dłużej zostać. Ja, mając na głowie dziecko i wszystkie obowiązki z nim związane, plus prowadzenie domu, nie robiłam nic i "siedziałam"... Nie skarżę się że było mi ciężko na urlopie wychowawczym, bo tak nie było, nie mam problemu z zajmowaniem się domem, mieszkamy w centrum i zawsze też się znalazły jakieś atrakcje dla dzieci gdzie można wyskoczyć, jest gdzie pospacerować, zakupy można zamówić, wszystko mam blisko. Może gdybym mieszkała zamknięta w domu na głuchej wsi i chociaż ogródek obrabiała, byłoby mniej komentarzy bo nie byłoby mi tak miło i przyjemnie. U moich rodziców też panuje etos nie tyle pracy, co zmęczenia- krzywo patrzą na wszelki odpoczynej i "nic nie robienie", według mamy zanim usiądę z kawą nad gazetą powinnam chyba najpierw sprawdzić czy aby na pewno mam czyste fugi w łazience i wyprasowane równo firanki. Nigdy mi do głowy nie przyszło komentować też matek które zostawiają roczne czy półroczne dzieci i nie ma ich po 10 i więcej godzin dziennie, nawet jeśli nie były do tego zmuszone, każdy ma własne priorytety. Szkoda tylko że to nie działa w obie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie, ze zazdrość, bo niby co innego ? To z reguly kobieta kobiecie dogryza. I nie sa ta zadne tam karierowiczki, tylko pracuja bo muszą. Mnie stac zeby byc w domu z dziećmi, niczego nam nie brakuje, a jak ktoś ma z tym jakis problem to juz jego sprawa. Ja na czyims zyciu sie nie skupiam tylko na swoim, i innym radze to samo. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mam taką mamę. Nigdy nie usiądzie i broń Boże ty usiądź i np poczytaj książkę. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mozna siedziec w domu tyle czasu ?? W domu to siedza kocmoluchy zaniedbane bez zainteresowan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czego wam zazdroscic, niezaradnosci zyciowej i bycia pasożytem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, a ty nie pracujesz tylko na Kafe? :( Bo ja na L4-i nadaję z łóżka. :D Może wstane sobie w południe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"dziewczyna która nie miała do robienia nic poza opieką nad czyimś dzieckiem, a domowe obowiązki (sprzątanie, gotowanie, zakupy itd) ogarniała jej mama, ba- rodzice w dużej mierze i tak ją utrzymywali, wracała według swojej rodzicielki zmęczona, czasem wręcz przemęczona bo musiała dłużej zostać. Ja, mając na głowie dziecko i wszystkie obowiązki z nim związane, plus prowadzenie domu, nie robiłam nic i "siedziałam"... " To jest bardzo typowe, a wiesz dlaczego tak jest ? bo bolączki obcych się traktuje olewawczo jakby nic nie znaczyły i wymaga się od innych całkowitego poświęcania się bez szemrania, ale swoi czyt. np. własne dziecko no to już zupełnie inna sprawa. Przykład. Moja teściowa. Jej córka się rozwiodła i ta teściowa była wściekła ponieważ jakaś ciotka z ich rodziny skomentowała to w taki sposób że "rozwiodła córkę". Zaczęła ją tłumaczyć, że przecież zięciu prócz tego że był złym mężem i ojcem to jeszcze uderzył jej córkę. Ta ciotka z ich rodziny zbagatelizowała to wtedy i teściowa miała żal że zetknęło się to z taką reakcją. Tłumaczyła sytuację "gdyby ona widziała jak to wyglądało" to by inaczej mówiła. Minęło nie pamiętam może rok. Temat córki przebrzmiał a na świecznik wypłynął rozwód innej kobiety w ich rodzinie. Tesciowa znała tą kobietę oraz jej męża więc miała wyrobioną opinię na ich temat. Kobieta uchodziła za niezbyt świętą a facet za dobrego chłopa chociaż przypuszczam mógł być porywczy. I tutaj komentarz teściowej mniej więcej taki: "Pewnie ją tam trzepnął bo to gorąca krew, ale cóż tam że ją trzepnął. To zrozumiałe jak człowiek jest w nerwach to trac***anowanie. Mój też mnie kiedyś trzepnął i co." Mniej więcej tak to działa. Inny system wartości ma sie dla obcego a inny dla siebie. Ta sama obłuda jest w małżeństwach. Jak kobieta się źle czuje to oj tam wydziwia. Musi się przemóc. Obowiązki domowe przecież czekają plus opieka nad dzieckiem. Ale jak facet sie źle czuje no to jest już zupełnie co innego. To już poważny problem. To musi leżeć w łóżku. To samo jest jak ktoś jest bezrobotny. Wtedy siedzi cicho jak mysz pod miotłą. Ale jak mu się poszczęści i znajdzie robote to wtedy zaczyna kozaczyć widząc innego bezrobotnego i sie czepia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś nie oceniaj innych bo g****o wierz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*miało być wiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż też inny motyw zauważam. Jak siedze w domu z dzieckiem to ojej a cóż ja mam do roboty. Nie pracuję przecież. I mam wczasy z dzieckiem. Ale jak mąż zabierze dziecko na kilka godzin i wraca to zawsze wraca taki ponury, zmęczony, odprowadza mi dziecko bym je rozebrała z kurtki i butów i zamyka sie w pokoju a potem nie chce nikogo widzieć do końca dnia, ani nie da sie z nim pogadać. W szpitalu też to działa. Pacjent bezradny. Nie ma mu kto pomóc ale niektóre starsze piguły są zobojętniałe. Niech sobie radzi sam. Zdrowy nie zrozumie chorego. Ja byłam po ciężkiej operacji. Mam tytanowy implant w swoim ciele. Trochę zaczęłam narzekać na swój stan jak byłam w ogródku u rodziców. Mówiłam że czuje ten implant i mi on przeszkadza o że ta operacja to w ogóle była dla mnie szokiem i nacierpiałam się i do tej pory nie czuje się normalnie. Moja bratowa siedziała na ławce i zaczęła bagatelizować moje problemy. Mówiła że przecież są tacy ludzie jak ja i nic nie czują i mają sie dobrze, a poza tym operacja jak to operacja i takie tam bla bla bla. Za chwile zaczęła gadać o swojej cesarce i opowiadać mi jaką chwile grozy ona przeżyła kiedy czekała aż znieczulenie przestanie działać. Mówiła to tak strasznie dosadnie i stanowczo jakby tylko jej przeżycia, problemy i obawy były prawdziwymi problemami i przeżyciami. To tak działa wszędzie. Dlatego ja nie lubie sie spotykać z ludźmi bo znam już te mechanizmy na wylot. Dużo kontaktów poograniczałam a niektóre urwałam ze względu na to jak człowiek człowiekowi wilkiem i jeden drugiego chce zadeptywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jestem na wychowawczym, a dzieci chodzą do przedszkola. I mam w nosie co myślą inni. Wracałam do pracy zaraz po macierzynskim, a dzieci chorowały w przedszkolu i żłobku i wtedy zajmowała się nimi niania. W końcu stwierdziłam, że to bez sensu , bo kokosów nie zarabiałam i poszłam na urlop wychowawczy. Teraz nie ma problemu jak dzieci są chore , odbieram je wcześniej, w domu porządek i spokój. Też to kłuje w oczy,szczególnie "życzliwe " kobiety z rodziny. Ale jak dzieci kiblowały w żłobku to nikt się nie nami nie interesował ,dopiero jak mogliśmy sobie pozwolić na moje "siedzenie w domu" to wszyscy się tym ekscytują i komentują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" U moich rodziców też panuje etos nie tyle pracy, co zmęczenia- krzywo patrzą na wszelki odpoczynej i "nic nie robienie", według mamy zanim usiądę z kawą nad gazetą powinnam chyba najpierw sprawdzić czy aby na pewno mam czyste fugi w łazience i wyprasowane równo firanki. " Pamiętam kiedyś moją rozmowę z koleżanką gdy studiowałyśmy i wynajmowałyśmy wspólnie mieszkanie. Ona przyuważyła że lubie się w ciągu dnia czasem glebnąć na łóżko i poleżeć przez chwile ot tak po prostu. Koleżanka powiedziała wtedy nie że z pretensją ale jako ciekawostkę, że u niej w domu nie praktykuje się takich zachowań, że gdyby ktoś był zastany w sytuacji że sie położył na kanapie to by oznaczało że sie rozchorował prawdopodobnie i że za czasów naszych dziadków to już w ogóle absolutnie nie było takiej formy odpoczynku. Jak pytałam a co jak ktoś akurat nie miał nic do roboty. To ta mi mówi że wtedy ktoś taki musiał siedzieć przy stole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się inaczej się widzi innych ludzi.moja teściowa ojej ojej jej córeczkę boli glowa. A musi dziecmi sie zajmować i no aż poszla na badania robila tomograf glowy ojej ojej biedna.w badaniach nic nie wyszlo. Ale jak ja poroniłam ciążę w 10 tygodniu to no przeciez zdaza sie.i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio nie macie innych problemów? Wydaje mi się, że same chyba macie jakieś wyrzuty sumienia, że "siedzicie" na wychowawczym i dlatego te docinki innych tak Was ruszają. Ja byłam z pierwszym dzieckiem w domu 3 lata, na 1,5 roku wróciłam do pracy, teraz mam 5-tygodniowe drugie dziecko, z którym też zamierzam być w domu 3 lata. Jest to nasza wspólna z mężem decyzja, wspólna i w pełni satysfakcjonująca. I musiałbym upaść na głowę, by się przejmować jakimiś docinkami. Choć w sumie takie na temat 500+ usłyszałam tylko raz na cmantarzu od obcej babki, od znajomych, rodziny nigdy. Dziwnych macie znajomych, że Wam dogryzają, próbują wbić szpilę... A Wy jesteście jeszcze dziwniejsze, że jest to powodem Waszego doła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie powinno się oceniać wyborów i decyzji innych osób, bo nigdy nie mamy znamy oglądu na całość czyjejś sytuacji i nie wiemy przed jakimi wyborami my sami staniemy. Moim zdaniem normalną rzeczą jest, że małym dzieckiem powinna zajmować się matka, a nie obce osoby, czy nawet babcia. To są moje dzieci i do moich obowiązków należy opieka nad nimi, a nie do obowiązków babci, czy obcych osób, dla których moje dzieci byłyby tylko źródłem dochodu. Cwaniary podrzucają swoje dzieci innym, a później chodzą dumne jak baw, jakie to one biznes women :) Są w życiu pewne etapy, macierzyństwo to jeden z nich i należy do tego podejść nie mniej poważnie niż do pracy zawodowej. To, jak jest to trudne zajęcie może wiedzieć tylko ktoś, kto przez to przeszedł lub przechodzi. Ktoś, kto dziecko widuje tylko po pracy i w weekendy nigdy nie zrozumie czym jest osobista opieka nad dzieckiem od rana do wieczora, dla takiej osoby to jest "siedzenie w domu". Uważam, że dziecku trzeba coś z siebie dać nie tylko w kwestii materialnej, że te kilka lat z mamą dziecku się najzwyczajniej w świecie należy prawem natury. Ale nigdy nie oceniam osób, które szybko wracają bo pracy, bo nie znam powodu ich decyzji, życia, priorytetów, możliwości. No chyba, że ktoś taki zaczyna mnie oceniać, że jestem z dzieckiem w domu. Wtedy owszem, sama też zaczynam krytycznie patrzeć na wybory życiowe takiej osoby, chociaż ryadko mówię o tym głośno, bo nie lubię kwasów. Niech każdy żyje tak jak uważa, ludzie powinni przestać wtykać nos w nie swoje sprawy. Łatwo się ocenia innych, trudniej siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*paw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie też dziwią te docinki, jakich wy macie znajomych i rodzinę, ja nigdy od cioci czy babci nie usłyszałabym żadnego złego słowa, ja też byłam na wychowawczym, co prawda kilka miesięcy tylko do roku dziecka, wtedy macierzyński trwał pol roku i nigdy nic od nikogo nie usłyszałam. Jestem pewna że gdybym siedziała i 3 lata nikt by nic nie powiedział. Moja koleżanka ma dwojkę dzieci i nigdy nie pracowała, ja nawet bym nie śmiała by jej coś wytknąć. Jej życie jej sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie lubię ani tych,co pytają dlaczego ktoś siedzi w domu i tych,co uwazaja,ze matka wynajmująca nianię to wyrodna matka i po co w ogole rodziła.Są ludzie którym wszystko przeszkadza,denerwuje,ale najabardziej u innych a nie u siebie.Ja sie w ogole nie przejmuje takimi rzeczami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jestem na wychowawczym, a dzieci chodzą do przedszkola. I mam w nosie co myślą inni. Wracałam do pracy zaraz po macierzynskim, a dzieci chorowały w przedszkolu i żłobku i wtedy zajmowała się nimi niania. W końcu stwierdziłam, że to bez sensu , bo kokosów nie zarabiałam i poszłam na urlop wychowawczy. Teraz nie ma problemu jak dzieci są chore , odbieram je wcześniej, w domu porządek i spokój. Też to kłuje w oczy,szczególnie "życzliwe " kobiety z rodziny. Ale jak dzieci kiblowały w żłobku to nikt się nie nami nie interesował ,dopiero jak mogliśmy sobie pozwolić na moje "siedzenie w domu" to wszyscy się tym ekscytują i komentują. x u mnie to samo ostatnio kolezanka mi powiedziała: Ola ty idź do pracy bo faceci nie szanują takich kobiet które "siedzą" w domu.... a tak na marginesie uważam że jej mąz nie dorasta mojemu do piet...mimo że ona pracuje, cały dzień jej w domu nie ma, dziecko w przedszkolu, potem z babcią. A w przedszkolu ciągle skargi na jej dziecko że niegrzeczne. Mamusia w domu gotuje bo ona nie ma czasu. Ale ważne że pracuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×